Publikacje polecane

Producent medykamentów straszy śmiercią

Producent medykamentów straszy śmiercią

Reklama szczepienia przeciwko pneumokokom łamie prawo, gdyż została tak skonstruowana, żeby wywołać u odbiorcy strach - dowodzi w "Naszym Dzienniku" red. Anna Skopińska.

Po naszej interwencji rzecznik praw dziecka zajął się reklamą "Stop pneumokokom" - reklamą emitowaną przez telewizję publiczną także w paśmie dla dzieci. Zdaniem Ewy Sowińskiej, to wysoce nieetyczny spot i nadużyciem jest jego pokazywanie. Protest w tej sprawie skieruje do prezesa TVP oraz KRRiT. Bo choć zakażenie pneumokokami jest niezwykle groźne i szczepienia - szczególnie osób z grup ryzyka - powinny być obowiązkowe, to jednak kampania prowadzona w mediach i krzykliwe reklamy bijące na alarm nie są społeczną kampanią, jak pada z ekranu, ale akcją jednej firmy farmaceutycznej produkującej szczepionkę. Koncernowi zależy na sprzedaży swojego produktu, dlatego wprowadza w błąd rodziców i odwołuje się do ich uczuć - jeśli nie podasz szczepionki, twoje dziecko może umrzeć.

W środkach masowego przekazu trwa kampania informacyjna na temat zakażeń pneumokokami, groźnymi szczególnie dla małych dzieci. Aby się przed nimi ustrzec, trzeba podać szczepionkę. - Bardzo wskazane są tego typu szczepienia dla dzieci idących do skupisk - tłumaczy prof. Maria Gołębiowska, konsultant Regionalnej Poradni ds. Szczepień Ochronnych i Zaburzenia Odporności u Dzieci działającej przy Ośrodku Pediatrycznym im. Korczaka w Łodzi. - Niedawno przeprowadzone badania wykazały bowiem, że nosicielstwo pneumokoków wśród dzieci jest bardzo duże - dodaje. Według niej, ta niezwykle groźna bakteria może się ujawnić w postaci niegroźnych: zapalenia ucha, gardła, albo w najgroźniejszej, inwazyjnej formie - posocznicy czy zapalenia opon mózgowych. Dlatego też dzieci z mniejszą odpornością, po operacjach czy dzieci z grup ryzyka - chorowite i przed pójściem do przedszkola czy żłobka, powinny zostać zaszczepione.

Jednak choć zagrożenie zachorowaniem jest u każdego dziecka, to nie każde musi zachorować. Zdaniem lekarzy, na pewno nie ma potrzeby szczepić zdrowego dziecka, które przebywa w domu. - Zagrożone są głównie dzieci z osłabioną odpornością, bo bakteria jest rozpowszechniona w populacji - mówi Barbara Lorek, neonatolog ze szpitala w Piotrkowie Trybunalskim. - Nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi, czy szczepić wszystkie dzieci. Nie każde bowiem jest narażone - stwierdza. - W tej chwili mamy do czynienia z podobną sytuacją, jak jeszcze niedawno z ptasią grypą. Wtedy panowała psychoza strachu wywołana przede wszystkim przez firmy rozprowadzające szczepionki przeciw grypie - tłumaczy.

Z danych GUS wynika, że zapadalność na choroby wywołane pneumokokami jest w Polsce podobna jak na zachodzie Europy. To 19 przypadków na 100 tys. zachorowań dzieci. Jak tłumaczą nam lekarze z poradni przy szpitalu im. Korczaka, nie stanowi to bardzo alarmującej liczby, ale zachęcają do szczepień. - Na polskim rynku są dwie szczepionki - jedna Prevenar dla dzieci do 5. roku życia. Podaje się ją w różnych dawkach w zależności od wieku dziecka - niemowlęta muszą przyjąć 4, a dzieci powyżej 3. roku życia jedną. Koszt szczepionki to 250-350 złotych. Druga - Pneumovax - to szczepionka dla dzieci od 2. roku życia i dorosłych. Jej koszt jest kilkakrotnie niższy niż Prevenaru. Tymczasem kampania "Stop pneumokokom" promuje tylko droższy specyfik. Reklama telewizyjna odsyła do witryny internetowej, na której znajdziemy zalecenie podania tylko szczepionki firmy Wyeth. - Kampania społeczna wspierana jest jedynie przez firmę Wyeth - powiedziano nam w Grupie Medforum, twórcy strony internetowej. Dlaczego w takim razie na stronie nie ma informacji, że jest to reklama koncernu farmaceutycznego? - Bo takie było zalecenie tej firmy - odpowiada przedstawiciel Medforum, pragnący zachować anonimowość. Usłyszeliśmy, że oni jedynie wykonują zlecenie danej firmy. Dlaczego w takim razie nadużywa się określenia: kampania społeczna? W firmie Wyeth odesłano nas z tym pytaniem do odpowiedzialnych za spot telewizyjny - firmy Multicomunications. Niestety, podany telefon milczał.

Reklama łamie prawo
Specjaliści od marketingu zauważają, że reklama szczepienia została tak skonstruowana, żeby wywołać u odbiorcy strach. Potęgują to kadry z telewizyjnej reklamy, które przedstawiają ciężko chore dziecko, a także rozpacz matki i hasło "Nie pozwól, aby twoje szczęście zniknęło". Wniosek nasuwa się sam - dziecko umrze, jeżeli się go nie zaszczepi. Skandalem jest skierowanie jej do młodych mam, dla których zdrowie dziecka jest najważniejsze. - Jest to wyraźne obejście zakazu reklamy leków dostępnych na receptę. Ponadto należy pamiętać, że prawo wyraźnie zabrania emisji reklam, które żerują na takich uczuciach konsumenta, jak np. strach przed śmiercią - zauważają specjaliści od marketingu. Bulwersujący jest również fakt, że promocję specyfiku nazywa się kampanią społeczną, a w rzeczywistości służy promocji jednej szczepionki.

- Ewidentnie ta reklama jest nieuczciwa i wprowadza odbiorców w błąd - powiedział nam prof. Andrzej Falkowski, specjalista od marketingu i reklamy, wykładowca Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie. - Tego typu spoty są zabronione - dodał. Profesor również potwierdza, że wykorzystywanie w logo określenia "kampania społeczna" jest dużym nadużyciem. - Taka kampania odnosi się do kształtowania pewnych zachowań. Należałoby się odnieść do obowiązującego w Polsce prawa reklamy, bo według mnie taka reklama jest zabroniona - zaznaczył prof. Andrzej Falkowski. Stwierdził, że wszelkie protesty w związku z tą reklamą będą jak najbardziej zasadne.

UOKiK nie widzi problemu
Po naszej interwencji sprawą zajęła się rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska. Reklama emitowana jest w telewizji najczęściej w paśmie programów dla dzieci. Między jedną a drugą bajką kilkulatki mogą usłyszeć, że grozi im śmierć. - Reklama jest wysoce naganna i nieetyczna - przyznaje rzecznik praw dzieck. - Całe zjawisko jest wymierzone w uczucia matek, zwłaszcza tych, których nie stać na bardzo drogą szczepionkę - podkreśliła. Według niej, to presja wywierana na rodziców, za którą stoją koncern farmaceutyczny i olbrzymie pieniądze. Dodatkowo wzburza czas emisji reklamy i język, jakim posługują się jej twórcy. - Wyślemy protest w tej sprawie do telewizji publicznej i KRRiT - zapewniła. Sowińska, która jest lekarzem, zwróciła też uwagę, że w Polsce nie ma epidemii związanej z zachorowaniami na choroby wywoływane bakteriami pneumokoków, jak to się wmawia rodzicom małych dzieci.

Sprawdziliśmy, czy nieuczciwą reklamę odnotował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Nie widzieliśmy tej reklamy - powiedziano nam w biurze prasowym UOKiK. - Urząd może zająć się reklamą tylko wówczas, gdy konsument jest wprowadzany w błąd i dochodzi do naruszenia ekonomicznego interesu konsumentów - usłyszeliśmy. W tym przypadku konsument jest ewidentnie naciągany. Jednak UOKiK nie widzi problemu i - jak nas poinformowano - nie wszczyna postępowań, bo nie ma prezesa.

Słowa padające w kampanii: "Nie pozwól, by twoje szczęście odeszło" - to jednak hipokryzja. Firma Wyeth oprócz szczepionki jest producentem pigułek antykoncepcyjnych. Także tych z dużą dawką progesteronu, które podane w podwójnej dawce mogą zadziałać jako środek wczesnoporonny.
Anna Skopinska

Publikacja w: Nasz Dziennik z 3. 04. 2007r.