Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

To normalna manifestacja

Marsz w obronie Demokracji i Wolności Mediów 13 grudnia jest tak oczywisty i merytorycznie uzasadniony, że samo przekonywanie do jego akceptacji jest w demokratycznym państwie absurdem. Ale antymarszowa histeria polityków PO-PSL i prorządowych mediów jest zrozumiała, choć nie należy traktować jej poważnie. Władza zbudowana na monopolu i manipulacji musi wzniecać emocje, by utrzymać rząd dusz, przynajmniej w swoim elektoracie.

13 grudnia to dobra data, by wyrazić obywatelską opinię o niewiarygodności wyborów samorządowych z 2014 r. Przypominam, że stan wojenny był reakcją autorytarnej władzy na pierwsze po wojnie, demokratyczne i uczciwe wybory, w których prawie 10 mln Polaków, członków związku zawodowego wybrało swoje władze, od komisji zakładowych po delegatów na I Zjazd Solidarności. A gen. Wojciech Jaruzelski w swoim przemówieniu inauguracyjnym mówił o chaosie i atmosferze „niekończących się konfliktów i nienawiści”. Mimo zasadniczej różnicy jest więc sporo skojarzeń. Wolni od rządowej histerii zróbmy zatem to, co normalny obywatel demokratycznego państwa powinien od czasu do czasu zrobić – przekażmy rządzącym naszą opinię o nich.

Barbara Fedyszak-Radziejowska

za://niezalezna.pl/62261-normalna-manifestacja


***

Polska w rękach pajaców

Ilość bzdur i bełkotu produkowanego przez przemysł propagandowy III RP w związku z marszem organizowanym 13 grudnia przez PiS poraża. Propagandyści są tu do bólu przewidywalni, a jedyny pożytek z ich działalności dla osób myślących jest taki, że można się trochę pośmiać. Dorośli ludzie sami z siebie robią kretynów. Ale to oni i im podobni rządzą Polską.

Jak można się dowiedzieć z mainstreamowych mediów, PiS zawłaszczyło sobie rocznicę wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Na czym owo zawłaszczenie ma polegać? Czy Jarosław Kaczyński opanował przy użyciu swoich bojówek stolicę? Z zajętego Belwederu zadekretował, że ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią, w związku z czym 13 grudnia każdy leming ma siedzieć w domu z mordą zamkniętą na kłódkę? Wprowadzono jakieś opaski na rękę dla wyborców PO i PSL?u? Czy do redakcji „Gazety Polskiej Codziennie” powinienem już chodzić w brunatnej koszuli wobec zbliżającego się puczu?

Cóż za szkoda – jednak nie. Okazuje się bowiem, że rezuni z PiS?u zawłaszczyli rocznicę 13 grudnia… organizując w tym dniu pokojową, legalną manifestację. Własną, pisowską, pod hasłami krytycznymi wobec władzy. Skandal to rzeczywiście nie byle jaki.

Kamraci komuszków


Wydaje się raczej, że to nie tyle PiS zawłaszczył 13 grudnia, ile obóz polityczny związany z Platformą sam się z tej rocznicy wywłaszczył. Jest to swoisty paradoks, bo przecież mówimy tu o środowisku, które w wielkiej mierze wywodzi się z „Solidarności”. Kiedy jednak prześledzimy kariery polityczne czołowych polityków PO, jak również całą drogę tej partii, przyjdzie nam przyznać, że oni rzeczywiście stoją tam, gdzie stało ZOMO.

Bez wątpienia jednym z punktów archimedesowych komunistycznego uwikłania naszych „liberałów” była tzw. nocna zmiana, a więc obalenie rządu Jana Olszewskiego – gabinetu, który na serio chciał się zmierzyć z problemem penetracji polskiej polityki przez komunistyczne służby specjalne. Dziś każdy Polak z dostępem do internetu w dowolnej chwili może przypomnieć sobie występ młodego Donalda Tuska, wypowiadającego słynną frazę: „Panowie, policzmy głosy”, kierowaną do Lecha Wałęsy, Waldemara Pawlaka, Stefana Niesiołowskiego i reszty tej koalicji faktycznych podpalaczy Polski.

Także losy Kongresu Liberalno-Demokratycznego, partii aferałów, która poprzedzała powstanie PO, przypominają o dziwnych powiązaniach środowiska Platformy z instytucjami wywodzącymi się z komunizmu. Chodzi tu o Wiktora Kubiaka, biznesmena powiązanego z wojskowymi służbami specjalnymi, który był jednym ze sponsorów KLD.
Z kolei jednym z ideowych ojców chrzestnych Platformy był, jak sam przyznał w studiu u Moniki Olejnik, oficer SB i szef UOP Gromosław Czempiński, wymarzony patron idei wolnościowych.

Platforma Obywatelska dostarczyła wiele przykładów swojej szczególnej atencji wobec komuny. Człowiek, którego wysunęła jako zwycięskiego, jak się okazało, kandydata na prezydenta Polski był przeciwnikiem rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych, przybudówki GRU nad Wisłą. Do współpracy jako doradcę zaprosił on zbrodniarza stanu wojennego Wojciecha Jaruzelskiego. Tenże Jaruzelski po śmierci został przez ekipę PO uhonorowany państwowym pochówkiem z udziałem kompanii honorowej.

Władająca warszawskim ratuszem Hanna Gronkiewicz-Waltz, członek zarządu krajowego PO, była gotowa postawić na Pradze wyremontowany pomnik tzw. czterech śpiących, będący symbolem sowieckiej dominacji nad PRL?em. Jeśli ostatecznie do tego nie dojdzie, to tylko dzięki radykalnemu oporowi sporej części społeczeństwa i ewidentnie wbrew naturalnym oczekiwaniom ratusza.

Non sequitur

W tej sytuacji sugestia, że ta władza mogłaby w jakikolwiek wiarygodny sposób partycypować przy obchodach 13 grudnia, jawi się jako kuriozum. Najwyraźniej sama PO jest tego świadoma, bo nie zamierza dywersyfikować marszu PiS?u. Brakuje jej pomysłu na własne zagospodarowanie tej daty, dlatego też woli ustami propagandystów dezawuować inicjatywę opozycji. W tej roli niezastąpiony okazuje się jak zwykle Tomasz Lis, weteran zaklinania rzeczywistości.

Stwierdził on, że marsz PiS?u jest „szyderczym śmiechem z ofiar stanu wojennego”, co nie powinno nas dziwić, bowiem „jeśli można instrumentalizować politycznie tragiczną śmierć 96 osób na pokładzie prezydenckiego samolotu, to żaden kolejny popis skrajnego cynizmu szokować nie może”. Wydaje się, że szyderstwem z ofiar stanu wojennego było raczej wspomniane włączanie autora stanu wojennego w aktywną politykę wolnej Polski, a ostatecznie żegnanie go na Powązkach niczym bohatera. Jednak nie dla Lisa, który nie ma takich dylematów i w swojej logorei zmierza w inną stronę: „Oto człowiek, który chyba jako jeden z ostatnich Polaków dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego (jak sam mówi – ok. godz. 11) będzie protestował przeciw władzy popychającej Polskę w stronę Białorusi”. Oto facet, który po zmyciu żelu z włosów przeskakuje do niższej kategorii wagowej, będzie orzekał o heroizmie. Lis nawet nie próbuje się krygować – wali ad personam prosto między oczy, nie siląc się na żadne subtelności. Dla ludzi myślących jest jednak oczywiste, że dla oceny kierunku, w którym zmierza dzisiejsza Polska, nie ma nic do rzeczy, o której godzinie Jarosław Kaczyński dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego. Pana Lisa można by zapytać, czy gdyby w 1981 r. Kaczyński był np. na plaży w Saint-Tropez, to w jakiś sposób wpływałoby to na prawdziwość wygłaszanych dziś przez niego zdań o fałszowaniu wyborów?

Historyk propagandysta

O ileż przyjemniej niż Lisa słucha się takiego dżentelmena jak „Carex”, tj. Włodzimierz Cimoszewicz. W rozmowie z Janiną Paradowską orzekł on niczym kaznodzieja, że wybór 13 grudnia jako daty manifestacji jest „niemoralny”. Cimoszewicz wie, co mówi, bo jako człowiek, który w czasie stanu wojennego był w PZPR, na moralności zna się jak mało kto.

Jego partyjny kolega Tomasz Nałęcz – dziś doradca Bronisława Komorowskiego – twierdzi z kolei, że analogie sugerowane przez PiS między dzisiejszą Polską a PRL?em z 1981 r. są chybione, bo wówczas chodziło o hasła wolnościowe, a nie o fałszowane wybory. Doceńmy mądrość Nałęcza, który sugeruje, że fałszowanie wyborów nie ma nic wspólnego z zamachem na wolność. Warto jednak przypomnieć, jakie to postulaty wolnościowe wysuwała Solidarność. Postulat 6. Porozumień Sierpniowych brzmiał: „Podjąć realne działania, mające na celu wyprowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej poprzez: a) podawanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, b) umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenie w dyskusji nad programem reform”. W kontekście tego ostatniego podpunktu warto choćby przypomnieć losy inicjatyw obywatelskich potraktowanych sejmową zamrażarką pani Ewy Kopacz. Postulat 13.: „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnej sprzedaży itp.”. Co Pan ma w tej sprawie do powiedzenia, Panie Nałęcz, w kontekście np. polityki kadrowej PSL?u, tego cudownego dziecka ostatnich wyborów? A postulat 17., zapewne bliski sercu takiego szczerego lewicowca: „Zapewnić odpowiednią ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących”? Naprawdę nie ma żadnych analogii – biorąc już nawet w nawias sam problem sfałszowanych wyborów? Pan pamięta, że 13 grudnia to żadne święto, tylko rocznica zbrodni zainicjowanej właśnie po to, by te i inne podobne im postulaty nie zostały wcielone w życie?

Okulary Jaruzelskiego


Nie sposób wyliczyć wszystkich bzdur. Leją się one z wielu ust. Dokładają swoje tacy ludzie jak Andrzej Celiński czy Henryk Wujec. Dojmujące jest to, że nie stoi już za tym żadna, choćby fasadowa idea. Jaruzelski miał swój materializm historyczny. Dla większości komunistów w latach 80. te idee stały się oczywistą bzdurą, jednak przynajmniej formalnie władza opierała się na pewnej wizji świata. Ten wróg miał przynajmniej jakąś twarz. Dziś jego miejsce zajęło rozmemłane nie wiadomo co. W miejsce czarnych okularów, za którymi rysował się horyzont zbrodni Informacji Wojskowej, najazdu na Czechosłowację, Grudnia 1970, antysemityzmu i agresywnego ateizmu, pojawił się festyn różnych pajaców, których trudno jest traktować poważnie. Ale tak ich jednak trzeba traktować – oni bowiem rządzą naprawdę, a nie na niby.

Jakub Pilarek

za:niezalezna.pl/62250-polska-w-rekach-pajacow

Copyright © 2017. All Rights Reserved.