Antysemityzm selektywny



Postawienie na cmentarzu nagrobka Dawida Wildsteina z żydowską symboliką spotkało się z zasłużoną reakcją mediów. Od kilku dni ten temat nie schodzi z czołówki „Wyborczej”, która od dawna zabiega o ustanie w Polsce mowy nienawiści. Jeden z autorów przygotowywanego właśnie raportu o mowie nienawiści w Polsce zauważył, że antysemityzm nie ma barw partyjnych ani nie wiąże się z żadną ideologią. - Mogę nie zgadzać się z Dawidem Wildsteinem – mówi ekspert. – Ale nie mogę pozwolić na to, by upadek zasad cywilizowanej debaty w Polsce prowadził do tego, że życzy się ludziom śmierci i czyni niegodne aluzje do Holokaustu. Zareagowały także organa ścigania. – Idziemy po was – powiedziała na konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych. I spojrzała groźnie…

Nie, nic takiego się nie stało. Życzenie komuś śmierci i antysemickie wpisy są ganione tylko wtedy, gdy dotyczą jednej ze stron debaty publicznej. Być może już sam ten fakt powinien być zaklasyfikowany jako pewna forma antysemityzmu – perfidna, bo pozwalająca na używanie pamięci o Zagładzie w sposób instrumentalny, jako pałka na wroga, a nie szczera chęć podtrzymania w ludziach wrażliwości na okrutną zbrodnię.

Mateusz Matyszkowicz


za:niezalezna.pl/60376-antysemityzm-selektywny

***


Radykalni antykomuniści i antysemityzm


Drogi młody narodowcu! Jak myślisz, czy jest możliwa taka antysemicka akcja, której nie potępi ani „Gazeta Wyborcza”, ani TVN, ani nawet stowarzyszenie Nigdy Więcej? Nie? Otóż mylisz się. Antypolskie media obsesyjnie tropiące antysemityzm tam, gdzie go nie ma, nie miały nic przeciwko pewnej akcji, która odbyła się ostatnio. Takiej, którą za antyżydowską uczciwie uznałbyś ty sam.

Zanim napiszę o tej akcji, tytułem wstępu kilka słów napisanych przez kapitana Jerzego Niezbrzyckiego, przedwojennego szefa Referatu Wschód polskiego wywiadu. Człowieka, który jak nikt inny znał Rosję i jej metody. Gdy po II wojnie światowej Polska znalazła się pod sowiecką okupacją, Niezbrzycki, pod pseudonimem Ryszard Wraga, napisał w 1948 r. słowa uznawane za manifest przez patriotycznych wygnańców. I do dziś aktualne.

Kto toleruje kapitulantów, jest zdrajcą


Niezbrzycki pisał z pasją: „Walka musi być bezwzględna, nie tylko z Sowietami, z Rosją, lecz i tymi wszystkimi, co w ten czy inny sposób, świadomie czy nieświadomie przychodzą sowietyzacji z pomocą. Walka musi być bezwzględna nie tylko z ideą kapitulacji i ze zdeklarowanymi kapitulantami, lecz i tymi wszystkimi, którzy w stosunku do kapitulacji i kapitulantów nie potrafią czy nie chcą zająć zdecydowanie nieprzejednanego stanowiska, którzy dla tych czy innych powodów zacierają linię podziału. Trzeba raz już skończyć z tym tchórzowskim, asekuracyjnym usprawiedliwianiem tych, którzy »poszli, bo wierzą«, »poszli, bo musieli«, trzeba skończyć z tym bronzowaniem rzekomo »porządnych« ludzi, którzy są »po tamtej stronie«, tworzeniem legend dokoła ich »porządności«, »uczciwości«. Każdy, kto decyduje się na stanowisko oporu, musi uznać każdego, kto jest za kapitulacją, a nie jest sam w stanie przymusu, kto jest przeciwny oporowi, chociaż jest sam na wolności, kto temu oporowi przeszkadza, a tym samym pomaga kapitulantom i wrogowi – jako zdrajcę sprawy narodowej”.

Oskarżać o antysemityzm i prowokować antysemityzm


To słowa znienawidzone przez dzisiejszy salon. W tym samym tekście Niezbrzycki pisał o tym, jak dla zdławienia polskiego oporu przeciwko komunie Moskwa używać będzie oskarżania Polaków o antysemityzm. Stwierdzał, że to kłamstwa, gdyż „antysemityzm nigdy nie był właściwy ani polskiej kulturze, ani polskiej myśli politycznej”. Natomiast „koniec XIX wieku to nieprzerwany cykl pogromów żydowskich inspirowanych i organizowanych przez państwowość rosyjską. Do Polski ten zwierzęcy antysemityzm nie przeniknął, mimo że […] państwowość rosyjska celowo stworzyła pewne gospodarcze podstawy do antagonizmów polsko-żydowskich”.

Nie zmieniło się to w II RP: rywalizacja ta bywała nieprzyjemna, lecz nigdy nie doprowadziła do wybuchu owego antysemityzmu typu „prusko-moskiewskiego”.

Jednocześnie Niezbrzycki pisał, że Moskwa robi wszystko, by pod okupacją jakaś część Polaków antysemitami została. Po co? By oddzielić Polskę od Zachodu, który antysemityzm potępia. Pozostawiona sama, ma być bezbronną ofiarą.

Mieć w podbitej Polsce prawdziwych „zwierzęcych” antysemitów to dla Moskwy jeszcze lepiej, niż tylko o antysemityzm Polaków oskarżać. „Rząd sowiecki stosuje pod tym względem w stosunku do Polaków identyczną metodę, jaką 25 lat temu zastosował w stosunku do Ukraińców, których propaganda sowiecka reklamowała jako żydożerców, organizatorów ciągłych pogromów” – pisał Niezbrzycki. W efekcie akcja ta „wielką pomoc okazała […] w ujarzmianiu przez Moskwę narodu ukraińskiego, który pozostawiono sam na sam z imperialistycznym Kremlem”.

Młodzież Wszechpolska: to nie są żadni narodowcy

Myślę, że przytoczenie owych opinii jednego z najbardziej kompetentnych polskich znawców Rosji powinno wyjaśnić wiele w szczególności młodym polskim patriotom w chwili, gdy Putin napadł na Ukrainę i grozi także Polsce.

Oto w ubiegłym tygodniu ruska agentura podszywająca się pod narodowców ustawiła na jednym z cmentarzy „grób” Dawida Wildsteina, publicysty „Gazety Polskiej Codziennie” i autora reportaży z frontu wojny rosyjsko-ukraińskiej, niewygodnych z punktu widzenia Moskwy. Na grobie umieszczona została gwiazda Dawida. Wcześniej w czasie podobnej akcji nieznani sprawcy pomalowali drzwi innego dziennikarza „GPC” Samuela Pereiry. „Pozdro od Stiełkowa natowska k…” – napisali.

Akcję tę potępili liderzy Ruchu Narodowego, z którymi notabene bywaliśmy ostatnio w sporze w sprawie Rosji i Ukrainy. „Ci sprawcy sami ujmują swojej godności, nie zasługują nawet na odrobinę uwagi. W żadnym wypadku nie można nazywać ich narodowcami” – powiedział Tomasz Pałasz, prezes Młodzieży Wszechpolskiej.

Po co ruska agentura wymyśliła więc te akcje? Adresatem ich mieli być młodzi patrioci uczestniczący np. w Marszach Niepodległości. Samuela i Dawida wybrano ze względu na imiona. W ruskiej narracji celem akcji było skierowanie buntu młodych patriotów nie przeciwko postkomunie czy PO, ale „Żydkom z NATO”. Zapewne tę kalkę moskiewskie ambasady stosują w tym czasie także w innych państwach regionu.

Notabene w pierwszym wypadku „Żydek” został wyznaczony pomyłkowo, bo Samuel, w przeciwieństwie do Dawida, akurat ma korzenie… portugalskie, a w jego rodzinie tradycyjnie nadaje się dzieciom imiona bibijne. Ale to mało istotne, liczy się to, jak imię się skojarzy. „Samuel” brzmiało nawet lepiej niż „Dawid”, bo Dawidów nie brakuje i wśród narodowców.

Młodzi narodowcy mieli poczuć jakąś identyfikację z tą akcją (radykalna, ryzykowna). A nasza redakcja miała z kolei zaczął ich oskarżać. Nie wyszło: narodowcy akcję potępili, a my nie uwierzyliśmy, by mieli z nią cokolwiek wspólnego.

Oczywiście oni będą próbowali nadal. Kto zna metody Rosji, ten wie, że tak będzie. Skłócanie patriotów to jej specjalność. W szczególności chodzi o spacyfikowanie nowego pokolenia, które ma potencjał, by doprowadzić do zastąpienia III RP niepodległą Polską.

No i po co było bredzić o tolerancji?


Przy okazji sowieckiego happeningu z grobem okazało się też, ile warte są zapewnienia o własnej ideowości ze strony tropicieli antysemityzmu wśród polskich patriotów.

Gdyby rzecz dotyczyła nie Dawida Wildsteina, ale jakiegoś dziennikarza „GW”, główne telewizje zrobiłyby raban na cały świat. Tymczasem tym razem odpowiedzią była głucha cisza.

Tak, nie mylicie się. Oni tak naprawdę zarówno antysemityzm, jak i swoje opowieści o tolerancji mają gdzieś. Polityczna poprawność jest dobra, jeśli można użyć jej jako bata przeciwko Polakom. Ale jeśli za pomocą antysemickich metod został zaatakowany znienawidzony przez nich antykomunista Dawid Wildstein, to wszystko jest porządku.

U tych gości nie ma śladu wiary w głoszone przez siebie ideały. Dla nich liczy się lojalność wobec postkomunistycznej oligarchii, wobec własnej kieszeni, a reszta to tylko socjotechniki. Rzecz jasna mówię tu o ośrodkach kierowniczych tamtej strony, bo wśród szeregowych zwolenników naiwni ideowcy zapewne są. Czy zdadzą sobie wreszcie sprawę, że używani są jako mięso armatnie przez najbardziej ponure siły?


Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl/60445-radykalni-antykomunisci-i-antysemityzm