Krzysztof Nagrodzki - Bojowi kanibale

Lewość - szeroko rozumiana - to hufce ciągłej walki: O pokój, o sprawiedliwość, z zacofaniem (szczególnie z Wiarą i Kościołem rzymskokatolickim), ale tak ogólnie rzec biorąc o co się da, ponieważ walka to postęp, zaś trud gromadzenia wiedzy i roztropnego działania dla dobra wspólnego – wstecznictwo. Do ogarniania tajemnic bytu trzeba gruntownego wykształcenia, tęgiego intelektu, cierpliwości, pokory. Lewość mentalna - od tzw. lewicy po tzw. liberałów - dufna w moc sprawczą chciejstwa, rzeczywistość postanawia kreować. Nasycona sieczką ideolo na postępowych uniwersytetach przez takież autorytety, walczy ostro z trudnościami, które sama nieustannie wytwarza.

Kiedy zorganizuje kolejny obóz szczęśliwości; kiedy wyniszczy kilka, kilkaset, miliony istnień, zdewastuje charaktery, gospodarkę, środowisko naturalne, pożre człowieczeństwo wielu, zmienia szyldy, nazwiska na czele pochodu i znów rusza - czy „z posad bryłę świata” czy po posady („pierwszy milion trzeba ukraść”), zależy od kontekstu. Mówi się: W zależności od uwarunkowań dziejowych...

Zdemolowanie, bądź przeinterpretowanie, bazy sensownego życia - wskazań Dekalogu, Ewangelii, nauki Kościoła - to cel strategiczny lewości ( co nie wyklucza taktycznych przymilań do Kościoła i „uwodzeń” Pasterzy); zatem walczy się o prawa dziatwy różnego wieku do igraszek sexem od przedszkola po grób; o uwolnienie kobiet od choroby macierzyństwa i domowego ciepła, zwanego rodziną; o swobodę publicznej i niczym nieskrępowanej rozwiązłości, wulgarności, chamstwa; o wolność czynienia destrukcji przez narkotyki, alkoholizm, porno; o promowanie patozwiązków i pazerności rzeczy, wreszcie - to sezonowa rozgrzewka - o „wolność dla karpia” udręczonego przez katolickie hordy w okresie „wesołych świat”, zwanych też „sezonem życzeń”, czy oderwanie wiosennych świąt jajeczka, kurczaczka, wódeczki po zimnym dyngusie,  od jakiś nieestetycznych i stresujących martyrologii z krzyżem w tle. Wolna konsumpcja. Człowieczeństwa.

Wolność... Wielu otrzyma ją. W Raju. Tyle tylko, że nie w tym – wyobrażanym przez dzieci Iluminacji, płodzone w igraszkach lóż postępu, a nieskażone trudem sięgania do prawdy w eldorado wolnym od znoju godnego życia.

Warto i nad tym zastanowić się w Wielkim Tygodniu.