Publikacje polecane

Janusz Wojciechowski - Różnica jest prosta: PiS wydawał na sprawy państwowe, PO na prywatę i rozpustę

Ochrona życia i pomaganie w nieszczęściu to sprawy publiczne. Garnitury, sukienki, nocne kluby - to sprawy prywatne. Taka jest różnica między Prawem i Sprawiedliwością i Platformą, ze PiS wspierał partyjnymi pieniędzmi śledztwo smoleńskie i ochronę byłego premiera, wobec którego kierowano groźby zabójstwa, natomiast Platforma z partyjnych pieniędzy finansowała garnitury, sukienki, i wizyty w klubie bara-bara.

Od strony moralnej i etycznej między tymi wydatkami nie ma żadnego porównania.

Śledztwo smoleńskie powinno być sprawa ogólnonarodową. To nie jest sprawa samych ofiar, że komuś zginął ojciec, komuś matka, komuś brat. Państwo powinno czynić wszystko co w jego mocy, żeby te katastrofę wyjaśnić. Niestety nie uczyni. Komisja Millera była parodią, nie zmierzyła nawet brzozy, od której miała się zacząć katastrofa. Senatorowie PiS 18 kwietnia, ponad 2 miesiące temu zadali 24 pytań do eksperta Laska, co kto badał, gdzie i kiedy (publikowałem te pytani) – odpowiedzi brak, choć regulaminowy termin dawno minął. Prokuratura też czwarty rok nie wyszła z mgły, jeszcze nie przeprowadziła badań na obecność trotylu. Wrak traktowany jest gorzej niż jak kupa złomu, a czarne skrzynki nie wiadomo kto i z czego odsłuchiwał. Już nie wspomnę o zamianie ciał w trumnach.

Gdyby państwo polskie robiło, co do niego należy, rodzinom ofiar nie trzeba by było adwokatów. A że nie robi, że sobie kpi z narodowej tragedii i krzywdy ofiar, to Prawo i Sprawiedliwość nie mogło być obojętne. I chwała za to, że zorganizowało pomoc adwokacka dla rodzin i poniosło koszty, które nie partia polityczna, ale państwo powinno ponieść. Albo inaczej – państwo tych kosztów w ogóle nie powinno stworzyć, a stworzyło je przez własną nieudolność, a może i świadome kłamstwa.

Były premier Kaczyński był i jest obiektem ataków. Zabójca z Łodzi, który zabił mojego współpracownika Marka Rosiaka, nie ukrywał, ze chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i nie uczynił tego tylko i wyłącznie dzięki jego osobistej ochronie  Partyjnej ochronie, bo państwowa została mu odebrana. Dziś zatem Prawo i Sprawiedliwość ponosząc koszty ochrony Jarosława Kaczyńskiego z własnych, środków, partyjnymi pieniędzmi zastpuje pieniądze paśstwowe.

Wara więc od atakowania Prawa i Sprawiedliwości za wydatki na ochronę, dzięki której (i dzięki Bogu oczywiście) drugi z braci Kaczyńskich nie zginął.

Cygara nie afera, garnitur nie skandal, sukienka nie majątek. Ale wstyd, bo rodzinę premiera powinno być stać na odzież.

W żadnym traktacie międzynarodowym nie jest zapisane, że premier ma obowiązek chadzać na przyjęcia z żoną, a jeśli chadza, to strój powinien być nabyty ze wspólności małżeńskiej, a nie wspólności partyjnej.

Reasumując – różnica jest taka, że PiS z partyjnej kasy opłacał sprawy państwowe, podczas gdy PO opłacała prywatę, a w porywach i rozpustę.


Janusz Wojciechowski

Poseł do Parlamentu Europejskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości.

za: http://wpolityce.pl (kn)