Jutro będzie futro (podpierniczone)

Są, muszę przyznać, wydarzenia, które nawet rutynowanemu felietoniście, za jakiego się uważam, trudno skomentować. Może próbować, ale cokolwiek wymyśli, i tak nie przebije wymowy samego faktu. Takim właśnie wydarzeniem jest złapanie na Florydzie na gorącym uczynku, kiedy próbowała zajumać ze sklepu futro, żony byłego ministra sportu III RP i, co od tego ministrowania ważniejsze, byłego skarbnika Platformy Obywatelskiej. Pięć tomów uczonych rozpraw nie powie o tworze zwanym III RP więcej niż ten drobny fakcik z amerykańskiej kroniki policyjnej. Tym bardziej wymowny, że przez ponad miesiąc całkowicie przemilczany przez polskie media, bez reszty zajęte w tym czasie demaskowaniem knowań straszliwego Kaczyńskiego. Pani ministrowa kradnie po sklepach, pan minister, który, jak twierdzi towarzysz jego heroicznych bojów z czasów, gdy wykuwała się Platforma, „walizkami znosił pieniądze” obecnemu premierowi, wpłaca za nią kaucję i w sumie nikogo nic nie dziwi.

Przecież wszyscy wiedzą, z jakich sfer społecznych wziął się pan były minister. Wszyscy wiedzą, jakie dotyczące go zeznania składali „skruszeni” mafiozi występujący w charakterze świadków koronnych, i wszyscy wiedzą, że zeznania te schowano pod sukno, a sprawom, które na ich podstawie powinno się wszcząć, prokuratury „ukręciły łeb”, a to pod pretekstem, że się przedawniło, a to że znikoma szkodliwość. Gdyby pan Drzewiecki, jak nie przymierzając Piskorski, obrócił się przeciwko dawnemu patronowi, zaczął na niego „nadawać”, to by było co innego. Wtedy prokuratury potrafią wyciągnąć sprzed lat kwity pokazujące, w jak podejrzany sposób doszedł delikwent do majątku. Ale pan Drzewiecki nie był taki głupi, by się narażać, więc kiedy Tusk wyrósł z poziomu prowincjonalnego cwaniaczka do poziomu cwaniaczka ogólnopolskiego, a nawet europejskiego, i taki Drzewiecki stał się dla niego postacią kompromitującą, pozwolono byłemu ministrowi sportu spokojnie radować się zgromadzonymi dobrami na Florydzie.

O pani Drzewieckiej nic dotąd nie wiedziałem, ale doskonale tę biedną kobietę rozumiem. A dlaczego ona miała być gorsza od męża? Fakt, nie mieszkają już w „dzikim kraju”, nie ma pani ministrowa możliwości obsadzać Narodowego Centrum Sportu, budować „Orlików” czy Stadionu Narodowego… No to przynajmniej podpierniczy coś z jankeskiego sklepu. Ot, futro. Z przeceny, bo pewnie gdzie indziej niż na przecenę takich dam tam nie wpuszczają.

Trochę się dziwię, że przeciwko prześladowaniu pani ministrowej przez amerykańską policję nie urządziły jeszcze nasze salony jakiejś akcji. No bo co takiego niby zrobiła? To samo, co w jej sferach - zwanych „elitami” - robią wszyscy. Tylko na małą miarę, no i niestety w państwie, któremu daleko do „europejskich” standardów. I za to obrzydliwi Amerykanie chcą ją zamknąć na pięć lat? Nie to co tu, w „dzikim kraju”, który cały jest - by tak sparafrazować Sienkiewicza - jednym wielkim podpierniczanym przez tzw. elity futrem.


Autor: Rafał Ziemkiewicz



za:http://www.gazetapolska.pl