Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Smutny stan mediów - Teresa Bochwic

Smutny stan polskich mediów ukazał się wyjątkowo wyraziście w ostatnich tygodniach. Media mainstreamowe próbowały „załatwić” raz a dobrze abpa Henryka Hosera, opiekuna archidiecezji warszawsko-praskiej, za pomocą porażających insynuacji na temat rzezi w Rwandzie i wyznań (niefrasobliwego? naiwnego? żądnego sławy? czy gorzej?) ks. Lemańskiego W publikacjach na ten temat można było znaleźć pełną paletę manipulacji. Najpierw artykuliki o rzezi w Rwandzie, której - wówczas biskup - Hoser podobno nie zapobiegł i nic w tej sprawie nie zrobił. Zasada: kłam, kłam, kto tam sprawdzi, co, kiedy i jak było naprawdę. Rzeczywiście, kilka dni trwało, zanim okazało się, że bp Hoser przyjechał do Rwandy w miesiąc po zakończeniu rzezi. Zanim ta informacja trafiła do mediów bez ograniczeń szaleli komentatorzy, niemalże sugerując udział abpa Hosera w wymordowaniu Tutsi i Hutu.

Kłamano o jego umocowaniu w tym kraju jako nuncjusza papieskiego. Zasada: im wyżej kogoś umieścisz, z tym wyższego konia go zrzucisz. Co z tego, że biskup Hoser nie był nuncjuszem w Rwandzie a tylko przez pewien czas zastępował nuncjusza. To już wystarczy, żeby koń okazał się wysokości żyrafy i żeby dało się z niego malowniczo arcybiskupa zrzucić.

Potem sprawa ks. Lemańskiego. Też ks. Hoser, już dziś, jako arcybiskup. Zasada – pokaż brak demokracji, pokaż okrucieństwo wobec podwładnych. Nieczuły, nierozumny, mało empatyczny, coś może zrobił paskudnego, pewnie pedofilia, a nie, ks. Lemański już dzieckiem nie jest, no tak, to może tylko coś mówił, co paskudne wydało się ks. Lemańskiemu. Nota bene niezły z ks. Lemańskiego antysemita, skoro tak ciężko go uraża pytanie o wyznanie z sugestią, że może mojżeszowe. A abp Hoser nie dość, że okrutnik, to prześladowca wolnego słowa, bo zakazał księdzu występów publicznych i zawiesił w prawach proboszcza. I znowu komentarze, wydziwiania, naruszanie godności ks. Hosera. Wielokrotne powielanie kłamstw i półprawd.

A jak już się wyczerpią te skomplikowane środki, można zastosować najprostszą zasadę oblepiania szambem: wiadomości na portalach tak wydrukowane, żeby wyżej podać nowinkę o obgryzaniu psa przez człowieka, niżej pełne wulgaryzmów nowości z okolic agencji towarzyskich i pedofili, a w środku abp Hoser. Obiektywnie, rzetelnie, uczciwie?

Czy się udało przez te tygodnie przyczepić błoto do abpa Hosera? Na pewno nie w pełni, bo jest jednak powszechna prasa katolicka, RM, telewizja Trwam, TV Republika, są media niezależne, wreszcie są portale, na których ludzie zareagowali natychmiast i z oburzeniem. Miejsca, gdzie można spotkać się z prawdą. Oczywiście, jeżeli się jej poszuka, bo kłamstwa lały się głównych telewizji i wielkich gazet.

Ach, te kłopoty mainstreamu. Goebbelsowi było łatwiej, kontrolował całą prasę, podobnie jak komuniści. Teraz niestety jest trudniej. Ale starać się można. Zawsze coś się przylepi i część ludzi uwierzy.

18.07.2013

za: http://www.ksd.media.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.