Publikacje polecane

Wojciech Reszczyński: Uczmy się obrony suwerenności od Niemców

Jeszcze o Traktacie Lizbońskim i głębokim sensie niemieckich postanowień w tej materii. /.../
W 1925 roku na międzynarodowej konferencji w szwajcarskim Locarno Niemcy, przy pełnej akceptacji Anglii i Francji, potwierdziły nienaruszalność swoich granic na Zachodzie, równocześnie odmawiając podobnych gwarancji w stosunku do Polski i Czechosłowacji.

Europa podzieliła się na kraje z bezpiecznymi granicami i takie, które mają granice niepewne. Dodać trzeba, że traktat okrzyknięto wielkim europejskim sukcesem. Cieszono się, że Europa stała się bardziej bezpieczna i pokojowa. Teraz jest podobnie. Europa podzieliła się na kraje, które bezkrytycznie akceptują traktat lizboński i te, na których przyjęcie traktatu się wymusza.
Pohukiwaniom na prezydenta Lecha Kaczyńskiego na forum międzynarodowym za ociąganie się z decyzją o ratyfikacji traktatu towarzyszyła w kraju nachalna wręcz nagonka, głównie ze strony polityków Platformy Obywatelskiej i postkomuny. Dziś polska klasa polityczna bardziej jest zainteresowana sukcesem Unii niż własnego kraju. Tymczasem prezydent, powołując się na brak zgody w irlandzkim referendum, wyczekał momentu, w którym pojawiło się wreszcie orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, i paradoksalnie otrzymał z jego strony wsparcie. Paradoksalnie, a to dlatego, że to ten sam TK, który wielokrotnie wypowiadał się w sprawie powojennych granic, uznając za jedyne zgodne z prawem międzynarodowym granice Niemiec z 1937 roku.
A co by było, gdyby wszystkie państwa unijne ratyfikowały traktat lizboński, a Niemcy przed ratyfikacją, jako ostatni już kraj w Unii, zmieniły na swoją korzyść wewnętrzne ustawodawstwo, zapewniając sobie w Europie i we własnym kraju najsolidniejsze gwarancje swobody decydowania. Za jednym pociągnięciem mieliby jako największy ze wszystkich krajów w Europie wpływ na politykę Unii, ta natomiast miałaby najmniejszy wpływ na wewnętrzną politykę państwa niemieckiego. Obywatel niemiecki mógłby decydować o obywatelach innych państw, oni jednak nie mieliby już takiego samego prawa wobec obywateli niemieckich.

Co naprawdę stwierdził Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe? W mediach polskich i niemieckich panuje zgodna opinia, że TK uznał traktat lizboński za zgodny z niemiecką konstytucją? To nie jest cała prawda. Faktycznie potwierdził on tę zgodność, ale pod warunkiem dokonania zmian w ustawodawstwie wewnętrznym Niemiec, tzn. w ustawach federalnych i landowych, pod kątem zagwarantowania większej suwerenności i samodzielności instytucji państwa oraz jego obywateli względem ustawodawstwa unijnego. Trybunał potwierdził, że Unia Europejska jest związkiem niezależnych państw, a jeśli miałaby nastąpić zmiana tej formuły na jakąś formę unijnego państwa federalnego, wówczas konieczne będzie przeprowadzenie referendum. Ponadto obywatele niemieccy będą mogli skarżyć do niemieckich sądów nieuzasadnione czy też nadmierne ingerencje w ich życie instytucji unijnych.
/.../
Polskie elity polityczne może w końcu pojmą, że niemiecka siła w Europie, a szczególnie w Polsce, nie musi być kolejnym nieodwracalnym Drang nach Osten. /.../ My wszyscy zaś powinniśmy powrócić do dawno nieużywanych, wręcz zapomnianych w Polsce, pojęć, takich jak suwerenność i niezawisłość. Bo to są wartości najważniejsze, których trzeba strzec zawsze, także w Unii Europejskiej. Uczmy się tego od Niemców.


więcej: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20090709&id=main