Oenzetowska hucpa




Raport ONZ dotyczący pedofilii w Kościele to zwyczajna hucpa. Ale trzeba mieć świadomość,
że może być to hucpa niebezpieczna i będąca świadectwem nowego antysemityzmu.

Nie zamierzam kwestionować faktu, że każdy, nawet pojedynczy przypadek pedofilii wśród duchownych jest skandalem, z którym trzeba walczyć. Tyle że od końca pontyfikatu bł. Jana Pawła II i przez cały pontyfikat Benedykta XVI Kościół z każdym tego typu przypadkiem walczył. Opracowano standardy działań, wyrzucono ze stanu kapłańskiego ponad 300 kapłanów i kilku biskupów, a Kościół stał się od tego momentu wzorem postępowania w takich sytuacjach. To wszystko nie przeszkodziło jednak ONZ uznać, że skala pedofilii w Kościele jest tak wielka, iż trzeba wydać dokument, w którym instytucja ta zostanie przywołana do porządku.

I wydano. A smaczku całej sprawie dodaje fakt, że ONZ domaga się od Kościoła nie tylko wydania dokumentów, do których zwyczajnie nie ma prawa, ale także zmiany doktryny. Nie jest przy tym jasne, w jakiż to cudowny sposób dopuszczenie do zabijania nienarodzonych dzieci ma pomóc w walce z pedofilią czy w respektowaniu praw dzieci już narodzonych, podobnie trudno znaleźć racjonalne argumenty za tym, że zmiana doktryny w sprawie oceny moralnej aktów homoseksualnych jakoś szczególnie wpłynie na los dzieci molestowanych seksualnie (no, chyba że zwiększy ich liczbę, bo warto przypomnieć, że większość molestowanych w Kościele to ofiary aktów homo-, a nie heteroseksualnych). Ale logika czy racjonalność nie są wymagane, gdy można sieknąć biczem krytyki Kościół. I to właśnie zrobiła oenzetowska komisja do spraw dzieci.

Jej nie chodziło o dobro maluchów, o walkę z pedofilią, ale o kolejne obrzydzenie Kościoła wiernym, zbudowanie przekonania, że nie ma gorszej organizacji na świecie niż Kościół katolicki. Przesada? To proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ONZ nie wezwał Szwajcarii do wydania Stanom Zjednoczonym pewnego pedofila, który od wielu dziesięcioleci ukrywa się tam przed wymiarem sprawiedliwości i dlatego nie można go skazać za wykorzystanie trzynastolatki. Czy Roman Polański – bo o nim mowa – jest w czymkolwiek lepszy od nielicznych księży zboczeńców? Albo dlaczego ONZ nie zajmuje się sprawą BBC, które przez wiele lat kryło faceta masowo gwałcącego dzieci w studiach telewizyjnych? Czy BBC jest w czymś lepsze od Kościoła? Albo, na koniec, dlaczego ONZ nie oczyści się z ludzi, którzy zostali oskarżeni o to, że w Afryce korzystali z usług sześcioletnich prostytutek?

I żeby nie było wątpliwości: zachowanie tych instytucji nie usprawiedliwia zboczeńców w innych.

Pokazuje jednak, że w aferze wokół pedofilii w Kościele wcale nie chodzi o dobro dzieci ani o oczyszczenie z czegokolwiek, lecz o to, by za pomocą pałki pedofilii uderzyć w nielubianą instytucję, która stoi na drodze do zbudowania Nowego Wspaniałego Świata. Świata, w którym aborcja będzie wszędzie legalna, dzieci od początku będą edukowane seksualnie, a religia nie będzie budować fałszywych stereotypów płciowych (to wszystko są pomysły sygnowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych). Kościół jest przeszkodą w budowaniu takiego świata.

I właśnie dlatego, że Kościół jest główną przeszkodą w budowaniu globalnego społeczeństwa pozbawionych korzeni, religii, rodziny konsumentów, jest on pod tak ostrym ostrzałem. To, co w przypadku innych instytucji uchodzi płazem albo uznawane jest za koszt ich istnienia, w przypadku Kościoła staje się przedmiotem bezlitosnego ataku, którego celem wcale nie jest zmiana sytuacji, lecz... przyklejenie do przeciwnej „postępowi dziejów” instytucji łatki „organizacji przestępczej” czy broniącej przestępców.

Tomasz P. Terlikowski


za:niezalezna.pl/51935-oenzetowska-hucpa