Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Czachorowski: Spór o "Humanae vitae"

W polu dobra i zła

Spór o "Humanae vitae"

Na 40. rocznicę ogłoszenia "Humanae vitae" otrzymaliśmy w "Tygodniku Powszechnym" kolejną bolesną niespodziankę dwugłosem na ten temat ks. Jacka Prusaka i Artura Sporniaka. Obydwaj autorzy stawiają poważne zarzuty zarówno ostatnim Papieżom, jak i tym, którzy wierni są ich nauczaniu w sprawie antykoncepcji. Milczenie wobec tych oskarżeń byłoby moim zdaniem zgodą na zniesławianie nie tylko tych Następców Chrystusa, ale także tych wszystkich, którzy wprawdzie niekiedy boleśnie doświadczają dramatu Owidiusza "Widzę, co dobre, ale postępuję inaczej", jednak daleko im do przypisywanego przez obydwu autorów demontowania elementarnych zasad moralnych, strzegących erotyki na ludzkim poziomie.
Oto ks. Jacek Prusak ubolewa, że Pius XII popełnił błąd i "lepszym rozwiązaniem" byłaby aprobata dla pigułki "modyfikującej cykl hormonalny i eliminującej możliwość zapłodnienia na samym początku". Na marginesie przypomnę informację wręcz z elementarza, że ta "pigułka" zalecana przez polskiego duszpasterza zawsze ma działanie także poronne, o czym koniecznie trzeba było się dowiedzieć, zanim zaczęło się reklamować ten środek. Może jakieś katolickie damy, mocą autorytetu ks. Prusaka, już łykają ową "pigułkę" i zaczęła ona działać - niczym karabin maszynowy. Czy to zatem Pius XII zasługuje na krytyczne uwagi?

Pod koniec omawianego tekstu otrzymujemy oczekiwany argument, rzekomo mający przekonać nas i Papieży, iż antykoncepcyjne praktyki należy uznać za dobre w pewnych okolicznościach. Tym argumentem jest "doświadczenie większości świeckich", które "powinno być uznane za oznakę rozwoju doktryny o antykoncepcji". Najkrócej mówiąc, według publicysty z "TP" magisterium Kościoła katolickiego powinno zorganizować plebiscyt moralny wśród wiernych i do tego głosu "ludu Bożego" dostosować swoje nauczanie. A zatem to panująca opinia miałaby być miarą dobra i zła. Z pewnością nie jest to trafny argument. Nawet gdyby wszyscy ludzie praktykowali antykoncepcję, to i tak stąd logicznie nie wynika, że jest to czyn moralnie słuszny. Na wyprowadzających twierdzenia o dobru z twierdzeń o ludzkich przekonaniach moralnych czyha w warsztacie etyków "gilotyna Hume'a" - narzędzie do uwalniania od zbędnych ciężarów tych, którzy nie odróżniają tych twierdzeń.

Jest jednak pewna możliwość uniknięcia owej "gilotyny", ale poniekąd bardziej kosztowna - straci się wtedy ubranie. Jeśliby to sam człowiek określał granice pomiędzy dobrem i złem moralnym - czyli także granicę pomiędzy tym, co jest miłością, a co miłością nie jest - to zgodzić się należy, że dla wspólnego życia pożyteczne jest organizowanie moralnych referendów, w celu eliminacji społecznych konfliktów o dobro i zło. Ale tę możliwość już przerabialiśmy pod drzewem poznania dobra i zła, za co zapłaciliśmy potężną cenę. Pilnie potrzebny człowiekowi okazał się dobry krawiec, aby mieć się czego uchwycić w erotycznych odlotach, tak aby uszanować osobę ludzką. Nie uwzględnia tej potrzeby w swoich wskazaniach autor drugiego artykułu: "Intymność małżeńska". Te wskazania "odsłaniają" osobę ludzką wobec tylko użytkowego, poniżej-ludzkiego sposobu traktowania. Możliwość prokreacyjną ludzkiej płciowości uznają za coś do manipulacji. Słuszne jest według autora użycie prezerwatywy "uzasadnione odpowiedzialnym rodzicielstwem", tak zresztą jak wszystkie inne zachwalane formy małżeńskiego onanizmu, pod warunkiem oczywiście "wzajemności, wyłączności i stałości relacji". Jako jedyny argument za rzekomą słusznością tych praktyk znów jednak mamy tylko odwołanie się do "powszechnego doświadczenia par małżeńskich", czyli tych prowadzących życie "miłosne" w strojach z lateksu. Wprawdzie to rozumowanie - jak już wskazałem - nie satysfakcjonuje ludzkiego rozumu, jednak niewątpliwie upaja go nowymi możliwościami i gotów jest wtedy zapomnieć o konieczności ubrania dla Adama. Łatwiej jednak uszanować drugiego człowieka i siebie bez ręki czy nogi, a nawet głowy, niż bez ubrania.

Marek Czachorowski

Za: Nasz Dziennik, 22 lipca 2008 r.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.