Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Korpus (nie)bezpieczeństwa wewnętrznego

Na tle sprawy publicznych występów tow. mjr. Zygmunta Baumana, fetowanego jako autorytet moralny przez władze państwowe, samorządowe i świat nauki, ujawniają się braki w edukacji historycznej jego wielbicieli oraz ich wyjątkowy cynizm. Formacja, w której służył, czyli Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW), oraz pełniona przez niego funkcja określane są jako normalne. Warto więc rzucić nieco światła na ten pion komunistycznej bezpieki, aby nie było niedomówień i światłocienia.

Sowiecka formacja

KBW został utworzony u zarania Polski Ludowej, w marcu 1945 roku. Ale już wcześniej szykowano tę formację od podstaw. Początkowo był to Samodzielny Batalion Specjalny, następnie Wojska Wewnętrzne (WW). Już same nazwy świadczyły o przeznaczeniu tej jednostki – jej celem było bowiem niszczenie polskiego podziemia niepodległościowego walczącego z okupacją komunistyczną w ramach powstania antykomunistycznego oraz „utrwalanie władzy ludowej”.

W ramach tego zadania WW, następnie KBW zwalczały polską partyzantkę, pacyfikowały tereny zamieszkałe przez sprzyjającą jej ludność (czyli zaplecze polityczne, moralne i logistyczne), werbowały własną agenturę i organizowały tzw. Grupy Operacyjne, przeznaczone do siłowego i propagandowego zwalczania wszelkiego oporu oraz masowo rekwirowały żywność.

Wzorem dla KBW były Wojska Wewnętrzne NKWD, doskonale sprawdzone w działaniu na terenach Związku Sowieckiego oraz w krajach podbitych. Dlatego KBW nie był częścią ludowego wojska, podporządkowano go natomiast Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego i stał się integralną częścią aparatu bezpieczeństwa publicznego.

Pierwszą kadrę kierowniczą KBW stanowili Sowieci, później byli to oficerowie NKWD i przedwojenni komuniści z Polski, wyszkoleni ideologicznie oraz w zakresie zwalczania zbrojnego podziemia niepodległościowego. Szczególnie ważną rolę odgrywali oficerowie polityczni – funkcjonariusze PPR/PZPR, których zadaniem było indoktrynowanie żołnierzy o celach prowadzonych operacji i pacyfikacji, a także „uświadamianie” ludności cywilnej na terenach prowadzonych walk o bezsensie jakiegokolwiek oporu, głównie przy zastosowaniu metod siłowych…

KBW posiadał szeroką autonomię w ramach komunistycznego aparatu represji. W związku z tym w jego ramach istniał Zarząd Informacji (bezpieka wojskowa), eskadra lotnicza (do bombardowania zgrupowań powstańców antykomunistycznych), sądownictwo (sąd KBW), pion szkolenia, nawet własny szpital. Ponadto utworzono bataliony artylerii i czołgów. W momencie największego rozwoju siły KBW liczyły prawie 50 tys. osób. Była to zatem potężna siła, przeznaczona do walki ze zniewolonym społeczeństwem i utrzymania go w całkowitym posłuszeństwie.

Początkowo z KBW masowo dezerterowali wcielani tam żołnierze LWP – zaciągani z poboru. Dlatego później byli już starannie selekcjonowani. Tylko w maju 1945 r. było 800 dezercji, ludzie ci w większości zasilali siły niepodległościowe. Ponadto żołnierze KBW bardzo niechętnie brali udział w walkach z podziemiem, robiąc bardzo dużo hałasu podczas obław i strzelając głównie w powietrze, ostrzegając przeciwnika, czyli polskich powstańców. Od jesieni 1945 r. formacja ta, bardzo rozbudowana głównie na skutek przekształcania wojskowych jednostek frontowych, była głównym sojusznikiem wojsk NKWD w zwalczaniu niepodległościowego podziemia. W poszczególnych miesiącach organa KBW potrafiły aresztować w skali powiatu nawet kilkaset osób, które następnie przechodziły intensywne śledztwo i trafiały pod sąd, a tam wydawano bardzo surowe wyroki, z karą śmierci włącznie.

Masowo mordowali


W raportach grup operacyjnych zostały liczne ślady egzekucji dokonywanych na jeńcach –polskich partyzantach. Początkowo na ogół nie spisywano nawet ich danych personalnych, zagrzebując ciała w lasach, torfowiskach, topiąc w rzekach i jeziorach. Poszczególne operacje KBW przybierały charakter coraz bardziej masowy – obejmując swym zasięgiem teren całych województw przy użyciu tysięcy funkcjonariuszy KBW. Tak było m.in. w województwach: białostockim, lubelskim, warszawskim, rzeszowskim, ale także krakowskim, śląskim, olsztyńskim, kieleckim. Najbardziej zaawansowane operacje przeprowadzano przed tzw. referendum „ludowym” (30 VI 1946) oraz „wyborami” (19 I 1947), co miało pokazać siłę komunistów i jednocześnie zgasić opór społeczny. Ten plan się nie powiódł. Główne siły powstania antykomunistycznego nie zostały rozbite, co więcej, poniosły w sumie ograniczone – jak na skalę prowadzonych przeciwko nim operacji pacyfikacyjnych – straty liczebne i terytorialne (żadne z województw nie zostało przez komunistów „wyzwolone” spod wpływów podziemia).

Według oficjalnych sprawozdań z tamtego okresu (do IV 1947) jednostki KBW zabiły ponad 1,5 tys. żołnierzy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Narodowych Sił Zbrojnych, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i innych organizacji niepodległościowych. Do „niewoli” dostało się ponad 12 tysięcy. Ponad 300 niepodległościowców zostało rannych, aresztowano przeszło 300 osób uznanych za „współpracowników podziemia” i ponad 13 tys. podejrzanych o „przynależność do band”. W istocie pacyfikacje w większości przypadków dotyczyły ludności cywilnej na terenach uznanych za „bandyckie” i były na ogół przeprowadzane na ślepo, w celu zastraszenia ludności i zdławienia oporu na skutek stosowania odpowiedzialności zbiorowej.

Od jesieni 1947 r., po tzw. amnestii, która przyczyniła się do rozbicia i zaniku znacznej części poakowskiego podziemia, KBW otrzymał kolejne zadania od centralnych władz partii komunistycznej. W tym celu zaczęto tworzyć grupy stale operujące w terenie, na ogół skierowane przeciwko konkretnym oddziałom podziemia. Były to m.in. GO Radom, GO Ostrołęka. Jednak słabe efekty ich działań skłoniły komunistów do zmiany koncepcji zwalczania podziemia niepodległościowego. W tym celu zwiększono wielokrotnie użyte siły i ich teren działania obejmował po kilka województw naraz, aby oddziały podziemia nie mogły uchodzić z terenów walk i dokonywać reorganizacji. Były to wielkie operacje, prowadzone miesiącami przy wspomaganiu MO i UB: „Z” (tereny woj. warszawskiego, białostockiego i lubelskiego, IV-VIII 1948) oraz „P” (tereny woj. warszawskiego, olsztyńskiego i lubelskiego, V-VIII 1948). Na pozostałym obszarze Polski prowadzono mniejsze operacje siłami miejscowych jednostek KBW, UB i MO.

Masowe represje komunistyczne wobec żołnierzy podziemia ujawnionych w 1945 i 1947 r. spowodowały rozbudowę jednostek powstańczych. Przeciwko nim ponownie rzucono dalsze siły KBW na terenach woj. białostockiego, warszawskiego, lubelskiego. Dobijanie powstania antykomunistycznego trwało lokalnie aż do połowy lat 50. Odznaczenia i awanse funkcjonariuszy i żołnierzy KBW dotyczyły jednak jednostek zaangażowanych w walki z podziemiem aż do początku lat 60. XX wieku. Równolegle jednostki KBW otrzymały nowe zadania, w tym ochronę obiektów przemysłowych i gmachów urzędowych przed knowaniami „wrogich sił” i sabotażem, konwojowanie więźniów, ochronę obozów pracy, ochronę komisji rekwirujących żywność na wsi w ramach „dostaw obowiązkowych”. Mimo to miały pozostawać w stałej gotowości „dla likwidacji reakcyjnych wystąpień zakłócających porządek publiczny i prawdopodobnych akcji kułackich”.

Ochrona „władzy ludowej”

Po zaniku powstania antykomunistycznego władze komunistyczne nie zlikwidowały tej formacji, nadal utrzymując ją w gotowości. KBW wziął aktywny udział w pacyfikacji Poznania (VI 1956), jego dalszym przeznaczeniem było zwalczanie demonstracji i wystąpień przeciwko „władzy ludowej” oraz ochrona „wyborów”. Dopiero w 1965 r. KBW został formalnie rozwiązany, jego aktywa przekazano do MON – jako Wojska Obrony Wewnętrznej. Część z nich stała się podstawą sformowania Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW, których przeznaczeniem była nadal ochrona władzy komunistycznej jako „formacja specjalnego przeznaczenia”. Po kolejnych przekształceniach i zmianie zadań istnieją jako Biuro Ochrony Rządu…

KBW był formacją szczególnie upartyjnioną (nawet na tle pozostałych pionów siłowych, poza UB-SB), selekcja kadry oficerskiej i żołnierzy dokonywana była starannie pod kątem pochodzenia „klasowego”, czystości ideologicznej i wierności władzy komunistycznej. Jego funkcjonariusze powinni odpowiadać za popełnione zbrodnie na ludności cywilnej i jeńcach wojennych. Do dziś znaczny procent budżetu MSW i MON idzie na ich nieproporcjonalnie wysokie emerytury, a formacja nie została rozliczona nawet politycznie i moralnie.

Tłumaczył się jak Adolf Eichmann

Towarzysz mjr Zygmunt Bauman tłumaczył w brytyjskim „Guardianie” w 2007 r., że walczył z „terrorystami”, czyli wykonywał normalne zadania normalnej władzy w normalnym państwie, co było jakoby jego „obywatelskim obowiązkiem”… Jako oficer KBW zajmował najwyższe funkcje w dowództwie, w pionie propagandy i agitacji, gdzie preparował uzasadnienia dla prowadzonych operacji i pacyfikacji, sam też stał na czele grupy biorącej bezpośredni udział w walkach, za co otrzymał m.in. Krzyż Walecznych. Był więc nie tylko komunistą zza biurka, ale także czynnie utrwalał „władzę ludową”.

Swe zaangażowanie w działalność komunistyczną w najbardziej znienawidzonym i zbrodniczym pionie, czyli w aparacie bezpieczeństwa, tłumaczy dziś tym, że dał się… uwieść. Podpiera się fałszywą propagandą, że walczył z… terrorem! Tak samo mówił Adolf Eichmann. W bliźniaczych ideologiach tłumaczenia z natury rzeczy są podobne. Przerażające jest jednak to, że tylko narodowy socjalizm jest powszechnie potępiany, a międzynarodowy socjalizm (komunizm) nadal ma się dobrze i cały czas ma zawziętych obrońców, także w Polsce, tak ciężko doświadczonej tym ustrojem.


Leszek Żebrowski

***

Ludzie to środki


Mainstreamowe media nie nazywają go socjologiem, ale „wybitnym socjologiem”. Dla wielu jest „kapłanem ponowoczesności” i przewodnikiem po niepewnych czasach. Zupełnie pomijane są przy tym kwestie przeszłości prof. Zygmunta Baumana. Co sprawia, że zwłaszcza w lewicowych zachodnich kręgach intelektualnych cieszy się on taką sławą?

Marksistowski dorobek

Od 1959 r. prof. Zygmunt Bauman wydał takie publikacje, jak np. „Zagadnienia centralizmu demokratycznego w pracach Lenina”, „Socjalizm brytyjski: Źródła, filozofia, doktryna polityczna”, „Idee, ideały, ideologie”, „Zarys marksistowskiej teorii społeczeństwa” czy „Wizje ludzkiego świata. Studia nad społeczną genezą i funkcją socjologii”. Bezkrytycznie propagował poglądy twórców ideologii komunistycznej.

W wydanej w 1963 r. książce „Zarys socjologii. Zagadnienia i pojęcia” pisał zgodnie z panującą ówczesną doktryną: „Marksistowska koncepcja socjologii, czyli propozycja materialistycznej interpretacji dziejów ludzkich jest dziełem Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Obaj ci wielcy myśliciele pozostawili liczne prace (…), w których rozwijali zastosowanie swej teorii społeczeństwa (…). Jak pisze Lenin, ’olbrzymi krok naprzód, który Marks uczynił (…), na tym właśnie polegał, że odrzucił on wszystkie rozważania na temat społeczeństwa i postępu w ogólności (…)’. W koncepcji socjologii Marksa elementy poznania naukowego i ideologii społecznej sprzęgają się więc nierozerwalnie: nauka pełni funkcję ideologiczną, ideologia każe nauce być bezkompromisowa. (…) Trudno przesadzić w ocenie marksizmu w dziejach i w teraźniejszości socjologii. Koncepcje Marksa dostarczały zasadniczych pomysłów, które umożliwiły powstanie socjologii, jako odrębnej nauki (…) W niektórych dziedzinach wiedzy socjologicznej koncepcje Marksa nie tylko zapłodniły późniejszych badaczy, ale pozostały do dziś bez konkurentów…”.

Prezentował również typowe marksistowskie poglądy w zakresie wiary. Twierdził, że religia z „jej nadprzyrodzonymi instancjami ustawodawczymi i karnymi” doskonale nadawała się do roli ideologii uzasadniającej podporządkowanie się panującym stosunkom społecznym. Rozkwit chrześcijaństwa uznawał za „produkt rozkładu ustroju niewolniczego”.

Po latach Bauman tłumaczył, że był „kompletnie oddany. Uważałem idee komunistyczne za kontynuację Oświecenia”.

Upadek komunizmu, nowoczesność i holokaust

Później przyszły wydarzenia marcowe.


– Bauman, tak jak wielu innych, którzy musieli opuścić Polskę po 1968 r., wyjechał z opinią człowieka prześladowanego. Na Zachodzie nikt za bardzo nie pytał, co dokładnie ci ludzie robili wcześniej w Polsce – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog i filozof społeczny z Uniwersytetu w Bremie.

Baumanowie wyjechali do Izraela, gdzie mieli krewnych. Trzy lata później pracę socjologowi zaproponował Uniwersytet w Leeds i razem z żoną Janiną przenieśli się do Anglii. Po latach socjolog wyjaśniał, że postanowił zostać „normalnym brytyjskim naukowcem”. Pozwoliło mu to odciąć się od niewygodnej przeszłości. Tym bardziej że na Zachodzie miał opinię ofiary antysemickich czystek.

W Leeds nie stał się od razu znany, bo i uniwersytet nie był wiodącym ośrodkiem. Początkiem dużej popularności jego dorobku akademickiego był upadek komunizmu. W 1989 r. na Zachodzie ukazuje się jego książka „Modernity and The Holocaust” („Nowoczesność i holokaust”). Bauman uważa, że holokaust i systemy totalitarne były wynaturzoną konsekwencją nowoczesności. A więc to nowoczesność, a nie niemieckość przyczyniły się do zagłady Żydów.

Później przechodzi na emeryturę, ale nadal dużo pisze. – W USA nie był tak znany jak w Europie. Apogeum tej popularności to była połowa lat 90. W Polsce przypadło to oczywiście trochę później – wskazuje prof. Krasnodębski. Szczytowa popularność minęła wraz z modą na postmodernizm.

Gdy komunizm upadał, marksista Bauman stawał się rewizjonistą. Zachodni czytelnicy dostrzegali w tamtej twórczości, że autor trochę pisze o sobie, bije się we własne piersi. Dodać należy, że nie były jeszcze wówczas znane historyczne dokumenty świadczące o przeszłości Zygmunta Baumana. A naukowej powagi dodawała mu m.in. współpraca z założonym przez prof. Anthony’ego Giddensa prestiżowym wydawnictwem „Polity Press”.

Praktyka i teoria totalitaryzmu


Niektórym trudno może zrozumieć, że prof. Bauman niezbyt chętnie nawiązuje do swojej przeszłości, bagatelizuje ją i nigdy za nią nie przeprosił. Nie dziwi się temu natomiast etyk, dr Marek Czachorowski. A wszystkich zdziwionych odsyła do „etyki ponowoczesnej”, czyli do jednej z firmowych idei Baumana.

– Na jej gruncie przecież nie ma sensu przepraszać nawet za stalinowską przeszłość, a na wykłady nie chodzi się po prawdę. Przepraszanie zakłada istnienie obiektywnej prawdy o dobru i jej naruszenie – tłumaczy etyk. – Według Baumana, nie ma takiej prawdy, jest tylko subiektywna przyjemność. Inni ludzie to tylko środki mogące służyć jej osiągnięciu lub konkurenci do jej osiągnięcia – dodaje Marek Czachorowski.

Jego zdaniem, „etyka ponowoczesna” Baumana to nic innego jak znany od starożytności egoistyczny program życiowy hedonizmu etycznego. – Nie widzimy tu zatem odejścia od stalinowskiej przeszłości, gdzie pewnie także chodziło tylko o przyjemne własne wrażenia, a nie o prawdę – tłumaczy nam etyk. I tak np. w dziedzinie erotyki ideałem są związki nie oparte na „miłości jedynej i niepowtarzalnej”, „miłości na wieki”, ale „gwoli korzyści, jakie ma się nadzieję wydobyć ze związku samego: gwoli satysfakcji, jaką dostarczyć ma partner w toku intymnego obcowania” (Z. Bauman, Ponowoczesne wzory osobowe).

Komunizm nie jest traktowany jak faszyzm

Dlaczego przeszłość nie przeszkadzała i nie przeszkadza „wielkiemu socjologowi” w karierze? To pytanie otwiera szerszy problem. Dotyczy pytania, jak Europa poradziła sobie z rozliczeniem obu totalitaryzmów: faszyzmu i komunizmu. W pierwszym przypadku był słynny trybunał w Norymberdze. Czegoś podobnego zabrakło, jeśli chodzi o komunizm.

Profesor Krasnodębski wskazuje nam w tym kontekście na przykład innego socjologa – zmarłego w 1983 r. Belga Paula De Mana, który również był gwiazdą postmodernizmu, literaturoznawcą, krytykiem literackim i filozofem. W 1947 r. wyemigrował do USA, gdzie zrobił doktorat na Uniwersytecie Harwardzkim. Od 1970 r. wykładał na Uniwersytecie Yale.

Po śmierci naukowca jego student Ortwin de Graef odkrył około dwustu artykułów napisanych przez słynnego uczonego w czasie II wojny światowej, w tym dla belgijskiej gazety „Le Soir”, która kolaborowała wówczas z hitlerowcami. W tym przypadku publicystyczna tylko przeszłość okazała się przyczyną żywej debaty w świecie akademickim. W przypadku Polski i Zygmunta Baumana, który komunizm wspierał zdecydowanie większym zaangażowaniem niż publicystyczne teksty, o podobnej dyskusji na razie możemy tylko pomarzyć.


Mariusz Majewski

za:www.naszdziennik.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.