Krytykować Episkopat i dziękować za prezydenturę Jaruzelskiego - pomysły ojca Oszajcy

Duchowni odprawiający Mszę dziękczynną za prezydenturę Komorowskiego mieli prawo skrytykować Episkopat? Ojciec Oszajca uważa, że tak. Jego zdaniem taka Msza należała się także Jaruzelskiemu. Ponadto najlepiej byłoby, gdyby dziękczynną Eucharystię za byłego prezydenta zorganizował sam biskup warszawski. Swe przemyślenia jezuita opublikował w „Tygodniku Powszechnym”.


Jezuita ojciec Wacław Oszajca z żalem stwierdza na łamach „Tygodnika Powszechnego”, że nie mógł wziąć udziału w głośnej Mszy za Bronisława Komorowskiego. Chciał to jednak uczynić. Powód? Zdaniem Oszajcy Msza Święta ponad podziałami politycznymi jest wartością samą w sobie. Nawet wtedy, gdy dziękuje się za prezydenturę obfitującą w niechrześcijańskie decyzje.


- Wierzymy przecież, że słowem Bożym jest nie tylko Biblia i Tradycja, ale również, a może przede wszystkim, to, co się dzieje tu i teraz – napisał w swoim tekście zakonnik, prezentując w ten sposób wyjątkowo „oryginale” spojrzenie na katolicyzm.


Źródło „afery” związanej z Mszą u sióstr Wizytek jezuita widzi w chęci upolitycznienia liturgii. Wyjaśnia jednak, że on rozumie pojęcie apolityczności Kościoła odmiennie od rzecznika archidiecezji warszawskiej. Nie jest dla niego polityczną sprawą przepraszanie Bronisława Komorowskiego przez księży odprawiających Mszę. Co więcej, taka Eucharystia jest niejako prawem każdego prezydenta. – Jest w dobrym zwyczaju, że na pożegnanie nie tylko dziękuje się, ale również przeprasza – uważa o. Oszajca.


Jego zdaniem podobna Msza dziękczynna należała się nie tylko Komorowskiemu ale także… komunistycznemu dyktatorowi Wojciechowi Jaruzelskiemu.


Duchowny boleje nad zamieszaniem wokół Mszy dziękczynnej za prezydenturę Komorowskiego. Jego zdaniem uniknąć niedomówień mógł biskup warszawski, gdyby razem z Kancelarią sam ją zorganizował. – Najpierw pojawiła się informacja, że odprawi ją kard. Nycz, co natychmiast sprostowano, a co dało doskonałą okazję do snucia rozmaitych domniemań. (…) A może nie trzeba było czekać, ale uprzedzając wszystkich, znów w myśl Pawłowych zaleceń i dobrego, ludowego zwyczaju, właśnie biskup warszawski i Kancelarii Prezydenta powinni byli taką mszę zorganizować? – rozważa o. Oszajca.


- Zamiast tego zaczęliśmy prezydenta Komorowskiego ekskomunikować. Odsuwać od Stołu Pańskiego. Pomiatać nim i osądzać od czci i wiary. Przykład? Wstyd przytaczać, ale oliwy do ognia dolała Rada Prawna Episkopatu pod przewodnictwem abp. Andrzeja Dzięgi – rozpacza nad losem byłego prezydenta jezuita. Dalej próbuje tłumaczyć Komorowskiego, rozmyć stanowisko Kościoła w sprawie in vitro i pokazać niekonsekwencję Episkopatu, gdyż jak na razie nikt byłego prezydenta nie ekskomunikował.


W dalszej części tekstu o. Oszajca informuje nas jakie systemy polityczne są dopuszczalne przez Kościół. Na szczęście jezuita w poczet diabelskich ustrojów wpisał komunizm. Niestety uznał jednak, że katolik ma prawo być… socjalistą. Chociaż może to zjeżyć włos na głowie to jego zdaniem nic złego z tego dla Kościoła nie wynika.


Duchowny broni także księży odprawiających Mszę za Komorowskiego u sióstr Wizytek. Uważa on, że mieli oni prawo skrytykować swoich przełożonych i przeprosić byłego prezydenta za Episkopat. Powód? Sam papież Franciszek poprosił o informowanie go, gdyby miał popełnić błąd. – Postąpili tak z prostego powodu. Próbowali naśladować papieża, namiestnika naszego Pana na ziemi. W przemówieniu do duchowieństwa rzymskiej diecezji Franciszek powiedział: „Jeśli widzicie, że straciłem coś ze swojego kapłaństwa, proszę, powiedzcie mi o tym!” – tłumaczył duchownych o. Oszajca.

za:www.pch24.pl/krytykowac-episkopat-i-dziekowac-za-prezydenture-jaruzelskiego---pomysly-ojca-oszajcy,37506,i.html#ixzz3id5CeUJD

***

Ksiądz w TOK FM krytykuje retorykę Kościoła o „in vitro”. To nie pierwsza taka jego wypowiedź


Ks. prof. Andrzej Draguła będąc gościem ateistycznego radia TOK FM krytykował język, jakim Kościół w Polsce mówi o procedurze zapładniania „in vitro”. Kapłanom wypowiadającym się na ten temat zarzuca brak wrażliwości na emocje wiernych, chcących zastosować sztuczne zapłodnienie.


- Mam wielu znajomych młodych ludzi. Wiem, że coraz trudniej jest z poczęciem dziecka, z jakimi problemami borykają się ludzie, którzy pragną być rodzicami. Takie osoby pojawiają się w kościele i słyszą, że rozważanie in vitro to egoizm, że takie dziecko to produkt. Tak nie można mówić! Taki sposób mówienia o problemie nie liczy się z ludzkimi uczuciami – stwierdził na falach TOK FM ks. prof. Andrzej Draguła z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Filozoficzno-Teologicznego im. Edyty Stein w Zielonej Górze. Jego zdaniem sposób komunikowania się Kościoła z wiernych w kwestii procedury sztucznego zapłodnienia „nie jest wystarczająco przepracowany”.


- Czy możemy o dziecku poczętym metodą in vitro powiedzieć, że to nie jest błogosławieństwo dla rodziców? Czy możemy powiedzieć, że to nie jest człowiek? Czy możemy powiedzieć, że jest mniej kochane przez Boga? A, niestety, wydaje mi się, że w odbiorze wielu kazań może się pojawić takie wrażenie – podkreślił ks. Draguła. - Dzieci urodzone dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu nie są mniej ludźmi. Nie są ludźmi ułomnymi w jakikolwiek sposób, wbrew temu, że niektórzy moi koledzy z branży tak niestety mówią – dodał.


To nie pierwsza niechlubna wypowiedź ks. Draguły. W kwietniu na łamach „Tygodnika Powszechnego” skrytykował billboardową inicjatywę „Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż”. Stwierdził wówczas, że jest to „świecenie Dekalogiem po oczach”.

za:www.pch24.pl/ksiadz-w-tok-fm-krytykuje-retoryke-kosciola-o-in-vitro--to-nie-pierwsza-taka-jego-wypowiedz,37524,i.html#ixzz3id5UsufF


***

Czy to tylko "zwykła" pycha, pogubienie intelektualne, duchowe, czy obowiązki?...
k