Homobojówki w natarciu. Kolejny naukowiec zaatakowany

Nie minął tydzień od ataków na prof. Stefana Zawadzkiego, który stanął w obronie prof. Krystyny Pawłowicz, a ofiarą homobojówek padł kolejny sygnatariusz listu w obronie posłanki.
W sobotę „Gazeta Polska Codziennie” poinformowała o tym, jaka „kara” spotkała prof. Stefana Zawadzkiego za to, że podpisał się pod listem Akademickiego Klubu Obywatelskiego w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. List AKO powstał wkrótce po tym, jak posłanka PiS wygłosiła podczas sejmowej debaty stanowisko na temat przyznawania przywilejów związkom partnerskim. Co więcej, prof. Pawłowicz została zaatakowana za swoją wypowiedź na temat Anny Grodzkiej podczas spotkania Klubu Gazety Polskiej w Mińsku Mazowieckim. - To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów, to jest kobietą. Kod genetyczny tu decyduje. Daj pan badanie krwi, zrobimy. Tego nie zmieni żadna operacja – powiedziała posłanka PiS.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję. - Jako pracownicy, doktoranci, studenci i absolwenci Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza - osoby zarówno heteroseksualne, jak i homoseksualne - chcemy z całą mocą podkreślić, iż wypowiadane z poczuciem wyższości, pełne pogardy, uwłaczające osobom homoseksualnym i transpłciowym wypowiedzi posłanki Krystyny Pawłowicz, które w Państwa liście zostały określone jako "publicystyczne", uważamy za oburzające i nielicujące z powagą posła i naukowca – napisali pracownicy naukowi i studenci Uniwersytetu Adama Mickiewicza w liście, który był odpowiedzią na list Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w obronie posłanki.

Nagonka na prof. Pawłowicz (i jej obrońców) nie skończyła się jednak tylko i wyłącznie na wymianie listów. Przemysł pogardy rozkręcony względem osób niemających hurraoptymistycznego stosunku do przyznawania przywilejów związkom homoseksualnym poskutkował realnymi atakami na naukowców, którzy stanęli w obronie posłanki PiS. „GPC” poinformowała 9 lutego, że drzwi gabinetu profesora Zawadzkiego w budynku Wydziału Historii UAM oklejono ulotkami z wulgarnymi hasłami: "Pedały do gazu", "Zakaz pedałowania", "Zawadzki przeciw pedalstwu". Bojówkarze otwartym tekstem przyznali, że była to reakcja na poparcie udzielone Pawłowicz.

„Akcja Homoterapia” zapowiedziała, że „odwiedzi” wszystkich sygnatariuszy listu w obronie prof. Pawłowicz. Być może w związku z tym ochrona na Wydziale Historii UAM w Poznaniu została zwiększona. Choć od ataku na prof. Zawadzkiego minął już blisko tydzień, to niestety– jak informowała wczorajsza „GPC” - rektor UAM prof. Bronisław Marciniak nie potępił ataku na pracownika uczelni. W ogóle nie zabrał głosu w tej sprawie.

„Będziemy u was w pracy, na przerwie, podczas spaceru, oczywiście także w łóżku” - zapowiadali aktywiści z „Akcji homoterapia”. I dopełnili swoich zapowiedzi. Dzisiejszy „Nasz Dziennik” poinformował o ataku homobojówkarzy na kolejnego sygnatariusza listu w obronie prof. Pawłowicz. Ofiarą niezidentyfikowanych sprawców padł tym razem prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak, przewodniczący AKO.

Jak czytamy w „ND”, do zdarzenia doszło w środę. Na drzwiach naukowca pojawiły się szkalujące ulotki i bannery. Prof. Mikołajczak nie ma wątpliwości, że atak na prof. Pawłowicz to tylko jedna odsłona kampanii aktywistów homoseksualnych. - Jest to początek fali nasilonych działań ze strony liberalno-lewackich sił prowadzących wojnę kulturową i cywilizacyjną w Polsce (...). To próba uruchomienia pewnych nastrojów społecznych, pewnej presji, która ma doprowadzić w perspektywie do działań legislacyjnych spełniających postulaty homoseksualistów. Po to, żeby w oparciu o to prawo ścigać tych, którzy będą się przeciw tym zjawiskom wypowiadać – stwierdził prof. Mikołajczak w rozmowie z „ND”.

A mnie najbardziej zastanawia to, że fakt kolejnych ataków na sygnatariuszy listu w obronie prof. Pawłowicz jest całkowicie przemilczany w tzw. mediach głównego nurtu. Jakby w ogóle nie było sprawy. Wyobrażacie sobie Państwo, jakie larum podnieśliby dziennikarze mainstreamu, gdyby w podobnie ohydny sposób została zaatakowana na przykład prof. Środa albo prof. Hartman? Przecież naukowcy nieszczędzący krytyki Kościołowi z miejsca staliby się męczennikami faszystowskiej konserwy. O atakach homobojówek informować jednak nie wypada, bo przecież ci aktywiści sami bezlitośnie obnażają hipokryzję  która kieruje ruchem LGTB. Homoaktywiści z takim zacięciem walczą o tolerancję dla odmienności (w tym przypadku seksualnej), że sami zapominają o tolerancji, że już nie wspomnę o szacunku, dla odmiennych poglądów. Problem jednak w tym, że brak reakcji na ich kolejne wybryki, jednoznaczny z cichym, milczącym przyzwoleniem, będzie jedynie eskalował konflikt, który w końcu może doprowadzić do czegoś bardzo złego.

Marta Brzezińska


za:www.fronda.pl (pn)