Katarzyna Wiśniewska chce zabijania. W większych ilościach

W Polsce w 2008 roku zamordowano zgodnie z prawem tylko 499 osób – ubolewa Katarzyna Wiśniewska. Publicystka „Gazety Wyborczej” uznaje taki wynik za skandalicznie słaby i domaga się, jak najszybszej liberalizacji ustawy aborcyjnej, by matki, ojcowie i lekarze mogli zabijać zdecydowanie więcej dzieci. A wszystko pod pozorem walki z hipokryzją.
Jak można się było domyślać dyżurni specjaliści od Kościoła w „Gazecie Aborczej” (termin „katolik” w przypadku Wiśniewskiej nie przechodzi mi przez usta) odezwą się, gdy tylko ktoś zaproponuje, by w Polsce zaprzestano zgodnych z prawem morderstw. I oczywiście tak się stało. Katarzyna Wiśniewska wysmarowała elaborat, z którego wynika – ni mniej ni więcej – tylko tyle, że wielkim problemem Polski jest to, że zabija się w niej za mało ludzi. „W praktyce nawet tak restrykcyjna ustawa nie działa - lekarze często boją się wydać skierowanie na aborcję (patrz przypadek Alicji Tysiąc). Legalnych zabiegów w 2008 r. było zaledwie 499”  - ubolewa Wiśniewska, nie wspominając jednak, że już rok później zamordowano 549 osób.
„Zabiegi” (czyli likwidację osób niegodnych, wedle naszego prawa, życia) dotyczyły przy tym, o czym nie wolno nikomu uczciwemu zapominać, przede wszystkim osób z zespołem Downa, a także innych cierpiących na genetyczne defekty, czy chorym. To im polskie prawo wydało bezwzględną wojnę, uznając, że rodzice mają prawo zabić osobę, która jest chora. I takie prawo najwyraźniej podoba się obrońcom praw człowieka z „Gazety Wyborczej” i „katoliczkom” zajmującym się w tym miejscu religią. Im zamordowanie człowieka, tylko ze względu na jego stan zdrowia, nie wydaje się niczym nagannym… Cóż, jaka gazeta, taka moralność.
Ale nie sposób pominąć jeszcze jednego aspektu. Otóż Katarzyna Wiśniewska, zgodnie ze starą tradycją aborcjonistów, wspomina coś o konieczności walki z hipokryzją i o tym, że przecież dzieci i tak będą zabijane, nawet jeśli zmieni się prawo. Idąc dalej tym tropem proponuje publicystom „GW” rozpoczęcie wielkiej walki z prawem w ogóle. Nie ma bowiem, co ukrywać, że choć w Polsce kradzież jest zakazana, to nadal się jej dokonuje, choć nie wolno zabijać, to wciąż zdarzają się zabójstwa, nawet ze szczególnym okrucieństwem. A zatem powinno się zerwać z hipokryzją i oznajmić, że od tej pory zabijanie nie jest karalne, tylko uregulowane i dopuszczalne.
Oczekuję też, że postępowi publicyści w rodzaju Katarzyny Wiśniewskiej pogodzą się z faktem, że zabicie ich będzie zgodne z prawem, a to, że ktoś ich nie zabije będzie zależne wyłącznie od formacji i katolickich poglądów. Zgodnie ze starą zasadą: „przecież nikt was nie zmusza to zabijania, jeśli jesteście katolikami, to tego nie róbcie, ale dajcie wolną rękę innym”. Straszniem ciekaw, czy Katarzyna Wiśniewska zgodzi się, by jej życie zależało tylko od dobrej woli, czy jednak będzie się domagać, by ona i jej kumple byli chronieni przez prawo. Jeśli tak, to trudno to określić inaczej niż hipokryzją. Jakże typową w dyskusjach o aborcji, w których ci, którym dano się narodzić, chcą decydować o śmierci innych.

Tomasz P. Terlikowski

za: fronda.pl kategoria: Polska, (xwk)