Gadzina Trzaskowska

Rafał Trzaskowski wypowiedział się na temat „Gazety Polskiej”: „Przez naczelną prorządową gadzinówkę zostałem okrzyknięty nawet (na okładce! Co za wyróżnienie!) »dziedzicem pruskim«”. Czyli według Trzaskowskiego gazety, które nie są zadowolone z tego, że realizuje on interesy niemieckie, za pieniądze Fundacji Adenauera, to gadzinówki.

A więc definicja gadzinówki jest bardzo jasna: gazety wysługujące się okupantowi – znaczy się PiS jest okupantem, a fundacja rządzącej w Niemczech partii CDU suwerenem, któremu legalnie przysługuje władza nad Polakami? Czasy dziś zupełnie inne, ale to się akurat nie zmienia: nie wątpię, że Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa, reprezentował podobny pogląd – np. podziemne pismo „Sztuka i Naród” było dla niego gadzinówką. Kto stoi na stanowisku „Deutschland, Deutschland über alles”, inaczej myśleć nie może. Dla niego nie ma teraz Polski, jest „pisowskie państwo”, w nim zamiast Trybunału Konstytucyjnego – „trybunał Julii Przyłębskiej”, a z kolei lokalne gazety, legalnie kupione od niemieckiego koncernu przez koncern polski, nie są już gazetami, ale „tubami propagandowymi”. Tako rzecze nasza gadzina.

Piotr Lisiewicz


za:niezalezna.pl