Kiedy trzeba było bronić Ewy Stankiewicz przed damskim bokserem, polskie feministki schowały głowy w piasek

Polskie feministki /.../ Są bardzo aktywne gdy głośno krzyczą o prawie do zabijania dzieci nienarodzonych, o równym dostępie do stanowisk, kiedy atakują przejawy „męskiego szowinizmu”. W swoich działaniach bardzo często i głośno podkreślają rolę kobiecej solidarności. Ostatnio miały doskonałą okazje do zamanifestowania swojego sprzeciwu przeciwko „samczemu” traktowaniu kobiet, do pokazania kobiecej solidarności. Niestety nie wykorzystały tej doskonałej dla nich okazji by zamanifestować jedność. Nie stanęły w obronie dziennikarki Ewy Stankiewicz zaatakowanej przez damskiego boksera posła Stefana Niesiołowskiego. /.../
Przecież ten chamski atak posła Platformy był doskonałą okazją by polskie feministki pokazały, że są sprawy, w których będą bronić każdej kobiety /.../  był wymarzonym przykład dla feministek na potwierdzenie ich  tez o przemocy mężczyzn wobec kobiet. /.../

Wobec tego milczenia na usta cisną się pytania. Gdzie jest pełnomocnik rządu ds. równego traktowania pani Agnieszka Kozłowska-Rajewicz? Milczy. Inna była jej reakcja gdy poczuła się dotknięta wpisem w satyrycznej rubryce redaktorów Mazurka i Zalewskiego. Wtedy pełna oburzenia pisała na swoim blogu:

Jedyna reakcja, na jaką może liczyć pan redaktor, to że w końcu jakiś obrażony mąż lub ojciec „obije mu ryja”, że zacytuję deklarację z wczorajszej rozmowy telefonicznej z własnym rozwścieczonym mężem. /.../  Do takiej reakcji wystarczył jeden wpis w prześmiewczej rubryce. A teraz kiedy mamy do czynienia z fizycznym atakiem reakcji pani pełnomocnik nie ma.

Trzeba zapytać także gdzie są panie z Kongresu Kobiet? Gdzie są dyżurne feministki III RP: Kazimiera Szczuka, Manuela Gretkowska i inne gwiazdy feministycznego mainstreamu? Gdzie są te wszystkie panie marszałkinie, ministry, socjolożki, prawniczki? Zabrakło im odwagi? Tylko dlatego, że Stefan Niesiołowski to prominentny polityk partii rządzącej? Czy odważne są tylko wtedy kiedy trzeba atakować duchownych katolickich, lub prawicowych polityków. Takie ataki nie niosą ze sobą żadnego ryzyka, nie wymagają odwagi. W sytuacjach kiedy trzeba nazwać rzeczy po imieniu, nazwać polityka Platformy damskim bokserem polskie feministki milkną i chowają głowę w piasek. To dowodzi, że tak naprawdę nie dbają o los, godność i prawa kobiet, ale o zaspokojenie ideologicznych lewackich urojeń. To prawdziwa twarz polskiego feminizmu.

więcej w: http://wpolityce.pl (kn)