Krok po kroku. Pełzający różowy totalitaryzm

Przez Europę dziarskim krokiem idzie tęczowy pochód. Warszawa jest ważnym przystankiem na trasie, którą podążają homoparady. Choć homoseksualni lobbyści mogą tu sypiać coraz spokojniej, to w Polsce zostało jeszcze dużo do wywalczenia, by gejom żyło się lepiej. Kilka dni temu premier Donald Tusk stwierdził, że w Polsce tworzy się odpowiedni klimat do dyskusji o związkach homoseksualnych i zapowiedział, że czas po wyborach będzie najlepszym momentem, by zająć się tą sprawą. - Zbliżamy się do momentu, kiedy związki partnerskie byłyby do zaakceptowania przez większość w przyszłym Sejmie, jak i przez Polaków – mówił szef rządu.

Homodojrzałe polactwo

Jednak nie wszyscy Polacy czują się tacy “dojrzali” jak premier. A tych, co do homozwiązków nie dorośli, a co więcej, ze swoim zacofanym myśleniem obnoszą się publicznie, czeka proces swoistej resocjalizacji. Homoresocjalizacji.

Bo homoseksualne lobby w Polsce coraz odważniej wymachuje tęczową szabelką. Kilka miesięcy temu dwoje urażonych homoseksualistów wytoczyło proces przeciwko “Rzeczpospolitej”, Andrzejowi Krauze i Tomaszowi Terlikowskiemu. Temu ostatniemu dostało się za tekst pt. “Rewolucja homoseksualna”, w którym autor odnosi się do reakcji (m.in. “GW”) na opublikowanie przez “Rz” rysunku ze, słynną już, czekającą w kolejce do ślubu kozą.

Terlikowski rzekomo miał rozpowszechniać “nieuprawnione, nierzetelne (…) nieprawdziwe informacje nt. homoseksualności, biseksualności i związków osób tej samej płci poprzez porównanie takich związków do zoofilii”. A jak przecież wiadomo (a jak nie wiadomo, to można przeczytać w pozwie sądowym), że “homoseksualność ani biseksualność nie są chorobami, ale orientacjami seksualnymi równorzędnymi z heteroseksualnością. Jest to fakt powszechnie znany, a wiedzę w tym zakresie można łatwo uzyskać – zarówno z aktualnej literatury fachowej krajowej i zagranicznej, jak i od osób wykonujących zawody związane z seksuologią, psychiatrią i psychologią, a ponadto z powszechnie dostępnych mediów elektronicznych”.


- Zaprzeczanie bądź ignorowanie tej wiedzy na rzecz osobistych uprzedzeń i zakorzenionych niechęci nie może mieć miejsca na forum publicznym i powinno rodzić konsekwencje prawne – uważa autor pozwu przeciwko Terlikowskiemu.

W tym absurdalnym stwierdzeniu jak w soczewce skupiają się najważniejsze wyznaczniki homomentalności. Albo jesteś z nami, albo przeciw nam. Trzeciej drogi nie ma. Bo jak jesteś przeciw, toś homofob, a w dodatku zioniesz nienawiścią.

Pod tęczowym pręgierzem


Polska armia gejowskich aktywistów idzie na odsiecz zarażonym homofobią i ma od kogo uczyć się sztuki wojennej. Panoszący się w Stanach i na zachodzie Europy homolobbyści dają “dobre” wzory zaściankowym krajom. Mechanizmów kneblowania nienawistnych ust jest wiele, można zacząć od składania pozwów. I wystarczy przywołać wspomniany już proces przeciw “Rz”, na kanwie którego polskie środowiska LGBT walczą już nie tylko o zakaz nazywania choroby chorobą, ale nawet o zakaz żartowania z gejów (czym niewątpliwie był satyryczny rysunek A. Krauze).

O sile tęczowej poprawności politycznej przekonał się niedawno także poseł PO, Robert Wegrzyn. - Jeśli Zarząd Krajowy nie zdecyduje o umieszczeniu mnie na listach wyborczych, to będę to odbierał jednoznacznie, że środowiska homoseksualne miały większe wpływy – mówił poseł. Dziś już były polityk PO. W marcu został wyrzucony z partii przez opolski sąd koleżeński Platformy. Za co? - Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami to chętnie bym popatrzył – powiedział reporterowi TVN24 Węgrzyn.

Oczywiście, stwierdzenie, że to rubaszna wypowiedź będzie i tak eufemizmem. Ale w ferworze medialnego linczu na Węgrzynie za obrazę homoseksualistów, mało kto dowiedział się, że wypowiedź posła miała ciąg dalszy. - Człowiek jest tak skonstruowany, że powinien żyć w związku partnerskim zgodnie z naturą – dodał Węgrzyn. Dopytywany przez dziennikarza o tych, którzy „kochają inaczej” poseł stwierdził, że to „ich problem, ale niech się z tym nie obnoszą”. Gdyby wykreślić to pierwsze, niefortunne zdanie o lesbijkach, to jego wypowiedź jest jak najbardziej poprawna. Może niekoniecznie politycznie, o czym dobitnie świadczy fakt, że „homofobiczny” Węgrzyn nie znalazł się na listach Platformy przygotowywanych na jesienne wybory. Sąd koleżeński PO pod koniec maja podtrzymał decyzję o wykluczeniu go z partii. Jakkolwiek by nie oburzać się wulgarnym stwierdzeniem posła, jego historia jest klasycznym dowodem na to, że z homolobby nie ma żartów.

Troska gejowskich aktywistów o polityczną poprawność jest wręcz wzruszająca, a ich wyczulone oko wyłapie wszystkie niepoprawne wypowiedzi. Bezprecedensowy popis swojej dbałości dali w Olsztynie. Na lokalnym, niszowym portalu studenckim „Strefa UWM” pojawił się tekst, w którym autorka wyraźnie napisała, że homoseksualizm to choroba, a obchodzący się ze swoją innością geje nigdy nie powinni mieć takich samych praw jak normalne, zdrowe małżeństwa.


Portalem zainteresowała się Kampania Przeciw Homofobii, której przeszkadzały nie tylko nie chwalące homoseksualistów opinie, ale także wypowiedzi na temat, uwaga, Smoleńska. - Homofobia, dzielenie społeczeństwa na lepszych i gorszych, seksizm, propagowanie niesprawdzonych tez dotyczących katastrofy w Smoleńsku - czy poglądy tego rodzaju powinny gościć na portalu studenckim? - napisali członkowie KPH w liście do rektora Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie.

Tych kilka przykładów dowodzi, że polskie homolobby podnosi swoją głowę coraz wyżej i wytacza coraz śmielsze postulaty. Im wcale nie chodzi o żadną tolerancję dla homoseksualistów! Bo cóż to jest tolerancja? Tolerować to znaczy akceptować kogoś, takim jakim jest, z jego wadami i słabościami. Ale nie dawać przyzwolenia na zło usprawiedliwiane „innością”. Kościół nigdy nie potępiał człowieka – homoseksualisty, a jedynie jego grzeszne homoseksualne czyny. Gejowscy aktywiści zaś chcą już nie tylko tego, by uznawać ich „inność” za normalność. Oni chcą narzucić nam swoją, jedynie słuszną wizję świata, która wykracza szalenie dalej aniżeli kwestia homoseksualizmu. Czy Polska ugnie się pod tęczowym pręgierzem?

Gdy gościł u nas dr Paul Cameron, jeden z największych wrogów środowisk gejowskich na świecie, powiedział, że Polacy mają tę przewagę nad Amerykanami, że wiedzą do czego prowadzi akceptacja postulatów gejowskich i jeżeli lobby LGBT osiągnie w  Polsce sukces, to nie możemy powiedzieć, że nie wiedzieliśmy, jaką będzie on miał twarz. Problem w tym, że ta większość Polaków, która poparła w sondażu dla “GW” legalizację związków partnerskich nie jest świadoma jak wygląda „tolerancyjny” świat, gdzie tęczowe społeczeństwo tańczy ze sobą na różowej łące niczym Freddie Mercury z chłopakami z Villige People. Mainstramowe media nie pokazują jak daleko posunęła się dyktatura tolerancji. A naprawdę droga do otwarcia south parkowego „Death camps od tolerance” nie jest daleka.

Do klasyki przeszły już przykłady odebrania korony Miss Californii Carrie Preajen, która powiedziała, że jej zdaniem małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny, zamykanie katolickich ośrodków adopcyjnych, które nie chciały oddawać dzieci parom gejowskim czy nakazanie dziennikarzowi uczestnictwa w leczeniu z homofobii za to, że przeczytał na antenie fragment Pisma Świętego o homoseksualizmie. Dziś jednak bez trudu można znaleźć przykłady coraz bardziej absurdalnych form prześladowania większości przez wpływową mniejszość  heterofobów. 

Homofobiczne czekoladki

Zresztą piętnem homofobii naznaczeni są już nie tylko ludzie, ale również czekoladowe batoniki i kurczaki. Znana amerykańska sieć restauracyjna  Chick-fil-A sprzedająca kanapki z kurczakiem jest bojkotowana przez homoseksualistów tylko dlatego, że  wsparła pro-rodzinne seminarium w Pensylwanii natomiast batonikom dostało się gdy „Human Rights Campaign” sporządziła raport, w którym w skali od 0 do 100 wskazała, które firmy, działające na rynku amerykańskim, wspierają środowiska LGBT. Okazało się, że nie wystarczająco mocno robi to Nestle. Te dwa przykłady można by potraktować jako śmieszną ciekawostkę, jeśli jednak zestawimy je z tym, co robi się dziś ludziom, którzy przestrzegają norm moralnych własnej religii albo po prostu nie godzą się na to, by geje paradowali nago po ulicach, to wykrzywione do góry usta szybko zamieniają się  w podkowę, która robi się o wyraźniejsza, gdy zdamy sobie sprawę, że tygodnie „gaypride” organizują  już nawet katolickie uczelnie należące do jezuitów. Nie wszyscy chrześcijanie zostali jednak jeszcze poddani postępowej „ pierekowce dusz”.  I jak pokazują ostatnie przykłady walki o „nowy wspaniały świat” wielu wyznawców Chrystusa zostało jeszcze do zindoktrynowania.


Chrześcijańska psychoterapeutka została wyrzucona z „Brytyjskiego Stowarzyszenia Poradnictwa i Psychoterapii” ( BACP). Dlaczego? Chciała pomóc gejowi, który pragnął wyleczyć się ze swojej przypadłości. Okazało się jednak, że mężczyzną tym był znany gejowski dziennikarz Patrick Strudwick, który nagrał sesję i doniósł na lekarkę. Gejowski działacz opisał całą sprawę w Guardianie i w końcu specjalistkę z 20-letnim stażem uznano winną złamania etyki zawodowej i jej członkostwo w BACP zostało zawieszone.  Poza chrześcijańskimi organizacjami nikt nie wziął w obronę lekarki i nie potępił nikczemnych podstępów gejowskiego żurnalisty. I mimo tego, że terapia dla gejów nie jest w Wielkiej Brytanii  nielegalna to okazuje się, że prowadzenie jej z osobą, która sama o nią prosi jest podstawą do śmierci zawodowej. Jednym z głównych zarzutów gejowskiego oszusta był fakt, że lekarka podczas terapii modliła się do Boga.

Okazuje się, że nie wolno już tego robić nawet kapelanom wojskowym, którzy – jeśli będą mówić o „grzechu homoseksualnym” amerykańskim żołnierzom - będą musieli się liczyć ze stanięciem przed sądem wojskowym. - Państwo jesteście zobowiązani do wykonywania rozkazów, które wymuszają konieczność współpracy z innymi, nawet  z homoseksualistami i nawet silne, szczere moralne lub religijne przekonania nie uzasadniają odmowy tej współpracy. Jak to już zostało wyszczególnione w zaleceniach dla sądów wojskowych odnośnie obowiązku wykonywania rozkazów, sprzeciw sumienia, oparty na religijnych lub osobistych przekonaniach filozoficznych, nie może być usprawiedliwiony - przeczytali chrześcijańscy kapelani wojskowi. Różowy pluton egzekucyjny nie zadowolił się jednak tylko żołnierzami, którzy mogą być, na mocy decyzji Baracka Obamy, otwartymi gejami na froncie.

Hej, chłopcy, bagnet na broń!

Przed bagnetami poprawności politycznej uciekać musiała nawet kwiaciarka, która gdy dowiedziała się, że ma przygotować kwiaty na uroczystość homoseksualną, wysłała do organizatora „ślubu” lesbijek e-mail z informacją, że nie może wywiązać się z zamówienia. Zrobiła to z powodu swojej wiary. Lesbijki oskarżyły kwiaciarkę o postępowanie niezgodne z prawem, wbrew stanowej ustawie o prawach człowieka, która zakazuje osobom prowadzącym swoje firmy, dyskryminacji ze względu na „orientację seksualną”. Teraz stanie ona przed sądem i pewnie przegra jak małżeństwo posiadające mały pensjonat w Cornwall w Anglii, które dwa lata temu zostało pozwane przez "parę" homoseksualistów za odmowę wynajęcia 2-osobowego pokoju osobom nie będącym małżeństwem. Para musiała zapłacić odszkodowanie, chociaż zasady w hotelu były jasne - zabraniały wynajmowania pokoju wszystkim parom nie  będącym w związku małżeńskim.


Możliwe, że niedługo do sądu będą pozywane  5 letnie dzieci. Pod koniec ubiegłego roku  brytyjski minister oświaty, Vernon Coaker, zapowiedział, że wszystkie szkoły będą musiały rejestrować przypadki „mowy nienawiści” wśród dzieci, niezależnie od wieku. Poważne przypadki mają być zgłaszane lokalnym władzom. W planie jest organizowanie lekcji dla dzieci na temat „transfobicznego zastraszania”, o czym będzie mowa w nowej ustawie dotyczącej edukacji seksualnej. Różowy wielki brat ma utworzyć w każdej szkole bazy danych, w których odnotowane będą wszystkie przypadki „homofobicznego zachowania” nawet pięcioletnich dzieci. Niektóre przypadki  mają być zgłaszane lokalnym władzom, które udostępnią je ministrom opracowującym nowe programy zwalczania homofobii. Z resztą geje już nawet nie ukrywają ,że chcą „dopaść nas przez nasze dzieci”, jak mawiał idol lewicy Herbert Marcuse. - Ja i wiele innych osób chcemy indoktrynować, rekrutować, uczyć dzieci akceptacji dla homoseksualizmu, chcemy szerzyć wśród dzieci homoseksualizm. I nie ma w tym nic złego – pisze  popularny publicysta gejowski Daniel Villarreal. W sumie trudno mu się dziwić. Sukces takiego przedsięwzięcia może spowodować, że takie “homofoby” jak wybitny olimpijczyk Peter Vidmar nie będą się publicznie obnażać ze swoimi poglądami. Po zaledwie ośmiu dniach złoty medalista olimpijski musiał zrezygnować z bycia amerykańskim chef de mission podczas Olimpiady w 2012 roku z powodu swojego  sprzeciwu wobec małżeństw homoseksualnych. Media ujawniły, że  Vidmar wsparł finansowo kampanię za przyjęciem Propozycji 8, definiującej małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, za którą zagłosowało 52,5 proc. Kalifornijczyków. Mimo tego, że legalność poprawki została potwierdzona wyrokiem Sądu Najwyższego Kalifornii, sędzia federalny Vaughn Walker, który sam jest gejem, unieważnił ją. - Kościół chciał wziąć w tym udział i proszono jego członków, by się zaangażowali. Więc to zrobiłem - mówił Vidmar w „Chicago Tribune”. Jednak szefowie amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego powiedzieli, że nie byli świadomi zaangażowania sportowca w walkę z “prawami gejów”. A to oznaczało ścięcie jego głowy.

Homoargumenty


Te kilka przykładów to naprawdę wierzchołek góry lodowej i nie są wcale jakoś specjalnie wyselekcjonowane. Naprawdę nie trudno znaleźć dużo bardziej brutalne „newsy”, które dowodzą  kneblowania ust chrześcijanom przez postępującegy gejowski totalitaryzm. Dr Cameron opowiadał jak oblano go krwią zarażoną wirusem HIV. Podobnych form “polemiki” doświadczają inne osoby publiczne, które mają czelność dyskutować z gejowskim lobby.  Kilka tygodni temu znana brytyjska felietonistka, Melanie Philips, poinformowała, że grożono jej śmiercią z powodu sprzeciwu wobec wprowadzenia materiałów homoseksualnych do podstawy programowej przedmiotów nauczanych w szkołach publicznych w Wielkiej Brytanii. W artykule w  „The Daily Mail”, Philips napisała, że popierana przez rząd inicjatywa wprowadzenia do wszystkich przedmiotów nauczanych w szkole odniesień do homoseksualizmu, jest w gruncie rzeczy wspieraniem przez rząd programu politycznego homoseksualistów.  Szybko przekonała się, co znaczy próba polemiki z „jedyną słuszną ideologią”. Homoseksualiści nawoływali  na Twitterze do jej zabicia. Philips otrzymała również wiele e-mali z  takimi merytorycznymi argumentami jak  życzenie jej by zachorowała na raka, została przejechana przez pociąg, i aby spłonął jej dom. Gejowscy lobbyści przypominają znane hasło guru lewicy i  miłośnika Stalina, że „nie ma wolności dla przeciwników wolności”. Agresja jest zresztą nieodłączną formą ekspansji gejów choć to oni zarzucają wszystkim wszem i wobec, że posługują się „mową nienawiści”.

- Jeśli przestępstwem z nienawiści jest grożenie lub prześladowanie kogoś z powodu uprzedzeń na tle religijnym, to homoseksualni aktywiści są najgorszymi sprawcami przestępstw z nienawiści w Ameryce – twierdzi amerykański publicysta i dziennikarz Bryan Fischer.  Nie tylko agresja jest jednak nieodłączna wśród gejowskich aktywistów. Luiz S. Solimeo z amerykańskiego „Stowarzyszenia Obrony Tradycji Rodziny i Własności” (TFP) wprost porównuje działania gejów do totalitarystów. - Podobnie jak komunizm wtedy okazał się niemal magiczną atrakcją dla zachodnich intelektualistów do tego stopnia, że otrzymał miano opium intelektualistów, tak dzisiaj taką atrakcją wydaje się być ideologia homoseksualna, która jest blisko spokrewniona z filozoficznymi założeniami marksizmu – uzasadnia Solimeo.

Trudno się z tym nie zgodzić. W Polsce totalitaryzm poprawności politycznej dopiero pełza co pokazał przykład posła Węgrzyna czy proces „Rzeczpospolitej” i Terlikowskiego.  Jednak na przykładzie państw zachodnich możemy być pewni, że podniesie on głowę. Jednak my mamy tę przewagę, że widzimy do czego doprowadziło poddanie się temu terrorowi. Może więc odcięcie nas żelazną kurtyną  od rewolucji pokolenia'68 i libertynizmu zblazowanych kapitalizmem lewaków miało sens?

Marta Brzezińska, Łukasz Adamski

1.     Musimy zrozumieć, że w całej tej "homofaszyzacji" chodzi o coś zupełnie innego, niż o jakieś "prawa" homoseksualistów. Tu chodzi o budowę nowego, laickiego świata bez Boga, rodziny, tradycji, hierarchii i cnót kardynalnych. Geje są tylko narzędziem, jednym z wielu zresztą, panów tego świata, spod znaku cyrkla i kielni oraz Lucyfera. Rola gejów w tej wielowiekowej wojnie, na jej obecnym etapie, polega na odgrywaniu roli głównych męczenników świata tradycyjnego. W obronie tych "męczenników" państwa oświecone poprzez terror politycznej poprawności oraz dyskryminacyjne ustawodastwo tworzą zręby nowego, bezwględnego i ostatecznego totalitaryzmu.


za: Fronda.pl Kategoria: Kultura  (xwk)