Publikacje polecane

Terror młodych wykształconych


"Przeproście i spie...", czyli młodzi, wykształceni z większych miast w akcji. Ciekawe, że w okresie wakacyjnym tłumy studentów i absolwentów nie znajdują ciekawszego zajęcia, niż zbluzganie grupy starszych pań. Zazwyczaj bierna młodzież doświadczyła w ostatnich dniach nagłego przypływu energii. Zamiast korzystać z lata i wyjechać z miasta, zajęła się porządkowaniem przestrzeni publicznej. Zaczęło się od wirtualnej – portal społecznościowy Facebook zablokował profil blogerki Kataryny, zniknęły także strony krytyczne wobec prezydenta Bronisława Komorowskiego (m.in. „Wtopy Bronka”).

Administracja portalu nie usunęła ich z własnej inicjatywy. Mechanizm „banowania” polega na tym, że użytkownicy mogą zgłosić administratorom odpowiednie strony jako naruszające regulamin Facebooka. Na portalach społecznościowych często bywa tak, że obsługa nie sprawdza profili czy plików, na które doniesiono. O zablokowaniu decyduje liczba nadesłanych zgłoszeń – vox populi vox Dei.

Tak było i w tym wypadku. Kataryna i Wtopy Bronka wróciły na Facebook. Znalazła się jednak inna grupa, którą należy „zbanować”. Tzw. obrońcy krzyża, czyli często starsze osoby, sprzeciwiające się przeniesieniu symbolu religijnego spod Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny, zdaniem wielu nie zasługują nawet na minimalny szacunek. Tłumna manifestacja przeciwników krzyża z 9 sierpnia nie była pierwszym atakiem na nieliczną grupkę osób modlącą się pod Pałacem Prezydenckim. Od 3 sierpnia w dzień i w noc podchodzą do niej nierzadko podchmieleni młodzi ludzie, rzucając w „fundamentalistów” wiązankami bluzgów, których nie powstydziłby się nawet najbardziej ordynarny szewc. Nierzadko nie kończyło się na wyzwiskach, strumieniami lała się ślina wypluwana w kierunku starszych pań, leciały butelki po alkoholu.

Kim są ludzie, którzy nie widzą w przestrzeni publicznej miejsca dla osób o innych poglądach, niż własne? Kim są ci, którzy reagują agresją na każdy odruch sprzeciwu wobec ich wizji świata?

To idzie młodość

Wygląda na to, że zdecydowana większość z nich to „przyszłość narodu”. Młodzi, wykształceni, z większych miast. To oni zakładają strony na portalach społecznościowych, to oni tłumnie przybywają pod Pałac Prezydencki i grają tam w piłkę plażową. I to oni nie przebierają w słowach i czynach, by obrazić swoich przeciwników.

O ile rzeczywiście prowodyrami są 20-40-latkowie, o tyle o ich „wielkomiejskość” i wykształcenie można się spierać. Po pierwsze, wiele z tych osób mieszka w Warszawie, Krakowie (niech przypomnę protesty przeciwko pochowaniu pary prezydenckiej na Wawelu), czy Lublinie (klakierzy posła P.), dopiero od kilku lat, a czasem nawet krócej. Przyjeżdżają do miast uniwersyteckich z miasteczek i wiosek, by po kilku latach rozpocząć pracę, zasilić rzeszę bezrobotnych, bądź wrócić do miejsca swego pochodzenia. Oczywiście miejsce zamieszkania nie jest niczyją wadą, ani zaletą – choć niektórzy usiłują z mieszkania w dużym mieście uczynić swoją cnotę.

Jest i trzeci element określający „antykaczystowskich” i antykrzyżowych bojówkarzy: wykształcenie. Ci ludzie w rzeczywistości odpowiadają temu, co za Aleksandrem Sołżenicynem Roman Zimand określił jako „wykształciuchy”, pojęcie które odświeżył kilka lat temu Ludwig Dorn. Posiadają wyższe wykształcenie – lub o jego zdobycie się starają, jednak trudno powiedzieć, by zasługiwali na miano elity. To postaci nierzadko średnio zainteresowane zdobywaniem wiedzy, studiujące dany kierunek właściwie nie wiadomo z jakiego powodu, a kształcące się często ponieważ taka jest moda, ponieważ „trzeba mieć magistra”. I ponieważ państwo sztucznie pompuje liczbę miejsc na państwowych, „darmowych” uczelniach, w związku z czym właściwie każdy, kto chce zdobyć wyższe wykształcenie, może dostać się na studia.

70-procentowa elita

Ci ludzie patrzą z góry na „motłoch” i „tępy lud”. Są przeświadczeni o swojej moralnej wyższości nad masami i jednocześnie śmieją się z moherów i żałują, że Lech Kaczyński w Gruzji nie został zabity, wesoło rozstrząsając, jakie wymiary miałaby jego trumna (ciekawe, czy po katastrofie w Smoleńsku te rechoty przycichły). Szeroko otwierają oczy, gdy dowiadują się, że ktoś nie należy do elitarnego grona 70 proc. studentów głosujących na jedynie słuszną partię.

Często to, że zamiast robić coś konstruktywnego – np. założyć sklep internetowy, nauczyć się malować pokoje albo wstawiać okna – poszli na studia, skutkuje problemami ze znalezieniem pracy. Po obronie pracy magisterskiej młodzi wykształceni po wielomiesięcznych poszukiwaniach nierzadko zatrudniają się w branżach nie zawsze zajmujących się tym, do czego przez kilka lat się przygotowywali. To musi łączyć się z frustracją i gniewem na tych, którzy do światłej elity nie należą – a częstokroć mają zajęcie. A przede wszystkim wartości, w które wierzą i poglądy, które potrafią głosić mimo ich niepopularności.

Tolerancyjny totalitaryzm

Owi „młodzi, wykształceni, z większych miast”, uważając się za obrońców tolerancji i demokracji, w rzeczywistości są najbardziej autorytarnymi osobnikami, zamieszkującymi nasz kraj. Nie mieści im się w głowach, że ktoś inny może mieć inne spojrzenie na politykę, czy miejsce religii w przestrzeni publicznej. Ci „Inni” chcą państwa wyznaniowego a faszystowskiego. Do tego nie wolno dopuścić i stąd przyszłość naszego narodu musi zgnieść zagrożenie w zarodku. Nie ma wolności dla wrogów wolności. O ich „wykształciuchostwie” świadczy najdobitniej fakt, iż nie widzą w tym paradoksu.

Ciekawe jest to, że w okresie wakacyjnym tłumy młodych wykształconych nie mają nic ciekawszego do roboty, niż zbluzgać kilkanaście osób stojących pod krzyżem. Swoją energię mogliby spożytkować na pomoc powodzianom z Bogatyni. Albo przynajmniej zainteresować się zapowiadaną podwyżką VAT, przez którą zdrożeje także piwo - produkt pierwszej potrzeby każdego studenta, nie tylko kandydata na wykształciucha.

Jeśli nadal będziemy udawać, że ludzie, którzy w imię swoich poglądów zachowują się gorzej niż najgorszy menel, są w rzeczywistości częścią społeczeństwa obywatelskiego, a nie zwykłymi chuliganami, skończy się to dla nas bardzo źle. Obudzimy się w państwie młodym, wykształconym, tolerancyjnym i totalitarnym.
Stefan Sękowski

za: fronda.pl     * Kategoria: Polska     * sobota, 14 sierpnia 2010 10:26 (kn)