Publikacje polecane

Męczeński początek roku dla chrześcijan

Rok 2010 to kolejny rok, który rozpoczyna się krwawym prześladowaniem chrześcijan. W Egipcie w nocy ze środy na czwartek 3 uzbrojonych muzułmanów zaczęło na oślep strzelać do wychodzących z Pasterki wiernych. Zginęło sześciu chrześcijan, dziewięć osób zostało rannych. W środę policja zaatakowała parafię Dong Chiem w Wietnamie. Uzbrojeni funkcjonariusze chcieli zburzyć wielki krzyż umieszczony na wzgórzu, a broniących go parafian dotkliwie pobili. Sytuacja chrześcijan jest wciąż dramatyczna w takich krajach, jak Korea Północna, Irak, Indie czy Sudan.

- Sporo do myślenia daje fakt, że dramatyczne konflikty wybuchają w sytuacjach świątecznych i w okolicznościach podniosłych - zwraca uwagę ks. prof. Waldemar Chrostowski. - Można i trzeba postawić pytanie, czy to zupełny przypadek, czy raczej przejawy starannie przygotowanych i przeprowadzonych akcji, które burzą harmonię między ludźmi odmiennych religii i sprzyjają narastaniu szkodliwych stereotypów i wrogości - dodaje.
Do ataku na koptyjskich chrześcijan w egipskim mieście Nag Hamadi, położonym ok. 700 km na południe od Kairu, doszło, gdy wychodzili oni z kościoła po Pasterce inaugurującej obchody Bożego Narodzenia. W wyniku ostrzału muzułmanów zginęło 6 chrześcijan, a także ochroniarz i 2 muzułmańskich przechodniów. Jak poinformowała AsiaNews, atak był odpowiedzią muzułmanów na rzekome przestępstwo, którego miał się dopuścić w listopadzie minionego roku miejscowy chrześcijanin. Muzułmanie już wcześniej zaczęli palić i niszczyć należące do Koptów budynki, a miejscowy biskup otrzymywał liczne pogróżki. Wczoraj chrześcijanie zebrali się pod szpitalem, w którym umieszczono rannych w wyniku ostatniego ataku. Doszło do interwencji policji, która użyła przeciwko chrześcijanom gazów łzawiących i armatek wodnych.
- Sytuacja w Egipcie zawsze była i jest skomplikowana, ponieważ obok zdecydowanej przewagi liczebnej ludności arabskiej, muzułmańskiej, w tym kraju żyje mniejszość koptyjska, licząca około 10 proc. ogółu wszystkich mieszkańców - zwraca uwagę ks. prof. Waldemar Chrostowski. Jak wyjaśnia, są to chrześcijanie, którzy od strony etnicznej są potomkami starożytnych Egipcjan, a więc przedarabskiej ludności Egiptu. Na co dzień ich koegzystencja układa się - co brzmi w aktualnej sytuacji paradoksalnie - poprawnie. - Zarazem jednak wystarczy jedna iskra, aby ów spokój zburzyć, w czym bardzo wiele zależy od większości muzułmańskiej. W grę wchodzą rozmaite przesłanki, a wśród nich celowe napuszczanie jednych na drugich przez te mroczne kręgi i ośrodki, którym wzajemna pokojowa koegzystencja chrześcijan i muzułmanów jest nie na rękę - wyjaśnia ksiądz profesor. Odnosząc się do sytuacji na całym świecie, ks. prof. Chrostowski zwraca uwagę, że w ostatnich latach możemy obserwować znamienny proces: demonizowanie islamu i jego wyznawców tam, gdzie żyje większość chrześcijańska, oraz analogiczne demonizowanie chrześcijaństwa i jego wyznawców tam, gdzie żyje większość muzułmańska. - Niestety, zbyt często okazuje się, że natrafia to na podatny grunt - zauważa ksiądz profesor.
Wciąż - mimo głośnych zapowiedzi nawiązania współpracy państwa z Kościołem - nasilają się ataki na katolików w Wietnamie. W środę doszło do ataku na parafię Dong Chiem (na zdjęciach). Na jej terenie rozmieszczono 500 ciężko uzbrojonych policjantów z psami. Inżynieryjna jednostka wojskowa miała za zadanie zburzenie wielkiego krzyża wzniesionego na skalnym wzgórzu na cmentarzu parafialnym. Modlących się na kolanach i proszących policję o nieusuwanie krzyża chrześcijan zaatakowano z bliskiej odległości gazem łzawiącym. Do podobnej napaści doszło na początku listopada 2009 r. w parafii Bau Sen w diecezji Vinh, gdzie policja zajęła się usuwaniem z parafialnego cmentarza figury Matki Bożej. - Należy się spodziewać, że sytuacja katolików w Wietnamie będzie trudniejsza - ocenia o. Edward Osiecki SVD, współtwórca duszpasterstwa Wietnamczyków w Polsce. Jak wyjaśnia, komunistyczna partia przygotowuje się do zjazdu w tym roku i chciałaby mieć na ten czas spokój, czyli społeczeństwo zmuszone do milczenia. - Toteż wszystkie działania, z którymi w tej chwili mamy do czynienia, zmierzają właśnie ku temu. Zawsze tak było w komunizmie. Doskonale to znamy z naszej rzeczywistości. Wtedy kiedy były jakieś wewnętrzne problemy, to dla odwrócenia od nich uwagi trzeba było znaleźć "wroga" - dodaje o. Osiecki. Wśród takich problemów wymienia uległość Wietnamu wobec Chin w kwestiach terytorialnych, zgodę na eksploatację złóż boksytu przez Chiny czy sporą korupcję w środowiskach partyjnych. - Katolicy w Wietnamie czują się zdezorientowani, bo nie wiedzą, czego się mogą spodziewać, władze są nieobliczalne, mogą sięgnąć po najbardziej drastyczne środki lub bardzo łagodne - zaznacza werbista.

Maria Popielewicz

za: NDz z 8.1.10 r. Dział: Wiara Ojców