Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Marek Czachorowski - W polu dobra i zła. Komuniści czy konformiści?

PRL nieraz określa się jako czas komunizmu, co jednak może nietrafnie wskazywać na istotę tej epoki. W PRL uwierał, więził i dusił nas duch konformizmu, czyli postawa ślepego posłuszeństwa silniejszym, tzn. aktualnej władzy wspierającej się na sile rosyjskich czołgów i słabości moralnej Zachodu. Jeśli św. Tomasz zachwalał cnotę "posłuszeństwa" - posłuszeństwa wobec każdej władzy, także władzy państwa - to każdorazowo wyjaśniał, że jest to posłuszeństwo rozumne i wolne, czyli respektujące kondycję człowieka jako istoty rozumnej i wolnej. Natomiast "Manifest komunistyczny" - kwestionując możliwość ludzkiej rozumności i wolności - wzywał do ślepego posłuszeństwa wobec aktualnej władzy. Kapitalista nie miał zatem ulegać litości wobec proletariuszy, próbując im pomagać jakąś "filantropią", tylko jeszcze brutalniej ich eksploatować. Z tego powodu tym szybciej i bardziej ochoczo chwycą za nóż, rekwirując jakoby nieludzką własność prywatną i "likwidując" jej "złodziei" ("własność jest kradzieżą"). Szerzono zatem w PRL nie tyle ducha komunizmu, obojętności wobec uroków posiadania dóbr ekonomicznych, ile postawy konformizmu. Trudno się niektórym odzwyczaić od tych złych nawyków.

Tym duchem konformizmu skażona jest między innymi aktualnie forsowana w parlamencie próba stworzenia instytucji "związku partnerskiego" (także jednopłciowego), przy pomocy którego ma się ugruntować w społeczeństwie przekonanie, że homoseksualizm jest tym samym, co praktykują małżonkowie i vice versa. Argumentuje się na rzecz tej instytucji, odwołując się do faktu, że większość czy prawie wszystkie państwa UE już wprowadziły takie rozwiązanie. Skoro wszyscy, to jakoby my też.

Taki sposób myślenia jest przejawem najzwyklejszego konformizmu, czyli rezygnacji z posługiwania się rozumem. Z faktu, że wszyscy ewentualnie kradną, cudzołożą i kłamią, nie wynika logicznie, że należy kraść, cudzołożyć i kłamać. Nawet gdyby wszystkie państwa na świecie miały ustawę zezwalająca na eutanazję, aborcję i instytucję "małżeństwa homoseksualnego", to nie jest to jeszcze argument wystarczający dla istoty rozumnej.

Ale jest to argument wystarczający dla istoty rozumnej, lecz ulegającej swoim moralnym słabościom, a zatem podatnej na zewnętrzne naciski. Duchem konformizmu skażone jest też stanowisko Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN (z 15 marca 2012 r. "w sprawie etycznych problemów medycyny reprodukcyjnej i genetyki klinicznej oraz konieczności ich regulacji prawnej"). Na czele tego Komitetu stoi prof. dr hab. Zbigniew Szawarski, marksistowski etyk z okresu PRL. Już wtedy był liderem w usprawiedliwianiu aborcji. Poglądów dzisiaj nie zmienił, co jednak nie zawsze jest zasługą, bo istota rozumna powinna poglądy zmieniać, jeśli okażą się one błędne.

Komitet (miażdżącą przewagą głosów: 14 osób za, 3 osoby przeciwko, 1 wstrzymała się od głosu) sprzeciwił się "przypadkom nadużywania lub korzystania z klauzuli sumienia wbrew przepisom ustawy". Chodzi tu oczywiście o ustawę aborcyjną, zezwalającą na zbrodnię w pewnych sytuacjach i według Komitetu lekarz powinien w tej zbrodni uczestniczyć.

Sygnatariusze tego dokumentu twierdzą w nim, że przeżywają "głęboki niepokój" w obliczu lekarzy chcących korzystać z "klauzuli sumienia". Czy rzeczywiście należy się lękać ludzi sumienia? Czy istota rozumna, która w każdej sytuacji chce pozostać sobą, czyli istotą rozumną, stanowi zagrożenie dla kogokolwiek? Czy też raczej zawsze i wszędzie należy się lękać własnej niewierności, odczytywanej przez rozum (sumienie) prawdy o rzeczywistości? Dopiero ten ostatni lęk - lęk "człowieka sumienia" - wyprowadzi nas z epoki PRL.

za:http://www.naszdziennik.pl (kn)

***
"Bioetycy" to coś innego niż  etycy?...
Bo cóż to za "etyka", która chce nakłonić bądź zmusić do działań określanych jako zbrodnia?
Zbrodnia łamania sumienia i zbrodnia pozbawiania życia.
Czyż trzeba kolejnych trybunałów, tu na Ziemi - wzorem Norymberskiego - do wydawania wyroków za globalne "rzezie niewiniątek"?
kn



Copyright © 2017. All Rights Reserved.