Publikacje polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Rola pojęć



Byłem na kolejnym spotkaniu mojej sekcji Narodowej Rady Rozwoju, sekcji "Kultura, tożsamość narodowa, polityka historyczna". Podstawą dyskusji był wykład p. dr Macieja Korkucia, który odsłaniał sprawy  z pozoru proste, ale o dość skomplikowanych konsekwencjach.

Spawy dotyczą pojęć. Na przykład pojęcia agresora z 1939 r. Kto napadł wówczas na Polskę? Do 1949 roku nie było wątpliwości, że byli to Niemcy. Dlatego wiedzieliśmy wówczas, że niedawno zakończony czas był okresem agresji niemieckiej, okupacji niemieckiej, niemieckich zbrodni wojennych i niemieckiego terroru. Ale w 1949 r. powstało NRD i trzeba było odróżnić Niemców złych od dobrych, tych, którzy byli ludobójcami od bohaterskiej i męczeńskiej grupy komunistycznej. I trzeba było zmienić całą narrację. Dlatego zaczęliśmy się uczyć, że na Polskę napadły Niemcy hitlerowskie (choć nikt nie wpadł na pomysł, by uznać, że Zaolzie zostało zajęte przez Polskę piłsudczykowską; nadal twierdzono, że tej akcji dokonała Polska). To hitlerowskie Niemcy (a więc nie Rzesza Niemiecka) ponosiły odpowiedzialność za wojenne zbrodnie. Potem zrobiono krok dalej - Niemcy straciły swoją podmiotowość, a uzyskali ją hitlerowcy. Dlatego okres 1939-1945 to czas zbrodni i agresji hitlerowskiej, to okupacja hitlerowska.

Kolejny czas zakłamywania pojęć to zastąpienie nazwy hitlerowcy nazwą naziści. I odtąd mamy nazistowskie obozy śmierci (o ile nie są one "polskie"), mamy nazistowsie zbrodnie wojenne, mamy okupację nazistowską.

Ujmując krótko - nie możemy w żaden sposób rozliczać się z Niemcami, skoro nie oni ponoszą odpowiedzialność za minioną epokę. W takiej pomroczności pojęciowej bardzo łatwo natomiast przemycać slogany  o "polskich obozach zagłady" czy o "zbrodniach Polski w Jedwabnem", choć były to zbrodnicze działania Polaków na terenach okupowanych przez Niemców, przy aprobacie wladz niemieckich.

Mówienie nawet o najnowszej historii nie jest proste. Przekonują nas o tym dyskusje wokół dwóch faktów z niedawnej przeszłości. Filmy "Wołyń" i "Smoleńsk" polaryzują społeczeństwo. Bardzo trudno jest mówić w sposób prosty i czytelny o winie, zbrodni i odpowiedzialności, nawet jeśli nie trzeba wielkiego wysiłku intelektuanego, by dostrzec, że nie tylko naziści (członkowie NSDAP) dokonywali aktów ludobójstwa w postaci Rzezi Woli, czy nie piloci i kontrolerzy odpowiadają za przebieg katastrofy smoleńskiej.

Wysiłek porządkowania pojęć jest wysiłkiem koniecznym. Jest nie tylko kwestią poprawności językowej. Jest kwestią prawdy, która wciąż ma moc wyzwolenia. Tym, co w tej chwili niepokoi to brak porozumienia w kwestiach narracji o polskich dziejach w samej Polsce. Obchodziliśmy 1050 rocznicę Chrztu Polski, ale dla niektórych data była niepewna, chrzest był tylko Mieszka, nie Polski. Walczymy o prawdę dotyczącą odpowiedzialności Niemiec i Niemców za okupację Polski, ale niektórzy krzyczą, by nie urazić sąsiada. Dobre interesy z Ukrainą każą przemilczeć mordy dokonywane przez Ukraińców. A może warto zapytać o dobro Polski i Polaków?