Nauka Goebbelsa nie poszła w las

Niemcy konsekwentnie od lat prowadzą politykę historyczną, mającą na celu oczyścić ich wstydliwą przeszłość z okresu ostatniej wojny.

Produkują w tym celu fakty prasowe, jak, dajmy na to, ten z filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” o rzekomym wydawaniu Żydów na śmierć przez polskich partyzantów z Armii Krajowej. Zawrotną karierę robi od z górą pół wieku pojęcie „polskich obozów koncentracyjnych” wymyślone przez Adolfa Benzingera, Niemca, członka zachodnioniemieckiego kontrwywiadu. To właśnie Benzingerowi w 1956 roku postawiono zadanie opracowania – jak sam to określił – sposobu „wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę”.

Benzinger sposób wymyślił świetny, ponieważ zawsze można się wytłumaczyć, że chodziło tylko o położenie obozu, a co się ugra systematycznym powtarzaniem przez lata kłamstwa pod tytułem „polskie obozy zagłady”, to inna sprawa. A ugrać widać można sporo, bo końca uprawiania procederu nie widać.

Oto w ostatnich dniach, 27 stycznia 2014 r., niemiecki dziennik „Rhein Zeitung” poinformował, że „mieszkający w Mendig nasz starszy brat w wierze, Martin Mayer zginął w 1943 roku w polskim obozie zagłady Sobibor”.

Na reakcję po publikacji nie trzeba było długo czekać, ponieważ Związek Polaków w Niemczech natychmiast po ukazaniu się artykułu powiadomił Prokuraturę Okręgową w Warszawie o „możliwości popełnienia przestępstwa świadomego i z premedytacją, polegającego na poniżeniu i oczernieniu Polski i obywateli polskich a także Polaków obywateli niemieckich przez redaktorów dziennika „Rhein Zeitung” poprzez kłamliwy i oszczerczy artykuł, ogłoszony publicznie w dniu 27.01.2014”. Związek Polaków w Niemczech żąda natychmiastowego wszczęcia postępowania karnego przeciwko redaktorowi naczelnemu oraz innym osobom ustalonym w trakcie dochodzenia oraz domaga się od redakcji „Rhein Zeitung” tytułem odszkodowania 500 tys. zł dla Domów Małego Dziecka w Polsce.

Reakcja na szkalowanie nas po raz kolejny za Odrą była szybka i stanowcza, i to się chwali. Nie jeden raz jednak trzeba będzie jeszcze toczyć tę walkę z wiatrakami, bo to przecież nie był przypadek, że redakcja niemieckiego dziennika użyła sformułowania „polski obóz zagłady” i to jeszcze 27 stycznia czyli w 69. rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu w Auschwitz-Birkenau, w którym to dniu ustanowiono Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Nie znajduję innego wytłumaczenia na generowanie takich faktów prasowych jak „polskie obozy zagłady”, jak właśnie konsekwentne prowadzenie takiej a nie innej polityki historycznej. I to w myśl starej wypróbowanej zasady goebbelsowskiej propagandy, że „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Gdy parę miesięcy temu niemiecki dziennik „Kölnische Rundschau” użył tego samego kłamliwego zwrotu „polski obóz zagłady” także na określenie niemieckiego obozu w Sobiborze, interweniował konsulat RP w Kolonii i redakcja musiała zamienić zakwestionowane sformułowanie w artykule Klausa Pescha na „niemiecki obóz zagłady w Polsce”. Tak więc redakcja „Rhein Zeitung” świadomie napisała o „polskim”, a nie „niemieckim” obozie, i na pewno też szybka i stanowcza reakcja Związku Polaków w Niemczech nie jest zaskoczeniem. Skoro jednak „kłamstwo powtórzone tysiąc razy...”, to widać warto próbować, bo zawsze coś z tego zostanie. Co innego wyeksponowany na łamach artykuł, co innego sprostowanie, którym redakcja się nie chwali i nie eksponuje, chyba że sąd postanowi inaczej.

Tak więc takie przypadki będą się powtarzać i tym bardziej potrzebny jest nowy portal edukacyjny Instytutu Pamięci Narodowej „Truth about Camps”, redagowany w języku polskim i angielskim, służący przypominaniu tej oczywistej prawdy, że w okupowanej Polsce były wyłącznie niemieckie obozy zagłady.

W artykule wstępnym na portalu IPN dr Sławomir Kalbarczyk pisze, że „pojawiające się co jakiś czas pojęcie „polskich” obozów śmierci lub zagłady, które sugeruje, iż twórcami i zarządcami tych obozów byli Polacy, jest (…) jednym z jaskrawych przykładów zniekształcania prawdy o przeszłości, czyli prawdy historycznej”. „To, że historycznie błędne, a dla Polaków także obraźliwe pojęcie „polskich” obozów śmierci lub zagłady wciąż pojawia się w różnych wypowiedziach i publikacjach, nie może być obojętne Instytutowi Pamięci Narodowej, którego powinnością jest szerzenie wiedzy o najnowszej historii Polski. W ramach tej misji stworzyliśmy portal internetowy „Niemieckie obozy w Polsce”. Jego przesłanie jest jasne i zgodne z prawdą historyczną: nie było „polskich” obozów zagłady, śmierci czy obozów koncentracyjnych. Były to obozy niemieckie, gdyż założyli je i zarządzali nimi Niemcy, sprawujący w okupowanej Polsce krwawe rządy” – wyjaśnia.

Witryna IPN przypomina niby o sprawach znanych i oczywistych, jednak teraz przynajmniej będzie gdzie odesłać jednego z drugim pismaka produkującego „historyczne” artykuły. Swego czasu na ulicach Warszawy pojawiły się plakaty z odezwą „… i zapamiętaj niedouczony tumanie z The Washington Post. W okupowanej Polsce działały niemieckie obozy koncentracyjne!”. Apel do „niedouczonego tumana” był reakcją na publikację tego amerykańskiego dziennika dotyczącą filmu „Optymista” o tym, jak to Bułgaria była jedynym krajem Europy Wschodniej, który uratował większość mieszkających tam Żydów od śmierci w obozach koncentracyjnych, które, rzecz prosta, były „polskie”.


Julia M. Jaskólska

za:www.stefczyk.info/blogi/jaskolczym-piorkiem/nauka-goebbelsa-nie-poszla-w-las,9735199760#ixzz2s578VaMh