Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Skandaliczny tekst na Wyborcza.pl. Polskie zbrodnie… na dobrych Niemcach

Polska powstała dzięki Niemcom, to od nich przyjęła wiarę i kulturę. Po latach, tocząc boje z krzyżakami, dokonała jednak „rozbioru” Prus, a zatem nic dziwnego, że została przez Prusy sama po kilkuset latach rozebrana. Gdy odzyskała niepodległość – również z pomocą Niemców, a jakże – to Niemców brutalnie prześladowała. Stąd też może wyrastać gniew niemieckich żołnierzy w 1939 roku…

Niemieckie zbrodnie na Polakach? Epizod w tysiącletniej historii! A zresztą Polacy też mieliby popełniać zbrodnie; były nawet i polskie obozy dla Niemców… To nie jest narracja, jaka wyłania się z tekstu jakiegoś niemieckiego nacjonalisty z AfD. To obraz, jaki – rzekomo „dla przekory” – buduje na łamach „Gazety Wyborczej” historyk Andrzej Romanowski, walcząc z „prymitywnym antygermanizmem” Polaków i polskich władz.  

„Polska, ojczyzna Niemców. Nauczyli nas pisać i czytać. Ofiarowali łacinę i chrześcijaństwo – artykuł o takim tytule opublikowała 12 czerwca na swoim portalu Gazeta Wyborcza”. Brzmi prowokująco? Treść tekstu Andrzeja Romanowskiego jest jednak od tytułu o wiele gorsza. Pojawiają się nawet… polskie obozy.

Andrzej Romanowski jest zatrudniony na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. „Nikomu tyle nie zawdzięczamy, co Niemcom. Dzięki nim weszliśmy do Europy, i to co najmniej dwukrotnie: ponad tysiąc lat temu i całkiem niedawno. Polskie dzieje trzeba ująć w niemiecką – i europejską – klamrę” – pisze w swoim artykule Romanowski.

Autor wychodzi od dość banalnych konstatacji, przypominając, że część polskich ziem była przez wieki zamieszkiwana także przez Niemców. Opisuje, jak Polacy czerpali z niemieckiej kultury, jak wielu znanych Polaków dawnych wieków miało niemieckie korzenie, jak polski język nasiąkał niemczyzną.

W dalszej części tekstu deklaruje, że od teraz przyjmie postawę „przekory”, tak, by dać odpór „prymitywnemu antygermanizmowi dzisiejszych władców Polski”. I o ile można ciekawie pisać o polsko-niemieckich relacjach w pierwszych wiekach polskiej państwowości, można nawet dywagować o polskości i niemieckości Mikołaja Kopernika, to postawa rzekomej „przekory” zastosowana do dziejów nowszych daje efekt nieledwie upiorny…

Czytamy na przykład, że pokój toruński niemiecka historiografia XIX-wieczna określała mianem rozbioru Prus, stąd „udział w r. 1772 Prus w I rozbiorze Polski byłby więc rewanżem za rozbiór państwa zakonnego sprzed 300 lat”.

Następnie krytykuje na przykład polskie ujęcie niemieckiego ruchu na wschód, Drang nach Osten, przeciwstawiając mu… polski i słowiański Drang nach Westen, parcie na zachód. „Podczas II wojny światowej, Niemcy doszli do Stalingradu, jednak po przegranej musieli się wycofać jeszcze dalej, Polacy zaś dostali nie tylko cały już Oberschlesien (Śląsk Górny), ale i Niederschlesien (Śląsk Dolny), a także Pommern (Pomorze) i Ostpreussen (Prusy Wschodnie)”n- pisze Romanowski.

„Gdy na dzieje polsko-niemieckie spoglądamy z perspektywy tysiąclecia, konflikty zbrojne, zabory i germanizacja, nawet ludobójcza III Rzesza, schodzą na plan dalszy, stają się okrutnymi epizodami” – pisze Romanowski. To ciekawe słowa. Jako żywo przypominają głośną wypowiedź szefa frakcji AfD w Bundestagu Alexandra Gaulanda, który określił okres rządów nazistowskich jako nic nieznaczące w ponad tysiącletnich dziejach niemczyzny.

Dalej Romanowski pisze o „polskich winach”. „Rzadko zdajemy sobie sprawę z położenia mniejszości niemieckiej w II Rzeczypospolitej. Nie bez powodu w latach 1919-26 opuściło Polskę około miliona Niemców – połowa stanu osobowego tej społeczności na tym terenie” – pisze i przywołuje anegdotyczną historię o tym, jak polski nauczyciel we Wrześni – sic! – upokorzyć miał ucznia, Niemca nazwiskiem Maletzki. Do upokorzenia miało dojść w 1925 roku. Romanowski podsumowuje to niezwykłym stwierdzeniem: „Nie trzeba jednak dużej wyobraźni, by ucznia Maletzkiego ujrzeć w roku 1939. Miałby wtedy 25 lat”. Niemieckie zbrodnie na Polakach jako odpłata za upokorzenia w II Rzeczypospolitej? Taka płynie z  tego sugestia…

Następnie autor pisze o „polskiej odpowiedzialności” za wypędzenia Niemców z ziem zachodnich. „Była to jedyna płaszczyzna, na której spotykała się „Polska londyńska” z „Polską lubelską”. Po drugie i najważniejsze: wypędzenie zostało dokonane polskimi rękami” – pisze Romanowski. Jego zdaniem „program wypędzenia został skopiowany z ideologii hitlerowskiej – tym razem to Polska potrzebowała Lebensraumu…”. „No i wypędzaniu towarzyszyła kradzież: czego Niemcy nie wywieźli, a potem nie zrabowała Armia Czerwona, stało się łupem polskiego szabru. Oraz dokonało się przy udziale kłamstwa. Wszak przez sześć stuleci Polska pretensji do ziem teraz „odzyskanych” nie zgłaszała” – pisze Romanowski. Wymienia następnie „polskie zbrodnie” – jak i gdzie Polacy zabijali Niemców. Kończy to niesamowitym stwierdzeniem: „W Potulicach (gmina Nakło) działał w latach 1945-1950 Centralny Obóz Pracy; zmarło w nim 3100 Niemców. Czy zatem słusznie oburzamy się słysząc termin „polskie obozy”? Czy rozumiemy, co on także może oznaczać? Helga Hirsch napisze po latach: „zemsta ofiar””.

Wreszcie przekonuje, że dekret Krajowej Rady Narodowej z 13 września 1956 „o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego osób narodowości niemieckiej” ma analogię jedynie „z najokrutniejszym okresem terroru Stalina”. Doskonale, problem w tym, że Romanowski zapomina przypomnieć, iż Krajowa Rada Narodowa… była tworem komunistów!

Pod koniec tekstu Romanowski uderza też w polską wiarę. „Polskie powierzchowne chrześcijaństwo – jakże często potęgowane przez nacjonalistycznych duchownych… Chrześcijaństwo wykazali po wojnie jako pierwsi Niemcy. Nieustannie pomagając swym braciom z NRD, zaczęli pomagać również tym, którzy panowali w Ost Preussen, Pommern i Schlesien” – pisze.

za:pch24.pl

***

Smutny, a nawet przerażający... mus? A jakaś ochrona?...

kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.