Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Dr Elżbieta Morawiec - Bogota, Budapeszt, Warszawa - wspólna sprawa

Czy ktoś w tzw. cywilizowanym świecie XXI wieku uwierzy, że istniał prezydent kraju, która zaczyna dzień od modlitwy, publicznie przyznaje się do odmawiania Różańca? Czy ktoś uwierzy, że w tym kraju żyje kobieta, która - spalona piorunem - dzięki wierze i modlitwie odzyskała w pełni zdrowie? Czy wreszcie ktoś uwierzy, że jest na świecie kobieta wielkiego biznesu, w której restauracjach codziennie o godz. 12.00 odmawiany jest przez radiowęzły "Anioł Pański"? Ten kraj to 45-milionowa Kolumbia, z wielkonakładowej prasy znana przede wszystkim jako ponury pejzaż narkobiznesu, terroryzmu i wszelkich możliwych plag. çlvaro Uribe, prezydent tego kraju w latach 2002-2010 - przełóżmy to na politykę "miłości" prowadzoną przez liderów PO! - uwolnił swoją kontrkandydatkę w wyborach Ingrid Betancourt, wysyłając przeciw terrorystom komandosów bez broni, zbrojnych tylko w różańce i siłę wiary. I odbili ją bez jednego wystrzału! Wszystko to zawarł w swoim filmie "Kolumbia - świadectwo dla świata" Dominik Tarczyński, od dawna wciągnięty w dzieło ewangelizacji. Autor spędził w Kolumbii wiele miesięcy i zobaczył zupełnie inny kraj niż ten znany z jakichś "New York Timesów", "Spieglów" czy innych "Gazet Wyborczych". Kraj odmieniający oblicze zła - siłą katolicyzmu, siłą wiary i wielkiej wspólnej pracy narodu i jego elit. Filmu Tarczyńskiego z pewnością nie wyświetli ani telewizja zwana publiczną, ani tym bardziej "zaprzyjaźnione" z elitami władzy i Andrzejem Wajdą stacje komercyjne. To przecież czyste oszołomstwo, kolumbijskie "mohery", ciemnogród itp.
Polskie elity pamięć historyczną mają krótką albo nie mają jej wcale. Bo Kolumbia i odmiana jej losu to nie pierwszy przypadek odwrócenia biegu wydarzeń dzięki modlitwie. Austriacka krucjata różańcowa spowodowała, że Sowieci opuścili austriacką strefę okupacyjną w roku 1955, na Filipinach - dwumilionowa rozmodlona manifestacja odwróciła widmo krwawej masakry. Wspaniały węgierski premier Viktor Orbán wraz z Episkopatem katolickim zmobilizował swoich kompatriotów do modlitwy różańcowej. I kłamstwo Gyurcsányego padło - Węgry świecą dziś zramolałej w lewactwie Europie światłem rzeczywistej wolności i suwerenności.
A w Polsce, Ojczyźnie błogosławionego Jana Pawła II, w niecałe 7 lat od jego śmierci, w rok po beatyfikacji? W Polsce Tuska triumfy święci nadal to, co nieopatrznie wyznał Gyurcsány: "Kłamaliśmy wczoraj, kłamaliśmy dziś".
I więcej jeszcze - trwa nieprzebierająca w środkach walka z Kościołem i religią katolicką. Od miesięcy trwają protesty, płyną do KRRiT setki tysięcy listów (dziś już blisko 2 miliony!) przeciwko dyskryminowaniu katolickiej Telewizji Trwam przez odmowę koncesji na multipleksie cyfrowym. Dziesiątki tysięcy ludzi wychodzą w tej sprawie na ulice polskich i nie tylko polskich miast - bo i w Nowym Jorku, w Los Angeles, na Florydzie, w Hamburgu. KRRiT - nie widzi, nie słyszy, nie czyta. Media "głównego nurtu" - jaki tam nurt, ściek raczej - też nie słyszą, nie widzą. Sto feministek wyjdzie na ulice - jest relacja od TVP1, TVP Info po TVN i Polsat. Dwadzieścia tysięcy ludzi wychodzi i przyjeżdża na manifestację w Krakowie w sprawie Telewizji Trwam - cisza.
Ostatnio rząd postanowił wzbogacić państwową kiesę, sięgając do Funduszu Kościelnego. Ten Fundusz, przypomnę, powstał jako nieznaczna rekompensata za mienie zagrabione Kościołowi przez komunistów i funkcjonuje nie tylko po to, ubezpieczać duchowieństwo, ale także finansuje hospicja i domy opieki prowadzone przez Kościół. No, ale "ludowi" w telewizjach podsuwa się sprytną bajeczkę, jak to rozpasani księża i biskupi żyją sobie lekko na jego, ludu, koszt. Kolejny pomysł "ukrócenia Kościoła" - Donald Tusk deklarował wszak, że nie "będzie klękał przed księżmi" - to rugowanie lekcji religii ze szkół i przerzucanie kosztów katechezy na ledwo już zipiące pod ciężarem powinności samorządy. Ostatni kwiatek - to rzecz z pozoru drobna. Oto prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk (SLD) zablokował uczestnikom Motocyklowego Rajdu Katyńskiego możliwość Mszy Świętej w Częstochowie. Po prostu na placu, gdzie parkowali motocykliści, i w dniach, kiedy mieli tam przyjechać przed katyńską wyprawą - zorganizuje... bazar. A ów Rajd to sprawa zupełnie niezwykła. Kilkadziesiąt osób pod przewodnictwem komandora Wiktora Węgrzyna co roku udaje się do Katynia szlakiem - można rzec - polskiej Golgoty Wschodu. Niosąc i krzepiąc tam polskość, wioząc polskie książki i pisma. I nie ograniczają swojej pomocy wyłącznie do tamtejszych rodaków, odwiedzają i wspierają np. także rosyjskie sierocińce. Prezydentowi Częstochowy najwyraźniej się taka idea przyjaźni nie podoba.
Jak najczarniejszy absurd brzmi w tych okolicznościach "honorowy patronat" Bronisława Komorowskiego nad IX Zjazdem Gnieźnieńskim, którego hasłem była rola religii w życiu społecznym. Prezydent, owszem, wystąpił i coś tam mówił, z właściwą sobie frazeologią, o "rezerwuarze" religii.
Tak wygląda z grubsza walka z religią w kraju Jana Pawła II. Największego z rodu Słowian, człowieka, który miał wielkie nadzieje, że jego Ojczyzna stanie się wielką ewangelizatorką Starego Kontynentu.
André Malraux napisał niegdyś, że XXI wiek albo będzie religijny, albo nie będzie go wcale. Jak będzie - zależy także od nas, Polaków. Dlatego hasłem chwili jest to, co w tytule: "Bogota, Budapeszt, Warszawa - wspólna sprawa". Bogota, co prawda, leży poza Europą, ale bliżej nam do niej niż do Biłgoraja.



za:www.naszdziennik.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.