Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Wymiana czy podmiana




Korporacja urzędnicza w MSZ trzyma się mocno. W resorcie spraw zagranicznych trwa dawno przygotowana przez korporację urzędniczą i realizowana zgodnie z planem akcja podmiany ambasadorów, bo o wymianie mówić nie można. Chodzi o to, żeby interesy starych pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie ucierpiały zbytnio na zmianie rządu.

Jak na razie interesy urzędników w MSZ nie zostały naruszone. W starciu z politykami i działaczami PiS, z których tylko nieliczni domagają się wymiany kadry dyplomatycznej III RP, wygrywa korporacja urzędnicza. Jej pierwszym sukcesem w konfrontacji z politykami, którzy doszli do władzy w ubiegłym roku, była publicznie złożona deklaracja, że pracownicy MSZ nie będą odwoływani aż do wakacji tego roku.

W innych resortach nie było tego typu przywilejów. To wystarczyło, aby jawnie demonstrować brak lojalności wobec nowego rządu. Na schodach ambasady organizowano więc manifestacje KOD, oczerniano kraj i władze w wypowiedziach ambasadora, porównując gabinet Beaty Szydło do rządów totalitarnych.

Rotacja w szeregach dyplomatów następuje bardzo powoli. Po cóż więc obiecywano i wprowadzano ustawę o możliwościach szybkich zmian w administracji?

Ambasadorami zostali już w tym roku ludzie deklarujący cele sprzeczne z polityką rządu. Centrala MSZ nie jest informowana o ważnych nominacjach urzędniczych dla Polaków w UE. A niektóre z tych nominacji mogą rodzić negatywne konsekwencje dla naszego państwa.

Wpływowy opiniotwórczy tygodnik „Politico” zwrócił uwagę, że nowy stały przedstawiciel naszego kraju przy UE ciągnie pozycję Polski w dół, jest najsłabszym ambasadorem państw Grupy Wyszehradzkiej. Osoby, które niedawno wróciły z placówek, jeszcze jako nominaci poprzedniej ekipy rządowej, pierwsze wyczekiwały po zmianie rządu w sekretariatach ministerialnych na nowe nominacje.

Fakt, że przez ostatnie osiem lat ludzie ci nie zrobili nic konkretnego dla podniesienia znaczenia Polski na forum międzynarodowym, jest mało ważny. Przypomnijmy porażki minionej ekipy: likwidacja placówek i stanowisk obsługujących Polonię i emigrację polską (rekordzista zamknął nawet dwie placówki w jednym kraju) przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia w centrali; zamykanie ośrodków promujących historię Polski za granicą, nawet zamknięcie czasowo dojazdu i dostępu do Monte Cassino; skandaliczne zachowania ambasadorów uwiecznione na żenujących filmach etc.

Pracownicy resortu spraw zagranicznych przez całe lata wiernie, bez słowa sprzeciwu wypełniali dyrektywy podporządkowania Polski niemieckim interesom. Na rozliczenie czeka skandaliczne zachowanie wielu dyplomatów po katastrofie smoleńskiej. Podmiana kontrolowana W 2006 i 2007 roku byłem wielokrotnie świadkiem sytuacji, gdy świeżo mianowany dyplomata tuż po przyjeździe na placówkę odcinał się publicznie od „kaczyzmu”. Zapewniał, że przyjął nominację tylko dlatego, że akurat tacy ludzie rządzą teraz w Warszawie, ale on jest „normalny”, ma znajomych w SLD i w PO.

Taka atmosfera panowała wtedy praktycznie w każdej jednostce organizacyjnej MSZ. Nie zapomnę pewnego ambasadora, który na pierwszej odprawie po objęciu placówki zapewnił wszystkich współpracowników, że nie należy w żadnym wypadku wiązać go z prezydentem Lechem Kaczyńskim (choć tydzień wcześniej odebrał nominację z jego rąk) i że dla niego wzorem polityka zawsze był i będzie… Jan Maria Rokita. Jedną z pierwszych decyzji kadrowych tegoż ambasadora było awansowanie byłego współpracownika SLD i domaganie się odwołania osoby „podejrzanej” o sympatię i wspieranie rządu PiS.

Korporacja MSZ rządziła prawie niepodzielnie w resorcie i na placówkach. Minister Anna Fotyga mówiła nawet o formie strajku włoskiego wśród podwładnych. Wspomniany ambasador zawsze udawał się pilnie na lotnisko po odbiór byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, ale odmówił wyjazdu i zakazał wszystkim swoim podwładnym wyjechania na lotnisko po urzędującego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do czego był zobowiązany chociażby protokolarnie. Wiedział, co robi. Mocodawcy zapewnili mu wieloletnią karierę, którą kontynuuje do dzisiaj. Niedawno odebrał nową nominację. Oczywiście ambasadorską.

Tego typu sytuacje i nominacje są dla korporacji urzędniczej sygnałem: spokojnie, trzymajmy się razem, wytrzymaliśmy w latach 2006-2007, przeczekamy i teraz. Nowe państwo nowi ludzie Jedną z podstawowych przyczyn opisanej patologii jest brak nowych kadr w ilości, która przekroczyłaby tzw. punkt krytyczny.

Ambasador spoza korporacji urzędniczej kierujący dużą placówką, np. mającą 40-50 dyplomatów, lub dyrektor departamentu mający pod sobą 30 pracowników nie potrafi na dłuższą metę wprowadzić nowych metod i kierunków działania. Prędzej owe 30 osób zmieni mentalność nowego szefa i wchłonie go do korporacji.

Gdy byłem dyrektorem generalnym Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, aby zmienić cele i postkomunistyczną mentalność, musiałem po prostu wymienić, a nie podmienić w ciągu sześciu miesięcy ponad 30 proc. kadry kierowniczej. Proporcje wszystkich pracowników wyglądały jak 1:2 – na dwóch starych pracowników, okazujących częstokroć brak lojalności wobec rządu RP, przypadał jeden nowy pracownik, zatrudniony z zewnątrz. Dopiero po tym decyzje premiera i ministra zaczęły być drożne.

W przypadku MSZ oznacza to dzisiaj proporcjonalnie przyjęcie ok. 200 osób nowego personelu dyplomatycznego na placówkach i tyleż samo w centrali MSZ. Oczywiście wymaga to restrukturyzacji urzędu i podziękowania za współpracę chociażby 100 dyplomatom, którzy przyznali się do współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa, ponad 100 absolwentom komunistycznych szkół moskiewskich etc.

Stawianie sobie patriotycznych celów na arenie międzynarodowej z antypatriotycznym personelem, często zakompleksionym i nauczonym od dawna poddaństwa wobec tzw. dużych stolic europejskich, jest jak wlewanie młodego wina do starych bukłaków.

Dariusz Sobków

Autor był zastępcą stałego przedstawiciela Polski przy UE w latach 2006-2007.

za:www.naszdziennik.pl/mysl/164619,wymiana-czy-podmiana.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.