Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Ks. Bajda: Nowa fala barbarzyństwa

Nowa fala barbarzyństwa

Ks. prof. Jerzy Bajda

bajdaW "Wiadomościach" na portalu Onet, 18 czerwca br. przeczytałem notatkę streszczającą szerszą wypowiedź Grzegorza Napieralskiego pod tytułem "Finał sprawy ciężarnej 14-latki: to był podwójny gwałt". Już na początku narzuca się refleksja: w samym tytule artykułu zawiera się kłamstwo. Finał bowiem ma polegać na tym, że zniknęła ciąża, ponieważ w pewnym szpitalu, w majestacie prawa, pod egidą Ministerstwa (Zdrowia?), dziecko poczęte zostało zamordowane. Czy to oznacza zakończenie problemu?

Nie. Problem nie do rozwiązania zaczyna się właśnie teraz i to przede wszystkim dla dziewczyny, która do końca życia nie będzie mogła sobie przebaczyć tego, że zabiła dziecko. Swoje dziecko. Kobieta tego nigdy nie zapomni. Ci, którzy zmusili ją do aborcji pod pretekstem poszanowania dla prawa, popełnili wobec niej najgorszy gwałt. Medialni naganiacze (jak to rzeczowo przedstawił dr Marek Czachorowski w "Naszym Dzienniku" z 16 czerwca 2008 r.) niczym hieny czyhali na biedną dziewczynę, nie mogąc zaspokoić swej żądzy krwi, dopóki nie doprowadzą jej do zbrodni, największej, jaką może popełnić kobieta. Na Konferencji Episkopatu Polski w Katowicach stwierdzono, że było to zwycięstwo cywilizacji śmierci, a można dodać, że było to cofnięcie się do epoki komunistycznego barbarzyństwa. Tak właśnie w Chinach policyjnie zagania się kobiety, które odważyły się zajść w ciążę "nielegalnie", i "legalnie" morduje się dzieci w państwowych rzeźniach aborcyjnych. Czy to polowanie na dziecko z nagonką medialną, z naszczekiwaniem różnej maści piesków prasowych, nie jest aby zapowiedzią, że mamy przejąć obyczaje chińskie?

Skowyt zranionego sumienia
Nic bowiem nie zakończyło się z chwilą, gdy przestało bić serce małego dziecka. Nawet wydaje się, że odezwało się podświadomie sumienie różnych zwolenników zabijania dzieci, ponieważ w każdym żyjącym i ocalonym dziecku widzą śmiertelnego wroga, to jest tego, który stanowi dla nich potężny wyrzut sumienia. Widzą w nim instynktownie sędziego, który osądzi ich za wszystkie skryte zbrodnie rozpusty zakończonej krwawym "finałem", kiedy po kryjomu wyrzuca się szczątki dziecka na śmietnik lub do kanału. Chcą bowiem ci obrońcy "tolerancji", aby ślady zbrodni nie były widoczne, bo wtedy czują się "niewinni". A kiedy dziecko żyje, zaczyna się dla nich terror. Bo sumienie wznieca logicznie pewien proces myślowy, który prowadzi do wniosku, że w aktywności płciowej obowiązują prawa moralne, które nie pochodzą od człowieka, lecz od Tego, który człowieka stworzył i powołał do życia wiecznego. To, co się stało, jest brutalnym powrotem do epoki barbarzyństwa i terroru, do epoki biegunowo przeciwnej tej kulturze, w której wychował się Naród Polski. Kornel Makuszyński powiedział kiedyś, że "cały świat nie jest wart jednej łzy dziecięcej": to był duch Polski. A teraz potrzebne są komuś nie tylko łzy, ale i krew niewinna najbardziej bezbronnej istoty na ziemi. Czy pan Napieralski zdaje sobie sprawę z tego, komu to potrzebne? Czy jest nadzieja, iż w ogóle zacznie myśleć, skoro jego styl agitacji przypomina dokładnie występy ateistycznych emisariuszy Lenina i Stalina?

Jakim prawem?
Autor tego tekstu, Grzegorz Napieralski, jednak dzielnie się broni przed głosem sumienia i wytrwale zasłania się frazeologią szermującą przepisami ustawy wymyślonymi przez ludzi po to, aby ominąć prawo Boże, a nawet powołuje się na ustawę o "planowaniu rodziny". Co ma wspólnego planowanie rodziny z mordowaniem dzieci poczętych? Towarzysz Napieralski nie łamie sobie głowy problemami logiki prawa lub wewnętrzną sprzecznością pewnych twierdzeń. Zabójstwo nazywa "zabiegiem", według wcześniejszych wzorców terminologicznych, które zostały narzucone Polsce najpierw przez hitlerowców, a potem komunistów, wiernych wskazaniom Lenina i Stalina, posłusznych najemników szatana, wroga ludzkości. Gorliwie broni tzw. prawa, które "zezwala" na zabijanie bezbronnych. Nie dociera do jego świadomości prawda, że żadne prawo ludzkie sprzeczne z prawem Bożym nie może mieć mocy obowiązującej i nie usprawiedliwia nikogo w sumieniu, ponieważ sumienie, o ile nie jest kompletnie wypaczone, jest zgodne z tym prawem, które Stwórca wypisał od początku na sercu człowieka: "Nie zabijaj". I tego słowa nikt z serca ludzkiego nie wymaże, choć różni płatni agenci ciemnych mocy czynią rozpaczliwe wysiłki w kierunku obalenia prawa moralnego. Nie mogąc jednak zniszczyć samego prawa moralnego w jego wewnętrznej prawdzie, czynią wszystko, aby w przestrzeni kultury stworzyć jak najwięcej "faktów dokonanych", które rzekomo przeczą prawdzie o obowiązywalności prawa moralnego (słynny A. Gramsciego "długi marsz przez kulturę"). W wyniku tego marszu, który zaczął się właściwie już od rewolucji francuskiej i zasiewał na świecie truciznę kolejnych rewolucji, zwłaszcza rewolucji seksualnej, w wielu krajach legła w gruzach cywilizacja godna człowieka, wypracowana w trudzie i cierpliwości przez pokolenia wierzących chrześcijan.

Człowiek należy do Boga
Obecnie walka z Bogiem i Kościołem jako miejscem Boga na ziemi toczy się w sercu człowieka, w sercu społeczeństwa, w sercu rodziny. Napieralski daremnie zastrzega się, że "to nie jest atak na Kościół". To na kogo jest to atak? Jeżeli Chrystus powiedział: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40), to każda krzywda wyrządzona człowiekowi jest zamachem na Chrystusa i Jego Kościół. A więc jest to walka z Bogiem. Cynicznie odwołuje się Napieralski do "mądrości Jana Pawła II". A przecież Papież ten powiedział, że "człowiek jest drogą Kościoła" i że jest czymś absurdalnym domagać się "rozdziału Kościoła od człowieka" (w duchu frazesu o "rozdziale Kościoła od państwa"). Kościół pierwszy urzeczywistnił i bronił samej zasady rozdziału państwa od Kościoła i czynił to dla dobra człowieka, dla dobra całej kultury, ponieważ Kościół nie mógł pozwolić, aby człowiek stał się niewolnikiem jakiegoś państwa, które odwiecznie było poddane pokusie ubóstwienia władzy, a nawet chętnie poddawało się zwierzchności "księcia tego świata". W czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II powiedział w Nowej Hucie, że Chrystus nie zgodzi się nigdy, by człowiek był zredukowany do obiektu poddanego prawom ekonomii czy materii: "Chrystus nigdy się na to nie zgodzi. Dlatego położył się na tym swoim Krzyżu, jak gdyby na wielkim progu duchowych dziejów człowieka, ażeby sprzeciwiać się jakiejkolwiek degradacji człowieka" (4 czerwca 1979 r.). W całym swoim nauczaniu Jan Paweł II bronił godności osoby ludzkiej stworzonej na obraz Boży i dlatego zdolnej do moralnej odpowiedzialności na gruncie powołania do świętości. Bronił godności mężczyzny i kobiety, jako wezwanych do przymierza z Bogiem, aby byli oboje ambasadorami Stwórcy na Ziemi wobec każdego człowieka przychodzącego na świat w tajemnicy zrodzenia. Bronił świętości małżeństwa i świętości symbolu "jednego ciała", które jest sakramentem zjednoczenia Chrystusa z Kościołem. Bronił moralnej wartości miłości i czystości jako cnót stojących na straży godności samego człowieczeństwa. Bronił nienaruszalności prawa do życia, zwłaszcza istot najsłabszych i bezbronnych, a przede wszystkim dzieci poczętych.

Misja Kościoła
Niech pan Napieralski nie uczy Kościoła, czego ma nauczać "wiernych" i jak daleko sięga jego odpowiedzialność pastoralna. Jeśli Kościół ma obowiązek głosić naukę Bożą "wszelkiemu stworzeniu", to pewnie i pan Napieralski i jemu podobni znajdują się pośród tych "stworzeń", choćby wyrzekli się swego pochodzenia od Stwórcy i szukali swoich przodków w ogrodzie zoologicznym. Bardzo pragniemy, aby tacy "specjaliści" od Kościoła nie pouczali nas o naszych obowiązkach wobec Narodu i ludzkości. Jasno o tym wszystkim mówi Ewangelia, która nie wymaga swego zatwierdzenia ani przez komitet partii komunistycznej, ani partii liberalnej, ani partii obywatelskiej czy jakiejś jeszcze innej, aby w jej (=Ewangelii) imię wolno było powiedzieć wszystkim władzom Polski i Europy: "Nie zabijaj!".
Kościół jest także władny w imię Ewangelii, czyli w mocy Ducha Świętego, powiedzieć wszystkim nowatorom w zakresie wychowania i kultury głośno to przykazanie: "Nie cudzołóż!". Bo odkąd komuniści i ich następcy zaczęli wprowadzać "ulepszenia" w systemie wychowania polegające na wyeliminowaniu Dekalogu i wprowadzeniu genialnej "mądrości" "róbta, co chceta", część uczniów dopuszcza się poważnych nadużyć moralnych. Nie tak dawno ukazał się w niesławnym Onecie artykuł przedrukowany z "Polski" (polskojęzyczna edycja "Timesa") o pladze prostytucji w szkołach. Tytuł artykułu: "Plaga w szkołach - prostytuują się za ubrania". Czytamy tam m.in.: "Uczniowie dorabiają płatnym seksem - nawet 30 tysięcy nastolatek trudni się prostytucją (na podstawie badań przeprowadzonych przez Dolnośląski Ośrodek Polityki Społecznej) ". Podobno dorośli (głównie rodzice) nie interesują się tym problemem. W innym artykule czytałem, że takich gimnazjalnych uczennic w ciąży jest tysiące. Napieralski z pewnością nie powie, że jest to patologia. Dla niego patologią jest bronić człowieka przed złem. Dla niego patologią jest, kiedy kapłan, będący dyrektorem Domu Samotnej Matki, pragnie obronić dziewczynę przed zbrodnią i tragedią. Dla Napieralskiego rzeczą normalną jest popychać młodzież do prostytucji i wszelkich form nadużyć seksualnych, w myśl naukowej "edukacji seksualnej", opartej na filozofii A. Kinseya, który do końca życia nie był w stanie odróżnić człowieka od zwierzęcia. Napieralski szermuje argumentem wysokiej klasy, powołując się na "rozdział Kościoła od państwa", ale z tego, co powiedział, wynika, że nie rozumie, o co w tym chodzi. Według Napieralskiego, rozdział Kościoła od państwa oznacza rozdział człowieka od moralności, czyli rozdział człowieka od prawdy, ostatecznie od człowieczeństwa.
Czy ktoś tak daleko zabłądził w myśleniu, że sądzi, iż Kościół może porzucić człowieka na pastwę ideologów wcielających w życie programy Hitlera i Lenina? Bardzo wszyscy pragniemy prawidłowego oddzielenia państwa od Kościoła. Pragniemy, aby wreszcie "państwo" oddzieliło się ("odczepiło się") od Kościoła, to znaczy od człowieka, od jego powołania określonego w dziele zbawienia i objawionego w Jezusie Chrystusie.

Odpowiedzialność państwa za kulturę moralną
Odwołując się jeszcze raz do myśli Jana Pawła II, nie możemy pominąć problemu pozostającego w bezpośrednim związku z "finałem sprawy ciężarnej 14-latki". Chodzi o odpowiedzialność państwa za taki kształt kultury i taki charakter wychowania (obok suwerennych praw rodziny w zakresie wychowania), aby niedojrzała młodzież nie była narażana, a nawet wprost kuszona do niemoralności w wyniku zarówno karygodnych zaniedbań, jak i w wyniku celowych i perfidnych działań "wychowawczych", popychających biednych nastolatków w sidła rozwiązłości. Problem zaczyna się nie dopiero wtedy, kiedy jakaś nastolatka staje się niechcąco matką, a prasa podnosi krzyk i mówi o "patologii", i kiedy osoby wierzące próbują ratować równocześnie dziewczynę i jej dziecko. Problem zaczyna się wtedy, kiedy złośliwie przemilcza się fakt, że Przykazania Boże obowiązują nie tylko pod dachem świątyni, ale także w Sejmie, w sporcie, w szkole, w całym życiu publicznym. Problem zaczyna się wtedy, kiedy pod pozorem "tolerancji" propaguje się i pochwala w szkołach różne formy rozwiązłości, przemycane w formach rozrywkowych, za parawanem kultury. Problem zaczyna się wtedy, kiedy z dyscypliny szkolnej i wszystkich form życia szkolnego usuwa się zasadę wstydliwości, a cały problem "kultury seksualnej" redukuje się do umiejętności zastosowania zabezpieczeń antykoncepcyjnych. Problem więc zaczyna się wtedy, kiedy z pogardą odrzuca się etykę katolicką, uświęconą nie tylko dwutysiącletnią tradycją, ale także niezliczonym szeregiem przykładów świętych i męczenników, którzy za cenę swojego życia potwierdzili godność osoby ludzkiej stworzonej na obraz Boży.
Już wtedy, kiedy postawiono mur pomiędzy szkołą a wychowaniem do czystości, wszyscy odpowiedzialni za ten stan milczącej demoralizacji stają się winni zbiorowej deprawacji młodzieży i za wszystkie skutki stąd wynikające. Tu zaczyna się ciężkie przestępstwo, z którego wszyscy wychowawcy, dyrektorzy, kuratorzy, ministrowie i inni dyrygenci życia szkolnego będą się musieli umieć wytłumaczyć przed Bogiem. Czy zdołają się wytłumaczyć? Czy obroni ich wtedy Makarenko lub Steiner? Twarde są słowa Chrystusa: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" (Mk 9, 42). A czy jest jakiś polityk, jakaś partia, jakiś parlament, który miałby władzę sprzeciwić się prawdzie i mocy tych słów?

Za: Nasz Dziennik z 25. czerwca 2008r.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.