Do asymetrycznej linii REM przyczynków kilka.

Pytania, deklaracje, czyny i ...słowa, słowa, słowa...

1.
***


Z Magdaleną Bajer, przewodniczącą Rady Etyki Mediów o wpadkach, dziurawych skarpetkach i słabej skuteczności rozmawia Błażej Torański.

Czyta Pani „Nasz Dziennik”?

Nie, tylko jak muszę.

Rada Etyki Mediów nazwała „kłamliwymi” artykuły „Naszego Dziennika” o ppor. BOR Jacku Surówce, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Tymczasem „Nasz Dziennik” nigdy nic na jego temat nie opublikował…

To prawda. Popełniliśmy błąd, opierając się na doniesieniach portali internetowych, a trzeba było sięgnąć do samego źródła. Wydawało nam się, że jak powtarzają to portale, to jest to wiarygodne. Przeprosiliśmy za to „Nasz Dziennik”, ale nic więcej nie mogliśmy zrobić poza wyciągnięciem nauczki, żeby na drugi raz bardziej uważać i takiego błędu nie popełnić.

„Rada ma wprawdzie na swoim koncie wiele kompromitujących sytuacji, ale ta gargantuicznych rozmiarów manipulacja poraża swoim prymitywizmem” – skomentowała Katarzyna Orłowska-Popławska, zastępca redaktora naczelnego „Naszego Dziennika”. Co Pani czuje, kiedy czyta takie opinie?

Powiem szczerze: czuję złość. Nie powiem, żeby to, co napisał „Nasz Dziennik”  mnie zabolało, bo ta gazeta posługuje się inwektywami i dla mnie jest niewiarygodna, ale złościło mnie, że nie mogłam natychmiast replikować i wyjaśnić, jak do tego doszło. Przeprosiliśmy, bo trzeba było, natomiast mówienie o kolejnych wpadkach jest demagogią, bo były zaledwie dwie. Przez piętnaście lat.

Tylko dwie? A oświadczenie potępiające „nieetyczne postępowanie” reportera „Faktu” w stosunku do ofiar wypadku autokaru pod Berlinem, na którego miał się rzekomo poskarżyć Radzie burmistrz Złocieńca?

Staliśmy się ofiarą oszustwa. Pewnego dnia zadzwonił do mnie młody, jak wynikało z głosu, mężczyzna. Przedstawił się jako burmistrz Złocieńca i powiedział, że jest oburzony zachowaniem dziennikarza Kamila Pawełoszka ze szczecińskiego oddziału „Faktu”. Wedle relacji tego pana dziennikarz wsiadł do autobusu wiozącego do Berlina rodziny poszkodowanych w katastrofie, robił zdjęcia i dopytywał o intymne, bolesne szczegóły. Tego pana - który przedstawił się jako burmistrz Złocieńca - poprosiłam, aby opisał i przesłał e-mailem to, co mówi. Po godzinie to zrobił z adresu, który nadal pamiętam: waldemarwlodarczyk .umzlocieniec@gmail. com.
Powiem szczerze, nie wiedziałam, nie miałam takiej wiedzy informatycznej, że na serwerze pocztowym gmail każdy może sobie zrobić dowolny adres. Nie przyszło mi do głowy, że ten pan się podszywa. Zwłaszcza, że miałam to w e-mailu czarno na białym.

Polskie urzędy, mają polskie adresy, z reguły zakończone „pl”.

Ale ja tego nie wiedziałam. Wobec tego napisaliśmy w oświadczeniu, co sądzimy o takim postępowaniu dziennikarza, powołując się na informacje burmistrza Złocieńca. I rozpętała się awantura. Burmistrz Złocieńca zaprzeczył. Przeprosiłam go telefonicznie. Prosił, żeby to ucichło, bo było tuż przed wyborami samorządowymi. Natomiast, co ciekawe, ten pan, który ze mną nadal korespondował z konta na gmail zapytał „Dlaczego pisze pani do mnie burmistrzu? Jestem zwykłym obywatelem”.

„Fakt” napisał: „Rada Etyki potępia zamiast sprawdzić”.

Przeprosiliśmy też dziennikarza, jeśli nie zrobił tego, co mu zarzucano. Mógł bowiem oszust podać informację prawdziwą. Może to był ktoś z rodziny poszkodowanych? Może ktoś, kto pomyślał, że jak się poda za burmistrza, to go szybciej wysłuchają? To są dwie różne sprawy: kto to był i co powiedział. „Fakt” się natomiast niesłychanie rozzłościł. Dzwonili do mnie i z redakcji i od wydawcy Axela Springera Polska. Grozili wytoczeniem procesu, mówili, że wyrządziłam straszną krzywdę rodzinie Kamila Pawełoszka.

Bo zarzuciliście mu „brak podstawowej wrażliwości moralnej i kultury”.

Ale nie było tak, że on siedział wtedy w domu. Zadzwoniłam do rzecznika Komendy Głównej Policji, Mariusza Sokołowskiego, znanego z telewizji, żeby pomógł ustalić, czy taki dziennikarz jechał w autobusie. Komendant wojewódzki ze Szczecina powiedział mi, że jechał, ale w autobusie dla dziennikarzy. Podczas postojów ze Złocieńca do Berlina dziennikarze przesiadali się do autobusu, wiozącego rodziny. Dowiedziałam się przy okazji, że jakiś inny dziennikarz zawiązał sobie chustą rękę, powiedział w szpitalu, że ją złamał i potrzebuje pomocy, a pobiegł na salę, gdzie leżeli ranni. Z Urzędu Gminy w Złocieńcu miałam wiadomość, że dziennikarze zachowywali się tam nieetycznie.
Ale do opinii publicznej przebiła się informacja, że wydajecie werdykty nie sprawdzając faktów.
Zawsze robimy zastrzeżenie „jeśli prawdą jest…”, cytując tego, kto się skarży, że np. w szpitalu źle leczą. Jeśli nie jest prawdą, co napisał dziennikarz, to jest naganne. Bo nie możemy prowadzić własnego śledztwa. Nie mamy do tego ani kompetencji, ani aparatu.

Zauważa Pani tylko dwie wpadki? Może to była prowokacja dziennikarska? Jak Pani ocenia prowokacje dziennikarskie?

Prowokację dziennikarską oceniam jako ostateczny środek, którym należy się posługiwać bardzo rozważnie i ostrożnie wtedy, kiedy nie można w inny sposób uzyskać informacji.

Rzeczywiście? A jaka szkoda może wynikać z zabawnej prowokacji, jaką ostatnio opisał „Fakt”?
Dziennikarze gazety zatelefonowali do zarządcy Dworca Centralnego z informacją o wizytacji przedstawicieli kancelarii premiera i ministerstwa infrastruktury. Natychmiast wydał dyspozycje, aby wypucować dworzec. Jak u Gogola, jakby przyjeżdżał rewizor…

Ta prowokacja nie miała jednego bohatera. To nie była konkretna osoba, którą z tego powodu mogłyby spotkać jakieś przykrości albo dyskomfort. Ale bywa, że wciąga się osoby, które może nie chciałyby być bohaterami prowokacji. Zawsze z tym trzeba ostrożnie. Tak uważam.

Radę Etyki Mediów i Panią atakują wszyscy: od „Gazety Wyborczej” po „Gazetę Polską”.

(śmiech) Skoro wszyscy, to dobrze, to mnie cieszy, bo znaczy, że staramy się być obiektywni. Tak to jest, że raz nas wyzywają od „Pisowców”, innym razem od „Agorowców”. Trwa proces przeciwko Radzie z powództwa Anny Marszałek i Bertolda Kittela, a równocześnie w „Naszym Dzienniku”, gazecie całkowicie od nich odległej, pojawiły się na nas ataki ze strony naszych kolegów z Rady.

Teresa Bochwic i Tomasz Bieszczad zarzucili Wam „brak obiektywizmu i merytorycznej symetrii” między krytykowaniem mediów z "głównego nurtu", którym wytyka się drobne uchybienia, tymczasem media spoza „mainstreamu” krytykuje się ostrzej. Radę zaatakowali też swoi…

To się wcześniej zdarzyło tylko raz. W przypadku Tomasza Goban-Klasa.

Bochwic i Bieszczad nie mieli racji?

W moim przekonaniu nie mieli.

Ale już wcześniej – w marcu 2009 roku - Teresa Bochwic zrezygnowała z funkcji wiceprzewodniczącej REM z powodu nieinformowania jej o decyzjach. Nie wiedziała, że Rada skrytykowała prof. Bogusława Wolniewicza za rzekome treści antysemickie wygłoszone w Radiu Maryja.

Teresa Bochwic miała wtedy inny adres mailowy, niż nam podany. Tłumaczyliśmy, że nie omijamy jej celowo. Poza tym, na pytanie, czy nie podpisałaby oświadczenia krytykującego profesora Wolniewicza, nie dostaliśmy odpowiedzi. A to nie był rzekomy, lecz autentyczny antysemityzm.

Co decyduje jednak, że raz reagujecie, innym razem nie. Jakoś nie potępiliście Janusza Palikota za wpis na blogu: „Gosiewski żyje. Widziano go na dworcu we Włoszczowej”.

Nie reagujemy na każde takie stwierdzenie z niedostatków organizacyjnych. Poza tym nie mamy tytułu do krytykowania posła. Możemy tylko zwrócić uwagę medium, które nadmiernie eksponuje takie wypowiedzi. Ale to się nie spotyka z uznaniem. Pamiętam, jak w telewizyjnym programie „Newsroom” zapytana, ile razy można pokazać pijanego posła, powiedziałam „może raz i już. Wystarczy”. Ukarać powinni go zwierzchnicy. A ile razy, spytali mnie potem, pokazać dziurę w skarpetce prezesa Banku Światowego? Stwierdziłam: ani razu. Naprawdę, jaki to jest news?
No cóż, po pierwsze pokazują to w kółko wszystkie telewizje świata. Po drugie, jeśli Kowalski upije się w robocie, to zaraz go wyleją. Posłowie często są pod specjalną ochroną. I to trzeba pokazywać.
Ale nikt w telewizji nie mówi, że trzeba ich wyrzucić, tylko ciągle pokazują, jak poseł się zatacza lub coś bełkocze. Bez przerwy to samo. To są plotki z powierzchni życia politycznego. Mamy tym przez kilka dni żyć? Jest tyle poważnych tematów. Cieszy mnie, że  na przykład w „Faktach po faktach” już kilka razy poruszano poważne kwestie: o Egipcie, o Rosji, OFE…

Pani ma poczucie, że polskie media są zdominowane przez plotki?

Tak, mam takie poczucie, że media elektroniczne są. A  krzyż na Krakowskim Przedmieściu? Wydaliśmy nawet apel, aby zaprzestać codziennie we wszystkich serwisach mówić o tym, co się tam dzieje. Konferencja biskupów podziękowała za to Radzie Etyki Mediów. Powiedział mi to św. pamięci abp Życiński, bo nawet bym nie wiedziała. Ale nie zająknęło się o tym żadne z mediów.

Nawet Pani przyznaje, że „skutki działania REM nie są imponujące”.

Nie są. Za sygnały pozytywne uznaję reakcję mediów, które się coraz bardziej oburzają za ich krytykę. To oznacza, że liczą się z nami. Sierdzą się na nas, a jednocześnie uznają, że jesteśmy stadem mamutów bez znaczenia. Drugim pozytywnym objawem jest znaczący wzrost skarg do nas kierowanych, choć ludzie wiedzą, że nie możemy ukarać, jedynie wypowiedzieć opinię. Ale ludziom to wystarczy. Są przeświadczeni, że trzeba się zwrócić do Rady mimo, że ona nic nie może zrobić, nawet wymóc sprostowania. Wreszcie, coraz częściej w procesach strony posługują się naszymi opiniami.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka i wiele środowisk dziennikarskich opowiada się za gruntowną reformą Rady. Czy Pani też?

Nie jestem zadufana i nie uważam, że nie mamy powodu zreformować Rady, tylko się zastanawiam, na czym by to miało polegać? I jaka jest za to cena? Czyjekolwiek wsparcie grozi  ograniczeniem niezależności. Bo co jest atutem tak mało skutecznej Rady? Pracując społecznie jesteśmy niezależni. Staramy się nie kierować przekonaniami, tylko standardami, których w naszym przekonaniu powinniśmy bronić. Staramy się, ale przyznaję, nie zawsze to się udaje.

2.
***

List otwarty Krzysztofa Nagrodzkiego - sekretarza OŁ KSD - do Rady Etyki Mediów w kontekście zdarzenia na pielgrzymce młodych słuchaczy Radia Maryja 20 czerwca br. , oraz dalszej "asymetrii" w działaniach "zdecydowanej większości  Rady".

Pani Magdalena Bajer

Przewodnicząca Rady Etyki Mediów

Szanowna Pani,

wiem, że w niektórych środowiskach funkcjonują negatywne opinie o "imperium o. Rydzyka".
Mogę tylko wyrazić żal, że nie dowiedziałem się od żadnego rozemocjowanego rozmówcy, jakie KONKRETY skłaniają do takich ocen. A przyzna Pani, że z konkluzjami nie popartymi dowodami trudno dyskutować.
Można najwyżej zafrasować się nad takimi zjawiskami; tym bardziej głęboko, że zupełnie inne zdanie na ten temat mają hierarchowie "watykańscy" (np. kard. Deskur, kard. Grocholewski)  potwierdzający stałą życzliwość Jana Pawła II, wyrażoną chociażby w owych pamiętnych, nagranych i emitowanych Jego słowach: "Ja Panu Bogu codziennie dziękuje, że jest w Polsce takie radio, co się nazywa Radio Maryja". Również pozytywne zdanie ma Generał Zakonu Redemptorystów o. Tobin, ogromna większość naszego Episkopatu, również obecny Papież Benedykt XVI.

To dzieło, bez stałego wsparcia całego zakonu o.o. Redemtorystów, bez widocznej życzliwości ojców Paulinów, Kościoła, bez Opatrzności Bożej, przy tak zmasowanych atakach na "konkurenta" - trzeba to powiedzieć - ideologicznego - nie ostałoby się.
Katolicy nie mogą tego nie dostrzegać.

Ale to tylko taka "preambułka" do mojej prośby:

Zapewne nie jest Pani i Radzie nieznana sytuacja, która powstała w sobotę 20 czerwca br. podczas pielgrzymki młodych słuchaczy Radia Maryja na Jasną Górę. (Chodzi o rozdawanie materiałów wrogich RM oraz próby operowania ukrytym mikrofonem i kamerą bez uprzedzania rozmówców )
Są na ten temat materiały w Gazecie Wyborczej, są na portalu fronda.pl, Naszym Dzienniku i innych, np:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/incydent_pod_jasna_gora_byl_zwykla_ustawka
http://fronda.pl/news/czytaj/aro,
http://fronda.pl/news/czytaj/akcja_gazety_wygladala_jak_prowokacja,
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090624&id=po21.txt,
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090624&id=po22.txt
http://fronda.pl/news/czytaj/incydent_pod_jasna_gora_byl_zwykla_ustawka
http://www.fronda.pl/news/czytaj/ojciec_andrukiewicz_jednak_nie_pobil_antyradiomaryjnego_blogera
a ostatnio:
http://www.redakcja.pl/Tekst/Polityka-Polska/530260,Ustawka-jasnogorska---dwanascie-pytan-do-gw.html 

Dla analizy sprawy i oceny zachowań dziennikarskich, kluczowy może być ten fragment jednego z tekstów, w którym postawione jest pytanie, czy gdyby taka prowokacyjna sytuacja (rozdawanie wrogich materiałów), z przygotowanymi mikrofonami (również ukrytymi) kamerami i dziennikarskimi notesami zdarzyła sie na uroczystości religijnej np.  Muzułmanów bądź Żydów, też zastanawialibyśmy się czy jest to etyczne czy nie?...

Apelowałem już wcześniej o reakcje wyważone, sprawiedliwe, bez asymetrii i emocjonalnej nadwrażliwości w sprawach wiążących w jakikolwiek sposób środowisko Radia Maryja  z  wydumanym "antysemityzmem" ( np. sprawa wypowiedzi prof. Wolniewicza na jednej z konferencji w Toruniu, zob: www.katolickie.media.pl - z życia OŁ KSD - Krzysztof Nagrodzki do Rady Etyki Medalnej )

Apeluje zatem i teraz z nadzieją, że negatywna ocena takich działań zostanie sformułowana - podobnie jak przy owym molestowaniu o. Rydzyka i posłanki Krupy przez dziennikarkę TVN w podróży do Ameryki.

Z poważaniem
Szczęść Boże!
Krzysztof Nagrodzki
Oddzial Łódzki
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Łódź, 29 czerwca 2009 r.
PS. Po przekazaniu do wiadomości publicznej maila, ktore p. red. Kumoch otrzymał wczoraj od sekretarz REM Heleny Kowalik-Ciemińskiej (zob.:http://fronda.pl/news/czytaj/rada_etyki_mediow_nie_zajmie_sie_prowokacja_jasnogorska), w którym pani Sekretarz tłumaczy  stanowisko Rady: "Zdecydowana większość Rady postanowiła, że nie wydamy żadnego oświadczenia w sprawie incydentu pod Jasną Górą. Pana argumenty są naszym zdaniem  słabo udokumentowane i nie mamy jasności, jak to wydarzenie naprawdę przebiegało", wypada mi do powyższeggo tekstu dodać jedynie smutną konstatację: REM nadal waży media różnymi odważnikami.
Dla jasności należy dodać, ze przedstawiciel Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy w REM był zdania przeciwnego i nie był w swym stanowisku odosobniony.
13 lipca 2009r.



3.
***

Rada Etyki Miarkowanej

Rok temu, dwa dni przed bolesnym odejściem Jana Pawła II do Domu Ojca, światem ludzi wstrząsnęła wiadomość o tragedii śmierci z pragnienia, na oczach milionów, amerykanki Terri Schiavo.
>>Jest to historia, która każe nam zastanawiać się nad tym, jak tajemnica Krzyża oświetla drogi ludzkiej egzystencji i ujawnia zamysły ludzkich serc... To pokazuje także, jaką straszną rzeczą jest dyktatura mediów opanowanych przez ludzi zaprzedanych służbie kłamstwu. Jest to jeden z głównych czynników prowadzących dziś do zniewolenia umysłów wielu ludzi, a nawet całych narodów. << - Tak kończy swój wstrząsający, dokumentowany artykuł ksiądz profesor Jerzy Bajda („Dwie rocznice”, „Nasz Dziennik” z 10 04 br.). Raz jeszcze mogliśmy poznać niektóre istotne szczegóły tej wstrząsającej historii zabiegów męża Terri – Michela Schiavo, z potężnym wsparciem mediów, których finałem była nieludzka decyzja sędziego George Greek`a. A dramat załamywania człowieczeństwa pogłębia fakt, iż mimo wyraźnego nauczania Papieża, w gronie 55. bioetykow domagających się od gubernatora Florydy aby obalił prawo chroniące życie Terri było sześciu wykładających etykę na katolickich uniwersytetach – pisze Ksiądz Profesor  Nie po raz pierwszy moralność ustąpiła przed fałszywym postrzeganiem godności ludzkiej osoby. Manipulacje wiedzą o faktach, wielokroć powielane i rozpowszechniane stworzyły klimat zbrodni. Ileż razy zatem trzeba przypominać, iż nie ostoi się społeczeństwo budujące swą teraźniejszość i przyszłość na kłamstwie? Na fałszowaniu rzeczywistości - w imię „wolności słowa”; lansowania „swoich prawd”; infantylnego „chciejstwa”; zgubnie stosowanej swawoli-bezwoli. Ile razy?... - To pytanie retoryczne – trzeba wytrwać w cierpliwości owe ewangeliczne „siedemdziesiąt siedem razy” – czyli wciąż, stale.

***

Z inicjatywy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, 29 marca 1995 r. podpisana została Karta Etyczna Mediów. Tą datę przyjąć też można – jak wynika z zapisu na stronie internetowej – za rozpoczęcie funkcjonowania Konferencji Mediów Polskich (1). „Sygnatariusze tej Karty powołują Radę / Radę Etyki Mediów- KN /, która strzec będzie powyższych zasad, publicznie orzekając w sprawach przestrzegania Karty i dokonując interpretacji jej zapisów.” „Celem Rady Etyki Mediów jest zajmowanie stanowisk i wydawanie opinii /niezwłocznie – KN /w sprawach istotnych dla mediów oraz dla ludzi związanych z nimi zawodowo. Podstawą do wydawania opinii są zasady ujęte w Karcie Etycznej Mediów.” (2) „Radę Etyki Mediów powołała do życia Konferencja Mediów Polskich w 1996 r. Obecnie pracuje Rada IV kadencji w dziesięcioosobowym składzie. Według regulaminu Rady do jej kompetencji należy wypowiadanie się w sprawach związanych z przestrzeganiem Karty Etycznej Mediów z 1995 r. Karta mówi, że dziennikarz powinien kierować się siedmioma zasadami: prawdy, obiektywizmu, oddzielenia informacji od komentarza, uczciwości, szacunku i tolerancji, pierwszeństwa dobra odbiorcy, wolności i odpowiedzialności. Zasady zawarte w Karcie rozszerza Dziennikarski Kodeks Obyczajowy z 2002 r. (3) Rada nie dysponuje żadnymi sankcjami, może tylko wskazywać wykroczenia, wyrażać opinie, zajmować stanowiska w konkretnych sprawach i apelować. Jednakże stanowiska rady traktowane są jako opiniotwórcze oceny w sprawach mediów, często o opinie Rady zwracają się różne instytucje, w tym także sądy. Rada Etyki Mediów przyznaje doroczną Nagrodę im. Jerzego Zieleńskiego.”
To tyle może o powstaniu i podstawach działania Rady. O jej fundamentach. Teoretycznych.

***

Wnikliwa analiza wszystkich elementów „konstrukcyjnych” tak ważkiego ciała społecznego, instytucji ją tworzących, person mających wypełniać - w zamiarze - wielce szlachetną misję monitorowania mediów, oraz dbania o dobre obyczaje w przestrzeni masowej komunikacji społecznej, tudzież realizacji na przestrzeni lat tego zadania - zapewne przekraczającego możliwości REM - znacznie przekracza felietonowe zamierzenia ( to wyzwanie wręcz na pracę magisterską). Spróbujmy zatem pozostać przy kilku, wyrywkowo wybranych, znanych z autopsji, różnej rangi przykładach.

- Tygodnik „Polityka” zamieszcza tekst, w którym podważany jest dogmat o dziewictwie Najświętszej Maryi Panny, poprzez powielanie sztampowego rozumienia zapisu w Ewangelii o „siostrach i braciach Jezusa”. Prośba o zamieszczenie krótkiego listu ze wskazaniem na błąd oraz odesłaniem do artykułu biegłego w problematyce - o. prof. Jacka Salija, nie znajduje akceptacji redaktorów. („Dobre prawo prasowe to takie, które nie ogranicza wolności, ale wspiera wysiłek samoregulacyjny” – oświadczył Jerzy Baczyński, podczas niedawnej dyskusji nad rewizją prawa prasowego). Proszona o pomoc szefowa REM – p. Magdalena Bajer odsyła do p. Cezarego Gawrysia, zastępcy redaktora naczelnego miesięcznika "Więź". W końcu dowiaduję się (jeżeli dobrze zrozumiałem), że p. Gawryś – w imieniu REM - jest za a nawet przeciw... Mój list nie ukazuje się. „Wysiłek samoregulacyjny” w „Polityce” trwa... Czy to  w jego ramach p. Andrzej Czeczot w kolejnych numerach tygodnika szydzi z naszej rzeczywistości, umieszczając w prześmiewczych rysunkowych komentarzach krzyż, jako oczywiste i konieczne (?) dopełnienie obrazu polskiego ciemnogrodu? (zob. np. „Polityka”  11 i 12/2006)

- TVP pod egidą p. Jana Dworaka. Program p. Kamila Durczoka. Gwiazda TygPowszechnego dziennikarstwa p. Marek Zając dwukrotnie powtarza kłamstwo, iżby o. Rydzyk wzywał do zatopienia platformy ( w domyśle PO). Prowadzący nie reaguje. Być może z przekonania, iż w walce z  konkurencyjnym medium, każdy chwyt jest dozwolony. Ale Rada Etyki?...Ale „zasada prawdy” z Karty Etyki Mediów?...

- TV Polsat p. Zygmunta Solorza-Żaka, emituje m.in. stały program p. Tomasza Lisa  „Co z ta Polską? ”. W jednym z nich – mającym być kolejnym osądem „problemu Radia Maryja” - w gorącej jak zwykle atmosferze animowanej przez prowadzącego, p. Stefan Niesiołowski oskarża o. Tadeusza Rydzyka o oszustwo ( w oryginale: Dlaczego pan broni tego złodzieja!?) W innym spotkaniu, przywołuje się emocjonalne i powielane oskarżenia o propagowanie „szowinizmu, nacjonalizmu, antysemityzmu, wrogości, złości, teorii spiskowej dziejów itd.”. Zapał antyradiomaryjny musi tonować sam  Bronisław Wildstein. REM milczy. „Zasada prawdy i zasada szacunku i tolerancji” z Karty Etyki też?...

- Agorowe „opiniotwórcze” – jak samo się określa - Radio TOK FM. Jerzy Urban publicznie kpi z „tak marnego kraju” i znieważa symbol państwa – flagę. Redaktor naczelny Ewa Wanat, wspierana przez Marka Rymuszko – prezesa Zarządu Stowarzyszenia Krajowego Klubu Reportażu (7) - dziwi się, że ktoś może mieć za złe takiej osobie, w takim - nadawanym na żywo - programie... REM  przypuszczalnie też się dziwi; bo nie dosłyszałem głosu p. Bajer. Zapewne szykuje całą moc na kolejną  ocenę Radia Maryja.

- I rzeczywiście! Po przyrównaniu prof. Jerzego R. Nowaka (związanego z Radiem Maryja) do chwastu, p. Bajer wpisuje się  w oburzenie na „głoszenie antysemityzmu” w rozgłośni ojców Redemptorystów, wydając kuriozalne oświadczenie (4) z którego w efekcie wynika, że co wolno nowojorskiemu Żydowi - prof. Normanowi Finkelsteinowi (autorowi przemilczywanej książki „Przedsiębiorstwo holokaust”) i Julianowi Tuwimowi, nie wolno - pod groźbą okrutnych oskarżeń - powtarzać np. p. Michalkiewiczowi w szczególe, a w Radiu Maryja to już pod żadnym pozorem. Pech ściga jednak p. Bajer i REM.  Światowy Kongres Żydów wydaje po kilku dniach oświadczenie-sprzeciw w sprawie propozycji Polskiego rządu o zmianie nazwy „KL Auschwitz” na „Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny Auschwitz-Birkenau” pisząc m.in.: „Rząd w Warszawie chce historię Auschwitz, który jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, odseparować od polskiej historii i dać jasno do zrozumienia, że Polska nie była zamieszana w obóz śmierci.” Szok! W programie p. Krzysztofa Skowrońskiego w TVP I „Wywiad i opinie”, nawet p. Maciej Iłowiecki, członek REM, musiał z widocznym  zażenowaniem wyznać, że ten dokument nie pomaga mu w obronie zarzutów Rady wobec p. Michalkiewicza - który nb. w tymże programie wykazał swoje racje. Tak jak publicysta p. Rafał Ziemkiewicz, stający w opozycji do sensu oświadczenia REM, czy wielu innych ludzi trzeźwo analizujących zdania wypowiedziane przez oskarżanego.
- Dlaczego napisałem wcześniej o ścigającym pechu? Chociażby ze względu na „dyplomatyczny”  list Rady do Przewodniczącego KRRiTV p. Juliusza Brauna w sprawie głośnego reportażu filmowego Jerzego Morawskiego z TVP (wówczas pod Robertem Kwiatkowskim) „Imperium o. Rydzyka” (5). Produkcja owa została uznana przez Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich za godną tytułu...Hieny Roku!

To naprawdę bardzo przypadkowe wskazania. Można byłoby dorzucić np. osiągi p. Ewy K. Czaczkowskiej, specjalistki  „Rzeczpospolitej”, w przekręcaniu sensu wypowiedzi JE bp. Józefa Zawitkowskiego w homilii wygłoszonej w Toruniu, podczas pielgrzymki Rodziny Radia Maryja (oraz nie opublikowanie uzgodnionego sprostowania); ostatnio wydrukowany w „Rzepie” list Macieja Szczepańskiego obrażający rozum ale i najwyższe władze naszego państwa (8), tudzież dziesiątki, setki, tysiące, innych „wierności inaczej” Karcie Etyki Mediów i Dziennikarskiemu Kodeksowi Obyczajowemu.
Przeglądając annały pism postępu i zapisy radiowo-telewizyjne, można doznać osłupienia skutkami owych „wysiłków samoregulacyjnych”. Może ktoś, kiedyś, będzie miał ochotę na podjęcie wysiłku zebrania wypisów z „mowy tolerancji i otwartości”... I to bez wsparcia obcych ambasad, jak było z judzącą, antypolską publikacją Magdaleny Tulli/Sergiusza Kowalskiego: „Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści”
Dla sprawiedliwości przyznać należy, że nie wszyscy aktualni członkowie REM (6) są chętni do tak asymetrycznych oświadczeń ( np. głos odrębny p. red. Anny T. Pietraszek z Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy), a i w historii istnienia Rady znajdujemy opinie z którymi trzeba się zgodzić i podziękować za nie. Tym bardziej boli i zastanawia asymetria w traktowaniu niektórych „zjawisk” medialnych. To skłania do pytań o przyczyny takich ocen rzeczywistości. Dziwi również brak mocnej reakcji na zadziwiające rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, uznającego za błedny zapis ustawy, dający Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji  możliwość „inicjowania i podejmowania działania w zakresie ochrony zasad etyki dziennikarskiej” - przecież to był naturalny sojusznik i dodatkowy oręż w walce z patologią medialną; z lekceważeniem zapisów z Karty Etycznej Mediów i DzKO?

***

Powstanie Społecznego Niezależnego Zespołu ds. Etyki Mediów ze znanymi i godnymi nazwiskami o. prof. Alberta Marii Krąpca, prof. Bogusława Wolniewicza, czy ks .prof. Czesława Bartnika - stało się naturalną konsekwencją zbyt długo trwającej wątpliwości co do pełnego obiektywizmu REM.
To może być ważny Sprzymierzeniec w porządkowaniu i czyszczeniu naszego domu - IV Rzeczpospolitej.

***

„ /.../ straszną rzeczą jest dyktatura mediów opanowanych przez ludzi zaprzedanych służbie kłamstwu. Jest to jeden z głównych czynników prowadzących dziś do zniewolenia umysłów wielu ludzi, a nawet całych narodów ”

Krzysztof Nagrodzki
---------------------------------------------------------------------------------------------

(1) Kartę Konferencji Mediów Polskich odpisali prezesi: Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej, Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Syndykatu Dziennikarzy Polskich, Związku Zawodowego Dziennikarzy, Unii Wydawców Prasy, Telewizji Polskiej S.A., Telewizji "Polsat", Stowarzyszenia Niezależnych Producentów Filmowych i Telewizyjnych, Polskiego Radia S.A., Stowarzyszenia Radia Publicznego w Polsce, Stowarzyszenia Polskiej Prywatnej Radiofonii, Związku Zawodowego Dziennikarzy Radia i Telewizji oraz krajowy duszpasterz środowisk twórczych, ks. Wiesław Niewęgłowski. Przewodniczący Krajowego Klubu Reportażu podpisał Kartę dwa lata później, gdyż w roku 1995 Stowarzyszenia to jeszcze nie istniało.
Sygnatariusze KMP
Krystyna Mokrosińska - Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Jerzy Domański - Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy RP
ks. dr Wiesław Niewęgłowski - Krajowy Duszpasterz Środowisk Twórczych
Małgorzata Bartyzel - Prezes Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Bogusław Chrabota - Redaktor Naczelny Telewizji Polsat
Marek Rymuszko - Prezes Stowarzyszenia "Krajowy Klub Reportażu"
Piotr Górski - Przewodniczący Zarządu Głównego Związku Zawodowego Dziennikarzy
Jan Dworak - Prezes TVP S.A.
Andrzej Siezieniewski - Prezes Polskiego Radia S.A.
Mariusz Jeliński - Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Radia i Telewizji
Wiesław Podkański - Prezes Izby Wydawców Prasy
Wiesław Marnic - Przewodniczący Syndykatu Dziennikarzy Polskich
Rafał Wieczyński - Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych
Barbara Trzeciak-Pietkiewicz - Telewizja TV4
Marcin Przeciszewski - Prezes Katolickej Agencji Informacyjnej
Waldemar Siwiński - Prezes Polskiej Agencji Prasowej
Konferencja Mediów Polskich za jedno z najważniejszych swoich zadań przyjęła upowszechnianie treści Karty oraz informowanie o trybie składania skarg do Rady Etyki Mediów i niezwłocznego ogłaszania orzeczeń Rady.
(2) Karta Etyczna Mediów
Dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy szanując niezbywalne prawo człowieka do prawdy, kierując się zasadą dobra wspólnego, świadomi roli mediów w życiu człowieka i społeczeństwa obywatelskiego przyjmują tę Kartę oraz deklarują, że w swojej pracy kierować się będą następującymi zasadami:
Zasadą prawdy - co znaczy, że dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy dokładają wszelkich starań, aby przekazywane informacje były zgodne z prawdą, sumiennie i bez zniekształceń relacjonują fakty w ich właściwym kontekście, a w razie rozpowszechnienia błędnej informacji niezwłocznie dokonują sprostowania
Zasadą obiektywizmu - co znaczy, że autor przedstawia rzeczywistość niezależnie od swoich poglądów, rzetelnie relacjonuje różne punkty widzenia.
Zasadą oddzielania informacji od komentarza - co znaczy, że wypowiedź ma umożliwiać odbiorcy odróżnianie faktów od opinii i poglądów.
Zasadą uczciwości - co znaczy działanie w zgodzie z własnym sumieniem i dobrem odbiorcy, nieuleganie wpływom, nieprzekupność, odmowę działania niezgodnego z przekonaniami.
Zasadą szacunku i tolerancji - czyli poszanowania ludzkiej godności, praw dóbr osobistych, a szczególnie prywatności i dobrego imienia.
Zasadą pierwszeństwa dobra odbiorcy - co znaczy, że podstawowe prawa czytelników, widzów, słuchaczy są nadrzędne wobec interesów redakcji, dziennikarzy, wydawców, producentów i nadawców.
Zasadą wolności i odpowiedzialności - co znaczy, że wolność mediów nakłada na dziennikarzy, wydawców, producentów, nadawców odpowiedzialność za treść i formę przekazu oraz wynikające z nich konsekwencje.
Kartę Etyczną Mediów, opracowaną z inicjatywy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, podpisali w dniu 29 marca 1995 r. prezesi: Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej, Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Syndykatu Dziennikarzy Polskich., Związku Zawodowego Dziennikarzy, Unii Wydawców Prasy, Telewizji Polskiej S.A., Telewizji „Polsat., Stowarzyszenia Niezależnych Producentów Filmowych i Telewizyjnych, Polskiego Radia S.A., Stowarzyszenia Radia Publicznego w Polsce, Stowarzyszenia Polskiej Prywatnej Radiofonii, Związku Zawodowego Dziennikarzy Radia i Telewizji oraz krajowy duszpasterz środowisk twórczych, ks. Wiesław Niewęgłowski
(3) Dziennikarski Kodeks Obyczajowy (ze względu na objętość) proszę poszukać na stronie: http://www.radaetykimediow.pl
(4) Oświadczenie w sprawie felietonu w Radiu Maryja z 1 04 2006r.
Rada Etyki Mediów wyraża oburzenie z powodu języka, jakim posłużył się w swym felietonie w Radiu Maryja (27 marca b.r.) Stanisław Michalkiewicz, mówiąc o roszczeniach organizacji żydowskich do spadku po ofiarach Zagłady w Polsce. Sprawa może podlegać różnym ocenom, na pewno zasługuje na poważne potraktowanie. Jest zresztą przedmiotem rozważań i rozstrzygnięć prawnych. Autorowi posłużyła do prymitywnej wypowiedzi antysemickiej. Kategoryczne, ale słabo udokumentowane zarzuty, wypowiedział on językiem nienawiści, używając pogardliwych określeń i powtarzając wielokrotnie sformułowania: przedsiębiorstwo holocaust", "firma holocaust", które poza kontekstem, w jakim powstały (książka Normana Finkelsteina p.t. "O przemyśle Holocaustu"), są obelżywymi epitetami. REM apeluje do Radia Maryja, rozgłośni przedstawiającej się jako katolicka, o zaniechanie podobnych publikacji.
(5) List REM o filmie Jerzego Morawskiego "Imperium Ojca Rydzyka" proszę poszukać na stronie: http://www.radaetykimediow.pl/dokumenty_rem2002_1.html
(6) Skład Rady Etyki Mediów IV kadencji proszę poszukać na stronie: http://www.radaetykimediow.pl/skladrady.html
(7) Stanowisko Stowarzyszenia Krajowy Klub Reportażu
w sprawie pisma przewodniczącej KRRiT do Radia TOK FM proszę poszukać na stronie: http://www.radaetykimediow.pl/dokumenty_kmp4.html
(8) "Radio Maryja szerzy nienawiść..."
(Rzeczpospolita, Listy 10 04 2006r.)
Rozumiem gorycz dr. Marka Edelmana i solidaryzuję się z nim, ale sądzę, że jego apel do pana premiera i marszałka Sejmu o podjęcie kroków, które eliminowałyby ideologię szerzoną przez środowisko księdza Rydzyka, nie ma żadnych szans (" Radio Maryja szerzy nienawiść...", "Rz" 82, 6.04.2006 r.). Przecież oni zostali premierem i marszałkiem z woli księdza Rydzyka, a któż, panie doktorze, podcina gałąź, na którą się nareszcie wdrapał? Niedawno dowiedziałem się z TV, że poseł Najjaśniejszej Rzeczypospolitej dostaje co miesiąc na utrzymanie siebie i biura ok. 22 tys. złotych, a za 4 lata znów będą wybory. Kto zaryzykuje utratę takiego szmalu na następne 4 lata? Panie doktorze, odstąpię panu mój własny pomysł na zachowanie resztek pogody ducha: gdy mnie zemdli relacja z Sejmu, zmieniam kanał TV na Animal Planet: nareszcie ludzkie twarze!
Maciej Szczepański, emeryt (adres do wiadomości redakcji)

Publikacja: Myśl Polska nr 18-19 z 30 04 – 7 05 2006r.



4.
***

Znaj proporcjum Mocium Panie!


Rada Etyki Mediów

Szanowni Państwo!

Oświadczenie które zostało wydane i rozkolportowane ostatnio przez REM w sprawie wypowiedzi prof. Bogusława Wolniewicza w Radiu Maryja nie może nie budzić wątpliwości co do sformułowań tam użytych.

1. Forma „Oświadczenia” może wskazywać, iż jest to stanowisko całej REM, a tak nie jest.

2. Postawiony bardzo ostry zarzut „szerzenia  jawnie antysemickich poglądów” oraz ocena, iż to „narusza podstawowe normy etyczne oraz obowiązujące w Polsce prawo”, powinna opierać się na bardzo starannej weryfikacji podstaw do takich sformułowań.
3. Uzyskana informacja, iż podstawą do „Oświadczenia” były (m.in.): „słowa prof. Wolniewicz o Brunonie Schulzu, o zapalaniu świecy  w synagodze przez prezydenta i słowa, iż >Żydzi nas atakują<” rodzi pytania:
a. Czy wyrażenie opinii o Bruno Schulzu jako przeciętnym  (czy nawet słabym) twórcy, jest "antysemityzmem"?
b. Czy wyrażenie osobistej dezaprobaty dla obecności Prezydenta na święcie judaizmu jest "antysemityzmem"?
c. Czy np. publicystyczne sformułowanie:
-  "atakują nas Polacy" - jest antypolonizmem? 
- "Atakują nas Niemcy" - antygermanizmem? 
- "Atakuja nas homoseksualiści" - homofobią? Itd. Itp.
d. Tak samo jest z przypinaniem łaty "antysemity" prof. J. R. Nowakowi, który wiele robi, aby ukazać prawych Żydów i odróżniać podłość od prawości, niezależnie od narodowości czy rasy.
4. W tym kontekście rodzą się inne pytania:
- Czy teksty w innych pismach, spoza obszaru "Imperium o.o. Redemptorystów", które piszą to co już wcześniej podnosił np. p. prof. J.R.Nowak (ale nie tylko on)  - np. o roli dużej części społeczności żydowskiej w trakcie najazdu sowieckiego 17 września 1939 i później - też można określić jako "antysemityzm"? (zob. np. Rzeczpospolita  z 24-25 stycznia br. Krzysztof Jasiewicz - „Opór przed rzeczywistością”), a próby odkłamywania tragedii w Jedwabnem również przez Rafała Ziemkiewicza ( Rzeczp. z 23.12.08) – jako rewizjonizm antyżydowski?  Bzdura! Oczywiście, że nie. Czy nie chodzi o to, kto pisze i dokumentuje? I nie o to, że z dokumentów wynika prawdziwy obraz rzeczywistości?... 
Trudne prawdy dotykają tego co czynili Niemcy, Żydzi, Ukraińcy, Sowieci, również Polacy. Jeno "znaj proporcium Mocium Panie"....

5. Oczywiście, że uprawianie rasizmu - w tym antysemityzmu - jest niegodne w żadnym medium, niezależnie czy to jest katolickie, prawosławne, protestanckie, polskie, żydowski, niemieckie itp. Rzecz w tym co uznaje się za "anty"?
Proszę sobie wyobrazić, że ongiś, kiedy zaprotestowałem przeciw  pominięciu w haśle "antysemityzm" (w WE PWN t. II) Auschwitz-Birkenau, Bełżca / widzieliście Państwo ten wstrząsający pomnik - mauzoleum?/, Treblinki, Sobiboru, Chełmna, Teresina i innych obozów męczeństwa i zagłady tysięcy i setek tysięcy Żydów, zostałem zaklasyfikowany przez duet żydowski (sic!) Kowalski/Tulli do autorów uprawiających „mowę nienawiści”, a Redaktor Encyklopedii straszył procesem. Tak! 
W tym haśle było tylko... Jedwabne! „Najdrastyczniejszym przejawem wrogości do Żydów z lat wojny był mord w Jedwabnem” - napisał Daniel Grinberg, autor hasła ”antysemityzm”.
- Oto swoiście pojmowany „antysemityzm”, „mowa nienawiści”, oto etyka w wydaniu niektórych, specyficznie lojalnych, środowisk (w wydawnictwie „naukowym”)

6. Czy nie odnosicie Państwo wrażenia, że tu nie chodzi naprawdę o "antysemityzm", ale o walkę z konkurencyjnym medium, o walkę z wolnością głoszenia poglądów, do której to walki jest angażowana również REM? ( W tym konkretnym wypadku prof. Wolniewicz podał swój adres domowy, na wypadek prób ścigania pod pretekstem "antysemityzmu").

7. Czy nie sądzicie Państwo, że buduje się jakąś asymetryczną nadwrażliwości w kontekście sformułowań dotyczących Żydów, czy niektórych innych środowisk bez pardonu budujących obszar swojej nietykalności?
Szczególnie, kiedy znajduje się chociażby cień pretekstu do zaatakowania Radia Maryja.

To fałszywe i niebezpieczne, ponieważ nadużywanie owego "młota na czarownice", raczej buduje poczucie krzywdy oskarżanych bezpodstawnie  i tworzy obszar  konfrontacji. I ta konfrontacja już ma miejsce – brak zdecydowanej reakcji na antykatolickie wypowiedzi, audycje, literaturę, sztuki, tworzy autentyczną wrogość do Kościoła i osób duchownych aż po morderstwa włącznie. Nie „obcych”, nie Żydów, nie homoseksualistów gnębionych jakoby przez ciemnogród, ale konkretnych dobrych spokojnych księży. Czy nie potrafimy połączyć skutków z przyczynami?...
Po której stronie stajemy w swoim działaniu i...zaniechaniu? Fikcji czy realu?
Nadymanie fikcji, może stać się zalążkiem autentycznej, a nie wydumanej, wrogości. Proszę abyśmy o tym pamiętali.
Jeszcze trochę, a będziemy musieli przed jakąkolwiek wypowiedzią publiczną, zasięgać porady prawnej, czy nie wchodzimy na obszar "rasizmu",  "antysemityzmu", "faszyzmu", "homofobii", "nietolerancji", "klerykalizmu" i czegoś tam jeszcze, zabronionego na danym etapie rozwoju postępowej ludzkości, budującej krok po kroku nowy totalitaryzm...
Jest tyle groźnych zjawisk w mediach –  groźnych bo systematycznie i bez żenady – demolujących prawdę, poczucie przyzwoitości, ładu, piękna, sensu – to wszystko co składa się na naszą łacińską cywilizacji, w imię prymitywnie definiowanej swobody ekspresji jednostki ( a często jej rozkazodawców....).
Można odczuwać wtedy brak zdecydowania REM w zajmowaniu stanowiska.

Pierwszy lepszy, znany mi bezpośrednio, przykład:  Jaskrawym przejawem braku etyki dziennikarskiej było molestowanie o. Rydzyka i p. posel Krupy przez dziennikarkę TVN. Po długim  czasie doczekałem się jedynie ( dziękuję i za to) listu podpisanego przez p. Macieja Iłowieckiego, potępiający takie zachowanie. List był imiennie skierowany do mnie poprzez publikację w  Naszym Dzienniku. Ale to nie było stanowisko/oświadczenie REM. 

8. Przy okazji: Czy znacie Państwo tą równie ekspresyjną wypowiedź prof. Wolniewicza, transmitowaną przez Radio Maryja i TV Trwam, kiedy Profesor z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem wzywał do wspierania Izraela jako wysuniętego bastionu cywilizacji zachodniej przeciw islamowi? Czy to był rasizm? Nie słyszałem głosów wzburzenia jakoby "antysemickich" słuchaczy czy Ojców. I słusznie. Dano tylko w RM wypowiedź Semity - Araba (Arabowie to też Semici), który w kilkuminutowej wypowiedzi spokojnie, bez histerii sprzeciwiał się takiemu poglądowi.

I tak być powinno - bez histerii i asymetrii.

Pozdrawiam
Szczęść Boże!
Krzysztof Nagrodzki
Sekretarz Zarządu Oddziału Łódzkiego Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Kopię tego listu kieruję bezpośrednio również do naszego kolegi z KSD – red. Tomasza Bieszczada, członka Rady Etyki Mediów, który, jak wiem, również miał wątpliwości co do tembru „Oświadczenia”.

Publikacja: Myśl Polska nr 12 z 22.03.2009r.; Strona internetowa Polskiego Radia (od 12.03.09), Strona Internetowa KAI (od 5.03.09)