Hodowanie patologii społecznej

Przypominamy słowa uniewinnionej posłanki PO Beaty Sawickiej z 2007 r.
„Powiem szczerze, że chciałabym to doprowadzić do końca, jeżeli coś z tego mielibyśmy oboje albo ty. Ale jeżeli jest tylko za friko, to to pieprzę” – mówiła w rozmowie z podstawionym biznesmenem posłanka PO.„Ty mi nie mów (...). Ja zaczynam ten drugi wątek, bo jest coś do wzięcia. (...) Ku*wa mać, tyle mam układów wypracowanych i to wszystko w łeb weźmie, bo nie problem byłby, gdybyśmy my wzięli władzę (...). No, dojście zawsze jest (...) i kręcimy lód (...), żeby robić biznes z polityką, trzeba w ukryciu i tak dalej trzymać (...) w politykę się nie musicie mieszać, tylko kasę dajcie”.

„Otwierajcie biznes w Warszawie, zgram wam taką pakę ludzi, którą bym kierowała, jak tra la la. Przeprowadzam się i koniec, i kręcimy lód. (...) Warszawa nasza, mówisz i masz”.
„Prywatyzacja będzie szpitali, będą samorządy zbywały majątki trwałe, czyli będą i sprzedawać i przekształcać szpitale w spółki” – instruowała Sawicka. Tłumaczyła: „Marek Sawicki, jedyny gość, który jest szóstą kadencję od początku w Sejmie. Będzie to wszystko prowadził”.

„Z marszałkiem województwa też się lubię (...). Ze Struzikiem z PSL, no, w końcu mam męża w PSL. Co mam jeszcze więcej powiedzieć. Mówisz i masz!” – zapewniała z kolei o możliwości robienia interesów z marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem i ministrem rolnictwa Markiem Sawickim z PSL.

„Kochana, i trzeba go puknąć, bo on ma te powiązania moim zdaniem fatalne. Niestety, siedzi głęboko w układzie i to teraz wyszło. I on dla mnie był milutki i sympatyczniutki” – tak Sawicka rozmawiała z Julią Piterą (PO) o wiceprezydencie Warszawy Jacku Wojciechowiczu.

Jak wynika z zeznań byłej posłanki PO, pieniądze, które miała przyjąć w zamian za załatwienie interesu na Helu, nie miały być łapówką, lecz… pożyczką na fundusz wyborczy Platformy Obywatelskiej.

za:www.gazetapolska.pl (pkn)

***

Hodowanie Rysińskich i Milewskich

Skład sędziowski, który musiał zmierzyć się ze sprawą byłej Beaty Sawickiej, nie miał łatwo. Ile trzeba było wysiłku, by zapanować nad tym trudnym, rozległym materiałem dowodowym? Ale postawiono na wielce doświadczonych sędziów.

I proszę – na efekt nie trzeba było długo czekać. Co przeoczyła niższa instancja – wyższa uchwyciła celnie. A dokonało się to w iście mistrzowskim stylu: sąd po prostu uznał, że dowody przeciwko byłej posłance PO są na tyle jednoznaczne, że należy je pominąć i tak też uczynił. Dlatego właśnie uzasadnienie uniewinnienia specjalistki od kręcenia lodów przeistoczyło się w akt oskarżenia wobec tych, którzy przyłapali ją na korupcji.

Sędzia Paweł Rysiński grzmiał o wodzeniu na pokuszenie, testowaniu uczciwości i państwie totalitarnym. Ani razu nie odniósł się do faktu, że działania CBA zatwierdzali prokuratorzy i inni sędziowie. Wszyscy oni wabili biedną parlamentarzystkę w pułapkę? Jak ognia unikał wypowiedzi na temat działań i słów samej Beaty Sawickiej. Ze zdania na zdanie coraz bardziej zatapiał się w klimacie, który znamy z upublicznionych przez „Gazetę Polską Codziennie” deklaracji sędziego Ryszarda Milewskiego z Gdańska – dobrany skład sędziowski już czeka, może czytać akta tak szybko, jak tylko trzeba.

Z uniewinniającej byłą posłankę PO decyzji sądu płyną do obywateli dwa niezwykle poważne komunikaty. Pierwszy – nie liczcie na państwo, ono was ani nie ochroni, ani nie wesprze. Drugi – sitwa rozdaje karty: jej interesy są ponad prawem.

Sędziów Rysińskich, tak jak i Milewskich wyhodowaliśmy, nie rozliczając wymiaru sprawiedliwości przeniesionego z PRL do wolnej Polski. Wniosek jest tylko jeden – Rzeczpospolita jak powietrza potrzebuje zupełnie nowego sądownictwa, bo obecnego nie da się nawet naprawić. Skład sędziowski uniewinniający Beatę Sawicką dowiódł tego aż nadto

za:www.gazetapolska.pl (kn)