Rzecznik dzieci czy rzecznik władzy?

Gdyby rodzice wiedzieli, jakie spustoszenia indywidualne i społeczne w wymiarze biologicznym, rodzinnym, narodowym, moralnym, kulturowym i religijnym niesie ze sobą gender, to reagowaliby natychmiast

Charakterystyczną cechą medialno-politycznego systemu zbudowanego w Polsce przez Platformę są histeryczne ataki na każdego, kto odważy się sprzeciwić władzy. Teraz padło na rodziców niepełnosprawnych dzieci.

Władza i jej medialni klakierzy wiedzą, że muszą zaszczuć tych dzielnych ludzi, ale nie mogą się zdecydować jak. Tygodnik „Polityka” dał więc na okładkę tytuł „Niewolnice chorych dzieci”, sugerując, że to dzieci są wszystkiemu winne. To jeden kierunek ataku, drugi koncentruje się na podkreślaniu, jak złymi ludźmi są ci, którzy przyprowadzili do Sejmu dzieci.

Najdalej w bezczelności poszedł Rzecznik Praw Dziecka, stwierdzając, że rodzice kładą dzieci na zimne posadzki Sejmu. Chciałbym, żeby pan rzecznik pokazał, który z rodziców tak postąpił. A potem rzecznik mógłby wyjaśnić, co zrobił do tej pory, aby pomóc rodzinom opiekującym się niepełnosprawnymi dziećmi. Bo może gdyby Rzecznik Praw Dziecka „rzecznikował” dzieciom, a nie władzy, to protest rodziców nie byłby potrzebny.

Paweł Rybicki

za:niezalezna.pl/53429-rzecznik-dzieci-czy-rzecznik-wladzy