Publikacje polecane

Ks. prof. Jerzy Bajda: Polska należy do Chrystusa

Polska należy do Chrystusa

Dziewięćdziesiąta rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku skłania do refleksji. W świetle Objawienia narody i państwa powstają i giną nie na zasadzie jakiejś konieczności historycznej czy socjologiczno-kulturowej, lecz na zasadzie wierności lub niewierności swojej etyczno-antropologicznej tożsamości wywodzącej się z planu Bożego wpisanego w porządek stwórczy.

Naród izraelski utracił na pewien czas (70 lat) swoją niepodległość państwową i odzyskał ją warunkowo jako zobowiązany przez Boga do duchowego przygotowania na przyjście Zbawiciela. To przygotowanie okazało się ambiwalentne: wprawdzie "reszta Izraela", wierna Bogu, przyjęła Mesjasza z wiarą i wdzięcznością wobec Boga, natomiast naród w osobach swoich oficjalnych przedstawicieli odrzucił Chrystusa i ściągnął na siebie ciężką karę, "ponieważ nie poznali czasu nawiedzenia swego" (por. Łk 19, 44). Naród stworzony niejako dla Chrystusa, po to, aby być narodem Chrystusowym, stał się narodem antychrystusowym.

Chrystus Panem narodów
Chrystus po swoim zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu nie przestał być ośrodkiem historii; owszem, stał się w pewien sposób jeszcze bardziej centrum i kresem historii zarówno indywidualnej, jak i zbiorowej, objawiając się jako źródło życia i zmartwychwstania, jako autentyczne źródło i cel wspólnoty międzyludzkiej, na wszelkich poziomach zjednoczenia, i aż na poziomie szczytowym, gdzie objawia się jako Głowa Kościoła i ostateczne spełnienie dziejów ludzkich. Jednak teraz związek między narodem a Chrystusem nie wynika z naturalnych więzów krwi: Chrystusowi przysługuje nieskończenie wyższy tytuł niż "Syn Dawida", skoro "sam Dawid nazywa Go Panem" (por. Mt 22, 45). Obecnie więź między człowiekiem i Chrystusem, a także między większymi wspólnotami: rodziną i Chrystusem, narodem i Chrystusem - dokonuje się na płaszczyźnie sakramentu, który daje ludzkości uczestnictwo w życiu i godności Syna Bożego. Dokonuje się to przez chrzest i przez bierzmowanie, które, jak przeżyliśmy to w naszej historii, posiada wymiar społeczny, narodowy, odkrywając Narodowi jego transcendentne powołanie.
Naród ochrzczony bowiem nie żyje dla ziemskiego królestwa, lecz dla Chrystusa i Jego Królestwa. Chrzest zawiera w sobie takie źródło życia, które "wytryska ku życiu wiecznemu" (por. J 4, 14) i odsłania w narodzie nową głębię i nową tożsamość, dzięki której naród uczestniczy w życiu Kościoła i staje się widzialnym domem Boga. Naród, składając się z osób zjednoczonych węzłem sakramentalnym, nie zostaje zaabsorbowany (pochłonięty podmiotowo) przez państwo jako strukturę prawno-organizacyjną, lecz zachowuje swoją suwerenność i upodabnia się do Kościoła, żyjąc w pewien sposób jego życiem. Nie zachodzi żadna antynomia między człowiekiem a Kościołem, między ludzkością a Kościołem: te dwie rzeczywistości są stworzone dla siebie. Natomiast zachodzi pewna antynomia między Kościołem a państwem, w pewnych sferach obydwa autorytety się wykluczają. Państwem jako strukturą prawno-organizacyjną można zawładnąć wbrew narodowi i wbrew Kościołowi, co było naszym smutnym doświadczeniem historycznym. Kościół nie może być państwem ani państwo nie może być Kościołem. Natomiast naród jest powołany, aby - na zasadzie analogii proporcjonalności - stać się Kościołem. To znaczy stać się wspólnotą zjednoczoną wiarą, nadzieją i miłością, wspólnotą, która wielbi Boga swoim życiem, zachowując Jego prawo moralne.

Prorockie wezwanie do pokuty
Aby naród nie zbłądził na swej drodze dziejowej, Bóg posyłał do niego proroków, by w imieniu Boga pouczali naród i przestrzegali przed złem. Naród izraelski miał swoich proroków, ale ich nie słuchał, i musiała przyjść kara Boża. Naród Polski stał się w historii Narodem Chrystusowym, lecz kiedy pojawiły się okoliczności zagrażające jego duchowej spoistości, Bóg posyłał także proroków, którzy przemawiali w Jego imieniu w ramach głoszenia Ewangelii. Tak np. przemawiał do Polaków ks. Piotr Skarga: "Na katolickiej wierze Kościoła świętego rzymskiego to królestwo zbudowane jest. Tak stało przez sześćset lat, tak Chrystusa prawego i Jego świętą Ewangelię piastowało, tak duchowne swoje ojce i kapłany czciło i tak im świętej nauce ich posłuszne było. Tak się rozkwitnęło i tak wiele narodów do siebie skupiło, tak nieprzyjaciołom się odejmowało, tak sławy wielkiej u postronnych dostało. Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił. Bo korzeń jego jest Chrystus i kapłani jego i nabożeństwo ku Bogu katolickie. Ruszcież jedno tych fundamentów religii starej i kapłaństwa, ujrzycie wielkie zarysowanie murów królestwa i ojczyzny waszej. A za tym i upadek, obroń Boże, nastąpi" (por. Piotr Skarga, Kazania Sejmowe, Wrocław 2003, s. 88).
W innym miejscu głosi: "Wielkie też jest szczęście Rzeczypospolitej, gdy ma ludzie cnotliwe i bogobojne, i karne i do tego je przyprawować swoim staraniem i zwyczajami, i nauką może. Bo gdzie ludzie mają bojaźń Bożą i cnoty pobożności i sprawiedliwości, tam rząd dobry i łacny; tam Pan Bóg błogosławi i ono królestwo zatrzymawa i rozmnaża" (por. dz. cyt., s. 103).
Zwalczając źle pojętą wolność, Skarga zachęca do "świętej wolności": "Święta wolność jest: grzechom i czartu nie służyć, a tyraństwa piekielnego uchodzić. 'Kto czyni grzech - mówi Pan - niewolnikiem jest u grzechu'. Oby się o tę wolność starali owi wolni, co pełni są mężobójstwa, nieczystości, łupiestwa, lichwy, zdrady, a mówią: ja wolny! O niewolniku diabelski, czuj o niewoli swojej, a wychodź z mocy szatańskiej, w której szlachecka wolność pomocy żadnej nie da" (por. dz. cyt., s. 126-127).
Wiele razy Skarga w swoich kazaniach przypomina, że za grzechy musi przyjść kara. Szczególnie za grzechy jawne, za bluźnierstwa, za niesprawiedliwe traktowanie poddanych, szczególnie prostego ludu (por. dz. cyt., s. 161 nn.). Za wszystkie krzywdy i niesprawiedliwości przyjdzie kara: "I będzie wam złość wasza, jak mur porysowany wysoki, który, gdy się nie spodziejecie, upadnie. I jako garncarska flasza, mocno uderzona, z której się nie najdzie skorupka na noszenie trochy ognia i na poczerpnienie trochy wody w dołku. Ustawicznie się mury Rzeczypospolitej waszej rysują, a wy mówicie: Nic, Nic! Nie-rządem stoi Polska. Lecz gdy się nie spodziejecie, upadnie i was wszystkich potłucze" (tamże, s. 171). Przywołując na pamięć pogróżki izraelskich proroków, mówi: "Bójcie się wżdy tych pogróżek. Jać objawienia osobliwego od Pana Boga o was i o zgubie waszej nie mam. Ale poselstwo do was mam od Pana Boga i mam to poruczenie, abych wam złości wasze ukazywał i pomstę na nie, jeśli ich nie oddalicie, opowiadał. Wszystkie królestwa, które upadały, takie posłańce Boże i kaznodzieje miały, którzy im wymiatali na oczy grzechy ich i upadek oznajmiali" (por. dz. cyt., s. 173).

Gdy Naród opuszcza Boga
Ponieważ zło w Narodzie coraz bardziej się panoszyło, a poprawy nie było, musiała przyjść kara. Była to niewola i rozbiór państwa polskiego. Tak to zresztą wyjaśnia Matka Boża w objawieniach danych Wandzie Malczewskiej (1822-1896), wybranej służebnicy Bożej. Powiedziała do niej: "Dostaliście się do niewoli wskutek niezgody wewnętrznej i sprzedajności wielu waszych rodaków. Rozebrali was na kawałki, ale Pan Bóg na moją prośbę tego rozbioru nie zatwierdził. Zbliża się czas, gdy Sprawiedliwość Boska upokorzy chciwość waszych zaborców, tępicieli wiary katolickiej. Oni upadną a Polska zostanie wskrzeszona i wszystkie jej części się złączą. Ale strzeżcie wiary i nie dopuszczajcie niedowiarstwa, zdrady, niezgody i lenistwa, bo te wady mogą ją na powrót zgubić i to na zawsze" (cyt. za: Joanna Ottea, www.voxdomini.com). W roku 1872, w jeden z piątków Wielkiego Postu, Pan Jezus powiedział do Wandy Malczewskiej w widzeniu: "Zbliżają się czasy przewrotne. Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisków wrogów zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swe ręce młodzież szkolną i dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami. Spowiedź i inne praktyki religijne, kontrola Kościoła nad szkołami zbyteczna, bo ścieśnia myślenie ucznia. Krzyże i obrazy religijne ze sal szkolnych będą chcieli usunąć, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbędzie się wiary, straci przywróconą Ojczyznę. Niechże tedy ojcowie i matki zwracają uwagę na szkoły. Niech protestują przeciwko usuwaniu wizerunków religijnych ze szkoły i przeciwko nauczycielom dążącym do zaprowadzenia szkoły bezwyznaniowej. Nauka bez wiary nie zrodzi świętych ani bohaterów narodowych. Zrodzi szkodników; módl się o dobrą chrześcijańską szkołę" (cyt. za: o. Flawian Niebiański, Przepowiednie a czasy obecne, Gary, Indiana 1943. Tekst przekazany przez o. Niebiańskiego zawiera więcej szczegółów od opracowania Joanny Ottea).

Zapowiedź cudu i ostrzeżenie
Matka Boża, objawiając się Wandzie Malczewskiej, nie tylko zapowiedziała wskrzeszenie Polski, ale także wielkie zwycięstwo w 1920 roku otrzymane dzięki szczególnej pomocy Nieba. Powiedziała o tym 15 sierpnia 1873 roku: "Uroczystość dzisiejsza wnet stanie się świętem narodowym dla was, Polaków, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo nad wrogiem, dążącym do waszej zagłady. To święto powinniście obchodzić ze szczególną okazałością. Moją stolicę na Jasnej Górze powinniście otaczać szczególną opieką, bo przypominać wam będzie dobrodziejstwa, jakie od Boga, za moją przyczyną, tam odebraliście i jeszcze odbierać będziecie, jeżeli nie sprzeniewierzycie się świętej wierze katolickiej, cnotom chrześcijańskim i prawdziwej miłości Ojczyzny, opartej na jedności i braterstwie wszystkich klas Narodu. Dobrych i świętych kapłanów mieć będziecie, jeżeli rodzice będą wychowywać dzieci moralnie i religijnie, zaś karcić będą nie przekleństwem, ale przyzwoitymi słowami, jeżeli w szkołach nauczyciele moralnie i według zasad religijnych będą kształcić młodzież, jeżeli społeczeństwo nie będzie dawać zgorszenia, ale świecić będzie dobrymi przykładami. Wtedy będziecie mieć kandydatów do stanu duchownego, a duchowieństwo będzie święte" (cyt. za: Joanna Ottea, dz. cyt.).
Ogromne znaczenie mają również upomnienia dane Wandzie Malczewskiej przez samego Pana Jezusa. Odnoszą się one do modlitwy za kapłanów, do troski o młodzież, którą należy chronić przed zgorszeniem, są wezwaniem do posłuszeństwa Bożemu prawu i Bożym natchnieniom przekazywanym także przez Anioła danego Polsce. Pan Jezus wzywa do głębszego przeżywania Eucharystii, a przed Komunią Świętą mówi do Wandy: "Po Komunii świętej staraj się rozbudzić w swojej duszy więcej miłości i wdzięczności za siebie i za cały naród. Pragnę, aby w całej Polsce, jako Królestwie Mojej Matki, oddawano mi cześć jako Bogu i Królowi swemu, aby wszyscy jak najczęściej łączyli się ze mną w Uczcie Eucharystycznej, aby zachowali wiarę i radość swoich świętych przodków. Patrzcie na Krzyż i chodźcie ochotnie jego śladem, a traficie do Mnie. W Krzyżu pociecha i Odkupienie" (cyt. za: Joanna Ottea, dz. cyt.).
Godne uwagi jest ścisłe związanie losu Polski z religijnym i moralnym stanem Narodu. Dlatego odzyskanie niepodległości nie jest bezwarunkowe i nieodwołalne: wolność może Naród utracić już na zawsze, jeśli okaże się niewdzięczny Bogu za dar ocalenia i podda się propagandzie niewiary i bezbożnictwa. Jest to niezwykle poważne ostrzeżenie dla nas, kiedy wydaje się nam, że żyjemy w Polsce niepodległej, a równocześnie panoszy się w Narodzie całe to zło, przed którym Pan Jezus tak mocno przestrzegał.
Kiedy, według Ewangelii, Pan Jezus przebaczał komuś grzechy, to zwykle mówił: "Odtąd już nie grzesz". Pan Jezus się nie zmienia. Kiedy jest gotów przebaczyć Polsce i przywrócić jej niepodległość, stawia również wymagania: odtąd zacznij żyć w pełni wiarą i czcić Mnie jako Boga i Króla. Czy Polska chce mieć Chrystusa jako Króla? Czy muszę przypominać te wszystkie fakty, których wymowa jest tragiczna i tłumaczy się je jako gest buntu i odrzucenia Chrystusa? Czy możemy nadal łudzić się i oszukiwać, że jesteśmy państwem niepodległym, kiedy spełniamy wolę ateistycznej i bezbożnej Europy, depczącej cały ład moralny zrodzony z Ewangelii, a nawet płynący z prawa naturalnego? Czy takiej Polski chciał Chrystus i Jego Matka?

Konieczność nawrócenia
Zanim przyszło upragnione zmartwychwstanie w 1918 roku, wielu szlachetnych Polaków pragnęło obudzić Naród z duchowego letargu i pokazać mu drogę do pełnej wolności. Błogosławiony abp Zygmunt Szczęsny Feliński (1822-1895) nie zgadzał się z poglądem zwolenników osobliwego "mesjanizmu" polskiego, według którego Polska cierpi niewinnie za inne narody. Był w pełni świadom tego, że Polska cierpi za swoje grzechy i że powinna się duchowo odnowić. Temu właśnie dziełu postanowił poświęcić swoje życie, kiedy upadło Powstanie Wielkopolskie 1848 r., w którym brał udział. Pisał o sobie: "...nie pojmowałem szczęścia dla siebie, póki Ojczyzna moja jęczała w kajdanach...". "Po upadku powstania doszedł do wniosku, że najbardziej twórczą służbą narodowi jest praca nad jego odrodzeniem wewnętrznym, a nad tym najskuteczniej pracować może kapłan" (por. wikipedia.org). Pan Jezus mu konkretnie pokazał, na czym miała polegać jego ofiara kapłańska za Naród: przeżył upokorzenia i wygnanie, ale dał świadectwo Prawdzie i stał się jasnym światłem na drodze polskiego Narodu do wolności.
W tym czasie także inne szlachetne duchy pracowały dla odrodzenia Narodu i odnowy jego życia duchowego: bł. Edmund Bojanowski, ks. Krzysztof Szwernicki - marianin, Bogdan Jański, ks. Piotr Semenenko, ks. Hieronim Kajsiewicz (Zmartwychwstańcy), Adam Jerzy Czartoryski, Józefa Karska, bł. Marcelina Darowska, Maria Magdalena Borowska, Róża Białecka (która sprowadziła do Polski Siostry Dominikanki), św. Józef (Rafał) Kalinowski, św. Adam Chmielowski (Brat Albert), bł. o. Honorat Koźmiński, bł. Maria Angela Truszkowska (por. Feliks Koneczny, Święci w dziejach Narodu Polskiego, www.nonpossumus.pl) i wielu innych cichych bohaterów pracy, modlitwy i cierpienia. We wszystkich zmaganiach i doświadczeniach źródłem siły i wytrwania było dla nich zjednoczenie z Jezusem Eucharystycznym w Jego tajemnicy ofiary i Miłości. Mówiła o tym sama Matka Najświętsza w jednym z objawień Wandzie Malczewskiej: "Czyżbyś ty dotąd żyła i wśród różnych bied pokój duszy zachowała, gdybyś Najświętszego Sakramentu codziennie nie przyjmowała! Któż cię uleczył z ciężkiej, obłożnej choroby... kto ci daje siły obchodzić chorych, jeżeli nie Najświętszy Sakrament? Z Najświętszego Sakramentu czerpali odwagę i męstwo Święci Męczennicy... i twoi rodacy, którzy, nie chcąc się wyrzec wiary i miłości Ojczyzny, byli skazani na wygnanie, na długie lata więzienia, a wielu na śmierć. Ci, co bywali u spowiedzi i posilali duszę Najświętszym Sakramentem, wszyscy wytrwali i nie dali się niczym przekupić" (por. Marian Zawada OCD, Antologia mistyki polskiej, www.katolik.pl).

Promotorzy niepodległości 1918 r.
Różnych ludzi obdarzył Bóg łaską widzenia przyszłości dotyczącej Polski. Jednym z takich wyróżnionych patriotów był dominikanin o. Alojzy Korzeniewski, który w Wilnie, w roku 1819, bardzo gorąco modlił się do bł. Andrzeja Boboli, prosząc o jakiś znak, że Polska powstanie. Wtedy ukazał mu się Andrzej Bobola w jego celi i roztaczając przed nim panoramę wielkiej wojny, powiedział: "Kiedy ludzkość doczeka się takiej wojny, to za przywróceniem pokoju nastąpi wskrzeszenie Polski, a ja (Andrzej Bobola) uznany zostanę głównym jej patronem" (por. o. Flawian Niebiański, salwatorianin, Przepowiednie a czasy obecne, Gary, Indiana 1943).
Jednym z najwybitniejszych promotorów odrodzenia Narodu był bł. ks. Bronisław Markiewicz (1842-1912), który bolał nad moralnym upadkiem Narodu, a nie tylko nad nędzą i ciemnotą ludu. Niektórzy kwalifikują go jako "społecznika, wychowawcę i publicystę" (por. ekai.pl; Alina Petrowa Wasilewicz), inni koncentrują się na jego "apostolstwie trzeźwości" (por. Adolf Andrejew, "Niedziela", 22 maja 2005, markiewicz.michalita.pl), ktoś inny głosi, że jest to "zapomniany prorok" (por. ks. Sylwester Łącki CSMA, www.katolik.pl).
Jego życiorys zawiera momenty świadczące o faktach nadprzyrodzonej interwencji w jego życie, ale zarazem jest świadectwem głęboko pojętej odpowiedzialności za człowieka i naród, w obliczu procesów historyczno-kulturowych, usiłujących zepchnąć dzieje ludzkości na drogę grzechu i niewoli bezbożności. Wiele natchnienia zaczerpnął ze spotkania ze świętym Janem Bosco, który był wielkim znakiem Bożym dla nowych czasów (ten święty założyciel salezjanów był także źródłem natchnienia dla wielkiego pasterza, kardynała Augusta Hlonda).
Ksiądz Markiewicz czynił wszystko, aby otrząsnąć Naród z letniości, obojętności i uśpienia w nałogu pijaństwa. Uważał, że tylko "moralne powstanie jest podstawą podniesienia się materialnego i politycznego" (por. www.katolicka.alleluja.pl, broszura Księży Michalitów).
Pisano o nim, że "od początku swego kapłaństwa był szczególnie wrażliwy na religijne, moralne i materialne zaniedbanie dzieci i młodzieży, a także niedolę prostego ludu. Wypowiedział ostrą walkę wadom narodowym Polaków. Rozwiązanie problemów społecznych widział w dobrym wychowaniu młodzieży i podniesieniu moralnym całego społeczeństwa" (www.zakony. katolik.pl). Wspomniana wyżej broszura zawiera jedną z przestróg świadczących o zdolności wyciągania wniosków na przyszłość. Powiedział mianowicie: "Gdy nadal lud oczu nie otworzy i da się chwycić na lep haseł mile brzmiących, czekają go w przyszłości większe niespodzianki. Przyjdzie do tego, że za cenę jego przekonań i wierzeń sprzedawać mu będą chleb i wodę".
Ksiądz Markiewicz oświecony wiarą widział, że odrzucenie prawa Bożego jako podstawy ustroju społecznego musi doprowadzić do takich konsekwencji, jakie unaoczniła światu rewolucja bolszewicka. Biografowie wspominają o niezwykłym spotkaniu młodego Markiewicza z Aniołem, które miało decydujący wpływ na zmianę kierunku życia i wybór kapłaństwa jako służby Bogu i Kościołowi (ks. Sylwester Łącki powołuje się na ks. Stanisława Szpetnara, referującego swoją rozmowę z Bronisławem Markiewiczem w miesięczniku "Powściągliwość i praca" z maja 1932 r.).
W dramacie napisanym przez ks. Markiewicza pt. "Bój bezkrwawy", wydanym pierwszy raz w roku 1908, pojawia się w końcowym akcie postać Anioła, ubranego tak jak ten niezwykły młodzieniec w dniu 3 maja 1863 roku. Anioł przekazuje Polakom niezwykle ważne orędzie. Zapowiada wielką wojnę oraz odzyskanie niepodległości przez Polskę, która przeżyła swoistą pokutę w latach ucisku i niewoli. "Wy, Polacy - głosił Anioł - przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się wzajem wspomagali, nadto przyniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim, i tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidziane braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej. Języka waszego będą się uczyć w uczelniach na całym świecie. Cześć Maryi i Najświętszego Sakramentu zakwitnie w całym Narodzie Polskim. (...) Najwyżej zaś Pan Bóg was wyniesie, kiedy dacie światu Wielkiego Papieża. Ufajcie przeto w Panu, bo dobry jest, miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy..." (por. ks. Sylwester Łącki, Ksiądz Bronisław Markiewicz - zapomniany prorok).

Najważniejsza walka wciąż trwa
Te wielkie dary duchowe, ofiarowane Polsce z Miłosierdzia Bożego, są nie tyle nagrodą "za dobre sprawowanie", ile wezwaniem do wiernej służby Bogu wobec zbliżającej się decydującej rozgrywki między siłami dobra i zła. Ksiądz Markiewicz w słowach dość ogólnych zapowiedział nie tylko totalną wojnę, ale także ogromny chaos i zburzenie wszelkiego ładu moralnego, społecznego i ekonomicznego, czego jesteśmy świadkami. Czy Polska w tym wszystkim odegra tę rolę, jaką jej Pan Bóg przeznaczył? W tekstach ks. Markiewicza pojawiają się dwa elementy stanowiące istotne punkty odniesienia dla Polski wobec pogłębiającego się ogólnego zamętu światowego. Są to: osoba Wielkiego Papieża, oraz to, co wygląda na proroctwo dotyczące cudu "Solidarności". Osoba Papieża, a przede wszystkim jego nauczanie, niosą wielkie światło dla narodów na temat kierunku, w jakim powinna się rozwijać cywilizacja. Wciąż aktualne jest wołanie: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi!". Zaś zjawisko określone słowami "miłością wspólną silni", które zapowiada powstanie "Solidarności", jest wciąż żywotnym wymaganiem moralnym i łaską, zawierającą lekarstwo na wszystkie wady narodowe: te, które już nas kiedyś pogrążyły, i te, które pod wpływem ogólnego kryzysu światowego obecnie nas niszczą i mogą nas pogrzebać na zawsze jako wolny Naród. Dlatego wspomnienie tych dwóch wielkich łask, tych prawdziwych darów Bożych, powinno pobudzać do nieustannego rachunku sumienia: cośmy z tymi darami zrobili?
Dlaczego pozwalamy, by niemądre rządy niszczyły cały moralny i duchowy kapitał tych Bożych łask danych Polsce, aby żyła w chwale Chrystusowego Królestwa? Dlaczego pozwalamy, by niszczyły nas niewiara, zepsucie moralne, prywata, przekupstwo, zdrada, głupota polityczna i duchowe lenistwo? Dlaczego zgadzamy się na dyktaturę mediów obcych naszej kulturze i tradycji? Dlaczego tolerujemy wyprzedaż polskiego majątku narodowego, a potem zmuszamy ogromną rzeszę młodych Polaków, by szukali zarobku u obcych, tracąc przy tym wiarę i chrześcijańskie sumienie? Dlaczego zgadzamy się, by tyranizowały nas jakieś dziwne partie, złożone z różnych podejrzanych elementów, a nawet agentów i zdrajców kontynuujących politykę mafii komunistycznej? Dlaczego nie bronimy naszej niezależności i suwerenności, poddając się pod niemądre i sprzeczne z interesem Polski zarządzenia i rezolucje Unii Europejskiej? Dlaczego nie można realizować szlachetnych i mądrych inicjatyw Polaków, tylko musimy prosić o łaskawe pozwolenia brukselskich biurokratów? A przede wszystkim - podstawowe pytanie: dlaczego nie potrafimy jasno i wyraźnie opowiedzieć się za tym, by w Polsce panował Chrystus i Jego prawo Ewangelii? Jeżeli zgadzamy się na to, że wtłacza się Narodowi wszelakie mętne i bzdurne ideologie wywodzące się z ciemnych źródeł "oświecenia" i postmodernizmu tak, że już nie ma miejsca dla Boga i Jego Prawdy w życiu publicznym, społecznym, w kulturze, w sporcie i rozrywce, w życiu rodzin i wszystkich Polaków, to powiem jasno, co myślę: to nie jest niepodległość, to nie jest ta wolność, którą obdarował nas Chrystus, i dlatego dziś zamiast peanów "na chwałę", zacznijmy znów śpiewać "Suplikacje".

Ks. prof. Jerzy Bajda

Za: Nasz Dziennik, 10-11 listopada 2008 r.