Sprawiedliwość w praktyce
Dramat w samoobronie
Zdesperowani ciągłym nękaniem obywatele Unii Europejskiej, konkretnie w tym wypadku Włodowa, wobec kompletnej inercji policji wzięli wymiar sprawiedliwości w swoje ręce i Ciechanowicza zwyczajnie zatłukli.
Sześciu sprawców tego samosądu zostało natychmiast aresztowanych. Na czas żniw, co oczywiście dla wymiaru sprawiedliwości nie miało żadnego znaczenia, natomiast dla życia wsi – duże. Sprawa stała się następnie przedmiotem głośnego serialu sądowego. Z puentą napisaną przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który 18 grudnia 2009 r. – cztery lata po tragedii – ułaskawił sprawców. Rok później powstał film fabularny pt. „Lincz”. Podsumowując: w wyniku inercji organów polskiego państwa wobec jednego bandziora sześciu do czasu Bogu ducha winnych obywateli polskiego państwa zapoznało się z więzieniami i sądami.
W 2017 r. wyjdzie z więzienia Piotr Bogdanowicz. We wrześniu 1990 r. napadnięty we własnym mieszkaniu przez trzech bandytów, zabił ich z legalnie posiadanej broni – był żołnierzem sił specjalnych. Sam zgłosił się na policję – w pierwszym procesie dostał 10 lat za przekroczenie granic obrony koniecznej. W wyniku apelacji prokuratury, po 7 latach spędzonych w areszcie śledczym usłyszał wyrok 25 lat więzienia. Prokuratorem oskarżającym Bogdanowicza w drugiej instancji był Janusz Kaczmarek.
Siedząc w więzieniu, Piotr Bogdanowicz przerobił zakres trzech kierunków studiów, wydał 12 książek z wierszami i opowiadaniami, zdobył prawie 70 nagród literackich. Podczas rocznej przerwy w odbywaniu kary rozkręcił w Łodzi firmę – wypożyczalnię samochodów. Ale ćwierć wieku odsiedzieć musi.
Sprawiedliwość i prawo
Kilka dni temu w Łodzi pijany 23-letni bandzior zabił 24-letnią kobietę. Uciekając samochodem przed policją, wjechał na chodnik prosto na matkę z dzieckiem w wózku. Kobieta zmarła w karetce pogotowia, jej 14-miesięczny synek przeżył. I będzie odtąd żył bez matki. Sprawcy nieodwracalnej tragedii – za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu i ucieczkę – grozi do 12 lat więzienia.
Na 8 lat więzienia została właśnie skazana przez sąd w Bielsku-Białej 22-letnia Karolina Z., która w ubiegłym roku zabiła na pasach dwóch dziesięcioletnich chłopców. Prowadziła samochód, będąc pod wpływem amfetaminy.
O tych pijanych czy naćpanych zmotoryzowanych zabójcach można powiedzieć wszystko. Na pewno jednak nie to, że znienacka napadnięci działali we własnej obronie.
Podobnie zresztą jak inny sprawca śmiertelnego wypadku samochodowego i „ekspert motoryzacyjny” Maciej Z. Skazany w styczniu tego roku na 3 lata więzienia już następnego ranka zagościł u Hanny Lis w „Pytaniu na śniadanie”. W telewizji publicznej! Do celi póki co celebryta wyraźnie trafić nie może!
Profanacja prawa
Dwa dni temu Jacek Kędzierski, łódzki adwokat, powiedział „Rzeczpospolitej”: „Prawo karne jest trudną i skomplikowaną dziedziną i byle jaki dziennikarz nie powinien się nią zajmować ani też zgłaszać postulatów reformatorskich […]. Kto nazywa »dzieciobójstwem« zabójstwo dziecka 6-letniego przez macochę, ten popełnia profanację i obnaża swoją niewiedzę karnistyczną”.
Skomentował w ten sposób głośną w ubiegłym tygodniu sprawę kobiety, skazanej 30 lat temu za zakatowanie na śmierć 6-letniego pasierba. Przypomniał to w „Dużym Formacie” Mariusz Szczygieł. Dowiedział się bowiem, że kobieta ta jest obecnie ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Oraz uczy w szkole. Zgodnie z prawem, bo odsiedziana przez nią kara uległa już zatarciu. Choć bohaterka reportażu miała zmienione inicjały, to w dobie internetu ustalenie jej prawdziwej tożsamości zajęło dociekliwym raptem kilkanaście godzin. A dociekliwych było sporo, bo tekst wzbudził zrozumiałe wzburzenie. Trudno bowiem dziwić się rodzicom, że „nóż im się w kieszeni otworzył”, gdy wyobrazili sobie taką „pasjonatkę pedagogiki” w roli wychowawczyni ich własnych pociech. Nad Polską pojawiło się widmo kolejnego linczu – za który moralnie odpowiadałby oczywiście dziennikarz. Bo przecież nie urzędnicy, których inercja i brak wyobraźni dopuściły do tak kuriozalnej sytuacji!
Trudno nie przyznać racji mec. Kędzierskiemu. Prawo karne jest rzeczywiście dziedziną skomplikowaną i trudną. Jednak nie tylko dla dziennikarzy i zwykłych obywateli. Przytoczone wyżej przykłady pokazują, że z prawem nie radzą sobie także niektórzy odpowiedzialni za praktycznie jego stosowanie urzędnicy. Wyraźnie brakuje im wyobraźni. Efektem jest coś, co można nazwać rzeczywiście profanacją. Profanacją sprawiedliwości!
W następnym odcinku…
Jestem scenarzystą i mam wyobraźnię. Dlatego już dziś zarysuję scenariusz kolejnego odcinka tego serialu społeczno-prawnej grozy. Za pół roku mniej więcej, 11 lutego 2014 r., wyjdzie z więzienia kolejny nauczyciel.
Mariusz Trynkiewicz skazany w 1989 r. na czterokrotną karę śmierci (tak!) za zamordowanie czterech chłopców, w wieku od 11 do 13 lat. Swoistej pikanterii dodaje tej historii to, że trzech z nich zamordował podczas przerwy w odbywaniu wyroku za pedofilię. Przepustkę z więzienia dostał, by opiekować się chorą matką. Takie dobre dziecko. A jeszcze „lepszy” był sąd penitencjarny… Też widać pozbawiony elementarnej wyobraźni. 52-letni Trynkiewicz będzie jeszcze za młody, by iść na emeryturę, chętnie więc podejmie każdą pracę. Najlepiej w szkolnictwie.
Osobiście nie życzę mu w tej sprawie powodzenia. Ale wobec urzędowego braku wyobraźni, są to – obawiam się – bardzo pobożne życzenia.
Paweł Tomczyk
za:niezalezna.pl (kn)