Niedouczony jak Kalisz

„Dopiero Sobór Trydencki wprowadził instytucję małżeństwa taką, jak wy ją rozumiecie” – perorował podczas burzliwej dyskusji na temat związków partnerskich w Sejmie poseł SLD Ryszard Kalisz, niewątpliwie chcąc tymi rewelacjami wylać kubeł zimnej wody na głowy parlamentarzystów broniących formuły małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, o czym mówi art. 18 Konstytucji RP.

Ale według postkomunistycznego posła, „ta formuła małżeństwa, o której mówi się w art. 18”, miała zostać – o zgrozo! – wprowadzona przez Sobór Trydencki dopiero w XVI wieku.

Żeby jeszcze dobić posłów PiS i SP, pytał niemalże retorycznie: „Czy przez te XVI wieków chrześcijanie, katolicy żyjący niezgodnie z dzisiejszym poglądem w małżeństwach zawartych bez księdza, zdaniem waszym, byli dobrymi katolikami czy złymi?”.

Parlamentarzysta SLD, absolwent wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego z 1980 r., który potem ukończył aplikację sądową i adwokacką, miał niewątpliwie na studiach takie przedmioty, jak prawo wyznaniowe czy historię prawa powszechnego i polskiego. Ale oczywiście w ujęciu marksistowsko-leninowskim. Może tym należy tłumaczyć niesłychaną wręcz ignorancję Kalisza. Niewątpliwie istotną rolę odegrało też członkostwo w komunistycznej PZPR, której członkowie poddawani byli intensywnemu oddziaływaniu ateistycznej ideologii.

A jak wygląda prawda? Czy rzeczywiście Sobór Trydencki miał wymyślać małżeństwo jako sakrament katolicki?

Kościół katolicki od początku swojego istnienia uznawał małżeństwo za monogamiczny związek mężczyzny i kobiety, o charakterze nierozerwalnym. Nauczali o tym teolodzy i takie zasady znajdowały się w rozwijającym się przez wieki kościelnym prawie małżeńskim. Małżeństwo było także zawsze przez Kościół uznawane za związek sakramentalny. Kościół od zawsze domagał się również od nowożeńców publicznej formy zawarcia małżeństwa i wobec kapłana. Przypominał o tym wiernym już w I w. biskup Ignacy Antiocheński, a później teolog Tertulian (II/III w.) czy św. Ambroży (IV w.). Jednak ze względu na sytuację społeczną i polityczną przez pierwsze tysiąclecie Kościół uznawał władzę świecką nad małżeństwem. Dopiero w okresie X-XII w. kościelne prawo małżeńskie i wyłączna kościelna jurysdykcja nad nim została przyjęta przez narody chrześcijańskie.

Poseł Kalisz nie wie również, że w Kościele wschodnim w 893 r. wprowadzono obowiązek obecności kapłana przy ślubie, w przeciwnym razie małżeństwo było nieważne. Podobnie jak o tym, że Kościół zachodni również intensywnie zabiegał o eliminację tzw. małżeństw tajnych, np. w uchwałach Soboru Laterańskiego IV (1215 r.) czy licznych synodów.

W Polsce publiczne zawieranie małżeństw i w obecności kapłana nakazał w 1197 r. legat papieski Piotr z Kapui, a zwyczaj taki mógł już wcześniej funkcjonować. W 1406 r. postanowiono, że sprawy małżeńskie będą należeć wyłącznie do kompetencji sądów biskupich.

Ale co z tym Soborem Trydenckim? W jaki sposób ateistyczna lewica wzięła go na sztandary, bo w tej samej dyskusji przywoła go jeszcze posłanka Wanda Nowicka z Ruchu Palikota.

Otóż tenże sobór przyjął jako dogmat wiary katolickiej, że małżeństwo jest sakramentem ustanowionym przez Chrystusa, a nie wymyślonym przez ludzi w Kościele. Była to reakcja na protestanckie twierdzenia kwestionujące te prawdy katolickie. Przyjmował także jako obligatoryjną kościelną formę zawarcia małżeństwa. Protestantyzm dla odmiany uznał, że to domena wyłącznie państwowa, stąd m.in. zgoda na rozwody.

Jednak poseł Kalisz, kierując się wpojoną mu ideologią, twierdzi, iż rzekomo to dopiero ojcowie soborowi mieli niejako „wymyśleć” te wszystkie twierdzenia. Jednak takie argumenty są żywcem wzięte ze zwulgaryzowanej propagandy ateistycznej szerzonej mocno w okresie PRL. Propagandziści komunizmu uznawali, że skoro określony sobór katolicki przyjął jakiś dogmat wiary, to dopiero wówczas został on opracowany. Zupełnie nie docierały do nich tłumaczenia katolickich teologów, że sobory podnosiły do rangi dogmatu prawdy obecne w Kościele od początku istnienia.

Katoliccy kanoniści (jak np. ks. prof. T. Pawluk) podkreślają, że sakramentalność małżeństwa chrześcijańskiego zawsze była przedmiotem nauczania w Kościele, jako zgodna z tradycją apostolską. Uczyli o tym św. Augustyn, przypominał Papież Leon I czy Sobór Lioński II (1274 r.) oraz Sobór Florencki (1439 r.). W 1851 r. wyniesienie przez Chrystusa małżeństwa do rangi sakramentu zostało uznane za dogmat wiary.

Gdyby o tym wiedział poseł Kalisz, zapewne nie mówiłby o Soborze Trydenckim, ale dopiero o decyzji jednego z Papieży. Jeszcze by się okazało, że katolicy „żyli w grzechu” aż przez 19 stuleci.

Poseł SLD, któremu blisko ideologicznie do Ruchu Palikota, jest kreowany w mediach jako autorytet prawniczy, zresztą sam za taki się uważa. Jest w takim razie rzeczą doprawdy niebywałą, żeby szermować publicznie z mównicy sejmowej całkowicie nieprawdziwymi twierdzeniami, wziętymi żywcem z arsenału prymitywnych chwytów ateistycznej propagandy rodem z PRL.

Zenon Baranowski


za:www.naszdziennik.pl (pn)