Publikacje polecane

Media publiczne.Ramówka pod okiem KRRiT

Ustawa jest niezwykle niebezpieczna dla dalszego funkcjonowania mediów publicznych Z posłem Andrzejem Walkowiakiem (PiS) z sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu rozmawia Paulina Jarosińska

Jest Pan po posiedzeniu komisji poświęconym projektowi nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który złożyła PO. Większość z wypowiadających się na jego temat oceniła go bardzo negatywnie.

- Ustawa jest niezwykle niebezpieczna dla dalszego funkcjonowania mediów publicznych z kilku powodów. Pierwszym jest fakt, że przewiduje likwidację misji, która przecież jest wpisana w katalog celów mediów publicznych. Po drugie, są zapisy w tej ustawie, które umożliwiają wielką zmianę kadrową, która ma zamienić nie-swoich na swoich. Nie dość, że nie odpolityczni ona mediów publicznych, to je systemowo upartyjni. W radach nadzorczych mają zasiadać przedstawiciele kilku ministerstw, tzn.: skarbu, finansów, kultury. Poza tym to Krajowa Rada, która nadal będzie ciałem politycznym, będzie mogła odwoływać i powoływać zarządy spółek radiofonii publicznej. To są niezwykle niebezpieczne zapisy potępiane przez wszystkich mówców z Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, a słowa krytyki odzwierciedlają również niepokoje zgłaszane jeszcze przed czytaniem ustawy przez posłów opozycji.

W projekcie nie ma mowy o innym niż abonament (a ten ma zostać zlikwidowany) sposobie finansowania mediów publicznych..
.

- W tej ustawie nie ma żadnych rozwiązań finansowych, na co również zwrócono uwagę. Chodzi w niej tylko i wyłącznie o zmianę kadrową. Posłowie PO chcą ją w sposób błyskawiczny uchwalić.

Ale w uzasadnieniu projektu czytamy, że chodzi właśnie o odpartyjnienie, że jego założeniem jest "odsunięcie gremiów politycznych od zarządzania mediami publicznymi"...

- To jest sytuacja kuriozalna. Widać przecież sprzeczność między tym, co zostało przedłożone, a intencją PO. W projekcie nie ma szans na to, by nastąpiła zmiana, jeśli chodzi o odpartyjnienie mediów. Są też zapisy, które mówią, że nadawcy będą uzgadniać plany ramowo-finansowe z KRRiT, czyli będą tworzone ramówki programowe pod nadzorem Rady. To jest kolejny dowód, że politycy pomysłodawcy chcą mieć kontrolę systemową i na kilku poziomach w mediach publicznych. Przeciwnie niż podaje się w założeniach projektu, chodzi w nim wprost o upartyjnienie mediów.

Ustawa przewiduje dwa rodzaje konkursów: otwarte i jawne.


- To jest tzw. listek figowy, ponieważ wskutek tego projektu w radach nadzorczych i tak zasiądą przedstawiciele z ministerstw. Bez ich zgody nie będzie można podjąć żadnej decyzji w Radzie, w tym powoływanie i odwoływanie członków zarządu. Zapewniony został dla przedstawicieli rządu pakiet kontrolny, oczywiście z całkowitym pominięciem rady nadzorczej. Stworzono pozory. Gdyby coś w radzie nadzorczej nie poszło po myśli rządzących, to wtedy wkroczyć może Krajowa Rada, która decyzję o odwołaniu i powołaniu podejmie. Jest ustawa, dzięki której PO chce całkowicie uzależnić od siebie media publiczne.

Dziękuję za rozmowę.

za: NDz z 7.7.2010 Dział: Polska (kn