Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kto i dlaczego uznał homoseksualizm za... normalność?

„Wasza wystawa to zwyczajna dyskryminacja. Homoseksualizm to różnorodność, orientacja seksualna, w której nie ma niczego złego. Już dawno temu Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne skreśliło go z listy chorób” – to częsty argument przeciw akcji „Stop dewiacji”. Warto w takim razie przypomnieć, jak do tego skreślenia doszło.


Środowiska homoseksualne zaczęły kampanię przeciwko stanowisku psychiatrii amerykańskiej w ich sprawie już w 1960 roku. Prowadziły ją poprzez szereg akcji społecznych, w których porównywano środowisko amerykańskich psychiatrów i psychologów do posiadaczy niewolników, nazistów, czy zarzucano im po prostu chęć mordowania gejów. Po ośmiu latach walki nastąpił pierwszy przełom. Homolobby zdobyło zgodę na uczestnictwo w Komisji Taksonomicznej, która odpowiadała za publikowanie spisu chorób APA.

Od tego czasu zaczęło dochodzić do coraz bardziej niepokojących incydentów.

Pierwszy miał miejsce w roku 1971. APA zorganizowało dyskusje panelową, w której w rolę specjalistów wcielili się homoseksualiści, a jedyny psychiatra Robert Spitzer, sprowadził się do roli moderatora.

W tym samym roku w San Francisco na mównicę konferencji APA wdarł się jeden z działaczy środowiska LGBT wykrzykując w stronę psychiatrów – „Psychiatria jest wcielonym wrogiem. Psychiatria wypowiedziała bezlitosną wojnę w celu naszej eksterminacji… Odrzucamy was, jako naszych właścicieli. Możecie to uznać za deklarację wojny.”

W roku 1972 roku na konwencie APA w Dallas jeden z psychiatrów, przebierając się wcześniej i zniekształcając swój głos, przyznał się do homoseksualizmu. Zakomunikował następnie, że około 100 członków APA biorących udział w spotkaniu jest również homoseksualistami.

Praktycznie każdy zjazd obfitował w działania mające na celu dyskredytowanie środowiska psychiatrów i psychologów w USA. Szczególnie efektywnie zaczęto to robić po otwarciu instytutu pod szyldem którego, działacze homoseksualni w tym psychologowie i prawnicy zaczęli się pojawiać w środkach masowego przekazu.

W końcu przewodniczący Zarządu APA Robert Spitzer zaprosił na organizowaną przez APA konwencję delegację działaczy homoseksualnych, która korzystjąc z zaproszenia w 1973 roku żąda usunięcia homoseksualizmu z listy zaburzeń psychicznych. Zarząd APA jeszcze w tym samym roku głosuje w zgodzie z postulatem przedstawicieli homolobby. Na fali niezadowolenia z decyzji władz APA, w kwietniu 1974 roku odbywa się kolejne głosowanie w tej sprawie, w którym 5 854 członków popiera decyzje zarządu, a 3 810 jest jej przeciwne.

Interesująco ówczesne czasy opisuje profesor kliniczny Charles Socarides, który napisał kilka książek o homoseksualizmie.

„Homoseksualiści zjednoczyli się (…), aby ogłosić „normalność” homoseksualizmu i atakować wszelką opozycję wobec tego poglądu. Ci, którzy tak myśleli, stanowili wśród homoseksualistów bardzo małą, ale głośną mniejszość w porównaniu z tymi, którzy albo chcieli większej pomocy, albo milczeli. (…) Decyzja APA posłużyła jako koń trojański, który otworzył bramy kompleksowym przemianom psychologicznym i społecznym w zwyczajach i obyczajach seksualnych. Decyzja została (…) wykorzystana do tego, aby homoseksualizm uczynić czymś normalnym i nadać mu status, o który warto zabiegać. Dla niektórych psychiatrów amerykańskich akcja ta pozostaje ostrzegawczym przypomnieniem, że zasady naukowe, o które się nie walczy, mogą zostać utracone. Jeśli nie będziemy inaczej traktować nauki, wpadniemy w pułapki politycznej partyjności i propagandy nieprawdy – na oczach niczego nieprzeczuwającej i niepoinformowanej opinii publicznej oraz pozostałych dziedzin medycyny i nauk o zachowaniu. Nastąpią katastrofalne skutki kliniczne. Ci, którzy nadal chcieli zachować homoseksualizm jako obowiązującą diagnozę chorobową, zostali (…) uciszeni.”

Homopropaganda w Polsce zaczęła przybierać na sile. Mamy do czynienia ze zniekształcaniem przez środki masowego przekazu obrazu środowisk LGBTiQ. Jednocześnie jeden z aktywistów homoseksualnych, który brał udział w usunięciu homoseksualizmu z listy zaburzeń psychicznych w 2008 roku na łamach “Archives of Sex­ual Behav­ior” pisze:

„Poza homoseksualizmem DSM wymienia także sadyzm, masochizm, ekshibicjonizm, voyeuryzm, pedofilię i fetyszyzm jako zaburzenia psychiczne. Jeśli nie ma obiektywnego, niezależnego dowodu, że orientacja homoseksualna jest sama w sobie nienormalna, jakie istnieje usprawiedliwienie umieszczania jakiegokolwiek z innych zachowań seksualnych w DSM? (…)”

A cele ruchu gejowskiego podsumowuje słowami:

„Mija w tej chwili 35 lat od usunięcia homoseksualizmu z DSM, co było naszym celem krótkoterminowym. Nasz cel długoterminowy – usunięcie z DSM tego, co nazywane jest perwersją seksualną, zaburzeniem seksualnym czy parafilią, w zależności od wydania, nie został zrealizowany”

Czy pozwolimy na bezkarną homopropagandę realizowaną za płaszczykiem walki z tzw. homofobią (cokolwiek to słowo oznacza)? Wszystko zależy od nas. Zjawiska społeczne nie dzieją się same, mamy wpływ na ich przebieg. Możemy pozwolić homolobby działać lub aktywnie włączyć się w obronę normalności – dla dobra nas samych i naszych dzieci.

Mateusz Piotrowski - Fundacja Życie i Rodzina

za:www.fronda.pl/a/kto-i-dlaczego-uznal-homoseksualizm-za-normalnosc,78075.html

***

Kard. Dziwisz mocno krytykuje kampanię "Przekażmy sobie znak pokoju"

Telewizja Republika
"Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie" - głosi kardynał Stanisław Dziwisz w specjalnym oświadczeniu dotyczącym kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju".

Stanowisko Metropolity Krakowskiego w sprawie kampanii "Przekażcie sobie znak pokoju"

W związku rozpoczętą kampanią społeczną "Przekażcie sobie znak pokoju", czuję się w obowiązku przypomnieć naukę Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu, ponieważ jest ona ukazywana w sposób rozmyty lub wręcz zmanipulowany.

Kościół w sprawie homoseksualizmu jest cierpliwy i miłosierny dla grzeszników oraz jednoznaczny i nieprzejednany wobec grzechu. Wychowując swoich wiernych do szacunku dla każdego człowieka, jasno naucza, że nie może to nigdy prowadzić do aprobowania aktów homoseksualnych lub legalizowania związków jednopłciowych. Ta prawda moralna, zawarta w Katechizmie (por KKK 2357-2359) i w nauczaniu papieży, obowiązuje w sumieniu każdego katolika.

Niestety jasno widać, że kampania, która odwołuje się do nauki chrześcijańskiej, ma na celu nie tylko promowanie szacunku dla osób homoseksualnych, ale również uznanie aktów homoseksualnych oraz związków jednopłciowych za moralnie dobre. Z ubolewaniem stwierdzam, że w fałszowanie niezmiennej nauki Kościoła włączyły się również niektóre środowiska katolickie, których wypowiedzi i publikacje odeszły od Magisterium. Powołując się wybiórczo na wypowiedzi papieża Franciszka, przemilcza się te, w których Ojciec Święty tłumaczy, że w sprawie homoseksualizmu "powtarza tylko naukę zawartą w Katechizmie" (wywiad z o. Antonio Spadaro).

Obawiam się, że to celowe działanie służy zamazaniu pamięci o wielkim dobru Światowych Dni Młodzieży, które dokonało się w Krakowie i całej Polsce. Związane jest ono z wartościami płynącymi z Ewangelii, które są konkretną i wymagającą propozycją moralną dla młodego pokolenia.

Kard. Stanisław Dziwisz

Metropolita Krakowski

za:telewizjarepublika.pl/kard-dziwisz-mocno-krytykuje-kampanie-quotprzekazmy-sobie-znak-pokojuquot,37703.html

***

Ks. Oko: Są w Kościele ludzie, którzy stawiają seks ponad Panem Bogiem

Ks. Dariusz Oko w rozmowie z Telewizją Republika mówi o zdradzie w Kościele i o tym, że nawet w szeregach duchowieństwa znaleźli się ludzie, którzy stawiają seks ponad Panem Bogiem. - Łączenie różańca z tęczą homoseksualistów jest bluźnierstwem. To jak łączenie różańca z sierpem i młotem – powiedział duchowny w odniesieniu do akcji „Przekażmy sobie znak pokoju”.

"To Chrystus, a nie Soros zbawi świat"

- Ataki na nauczanie Kościoła zdarzają się niemal codziennie i episkopat nie musi w każdą z takich sytuacji się angażować. Tutaj mamy jednak do czynienia z wyjątkowym zakłamaniem, ponieważ redaktorzy pism rzekomo katolickich występują przeciwko nauczaniu Kościoła. W takich akcjach nie chodzi tylko o to, aby dobrze traktować ludzi o skłonnościach homoseksualnych, ale przede wszystkim żeby przeciwstawić się nauce Kościoła. Ci redaktorzy przechodzą na stronę największego wroga Kościoła – homopropagandy - i stawiają ją ponad biskupów, papieża i samego Pana Boga – mówił ks. Dariusz Oko, zwracając uwagę na udzielenie poparcia i współorganizacje dla akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” redakcji m.in. „Tygodnika Powszechnego” oraz „Kontaktu”.

- Od wielu lat wiadomo, że te czasopisma głoszą homoherezję, czyli długie, uporczywe odrzucanie nauczania Kościoła w kwestii homoseksualizmu. Głoszą ją osoby, które tę akcję popierają. Od lat stają one po stronie homoideologii, stawiając ja ponad ewangelie. Są to pisma niszowe – nie czytają ich ani wierzący, ani „rasowi” ateiści, dlatego potrzebują pieniędzy z innych źródeł niż sprzedaż i pochodzą one m.in. od George'a Sorosa. Należy jednak pamiętać, że nie można stawiać milionów Sorosa ponad słowo Chrystusa, bo nie Soros i popierający go Michnik zbawią świat, tylko zbawi go Chrystus. Jest to kolejny akt zdrady dokonany przez te rzekomo katolickie redakcje – trzeba być na ich manipulacje i kłamstwa odpornym i wyraźnie mówić, że kroczą one drogą Judasza – komentował ks. Oko poparcie niektórych redakcji dla wspomnianej akcji. Duchowny dodał, że właśnie w taki sposób w zachodniej Europie, poprzez otumanienie lub przekupienie, dokonuje się dywersja w Kościele.
"Łączenie różańca z tęczą homoseksualistów to bluźnierstwo"

- Homoseksualiści na Zachodzie znani są z bluźnierstw wobec Kościoła. Tęcza homoseksualistów jest symbolem tych bluźnierstw, ponieważ geje mówią, że miewają kilkuset partnerów seksualnych – to jest rozpusta i ta tęcza jest ich symbolem. Łączenie na plakacie promującym akcję różańca z tęczą, łączenie Najczystszej Maryi z rozpustą to bluźnierstwo. To tak, jakby mówić, że Matka Boża popierała aborcję czy łączyć różaniec z sierpem i młotem. Manipulowanie, że Kościół miałby popierać homoseksualizm jest tożsame z mówieniem, że Kościół popiera marksizm. Łączenie rzeczy przeciwnych jest aktem zdrady – mówił o plakacie akcji „Przekażmy sobie znak pokoju” ks. Dariusz Oko.

- Zdrada w Kościele jest możliwa. Judasz zdradził Jezusa i ewangelia pokazuje to, byśmy wiedzieli, że istnieje wieczny Judasz. Judaszem takim jest na przykład ks. prałat Krzysztof Charamsa, będący idolem środowisk homoseksualnych. To gej, który jak sam przyznał – od wielu lat żyje w świętokradztwie, przyjmując sakrament dla ukrycia swojego grzechu. Ten człowiek od lat żyjący w kłamstwie, rozpuście i świętokradztwie chce nawracać Pana Boga i zmusza Kościół do akceptowania jego grzechu. To człowiek, który postawił sobie seks ponad Panem Bogiem. Także ks. Szczygieł, pallotyn, był kochankiem pisarza, Jerzego Zawieyskiego. Był ponoć jego ulubionym kochankiem i zarazem spowiednikiem. Był to grzech do sześciany – razem grzeszyli i ks. Szczygieł spowiadał z tego grzechu Zawieyskiego – wymieniał przypadki grzechu w Kościele ks. Oko.

- Dla głosicieli homoherezji największym homofobem jest papież Franciszek, który jednoznacznie potępia homoseksualizm, jednak redaktorzy manipulują jego słowami i wizerunkiem, mówiąc, że popiera on homoseksualistów. Redaktorom tym należy współczuć i modlić się za nich – podsumował duchowny.  

za:telewizjarepublika.pl/ks-oko-sa-w-kosciele-ludzie-ktorzy-stawiaja-seks-ponad-panem-bogiem,37710.html

***

Strzemecki: Przewrotny "znak pokoju"


Kampania "Przekażmy sobie znak pokoju" to kolejna ze społecznych akcji promujących queer-seksualną rewolucję pod dobrze znanym szyldem walki o "tolerancję". Na zaproszenie Kampanii Przeciw Homofobii (KPH) oraz kilku innych organizacji LGBTQ włączyli się w nią tzw. postępowi katolicy, którzy zgodnie z typową dla homopropagandy narracją twierdzą, że chodzi wyłącznie o szacunek dla osób LGBTQ. Patronatu medialnego udzieliły redakcje katolickich pism: „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku”, „Więzi” oraz „Kontaktu” wraz z portalem Queer.pl. Swoje wsparcie zadeklarowały też m.in. Kluby „Tygodnika Powszechnego”. Jak wyjaśnia Katarzyna Remin z zarządu KPH,

jej celem jest pogłębianie postaw szacunku, życzliwego dialogu i otwartości wobec osób homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych wśród osób wierzących, [natomiast]  jej celem nie jest zgłaszanie postulatów dotyczących zmian politycznych, prawnych czy doktrynalnych, lecz dialog i spotkanie z drugim człowiekiem.

KPH chętnie powołuje się na papieża Franciszka:

„Każda osoba, niezależnie od swojej orientacji seksualnej, musi być szanowana w swej godności i przyjęta z szacunkiem, z troską, by uniknąć jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji, a zwłaszcza wszelkich form agresji i przemocy”

Podczas inauguracji  w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej Halina Bortnowska przekonywała, że "nauczanie papieża Franciszka powinno wszystkim wierzącym dopomóc, by także wobec osób LGBT znak pokoju wykonać nie tylko świadomie, ale też z radością."Mówiła też o "potrzebie przebudowy Kościoła".  Tę samą potrzebę wyraziła Marta Abramowicz, działaczka i była prezes KPH mówiąc, że Kampania ma na celu zmianę od środka Kościoła oraz, że "liczymy na 'rewolucję' wiernych".

Jednak te perory o szacunku i dialogu, o sprzeciwie wobec agresji, przemocy i dyskryminacji są łgarstwem obliczonym jedynie na zwiedzenie naiwnych, ponieważ niezliczone fakty i  dokumenty, w tym dokumenty i działania samej KPH pokazują czemu służy i dokąd prowadzi ta rewolucja, którą nie tylko w Kościele, ale i poza nim chcą wywołać ramię w ramię aktywiści gejowscy i  katoliccy(?). Że nie chodzi w niej o żadną tolerancję ani szacunek dla LGBTQ.

Dokumenty i fakty te pokazują, że celem homolobby, jego ideologów, promotorów i sponsorów jest zasianie zamętu w pojęciach płci i seksualności, zanegowanie biologicznej istoty tych pojęć oraz zniesienie jakiejkolwiek (a zwłaszcza chrześcijańskiej i katolickiej) moralności w tej sferze. Prowadzi to do dokonującej się na naszych oczach rewolucyjnej przebudowy społeczeństwa poprzez redefinicję rodzicielstwa, rodziny i małżeństwa w oderwaniu od ich biologicznej istoty i w TOTALNEJ opozycji do chrześcijańskiej i katolickiej moralności, nauczania Kościoła i Ewangelii. Po uzyskaniu wystarczająco mocnej pozycji w strukturach państwa rewolucję tę narzuca się pod przymusem za pomocą prawa i wszelkich, w tym policyjnych, narzędzi jego egzekwowania. Proces ten wspiera równoległe pranie mózgów, także poprzez podporządkowaną genderystowskiej ideologii edukację, w której wszystkie dzieci i cała młodzież ma się uczyć o szczegółach gejowskich i lesbijskich, analnych i oralnych dwu- i wielo-osobowych gier i związków "miłosnych".

Rewolucja ta prowadzi do zafałszowania i zdeformowania przesłania Ewangelii, do odwrócenia biegunów dobra i zła. Zapisana w Genesis biologiczna prawda, że Bóg stworzył człowieka kobietą i mężczyzną jest dla tej ideologii kamieniem obrazy i złem, bo płeć jest rzekomo człowiekowi narzucona polityczną przemocą. Celem i rzekomym dobrem jest sprzeciw wobec określonej przez Boga biologicznej natury człowieka i wyzwolenie go z tej rzekomej opresji  otwierające przed nim wszelką hetero- homo- bi- i queer-seksualną aktywność ze "wszystkim co się rusza" i nie tylko, bo w końcu są też kauczukowe lalki i penisy oraz cała masa innych gadżetów z którymi można uprawiać "miłość". Po takim wyzwoleniu nie ma miejsca na jakikolwiek seksualny grzech, bo wszystko jest dozwolone. Zabrania się zabraniać, co oznacza również zakaz głoszenia Dekalogu. Ta wizja najwyraźniej nie przeszkadza popierającemu akcję ks. Lutrowi, który twierdzi, że "kluczowe jest, czy w związku jest miłość". A czy jest to związek z jednym czy z piętnastoma hetero-, homo-, bi-, bądź jeszcze innymi queer-seksualnymi partnerami, albo z gumową lalką - to nie jest istotne, jeśli tylko swojego partnera (partnerów) "kochamy".

Tęcza jest symbolem tej propagującej totalną deprawację queer-seksualnej rewolucji, której "tolerancja" wraz zestawem dyżurnych, przytaczanych wyżej haseł o szacunku i dialogu służy jedynie za oszukańcze przebranie.

Symbolem kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju" jest tęczowy różaniec. W ten sposób symbol rewolucji, której celem jest grzech i sprzeciw wobec Boga zostaje połączony z różańcem, jednym z największych modlitewnych skarbów chrześcijaństwa.

To połączenie, równie przewrotne, co ohydne nasuwa skojarzenie z eschatologiczną wizją przedstawioną przez Clive S. Lewisa w ostatniej części "Opowieści z Narni" pt. "Ostatnia bitwa" - książki zdecydowanie nie tylko dla dzieci, przesyconej do głębi chrześcijańską mądrością i - jak widać - wizjonerskiej. W opowieści tej najeżdżający Narnię wyznawcy diabolicznego boga Tasza (w istocie samego diabła) dokonują od środka, poprzez swoich agentów wpływu (bo tak ich chyba trzeba nazwać) zmiany, przebudowy i rewolucji w narnijskim "kościele", czyli dokładnie tego, o czym mówią promotorzy "Znaku pokoju".

Rewolucja ta dokonuje się za sprawą przewrotnych kłamstw szympansa Krętacza i jego akolitów, które każą utożsamić cudownego, dobrego lwa Aslana, Zbawiciela Narni, (będącego w istocie figurą Chrystusa) z diabłem Taszem poprzez zlanie ich  imion w jedno - Taszlan. Pozwala to omamić (a także zastraszyć) większość narnijskich zwierząt.  Wkrótce potem Tasz ukazuje całe swoje diabelstwo i zło, doprowadzając do końca narnijskiego świata.

Przewrotna symbolika tęczowego różańca jest równie diabelska jak połączenie Aslana i Tasza w "Taszlana". Zaryzykuję twierdzenie, że taka antyteza dobra i zła idzie o wiele dalej w profanacji świętości niż osławione obrazoburcze instalacje "artystyczne", choć obywa się bez ekskrementów. W opowieści mówi o tym sam Aslan - "Ja i on tak bardzo się różnimy, iż żaden niegodziwy czyn nie może być dokonany w moje imię, a żaden czyn, który jest godziwy, nie może być dokonany w jego imię." W czyje imię łączy się różaniec z tęczową rewolucją?

Niczym ów narnijski Krętacz, promotorzy akcji "Przekażmy sobie znak pokoju"  próbują przekonać nas, że działają w imię Jezusa, jednak forsowanie tęczowej queer-seksualnej rewolucji (bo o to w istocie chodzi) jest działaniem tak niegodziwym, że nie może być dokonana w Jego imię. Jej duchowym patronem może być zatem wyłącznie potężny adwersarz Jezusa Chrystusa. W takim świetle promotorzy "Znaku pokoju" jawią się jako fałszywi prorocy przed którymi ostrzega nas Ewangelia.

Grzegorz Strzemecki

za:www.fronda.pl/a/strzemecki-przewrotny-znak-pokoju,78125.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.