Ataki na ks. Macieja. Ohydny przykład nagonki medialnej na duchownego!

Ksiądz, którego media odsądziły już od czci i wiary oskarżając go o pedofilię, okazał się niewinny. „bóg w końcu pokarał tego zboczeńca”; „zboczony ksiądz miał dziecięcą pornografię” – pisały tabloidy. Wikary z Mazur w maju tego roku miał wypadek samochodowy. Nic mu się nie stało, ale w trakcie incydentu zgubił telefon. Odnalazła go przypadkowa osoba, która znalazła na nim zdjęcie rozebranego chłopca. Zaniosła aparat policjantom.

Ksiądz został zatrzymany w szkole na oczach uczniów i umieszczony w areszcie na 48 godzin. Wyszedł po wpłaceniu 4 tysięcy złotych kaucji.

„Podejrzany tłumaczył podczas przesłuchania, że znalezione zdjęcia mają charakter rodzinny, a biegły powołany przez prokuratora ocenił, że nie były to zdjęcia pornograficzne. Niemniej jednak prokuratura będzie prowadziła dalsze czynności wyjaśniające” – wyjaśnia Zbigniew Czerwiński z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Ks. Maciej wyjaśnia, że chodzi o jedno konkretne zdjęcie. Zrobiła je przed laty siostra wikariusza, która podarowała mu następnie telefon. Fotografia przedstawiała jej syna, który bawił się pianą pod prysznicem z ojcem. Dziecko było zadowolone z zabawy; na zdjęciu nie było widać nawet żadnych szczegółów ciała chłopca, bo rzeczony telefon to bardzo stary model.

„Od początku tłumaczyłem, w jaki sposób to zdjęcie znalazło się w moim telefonie. Przekazałem dane siostry i jej męża, by policjanci to sprawdzili. Wystarczyło ich spytać, ale zamiast tego wsadzili mnie do aresztu” – mówi ks. Maciej.

Tymczasem „Super Express” oraz „Fakt” w jednoznaczny sposób przedstawiły księdza jako pedofila i zboczeńca. Co więcej pisały, jakoby w jego mieszkaniu znaleziono… 4 telefony komórkowe, laptop, dysk i płyty ze zdjęciami z pornografią dziecięcą (tak pisał „Fakt”).

Ks. Maciej narzeka, że choć wszystko można było załatwić w jeden dzień, to postępowanie w jego sprawie trwało pół roku. Jego zdaniem komuś bardzo zależało, by rozdmuchać aferę. „Nie rozumiem też, dlaczego przekazano informacje opinii publicznej przed sprawdzeniem, czy w ogóle jest coś na rzeczy. Na szczęście medialny szum nie przełożył się na społeczny lincz. Wiele osób mi zaufało i dzięki temu wciąż tu jestem” – wyjaśnia w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Co ciekawe, choć sprawa została umorzona, to Prokurator Generalny ma jeszcze sześć miesięcy na decyzję, co dalej. Adwokat ks. Macieja mówi, że wikary ma już dość i rozważa wystąpienie przeciwko prokuraturze na drodze prawnej.

za:www.fronda.pl/a/ataki-na-ks-macieja-ohydny-przyklad-nagonki-medialnej-na-duchownego,45407.html