Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Cywilizacja chamstwa

Trudno ustalić, kiedy ostatecznie zatriumfowała u nas cywilizacja chamstwa. Owszem, otaczała nas od dawna, ale w PRL władza, media i elity przynajmniej udawały ludzi kulturalnych. Wolność i demokracja sprawiły, że nikt już niczego nie musiał udawać. Choć, przyznajmy, zmiany zachodziły stopniowo. A ich początki? Czy należy liczyć je od momentu, kiedy z pewną nieśmiałością pojawiły się pierwsze reklamy podpasek? Kiedy Hubert Urbański zaczął w swoim teleturnieju bezceremonialnie mówić wszystkim na „ty”? Kiedy Ewa Drzyzga przełamała tabu, zmuszając na wizji gości do wynurzeń intymnych? Z pewnością kamieniami milowymi było pojawienie się szmatławego tygodnika „NIE”, wprowadzającego wulgaryzmy do mowy pisanej (na ekrany kloaka w pełnym rozmiarze wlała się dzięki rozmaitym „Dniom świra”), a także wprowadzenie (na skutek politycznych kalkulacji) watażki Leppera na salony. A jakim szokiem było, gdy niejaki Gembarowski zaczął w studiu publicznie besztać swojego gościa, kandydata na prezydenta, Mariana Krzaklewskiego?! Dziś poniewieranie opozycji i podlizywanie się władzy jest normą mainstreamowego dziennikarstwa. Dziwne byłoby, gdyby Lis czy Olejnik zaczęli zachowywać się inaczej. Coraz częściej wychodzą ze studia goście albo prowadzący. Konserwatysta Korwin-Mikke spoliczkował ministra Boniego, Olbrychski posiekał eksponaty w Zachęcie, Frasyniuk co rusz odgraża się, że przypakuje z główki. I co? I nic!

Wstydu nie ma! Kindersztuba zdechła, a kultura obowiązuje co najwyżej w obrębie jednej grupy. „Profesor Niesiołowski to cham, ale nasz cham, w dodatku użyteczny” – zdają się myśleć członkowie i sympatycy partii rządzącej.

Doskonałą ilustracją jest wrzawa, jaką podnoszą koterie, kiedy ktoś z ich grona został uhonorowany przez SDP „Hieną roku”. Zawsze jest to dla nich obrzydliwe, polityczne, i to bez wchodzenia w merytoryczną zasadność wyboru.

Od śmierci naszego papieża nie mamy już żadnego ogólnokrajowego autorytetu. Ale jak ma być, skoro dziś pozycję człowieka wyznaczają władza i pieniądze?

O jakości naszych koryfeuszy mogliśmy przekonać się dzięki nagraniom z restauracji Sowa i Przyjaciele.

Najgorsze, jeśli pojawiają się pokusy, aby dostosować się do obowiązującego języka debaty, co przydarza się osobom tak wybitnym jak Rafał Ziemkiewicz.

A przecież na chamstwo są dwie metody: bojkotowanie współczesnych troglodytów bez wchodzenia z nimi w interakcję, a gdy przekroczą granicę – sięganie po kodeks karny. Z pewnością nie rejterada. Albowiem, jak śpiewał śp. Jan Tadeusz Stanisławski: „Mówiła mi mama, by się nie bać chama, bo cham to jest cham i boi się sam!”.


Marcin Wolski

za:niezalezna.pl/64823-cywilizacja-chamstwa

Copyright © 2017. All Rights Reserved.