Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Zbierał materiały jako dziennikarz „Gościa Niedzielnego”. Zmanipulowany materiał opublikował w „Wyborczej”

Jak się okazuje, autor reportażu o prof. Krystynie Pawłowicz „Ze mną trzeba grzecznie”, zbierał materiały podając się za dziennikarza „Gościa Niedzielnego”. Tekst opublikował jednak w „Gazecie Wyborczej”. W czwartkowym dodatku do „Gazety Wyborczej” ukazał się reportaż „Ze mną trzeba grzecznie” poświęcony poseł Krystynie Pawłowicz. Jego autorem jest redaktor Marcin Wójcik, do niedawna dziennikarz „Gościa Niedzielnego”.

Jak się okazuje, Wójcik przedstawił się jako dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, nie mówiąc, że tekst, który przygotowuje wcale nie ukaże się w katolickim tygodniku. Prof. Pawłowicz wydała oświadczenie, w którym zapowiedziała, że będzie domagać się przeprosin za „skrajną manipulację i naruszenie zasad etyki dziennikarskiej”, jakich dopuścił się Wójcik.

Oświadczenie wydała także redakcja „Gościa Niedzielnego”, która potwierdziła, że Wójcik był zatrudniony w katolickim tygodniku. „Wiele wskazuje więc na to, że Marcin Wójcik wykorzystał pracę w redakcji „Gościa Niedzielnego” jako swoisty kamuflaż do napisania artykułu o Pani Profesor oraz środowisku słuchaczy Radia Maryja. Jest to postępowanie głęboko nieetyczne, obce nam i wyrządzające oczywiste szkody także naszej redakcji” - czytamy w oświadczeniu „GN”. Redakcja „Gościa” przeprosiła prof. Pawłowicz i Rodzinę Radia Maryja za „niegodne postępowanie byłego pracownika”.

Swoje oświadczenie wydał także Marcin Wójcik. Dziennikarz przekonuje, że prof. Pawłowicz wcale nie zażądała autoryzacji, a jej wypowiedzi nie zostały zmanipulowane (rozmowy zostały nagrane). „Z poseł Krystyną Pawłowicz spotykałem się i rozmawiałem jako autor książki o ludziach, którym bliskie są idee głoszone przez ojca Tadeusza Rydzyka. Krystyna Pawłowicz zgodziła się być jedną z jej bohaterek. Książkę nadal piszę” - czytamy w oświadczeniu Wójcika.

Dziennikarz dodaje, że do 20 czerwca był zatrudniony przez redakcję „GN” i nie ukrywał tego. Ostatnią rozmowę z prof. Pawłowicz miał przeprowadzić 30 maja, w „Wyborczej” pracuje od 1 lipca.

Marta Brzezińska-Waleszczyk


za:www.fronda.pl
***

Tylko u NAS! Prof. Pawłowicz o Wójciku: "Ten człowiek nagrywał mnie nielegalnie!"


"Ten człowiek mnie zniesławił, naruszył moje dobre imię, naruszył dobra osobiste. Wyszłam na jakiegoś prymitywa. Tego już nie mogę darować. Tacy „dziennikarze” powinni być wyeliminowani z obiegu medialnego" - mówi w rozmowie z Fronda.pl prof. Krystyna Pawłowicz.
Marta Brzezińska-Waleszczyk: Czytała Pani oświadczenie Marcina Wójcika? Pisze, że nie chciała Pani autoryzacji, że zgodziła się Pani być jedną z bohaterek jego książki...

Prof. Krystyna Pawłowicz: Marcin Wójcik kłamie od pierwszego do ostatniego słowa swojego oświadczenia. Po pierwsze, przedstawił się jako pracownik „Gościa Niedzielnego”. Ani słowem nie wspomniał o „Wyborczej”, bo gdybym to wiedziała, to przecież w ogóle nie chciałabym z nim rozmawiać! Po drugie, kłamie kiedy pisze, że ja nie chciałam autoryzacji. Jak sama pani dobrze wie, ja zawsze proszę o autoryzację. Jeśli on mówił, że zbiera materiały do jakiejś większej pracy, to tym bardziej. Takie kłamstwo mogła wymyślić tylko osoba, która mnie nie zna. Bez wyjątku zawsze domagam się autoryzacji.

Wójcik pisze, że ma nagrania Waszych rozmów.

Ależ bardzo proszę! Nie mogę się doczekać, kiedy pan Wójcik wszystkie ujawni. Dowiemy się, kto mówi prawdę.

A Pani w ogóle wiedziała, że jest nagrywana?

Ten człowiek nagrywał mnie nielegalnie! Ja nigdy nie udzielałam mu żadnego wywiadu w samochodzie. Owszem, przypominam sobie teraz sytuację, że kiedy wracałam ze spotkania z Sochaczewa do Warszawy, to on sam zaoferował, że mnie odwiezie. Pewnie już wtedy przygotowywał się do swojej „pracy”, był bardzo uprzejmy. Wiadomo, że jak się jedzie godzinę autem, to się ze sobą rozmawia, najczęściej o jakichś błahostkach. Problem w tym, że ja nawet nie wiedziałam, że jestem nagrywana! Włączył dyktafon bez mojej wiedzy.

Ale Pani go znała. Wcześniej udzieliła Pani jemu (i Bogumiłowi Łozińskiemu) wywiadu do „Gościa Niedzielnego”.

I on się na to powołał, to go uwiarygodniło w moich oczach. On powiedział, że jest z „Gościa”, ale nie powiedział, dla kogo przygotowuje tą większą pracę. W tym sensie skłamał. Jego praca była dla „Gazety Wyborczej”. On pewnie już wtedy wiedział, co z tym materiałem zrobi, a mnie powiedział, że przygotowuje pracę dotyczącą nowych osób w życiu politycznym. Kiedy się widzieliśmy, był już na wylocie w „Gościu”, o czym ja nie wiedziałam, więc trudno podejrzewać, żeby nie wiedział, dla jakiej redakcji zbiera materiały...

„Gość Niedzielny” już Panią za to przeprosił. W oświadczeniu redakcji tygodnika czytamy, że działanie Wójcika jest krzywdzące także dla „GN”...

Redakcja „GN” uznała, że pan Wójcik zbierał materiały pod szyldem „GN” i wykorzystał je w „Wyborczej”. Z tego, co wiem, podobno pan Wójcik w ogóle zainstalował się w tej redakcji, mając jakieś swoje antykościelne cele, mające zaszkodzić Radiu Maryja. Tym bardziej, że zdradził w „Wyborczej”, gdzie zamierza wydać swoją książkę. Wydawnictwo o znaczącej nazwie „Czarne”... „GN” był dla niego tylko przykrywką.

Pani powiedziała chociaż część tego, co napisał Wójcik w swoim tekście?

To, co zrobił to bezczelność! Wójcik wstawił swoje słowa, także wulgaryzmy, gdzie tylko mógł! Przecież to nie jest klasyczny wywiad, pytanie-odpowiedź. To wszystko to słowa tego „dziennikarza”. Sąd, odsłuchując taśmy, rozstrzygnie to.

Co Pani o tym wszystkim sądzi?

Całą tą manipulację Wójcik przygotowywał od dawna. Najpierw był bardzo uprzejmy, odwiózł mnie z Sochaczewa do domu. Sam się napraszał! A później dopiero się ze mną umówił, rzekomo na potrzeby tej książki, którą przygotowuje. A on już knuł wtedy przeciw mnie. Bandycki napad człowieka, który nazywa sam siebie dziennikarzem. Nie mówił, że nagrywa, a nagrywał jakieś luźne rozmowy podczas podróży do Warszawy. Bezczelność. Absolutnie przygotowane zlecenie, bo ja nigdy z „Wyborczą” nie rozmawiałam i nie zrobiłabym tego. Tym bardziej, gdybym wiedziała, że ma być to paszkwil „Wyborczej” na Radio Maryja.

Jak sprawa potoczy się dalej? Ostatnio żądała Pani sprostowania od TVN24, redakcja odmówiła, ale zostawiła Pani tamtą sprawę.

Ale tego nie zostawię. Ustanowiłam już pełnomocnika. Nie przepuszczę tego tak, jak ostatnio darowałam TVN24. Czas i koszty postępowania są bardzo duże, ale w przypadku TVN24 każdy może sam obejrzeć materiał pierwotny i zmanipulowany i ocenić dziennikarską rzetelność. Ten człowiek mnie zniesławił, naruszył moje dobre imię, naruszył dobra osobiste. Wyszłam na jakiegoś prymitywa. Tego już nie mogę darować. Tacy „dziennikarze” powinni być wyeliminowani z obiegu medialnego.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk



za:www.fronda.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.