Publikacje polecane

Najlepsza konstytucja dla świata

Nasza Ojczyzna - jak zauważył w ogłoszonym niedawno dokumencie społecznym Episkopat Polski - jest w momencie przełomowym. Rozwojowi zagraża wielki kryzys wartości. Wiąże się to z dobrze zaplanowanym budzeniem antychrześcijańskich, antyklerykalnych demonów przeszłości. Komu służy dziś wzniecanie wojny z Kościołem? Po co to rządowi?

- To jest rzeczywiście dobre pytanie: po co to rządowi? I komu to służy? Czemuś jednak służy, skoro następuje to właśnie teraz, w momencie dużych napięć społecznych, gdy trwają liczne protesty, nieskuteczne są tzw. konsultacje społeczne prowadzone przez rząd, w dziesiątkach miast organizowane są marsze, a nawet podejmowane głodówki w Krakowie i w Warszawie. Przedziwny jest upór strony rządowej w wyciszaniu tematu katastrofy smoleńskiej. To wzbudza reakcję społeczną. Takie działania społeczne zawsze mają w sobie coś w rodzaju gestu rejtanowskiego, gdy wyczerpują się tzw. środki zwyczajne dialogu społecznego, a Naród jest przekonany, iż o pewnych sprawach nie wolno przestać mówić i wołać, bo są one nie tylko ważne, ale i konieczne. Zaprzestanie wołania o tych sprawach byłoby sprzeniewierzeniem się Narodowi, jego dotychczasowym dziejom i jego przyszłości. Byłaby to więc zdrada narodowego interesu. Okazuje się, że także obecne pokolenie ma w sobie to wyczucie spraw najważniejszych.
Wśród tych spraw są i świętość życia, i trwałość rodziny, i wolność każdej osoby z prawami z tej wolności wynikającymi, i suwerenność Narodu jako wspólnoty wolnych osób we własnym państwie. Jest tutaj również prawo do swobodnego i bezpiecznego (szczególnie ze strony przepisów prawnych oraz ich stosowania) prowadzenia własnego przedsiębiorstwa, prawo do wolności słowa i wymiany poglądów, prawo do korzystania z możliwości rozwoju technicznego, a także szereg innych. To są wartości ewangeliczne, ale nie dlatego, że są to tzw. prawdy objawione (wtedy byłaby to przestrzeń wiary), lecz z uwagi na rozumne poznanie człowieka i świata. Chodzi tu więc o naturalną, czyli dla wszystkich dostępną i przez wszystkich akceptowalną rozumność życia osobistego, rodzinnego i społecznego. O taki system wartości warto się upominać, bo to jest jedyna bezpieczna konstytucja dla świata. Wiele z tych obszarów jest dzisiaj w Polsce odbieranych społecznie jako zagrożonych w swojej stabilności, stąd wołanie do rządzących. Oby zechcieli je usłyszeć.

Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o fenomenie wychodzenia ludzi na ulice w marszach w obronie życia ludzkiego, w obronie katolickiej Telewizji Trwam. Czy jest to początek ruchu społecznego, który zmieni jakościowo rzeczywistość naszego życia państwowego, narodowego?


- Najważniejsze, że ludzie mówią i że stają razem. To zawsze daje nadzieję. Tym bardziej że w tych marszach chodzi o prawa katolików. Ten obszar zaczął być traktowany, jakby podlegał państwowej reglamentacji i specjalnym ograniczeniom. Jakby korzystanie z tych praw przez katolików czymś groziło. Jakby chodziło co najmniej o nadmierną dostępność alkoholu w środowisku nieletnich i niedojrzałych. A tu chodzi o normalność. Korzystanie przez katolików ze zwyczajnych praw obywatelskich to są podstawowe zasady normalnego funkcjonowania życia społecznego, którego nam się jednak nie chce umożliwić. To przykre, że ministrowie naszego państwa potrafią jeszcze (a może - znowu?) takimi kategoriami rozumować. Przecież ponad 2 miliony podpisanych głosów to prawie formalne referendum.

Warto zwrócić uwagę na bardzo duży udział młodych ludzi w inicjatywach w obronie wolności mediów i katolickich wartości...

- Młode pokolenie zawsze ma do zaoferowania starszym określoną świeżość myślenia i działania. Tak było, jest i będzie. Poza tym młodzież ogólnie zawsze jest bardziej ideowa niż starsi. Dlatego jest taka krytyczna. Jest wśród młodych ludzi dużo osób bardzo inteligentnych, świetnie wykształconych, otwartych, a jednocześnie po prostu dobrych i szukających dobra. Warto im pozwalać na różne inicjatywy. Przecież szczeciński Marsz dla Życia, największy w Polsce, jest przygotowywany głównie przez młodych ludzi z Civitas Christiana, z pomocą starszych, także duszpasterzy, ale główne pomysły są od młodych. Miał zupełną rację bł. Jan Paweł II, gdy mówił, że oni są nadzieją Kościoła. W tym roku - kalendarzowo licząc - przypada dokładnie dwa tysiące lat, jak dwunastoletni Jezus pozostał po świętach w Jerozolimie, a Rodzice tego nie zauważyli. Trzy dni Go szukali, wreszcie znaleźli Go w świątyni, prowadzącego dysputę z uczonymi teologami żydowskimi. Jego pytania były dla nich bardzo zaskakujące i inspirujące, bo byli zadziwieni Jego mądrością i odpowiedziami. Warto więc zadbać, by młodzież była w świątyni, i pozwolić jej na wniesienie swoich odczuć, z zachowaniem oczywiście porządku rzeczy sacrum i profanum. Warto zawierzyć Bogu także dzisiejszą młodzież.

Ekscelencjo, obecny rok jest niezwykle wyjątkowy dla Kościoła szczecińsko-kamieńskiego ze względu na kilka ważnych jubileuszy: 40 lat powstania diecezji, 25 lat od pamiętnej wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II, 20 lat metropolii. To ważne rocznice, szczególnie w kontekście powojennej historii tych ziem.


- Przede wszystkim, powiedzmy sobie szczerze, nie są to rocznice wielkie w porównaniu z wielowiekową historią najstarszych diecezji na terytorium Polski. Obecne struktury Kościoła katolickiego na ziemiach nad Odrą i Bałtykiem są to struktury powojenne, a więc proporcjonalnie bardzo młode. Tym bardziej jednak takie rocznice, dość okrągłe, nie tylko cieszą, ale nabierają dodatkowego znaczenia duchowego. Są z jednej strony okazją do podsumowań oraz do dziękczynienia Bogu, i w tym sensie jest to okazja do świętowania, z drugiej strony inspirują do bardziej intensywnego zaangażowania duchowieństwa oraz wiernych świeckich w sprawy Kościoła, w sprawy ewangelizacji w obecnym, ciągle zmieniającym się pokoleniu, i w tym sensie jest to dodatkowy impuls do umacniania nadziei w działaniu.
W powojennej historii naszej ziemi obecność i dzieło Kościoła jest nie do przecenienia z racji bardzo bolesnych ran duchowych i materialnych tego terytorium po przejściu frontu w 1945 roku (wiele z tych ran jest, niestety, do dzisiaj jeszcze niezagojonych), a jeszcze bardziej z racji dodatkowych zranień, z jakimi przesiedlono na te ziemie tysiące polskich rodzin wypędzonych ze Wschodu. W pewnym zakresie nakłada się na tę sytuację dobrowolna wprawdzie, ale zawsze zostawiająca jakieś ślady powojenna migracja zarobkowa wielu osób z obecnej Polski Centralnej. Jest też zauważalna grupa rodzin ukraińskich i łemkowskich przesiedlonych tutaj po 1947 roku. Gdy do tego doda się tzw. osoby oddelegowane służbowo na te ziemie z uwagi na pełnione funkcje państwowe po 1945 roku, to całość ukazuje niezwykle dynamiczną, ale też skomplikowaną rzeczywistość socjologiczną i kulturową, w tym także religijną, naszego terenu. Dlatego głoszona tutaj Ewangelia, sprawowane sakramenty święte, obecność kapłanów, regularna Msza Święta, otwarte kościoły - to wszystko pozwalało kolejnym pokoleniom duchowo i kulturowo wrastać w tę ziemię i powoli traktować ją wreszcie jak swoją. Stąd też rocznica powstania diecezji jako stałej struktury duszpasterskiej w miejsce administratury apostolskiej jako struktury tymczasowej ma swoje znaczenie nie tylko w wymiarze duszpasterskim. Podobnie dwudziesta rocznica powstania metropolii szczecińsko-kamieńskiej. Myślę, że w tych doświadczeniach należy także szukać źródła pewnego "opanowania duszpasterskiego" w kontekście obecnych migracji zarobkowych, które odciskają piętno na bardzo wielu rodzinach. Dziejowym wydarzeniem dla miasta i regionu stała się również z tych względów historyczna wizyta Jana Pawła II w Szczecinie dokładnie 25 lat temu, w roku 1987.

Matką kościołów całej diecezji jest katedra. Tę w Szczecinie 30 lat temu konsekrował ks. abp Kazimierz Majdański, którego zasługi dla rodziny trudno przecenić nie tylko w skali polskiej, ale i ogólnokościelnej. Czego możemy uczyć się od tego zasłużonego pasterza w dobie globalnego ataku na małżeństwo i rodzinę?

- Odbudowa katedry szczecińskiej, czyli historycznego kościoła pw. św. Jakuba Apostoła, rozpoczęła się dopiero w roku 1972, gdy została utworzona diecezja szczecińsko-kamieńska, a posługę biskupią podjął pierwszy biskup tej diecezji Jerzy Stroba, późniejszy arcybiskup metropolita poznański. Wcześniej bowiem był absolutny zakaz odbudowy świątyni, a nawet były plany całkowitego rozebrania ruin tej pięknej świątyni, zniszczonej w czasie działań wojennych. Już sam ten fakt pokazuje, jak długo w powojennej Polsce sprawy stabilizacji duchowej oraz materialnej ziem nad Odrą i Bałtykiem były traktowane - powiedzmy - dość szczególnie. W roku 1982 pierwszy etap odbudowy został zakończony i poświęcenia katedry dokonał drugi już biskup szczecińsko-kamieński Kazimierz Majdański, późniejszy arcybiskup.

Warto podkreślić, że lata posługiwania ks. bp. Kazimierza Majdańskiego to niezwykle dynamiczny czas, pełen wielkich społecznych nadziei i wielkich politycznych napięć, na czele z powstaniem "Solidarności" (w Szczecinie Porozumienia Sierpniowe zostały podpisane dzień wcześniej niż w Gdańsku), a przede wszystkim z latami stanu wojennego. Jednocześnie był to czas tworzenia stabilnych struktur nowej diecezji, m.in. budowy nowego gmachu seminarium oraz innych inwestycji. Ksiądz biskup Majdański - przy całej jego dynamice duszpasterskiej i społecznej - bardzo aktywnie zaangażował się ponadto w swój osobisty charyzmat, jakim stały się studia nad rodziną oraz duchowość rodziny. Pozostały na tym polu przede wszystkim dwie sprawy: Instytut Świętej Rodziny jako wspólnota życia konsekrowanego oraz poważne dzieło akademickie - studia nad rodziną, które dzisiaj rozwinęło się bardziej jako nauki nad rodziną. Było to nowatorskie w skali światowej przedsięwzięcie naukowo-dydaktyczne. W tym zakresie mówimy o określonym wkładzie Szczecina w sprawę nie tylko teologii małżeństwa i rodziny, ale w kwestii silnego akademickiego osadzenia spraw rodziny w realiach i kontekstach społecznych całego jej doświadczenia w ujęciu katolickim.
Nasze pokolenie obficie korzysta z tamtych doświadczeń, nawet o tym nie wiedząc. Myślę też, że w naszym pokoleniu obecna jest ciągle ta sama metoda analizy aktualnej sytuacji rodziny oraz ewangelicznego, a jednocześnie ściśle naukowego opiniowania i programowania jej spraw. Przecież najbliższym współpracownikiem ks. abp. Majdańskiego był już wtedy ks. bp Stanisław Stefanek, doskonale znany w naszym pokoleniu promotor i obrońca spraw rodziny w Polsce i w całym Kościele. Tej samej nadziei w społecznym patrzeniu na rodzinę oraz nadziei dla samej rodziny ciągle nam bardzo potrzeba. Za mało jest w Polsce społecznej i państwowej troski o rodzinę, a prawie wcale nie zauważa się - poza Kościołem - zwykłej radości z każdego udanego małżeństwa i z każdej trwałej rodziny. A przecież rodzina jest zarówno fundamentem, jak i absolutnie najlepszym laboratorium relacji społecznych na pokolenie następne. Dlatego z takim smutkiem patrzę na dużą nonszalancję rządzących Polską w traktowaniu tego tematu.

Przeżywamy święta Zmartwychwstania Pańskiego. Czego życzyłby Ekscelencja Polakom z tej okazji?

- Nie lękajmy się wchodzić z Jezusem w atmosferę Ogrójca, czuwać i medytować, aby nie przespać ważnej godziny. Nie lękajmy się z Jezusem podążać po stacjach Jego Męki, najczęściej milcząc, ale - gdy trzeba - przywołując zasady sprawiedliwości: jeżeli źle powiedziałem - udowodnij, co było złego, a jeżeli dobrze - dlaczego mnie bijesz? Nie lękajmy się podążać, także jako Naród, Drogą Krzyżową, bo na tej Drodze On jest obecny, i to On jest w stanie ponieść także nasz krzyż. To jest Droga Życia. Całej Rodzinie Radia Maryja na czele z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, dyrektorem Radia Maryja, Telewizji Trwam, zespołowi "Naszego Dziennika", ludziom innych dzieł powstałych przy Radiu Maryja życzę wiele Bożego błogosławieństwa, radości serca, nadziei i umiejętności ciągłego budzenia Nadziei w Zmartwychwstałym Jezusie. Jak powtarza Ojciec Dyrektor: "Alleluja! I do przodu!". Niech Bóg Was błogosławi. Niech błogosławi Polskę.

Dziękuję za rozmowę.



za: http://www.naszdziennik.pl (kn)