Antykościelna logika marszałka

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz udzielił Katolickiej Agencji Informacyjnej wywiadu, w którym krytycznie ocenia działalność Kościoła w Polsce. Jest to tekst tak kuriozalny, że w zasadzie nie powinno się go komentować. Jednak ze względu na to, że opinie wyraża osoba sprawująca jeden z najwyższych urzędów w państwie, a dotyczą one istotnych problemów, uznałem, że należy zwrócić uwagę na kilka kwestii.

Teza wywiadu brzmi jednoznacznie: Kościół ewoluuje w złym kierunku, a dzieje się tak dlatego, że słucha on o. Tadeusza Rydzyka, a nie „Tygodnika Powszechnego”. Jakoś panu marszałkowi nie może pomieścić się w głowie, że być może należałoby odwrócić tę zależność i zamiast zastanawiać się, kogo słucha Kościół, pomyśleć, kto bardziej słucha Kościoła i jego nauki. Wymagałoby to jednak wejścia w logikę myślenia prawdziwie kościelnego, a to chyba jednak przekracza możliwości pana Borusewicza.

Uderzyć w Kościół

Wniosek taki można wyciągnąć na podstawie jego własnych stwierdzeń. Marszałek najpierw zaskakuje nas swoim spojrzeniem na historyczną rolę Kościoła w walce o odzyskanie wolności i wyjście z systemu komunistycznego. Według niego, nie była to rola znacząca. I nie przemawiają do niego przytaczane przez prowadzącego wywiad przykłady procesów pokazowych, torturowania i zabijania duchownych, aresztowania księdza Prymasa Wyszyńskiego.

Na ten ostatni argument odpowiada w absurdalny sposób, że przecież Prymas na początku poparł kolektywizację wsi i był przeciw prowadzeniu walki partyzanckiej. Oto próbka „logiki” w wydaniu pana marszałka: komuniści ograbili Kościół z własności, w tym z ziemi rolnej, a Prymas w zamian poparł kolektywizację, za co w podzięce władza komunistyczna internowała Prymasa na trzy lata… Jeżeli tak ma wyglądać opis skomplikowanej najnowszej historii Kościoła, o czym marzy marszałek, to ja dziękuję.

A przy okazji pragnę poinformować pana marszałka, że dobra i obiektywna historia Kościoła, wbrew temu, co twierdzi w wywiadzie, jest pisana i nie mieści się w jednej książce. Zaś co do roli Prymasa Wyszyńskiego, to może warto przypomnieć, co powiedział bł. Jan Paweł II tuż po swoim wyborze na tron Piotrowy: „Nie byłoby Papieża Polaka, gdyby nie Twoja wiara niecofająca się przed cierpieniem i więzieniem”.

Po „logice” historycznej pan marszałek daje nam próbkę swej „logiki” w poglądach na sprawy aktualne. Otóż według niego, z twierdzenia o nadrzędności prawa Bożego nad prawem stanowionym przez ludzi wynika nadrzędność władzy kościelnej nad władzą państwową, a domaganie się respektowania Dekalogu w życiu publicznym jest równoznaczne z dążeniem do stworzenia państwa wyznaniowego.

Jest to wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Kościół szanuje bowiem autonomię spraw i porządku świeckiego, zgodnie ze słowami Pana Jezusa: „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Biskupi i księża nie uczestniczą w sprawowaniu władzy świeckiej ani nie mają prawa do tego dążyć. Natomiast autonomia spraw świeckich nie może polegać na oderwaniu ich od zasad moralnych, które są wyznaczane przez prawo Boże. O tym marszałek Borusewicz powinien wiedzieć.

Jan Paweł II w 1999 r. przypominał polskim parlamentarzystom, że demokracji oderwanej od wartości grozi zamiana w jawny lub ukryty totalitaryzm. Biskupi, przypominając o prawie Bożym i oceniając w jego świetle działania polityków, służą Narodowi i państwu, chroniąc je przed totalitarnymi zapędami władzy.

Pan marszałek tego nie rozumie, albo udaje, że nie rozumie. Dlatego w swoich wypowiedziach brnie w tak dziwaczne stwierdzenia, jak to, że „Kościół ma prawo do tego, by głosić i mówić, co jest dobre, a co złe, ale to nie jest tak, że można to bezpośrednio przekładać na politykę. Owszem, pod względem moralnym jest dobro i zło, ale w polityce jest inaczej”. Wynika z tego, że chciałby on pozostawić sferę działania politycznego poza etyką. Na to zgody być nie może. Działalność polityków, podobnie jak każda inna, musi podlegać ocenie. I nie jest to tylko ocena demokracji dokonywana przez wyborców, ale również ocena moralna.

Walka z Telewizją Trwam

Marszałek Senatu stawia też zupełnie absurdalny zarzut naruszenia konkordatu i Konstytucji przez Konferencję Episkopatu Polski przy okazji udzielenia poparcia Telewizji Trwam w jej staraniach o miejsce na multipleksie. Pytam: Panie marszałku, w jaki sposób? Czy wyrażanie opinii przez Episkopat narusza prawo? Jeżeli tak pan uważa, to może wyjaśni pan, co rozumie pod pojęciem wolności słowa, która jest wolnością chronioną przez tę samą Konstytucję, na którą pan się powołuje (art. 54).

A który z przepisów konkordatu został naruszony? Może art. 20, który stanowi, że Kościół w Polsce ma prawo do posiadania i używania własnych środków społecznego przekazu? Domaganie się przez biskupów rzeczywistej realizacji tego prawa przez przydzielenie miejsca na multipleksie jednej ogólnopolskiej katolickiej telewizji na pewno nie jest naruszaniem konkordatu.

Pan marszałek wystawia też niezbyt pochlebną ocenę polskim posłom i senatorom, zarzucając im tchórzostwo. Według niego, brak uregulowań bioetycznych w polskim prawie to skutek paraliżującego lęku parlamentarzystów przed Kościołem. Tym stwierdzeniem pan Borusewicz ociera się o śmieszność.

Bo niby jak Kościół straszy tych biednych parlamentarzystów? Czyżby przystawiał im pistolet do głowy i nakazywał głosować zgodnie z nauką Kościoła? Czy grozi im pozbawieniem immunitetu i poselskiej pensji? A jeśli Kościół przypomina, że nie można popierać zabijania poczętych dzieci i równocześnie przystępować do Komunii św., to nie robi niczego innego, jak naśladuje swojego Mistrza, który przecież nauczał: „Nikt nie może dwom panom służyć.”. Trzeba wybrać, licząc się z konsekwencjami tego wyboru.

„Znawca” przykazań

Pan marszałek zaprezentował się też opinii publicznej jako „znawca” przykazań Bożych, stwierdzając z całą powagą, że nie istnieje przykazanie „Nie twórz”. Powiedział to w kontekście postępu nauki, która przestaje się liczyć z jakimikolwiek ograniczeniami etycznymi, co doprowadziło do in vitro, klonowania i innych technik.

Czyżby Pan Bóg rzeczywiście pozwalał człowiekowi uprawiać „radosną” twórczość i eksperymentować na ludzkim życiu? Pan Bóg już w raju powiedział do ludzi: „Rozmnażajcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną”. A więc twórzcie! Tylko czyńcie to zgodnie z prawem, które Bóg nadał, a które jest jedynym gwarantem szczęścia ludzkiego. Biblia uczy, że nieposłuszeństwo Bożym przykazaniom kończy się zawsze dla ludzi tak samo – wygnaniem z raju. Prawdy tej nie da się przykryć grą słów.

Zastanawiałem się, skąd u marszałka Senatu Rzeczypospolitej wzięło się myślenie tak odbiegające od zasad logiki i rzeczywistości. Odpowiedź znalazłem w pierwszym zdaniu, kiedy pan Borusewicz mówi, że w życiu spełnia różne role, a w Senacie jest przede wszystkim marszałkiem i politykiem. A przecież w życiu, odwrotnie niż w teatrze, trzeba przede wszystkim być – katolikiem, politykiem, marszałkiem – a nie grać te role.

Ks. dr Piotr Steczkowski, kanonista

Aktualizacja 10 lipca 2013 (09:24)

Nasz Dziennik

za: http://www.naszdziennik.pl (kn)