Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Krzysztof Feusett - Wirus lewactwa zainfekował media

Takiej walki z polskimi świętościami nie pamiętam za komuny

Nie wiem, jak Państwo, ale ja jeszcze pamiętam, że nawet w PRL, za nędznej komuny, był w mediach (czyli kilku radiowych i telewizyjnych kanałach państwowych, „Trybunie Ludu”, gazetach lokalnych i tygodnikach drukujących Urbana) taki czas, gdy robiło się nieco mniej siermiężnie i kłamliwie, a bardziej – świątecznie. Oczywiście – miało to miejsce przed świętami: Bożego Narodzenia i Wielkanocą. Nie, żeby od razu wychodziły do kamer przeróżne szuje i przepraszały za niszczenie ludziom karier, ale przynajmniej nie było, albo prawie nie było – tego wszystkiego, co dziś w internetowym skrócie nazywamy „hejterstwem”. Nie było takiej nagonki na księży, nie drwiono z Jezusa, jeśli mówiono o Bogu, to jednak z szacunkiem, nie mieszano z błotem Kościoła.

No, ale to był PRL, ustrój koszmarny, kraj biedny i Sowieci gotowi byli wejść w każdej chwili, zwłaszcza, gdyby towarzysz Jaruzelski o to poprosił. A jednak, powtórzę, tego wszystkiego, co mamy dziś, nie było. Zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki stało się efektem jednak pewnych wynaturzeń (Urban, Kiszczak to wynaturzeń tych symbole), nie zaś stałego, nieprzerwanego niszczenia autorytetu Kościoła.

Dziś żyjemy podobno w „najlepszej Polsce, jaką mieliśmy w dziejach”, jak mówi Radosław Sikorski, najgorzej poinformowany człowiek w Europie (po Smoleńsku twierdził, że to „błąd pilotów”, a w dwa lata po tragedii, że „wrak już nie jest dowodem”). Nie ma – podobno – we władzy żadnych nastrojów antykościelnych. Żaden rządzący dziś Polską urzędnik Platformy Obywatelskiej nie stwierdzi publicznie, że katolicyzm należy zwalczać. Więc skąd tyle w publicznym obiegu wypowiedzi obliczonych na wywołanie niechęci do wierzącej w Boga większości Polaków? Dlaczego do głosu wciąż dochodzą ludzie/dziennikarze/artyści, którzy o życiu, dobru i świecie nie mają do powiedzenia nic, poza tym, że księża są źli, biskupi jeszcze gorsi, po Papieżu płakać nie warto, a Boga wymyślili pisowcy, by ludzi odciągnąć od homoseksualnej rewolucji?

„Bierzcie i patrzcie na to wszyscy” – mówi np. dziś o zaćmieniu Słońca dziennikarz TVP Info, Marek Czyż. Przecież wie, że idzie Wielkanoc i wie, że „parafrazuje”, choć trafniej będzie napisać: „robi sobie jaja” z jednego z najważniejszych dla katolików zdań Jezusa z Nazaretu. Cóż musi tam hulać między uszami, w tym, co wyrasta panu Czyżowi z szyi, że nie widzi niestosowności tej wypowiedzi? O Wałęsie napisać, że sikał do chrzcielnicy – wyrok śmierci lub wygnanie. Ale z Syna Bożego żarty ciągnąć na antenie, w rodzaju lewackiego pisemka dla półgłówków – o tak, za to Czyż może spodziewać się – właśnie, czego? Orderów? Od prezydenta, który „jest za życiem”? Ciepłych słów pani Środy czy panny Szczuki? Szacunku Jacka Żakowskiego, który emitowanie kolęd przed Bożym Narodzeniem nazywa „torturowaniem słuchaczy” na „sadystycznym poziomie”, a zapraszanie wtedy przez media osób duchownych „nie mniej wkurzającą inwazją „czarnych ludzików” w koloratkach”? Pewnie tak.

I pewnie wódeczkę postawi Czyżowi chętnie Krzysztof Pieczyński, kiedyś świetny aktor, dziś idący ramię w ramię z „Nie” zagubiony w labiryncie własnej nienawiści marny komediant, który mówi, że „Krzyże, ceremonie, kadzidła, dzwony - to czarna magia, dzięki której Kościół zawładnął duszami dwóch miliardów ludzi. Państwo powinno więc zapewnić obywatelom ochronę przed Kościołem”.

Problem w tym, panie Pieczyński, że to nie Kościół atakuje, ale sam jest atakowany. Przez takich jak pan, golibroda Nergal, redaktor Czyż, redaktor Żakowski, redaktor Lis i ich patron duchowy - Doktor Wieprzowina, który ostatnio przebrał się za biskupa. Od dawna powtarzam, że media w wielu sprawach idą dalej niż za komuny. To jest jedna z nich. Przez to zatonął okręt Palikota, przez to Czyż i Żakowski nie mogą liczyć na szacunek nigdzie poza kilkoma bankietami wzajemnej adoracji i galami nagród za wierną służbę. Podobnie jak Jarosław Kuźniar, który „Bóg” pisze przez małe „b” – jak biedaczek. Bo przecież trzeba być biedaczkiem, by chwalić się tym, że się w USA kupuje dziecku ubranka, by je przed powrotem wszystkie oddać w ramach reklamacji – bo przecież prawo tego nie zabrania. Nie wyjaśnia jednak, czy dziecko chodzi wtedy w ubraniach z metkami, czy też rodzice skrzętnie je chowają po skarpetach jak bezcenne skarby.

Potwierdza się – jak widać - że jak Pan Bóg chce ukarać, to rozum odbiera. Zakładając, że wszyscy wyżej wymienieni kiedyś go posiadali, warto zastanowić się, za jakie grzechy płacą dziś jego zanikiem. Tych głównych, jak wiadomo, jest siedem i nietrudno dostrzec, że już pierwszy z nich obciąża sumienia wyżej wymienionych w stopniu patologicznym. Szczęśliwie dla nas – to ten, który kroczy przed upadkiem.

autor: Krzysztof Feusett

za:http://wpolityce.pl/media/238024-wirus-lewactwa-zainfekowal-media-takiej-walki-z-polskimi-swietosciami-nie-pamietam-za-komuny

Copyright © 2017. All Rights Reserved.