Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Talmud zamiast Ewangelii?

Teraz można już to ujawnić? Naprawdę można? Zatem chociaż tubylczym Sejmem jeszcze wstrząsa niesłychany klangor Umiłowanych Przywódców, którzy jeden przez drugiego nie tylko wysuwają coraz to zbawienniejsze projekty zapładniania w szklance, ale w dodatku opatrują je coraz to bardziej wyrafinowanymi uzasadnieniami, w których ciężka dola niepłodnych matek walczy o lepsze z nienawiścią do dzieci z probówki - wszystko to rozbija się o szczerą deklarację pana profesora Jana Hartmana, który z obfitości serca wygadał się, iż nie chodzi ani o żadną ciężką dolę niepłodnych matek, ani o nienawiść do dzieci z probówki, tylko o to, żeby „złamać wpływ Kościoła”. Trzeba było od razu tak mówić, a nie zawracać ludziom głowy ciężką dolą niepłodnych matek, czy nienawiścią do dzieci z probówki tym bardziej, że tak naprawdę, to najcięższa jest dola chłopa, a jeśli chodzi o nienawiść, to wszystko zależy przecież od tego, kto kogo nienawidzi i z jakich pozycji.

Istnieje na przykład szlachetna nienawiść klasowa, do której w swoim czasie ekscytował swoich „walterowców” sam Jacek Kuroń - że słuszną, a nawet jedynie słuszną rzeczą jest „likwidowanie, ograniczanie i wypieranie” przedstawicieli niewłaściwych klas - i jest głęboko niesłuszna nienawiść rasowa, nakazująca „likwidowanie, ograniczanie i wypieranie” przedstawicieli niewłaściwych ras. To jest abecadło postępowej politgramoty i wypada wyrazić wdzięczność panu profesorowi Hartmanowi nie tylko za to, że swoją szczerą deklaracją obudził w nas wspomnienia minionych dni i etapów, ale przede wszystkim za to, że skoro już ujawnił, o co chodzi naprawdę, to nieomylny to znak, iż wkroczyliśmy w etap, w którym zachowywanie pozorów przestało już być potrzebne.

No dobrze - ale jeśli już na skutek naporu przedstawicieli nieubłaganego postępu wpływ Kościoła zostanie „złamany”, to kto ten wpływ uzyska? Chodzi jak wiadomo o to, jaka etyka będzie podstawą systemu prawnego naszego nieszczęśliwego kraju - bo jużci wiadomo, że po „złamaniu” wpływu Kościoła, etyka chrześcijańska podstawą systemu prawnego naszego państwa już być przestanie. Pan prof. Hartman, być może przez modestię, tego nam nie zdradził, ale przecież tego i owego możemy domyślić się sami. Snop światła na tę sprawę rzuca bowiem sam pan profesor, będący członkiem-założycielem żydowskiej loży Zakonu Synów Przymierza i uczestnikiem think-tanku Ruchu Palikota, który pewnie biłgorajskiemu filozofowi podpowiada te wszystkie hapeningi z uskrzydlonym phallusem i konopiami.

Skoro tak, to jest wysoce prawdopodobne, iż po „złamaniu” wpływu Kościoła, to znaczy - po wyrugowaniu etyki chrześcijańskiej, jako podstawy systemu prawnego, jej miejsce zajmie etyka talmudyczna. Nie sądzę bowiem, by biłgorajski filozof był w stanie wymyślić jakąś oryginalną etykę, a mówiąc franchement entre nous - nie posądzam o takie umiejętności również pana profesora Hartmana. Jak powiadali starzy Francuzi, „każdy zna nuty, ale tylko pan Lully potrafi napisać operę”. Pan Lully owszem - ale nie pan Hartman - i dlatego wiele wskazuje na to, iż po „złamaniu” wpływu Kościoła, etyczną podstawą systemu prawnego Polski stanie się Talmud - być może w jakimś gramscistowskim sosie.

Wszystko to być może, bo podobne precedensy w historii już się zdarzały. Na chwałę narodu rosyjskiego trzeba przypomnieć, że po 1917 roku światlejsza jego część przez kilka lat z bronią w ręku opierała się hartmanom, by w końcu ulec części głupszej, której wydawało się, że akurat mełamedy ją wyzwolą. Oczywiście o tym nie mogło być mowy i w efekcie potem „świergolić” Stalinowi musiał nie tylko cały naród rosyjski, ale i inne, zarażone przezeń narody - wśród nich również i nasz nieszczęśliwy, którego nieliczni przedstawiciele też opierali się mełamedom z bronią w ręku. Warto o tym pamiętać tym bardziej, że pan prof. Hartman najwyraźniej skądś już wie, że można to ujawnić, że można już odrzucić pozory.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

za: http://www.michalkiewicz.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.