Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Nerwowość Umiłowanych Przywódców

Uwaga wygłoszona przez JE bpa Antoniego Pacyfika Dydycza, że Sejm powinien być rozwiązany, wywołała w środowisku Umiłowanych Przywódców zrozumiałe zaniepokojenie. Najdalej w zaniepokojeniu posunął się Umiłowany Przywódca z osobliwej trzódki posła Palikota, Armand Ryfiński.

Zapowiedział on skierowanie donosu do niezależnej prokuratury, żeby ta pociągnęła biskupa Dydycza do odpowiedzialności za nawoływanie do „obalenia legalnie wybranej władzy w Polsce”. Inny uczestnik dziwnie osobliwej trzódki posła Palikota, sodomita Robert Biedroń przekonał nas w swoim czasie, że nie ma bladego pojęcia o funkcjonowaniu władz naszego nieszczęśliwego kraju, więc trudno wymagać czegoś więcej i od Armanda Ryfińskiego - tedy w ramach subsidium charitativum chciałbym zwrócić jego uwagę na obowiązującą konstytucję, a konkretnie - art. 98 ust. 3 i 4, który przewiduje skrócenie kadencji Sejmu albo na skutek jego własnej uchwały (ust. 3), albo na skutek zarządzenia prezydenta (ust. 4). Konstytucja nie precyzuje, z czyjej inspiracji Sejm, albo prezydent może dojść do wniosku, iż kadencja powinna być skrócona, a ponieważ myślą przewodnią naszej ustawy zasadniczej jest, że dozwolone jest wszystko, co nie jest zakazane, to znaczy, iż z taką inspiracją może wystąpić każdy obywatel - wśród nich również JE bp Antoni Pacyfik Dydycz.

Ja oczywiście rozumiem, że jeśli niezależna prokuratura otrzymałaby rozkaz, by w sprawie wypowiedzi bpa Dydycza wszcząć energiczne śledztwo, to tak właśnie zrobi, bez względu na późniejsze konsekwencje dla niej samej i dla Polski - bo nietrudno się domyślić, że próba postawienia biskupa Dydycza, czy zresztą kogokolwiek innego przed niezawisłym sądem pod takim zarzutem, ostatecznie ośmieszyłaby Polskę, zwłaszcza gdyby i niezawisły sąd otrzymał rozkaz, by takiego podsądnego skazać. Każdy mógłby się wtedy przekonać, że agendami naszego państwa kierują dyspozycyjni durnie. Jeśli nawet byłaby to prawda, to przecież nie ma powodu, by się tym chwalić przed całym światem, nieprawdaż? Mam tedy nadzieję, że bezpieczniacy, których podejrzewam, iż właśnie szykują się do podmianki premiera Tuska na jakiegoś innego Umiłowanego Przywódcę przy dyskretnej pomocy tzw. „dużego pałacu”, nie są zainteresowani zdobyciem takiej herostratesowej sławy i niezależnej prokuraturze przekażą instrukcję, by donos posła Armanda Ryfińskiego potraktowała tak, jak na to zasługuje. A na co zasługuje? Pewnej wskazówki dostarcza nam popularna w swoim czasie piosenka o Rozalindzie, której zawiedziony amant wyrzucał, że „ty masz serce tam, gdzie wstydzę się powiedzieć sam”.

Z drugiej strony trudno dziwić się zdenerwowaniu Armanda Ryfińskiego, jeśli się zważy, jakie alimenty może utracić w razie skrócenia kadencji Sejmu. Zaledwie rok temu w konkursie o posady sejmowe, uciułał w Radomiu prawie 8 tysięcy głosów, dzięki którym co miesiąc dostaje 10 461 zł tytułem uposażenia i diety, plus 10 150 zł na biuro poselskie. Razem ponad 20 tys. zł miesięcznie, czyli 240 tys. rocznie, co przez czteroletnią kadencję daje prawie milion złotych. Ani to dużo, ani mało ale raczej sporo i da się z tego żyć, zwłaszcza, że... no, mniejsza z tym. Tymczasem w przypadku skrócenia kadencji, nadzieja na przechwycenie tej forsy przepada, więc w obliczu takiej perspektywy każdy by się denerwował tym bardziej, gdy w ramach bolesnego powrotu do rzeczywistości musiałby wydłubywać kit z okien.

No dobrze, ale co z tego ma Rzeczpospolita, co z futrowania Armanda Ryfińskiego ma nasz nieszczęśliwy kraj? Zajrzałem na jego stronę internetową, ale pod hasłem: „dlaczego kandyduję” - nie ma ani słowa wyjaśnienia. Do niedawna największym osiągnięciem tego Umiłowanego Przywódcy było odkrycie, że „w Biblii jest wiele bzdur”. Podobnymi spostrzeżeniami dzieliła się ze swoimi fanami również Doda, ale przynajmniej pod tym pretekstem nie doiła Rzeczypospolitej. Najwyraźniej i Armand Ryfiński czuje, że to trochę za mało, więc ostatnio wystąpił ze zbawiennym pakietem ustaw „50 miliardów” - że to niby potrafiłby je ściągnąć do budżetu. Oooo, to na pewno, gdyby mu tylko pozwolić! „Toć raj na ziemi stworzyć każdy chce. Ale czy forsę ma? Niestety, nie!” A skoro tak, to cóż zostaje innego, jak pisanie donosów w obronie poselskiej diety?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton  •  „Nasz Dziennik”  •  22 września 2012

za: http://www.michalkiewicz.pl
(kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.