NOWE FAKTY

Ustawa o leczeniu niepłodności zostawia furtkę do eksperymentów genetycznych?

W czwartek w Sejmie odbędzie się głosowanie ws. rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności. Środowiska konserwatywne i organizacje pro-life wielokrotnie zwracały uwagę, że od początku projekt budził poważne kontrowersje i zastrzeżenia natury prawnej, medycznej oraz  bioetycznej. Ordo Iuris zarzuca rządowi uwzględnienie jedynie postulaty podmiotów zainteresowanych w możliwie najbardziej permisywnym ukształtowaniu regulacji dotyczących procedur wspomaganego rozrodu. Tymczasem na dzień przed głosowaniem na jaw wychodzą nowe fakty. „Wbrew medialnym zapowiedziom, projekt nie zabezpiecza zarodków ludzkich przed eksperymentami genetycznymi” - alarmuje Instytut na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris.

Środowiska konserwatywne zwracają uwagę, że już sam tytuł projektu, mówiący o leczeniu niepłodności a poświęcony de facto wyłącznie technikom wspomaganego rozrodu, narusza zasady przyzwoitej legislacji wynikające z art. 2 Konstytucji. Okazuje się bowiem, że planowane przepisy pozorują zaledwie w jednym z artykułów dokumentu kompleksową regulację leczenia bezpłodności, jednak „w sposób uprzywilejowany i niemal wyłączny poświęcone są procedurze in vitro, która nie usuwa przyczyny niepłodności, lecz stanowi zaledwie technologiczną protezę płodności”.

Wśród szeregu zastrzeżeń eksperci Instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris zwracają uwagę, że rządowy projekt redukuje status człowieka na zarodkowym etapie rozwoju do grupy komórek (art. 2 ust. 1 pkt 28 i n.), przez co lekceważy bezsporne fakty z zakresu embriologii, biologii rozwoju oraz genetyki, jednoznacznie wskazujące na biologiczną odrębność i integralność zarodka ludzkiego jako organizmu o precyzyjnie określonej tożsamości genetycznej, która nie ulega zmianom na dalszych etapach jego rozwoju

Również prace sejmowe nad rządowym projektem przebiegały w sposób budzący istotne wątpliwości. Towarzyszył im zarówno ogromny pośpiech jak i wątpliwości proceduralne. Strona rządowa skierowała do prac w komisji, w charakterze eksperta, wspólnika spółki jawnej „Przychodnia Lekarska nOvum” świadczącej usługi w zakresie sztucznego zapłodnienia. Osoba ta działała zatem podczas prac komisji w warunkach jaskrawego konfliktu interesów. Była to de facto działalność lobbingowa, jednak nieuwidoczniona w rejestrze lobbystów prowadzonym przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji – czytamy w komunikacie Ordo Iuris.

Największe zaniepokojenie budzi jednak informacja sugerująca, że wbrew medialnym zapowiedziom, forsowany przez rząd Ewy Kopacz projekt nie zabezpiecza zarodków ludzkich przed eksperymentami genetycznymi.

Wszelkie wprowadzane przez projekt obostrzenia mają charakter pozorny, dotyczą bowiem procedur, które nie są przedmiotem technik wspomaganego rozrodu i często są już zakazane przez prawo międzynarodowe (wprowadzanie zmian do genomu ludzkiego - art. 25 ust. 2 uln; tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych - art. 25 ust. 3 uln). Co gorsza, projekt implicite dopuszcza manipulacje mitochondrialnym genomem człowieka, co w praktyce oznacza m.in. możliwość tworzenia dziecka w oparciu o materiał genetyczny trójki rodziców. Przyznano to implicite w uzasadnieniu projektu, stwierdzając, że wprowadza on nie zakaz ale jedynie ograniczenia ingerencji w genom ludzki.
Projekt legalizuje również status quo w sprawie selekcji zarodków w ramach diagnostyki preimplantacyjnej, czyli całkowitą dowolność w tym zakresie. Zakazuje jedynie eliminacji zarodków ze względu na cechy fenotypowe takie jak płeć. Oprócz tego nie wprowadzono żadnych ograniczeń dla selekcji dokonywanej z innych względów niż cechy fenotypowe. Co więcej, przewidziano również daleko idący wyjątek dla selekcji ze względu płeć, jeśli służyć miałaby uniknięciu powtórzenia się choroby genetycznej w rodzinie. W praktyce oznacza to dopuszczalność w ogromnym zakresie selekcji eugenicznej, na podstawie arbitralnej oceny osób prowadzących procedurę in vitro. Ochronie prawnej podlegać będą jedynie te zarodki, które zostaną uznane – na podstawie nigdzie niesprecyzowanych kryteriów – za zdolne do prawidłowego rozwoju (art. 83 uln) – alarmują eksperci Ordo Iuris.

Ponadto rządowy projekt w zasadzie pozbawia dzieci prawa do poznania tożsamości rodziców. Zgodnie z zapisami projektu, który będzie głosowany w Sejmie, po osiągnięciu pełnoletniości osoba urodzona w wyniku dawstwa komórek rozrodczych innego niż partnerskie lub dawstwa zarodków będzie mogła zapoznać się jedynie z informacjami dotyczącymi wyłącznie roku urodzenia oraz ograniczonymi informacjami o stanie zdrowia osób (osoby) w momencie pobrania gamet. Zdaniem środowisk konserwatywnych może to rodzić daleko idące problemy i zagrożenia w przyszłości.

Dziecko jest pozbawione prawa do tożsamości, prawa do informacji o grożących mu chorobach genetycznych, w końcu narażone jest na nieświadome angażowanie się w przyszłości w związki kazirodcze. Dzieci, które urodzą się w wyniku dawstwa innego niż partnerskie będą mogły być w szerokim zakresie wykorzystywane jako przedmiot obrotu surogacyjnego. Legalizacja dawstwa nie-partnerskiego, którego fundamentalną krytykę przeprowadził Sąd Najwyższy w (całkowicie zignorowanej przez Sejm) opinii o projekcie, otwiera szerokie możliwości komercyjnego obrotu dziećmi poczętymi w wyniku dawstwa innego niż partnerskie. De facto, ustawa tworzy z tych dzieci nową kategorię podmiotów, których ochrona prawna jest pod wieloma względami uchylona i które mogą być czynione przedmiotem obrotu – informuje Instytut Ordo Iuris.

za:niezalezna.pl/68330-ustawa-o-leczeniu-nieplodnosci-zostawia-furtke-do-eksperymentow-genetycznych-nowe-fakty