Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

O. Wiśniewski znowu narzeka na Kościół w Polsce…

„Tygodnik Powszechny” od kilku dni zapowiada najnowsze wydanie numeru, w którym o. Ludwik Wiśniewski występuje „przeciw głosicielom Złej Nowiny”. Kim są ci głosiciele?

Po lekturze tekstu dominikanina można dojść do wniosku, że tymi głosicielami Złej Nowiny są wszyscy ci, którzy ośmielają się głośno mówić o tym, co im się nie podoba albo co wydaje im się czymś niestosownym. W zasadzie, wspólnym mianownikiem jest dla nich etykietka, przyczepiana oczywiście niesłusznie, Kościoła zamkniętego. To zatem ci wszyscy wierni i księża, którym nie podoba się na przykład… rząd i jego poczynania.

O. Wiśniewski nie może tego pojąć. „W kraju wolnym nie traktuje się władz demokratycznie wybranych jako okupantów i złoczyńców, z którymi nie można po ludzku rozmawiać i na których działa jedynie bat wielotysięcznych demonstracji (…). Można przeboleć, kiedy taką doktrynę wyznają partyjni politykierze, ale trudno przeboleć, kiedy tak zdają się czynić nauczyciele ewangelicznej sprawiedliwości i miłości – kapłani i biskupi” – pisze dominikanin.

Zdaniem o. Wiśniewskiego, ten nieszczęsny polski dialog destabilizuje ład moralny i prawny w naszym kraju. Czy zakonnikowi chodzi więc o to, abyśmy w ogóle nie krytykowali władz, skoro zostały demokratycznie wybrane? A co z konsekwencjami demokracji dla tych, którzy głosowali na kogoś innego? Czy im, w ramach wolności posiadania poglądów politycznych, nie należy się prawo do głosu w tej materii?

„W polskim piekiełku najboleśniejsze jest to, że mamy pełne usta deklaracji o Ewangelii, o Chrystusie i prawdzie Chrystusowej, a zachowujemy się tak, jakbyśmy dopiero co wyszli z lasu” – ubolewa publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Bolączki wymienione w tekście zakonnika można właściwie sprowadzić do narzekania na to, że narzekamy. Ale czy to narzekanie coś zmieni?

O. Wiśniewski oczywiście dostrzega piękno Kościoła, także tego lokalnego, Kościoła w Polsce. Swój artykuł zaczyna afirmacją tego, co w Kościele dobre i piękne. Ale im dalej w las, tym ciemniej – bo część polskich księży takich zamkniętych, takich ortodoksyjnych i konserwatywnych, że za nic nie dają się przekonać do koncepcji otwartości (spod znaku bratania się z Nergalem?).

I tak, o. Wiśniewski wymienia z imienia i nazwiska właściwie dwóch księży, których poddaje siermiężnej krytyce – ks. prof. KUL Czesława Bartnika i ks. Dariusza Oko. Temu pierwszemu obrywa się właściwie za to, że często gości na antenie Radia Maryja i Telewizji Trwam (a to też „głosiciele Złej Nowiny”), zaś temu drugiemu za to, że prezentuje bezkompromisową prawdę o gender czy związkach homoseksualnych.

Dominikanin przytacza całe passusy z wypowiedziami ks. Oko czy ks. Bartnika. Oczywiście, wybiera te „najsmaczniejsze” kąski, w których obaj kapłani nie stronią od mocnego języka. Owszem, to prawda, że ks. Oko czasem tnie językiem, jak brzytwą, ale wyrywanie z kontekstu jego wypowiedzi, skupiając się wyłącznie na "momentach", ma tyle wspólnego z prawdą, co wyrwanie z tekstu o. Wiśniewskiego ustępów „wybitych” przez redakcję „Tygodnika” na leady. I to, i to nie jest holistycznym obrazem…

O. Wiśniewski ubolewa wreszcie nad tym, że polscy biskupi zabrali głos w sprawie gender czy „Golgoty Picnic”, ale „zabrakło głosu piętnującego kłamstwa, oszczerstwa i zwyczajne chamstwo pochodzące ze środka Kościoła”. Oczywiście, należy w pierwszej kolejności zadbać o to, abym to ja był w porządku, jeśli mam głosić Chrystusa, naprawę świata zaczynać od siebie samego, ale to nie pozbawia mnie możliwości wypowiadania się na tematy dotyczące życia publicznego, zwłaszcza tam, gdzie ewidentnie dochodzi do obrażania katolików czy szkalowania Kościoła.

Owszem, warto w Kościele dyskutować, także nad formą i językiem, jakiego używamy w debacie publicznej. Nie powinno się jednak zapominać ewangelicznego wezwania, by nasza mowa była tak, tak; nie, nie. Być może nie wszystkim wydaje się to oczywiste, ale nie ma najmniejszego sensu w rozmywaniu nauczania Chrystusa po to jedynie, aby osiągnąć krótkotrwałe efekty w postaci przemijającej sympatii świata. W Ewangelii Łukasza czytamy, jak Symeon mówi do Maryi o Jezusie: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34).

Nikt nie twierdzi, że księży, biskupów czy wiernych nie należy krytykować. Tam, gdzie jest to uzasadnione, trzeba napominać, pamiętając wyłącznie o tym, by oddać prawdę. Ale należy rozróżnić krytykę od krytykanctwa. Krytykując krytykowanie w Kościele, o. Wiśniewski niestety popada w krytykanctwo…

za:www.fronda.pl/a/o-wisniewski-znowu-narzeka-na-kosciol-w-polsce,43985.html

***

Ludzka rzecz: Parcie na szkło, parcie na łamy...


k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.