Publikacje polecane

Setki tysięcy Amerykanów apelują: skończymy z aborcją. Kiedy Polacy odważą się na to samo?

40 lat to za długo, aborcja musi się skończyć – z takim przesłaniem do amerykańskich pod budynkami Kapitolu stanęły setki tysięcy wiernych, duchownych i biskupów. A kiedy przyjdzie czas na nas, i my też zadamy podobne pytanie polskim politykom w sprawie dwudziestoletniej „kompromisowej” ustawy, w zgodzie z która zabija się niepełnosprawnych czy z nieodpowiednim pochodzeniem?

Manifestujący przypomnieli, że decyzja Sądu Najwyższego w sprawie Roe kontra Wade pochłonęła już ponad 55 milionów ofiar. I że najwyższy czas, by ją zmienić, tak by każde dziecko miało prawo do narodzin. W ubiegłym roku w podobnym marszu wzięło udział 400 tysięcy Amerykanów, a w tym roku może być ich nawet ponad pół miliona. I to mimo styczniowej pogody. W samym tylko nabożeństwie otwierającym marsz wzięło udział 5 kardynałów, 42 biskupów, 395 księży i 13.000 wiernych. A za pośrednictwem Twittera walczących o życie pozdrowił Benedykt XVI.


W niezwykłym przemówieniu polityk republikański Rick Santorum podkreślił, że kiedyś nadejdzie dzień zwycięstwa, bowiem „miłość i prawda zawsze triumfują”. Ale najmocniejsze słowa padły z jego ust o córeczce, która urodziła się z Trisomią-18, której narodziny były, jak twierdził polityk, „czymś niesamowitym”. - Namawiano nas na aborcję z powodu jej niepełnosprawności i przekonywano, że tak będzie lepiej dla niej. Ale wszyscy wiemy, że śmierć nie jest lepsza – mówił polityk i podkreślał, że ich życie z Bellą jest lepsze dla nich, i oni są lepsi dzięki niej. A na koniec zaapelował do rodziców niepełnosprawnych, by dali swoim dzieciom szansę, by powitali ich w swoich domach.


Rand Paul przypomniał zaś, że nie może uważać się za wielki naród, który nie szanuje świętości życia. - Wierzę, że wielkie narody i wielkie cywilizacje tworzone są przez ludzi, którzy mają moralny kompas. Nasz naród jest zagubiony, zagubiony na pustyni, na której dobro i zło zostały podporządkowane krótkotrwałemu hedonizmowi – mówił Rand Paul. I dodawał, że Ameryka potrzebuje odrodzenia i duchowego oczyszczenia.


Podczas mszy świętej zaś kardynał Sean O’Malley zaznaczył, że od decyzji w sprawie Roe kontra Wade zginęło 55 milionów osób. - To tyle, ile mieszka we Włoszech, w Wielkiej Brytanii, we Francji – mówił hierarcha i dodawał, że „aborcja, tak jak niewolnictwo, nie jest sprawą religijną, ale kwestią praw ludzkich. Kardynał ostrzegł też, że następnym wielkim atakiem na Ewangelię życia będzie próba doprowadzenia do legalizacji eutanazji i wspomaganego zabójstwa. - Społeczeństwo, które pozwala rodzicom zabijać swoje dzieci, pozwoli dzieciom zabijać swoich rodziców – mówił kardynał O'Malley.

A ja mam nadzieję, że już niebawem, w Polsce także staniemy pod Sejmem i w warszawskiej katedrze będziemy się modlili o zakończenie zbrodni zabijania niepełnosprawnych i nienarodzonych. Wraz z naszymi biskupami, kapłanami i politykami.


za:www.fronda.pl (pkn)