Teraz „w imię racji stanu”
Bo chociaż słyszymy rzewne opowieści, jak to „czuwać musi żołnierz, by nie przeszkodził wróg”, to tak naprawdę co najmniej od roku 1981, a więc od udelektowania naszego nieszczęśliwego kraju przez generała Jaruzelskiego „mniejszym złem”, razwiedka koncentruje się nie na żadnej „racji stanu”, tylko na kręceniu lodów poprzez rozkradanie państwa, zakładaniu starych rodzin i reżyserowaniu tzw. sceny politycznej. Zaczęło się od „okrągłego stołu”, do którego doszło w następstwie przyjęcia przez razwiedkę oferty złożonej przez Jacka Kuronia za pośrednictwem płk Lesiaka - że jeśli razwiedka dyskretnie pomoże „lewicy laickiej” wyeliminować „ekstremę” z podziemnych struktur, to w zamian „lewica laicka” użyczy razwiedce demokratycznej fasady i w ten sposób odzyska swój udział w zewnętrznych znamionach władzy nad mniej wartościowym narodem tubylczym.
Była to mistyfikacja największego kalibru, więc nic dziwnego, że wciągnięto do niej nie tylko agenturę ze wszystkich środowisk, ale nawet „pożytecznych idiotów” - żeby nie wspomnieć o osobniku notorycznie znanym z tzw. „postawy służebnej”. Oczywiście w takich sprawach obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, więc oprócz polisy ubezpieczeniowej w postaci najwartościowszych kompromatów, tzn. tych, których nigdzie „nie ma” , a które razwiedka sobie zmagazynowała na wszelki wypadek - wielu jej funcjonariuszy i konfidentów przewerbowało się do razwiedek państw trzecich; nowych sojuszników i dawnych. W rezultacie tych wszystkich przedsięwzięć, razwiedka okupuje nasz nieszczęśliwy kraj za cenę wykonywania zadań zleconych przez nowych i dawnych cudzoziemskich mocodawców. Raport sporządzony przez zespół Antoniego Macierewicza ujawnił zaledwie rąbek tej tajemnicy - ale razwiedka słusznie uważa, że nawet i to za dużo - bo chodzi o to, by mniej wartościowy naród tubylczy jak najdłużej myślał, że z tą naszą młodą demokracją i sceną polityczną to wszystko naprawdę, żeby jak najdłużej trwał w rzeczywistości podstawionej - bo wtedy łatwiej będzie go sprzedać i tym pewniejsza nagroda.
Warto przypomnieć, że w odróżnieniu od SB, której też „nie ma”, wywiad wojskowy nie został nawet tknięty najmniejszą weryfikacją i transformację ustrojową nie tylko przeszedł w szyku zwartym jako Wojskowe Służby Informacyjne - ale również, a może nawet przede wszystkim - reżyserował, kontrolował i nadal kontroluje jej przebieg - za pośrednictwem agentury, która przez ostatnie 20 lat rozbudował we wszystkich, zwłaszcza biznesowych, decyzyjnych i opiniotwórczych środowiskach - bo przecież nie wśród gospodyń domowych.
Wejście scenariusza rozbiorowego w fazę realizacyjną - czego symptomem było berlińskie przemówienie ministra Sikorskiego - sprawia, że trzeba 20-letni okres pieriedyszki kończyć i przykręcić śrubę. Skoro zatem niezależna prokuratura już wie, z jakiego klucza wypada jej śpiewać, to tylko patrzeć, jak i z niezawisłych sądów posypią się piękne wyroki!
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.
za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2329 (kn)