Publikacje polecane

Ks. prof. Tadeusz Guz - Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (12)

Po ukazaniu pozytywnej relacji pomiędzy sumieniem, wolnością osobową i prawem chodzi dalej o pozytywny związek sumienia ludzkiego i miłości jako „nowego prawa”, objawionego najpierw w Księdze Powtórzonego Prawa: „Będziesz miłował PANA, twojego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i z całej swojej mocy”. Zaś Księga Kapłańska dodaje: „…będziesz miłował bliźniego swojego jak siebie samego – Ja jestem PANEM!”. Jezus Chrystus nie tylko syntetyzuje te obydwa przykazania miłości Boga i bliźniego, lecz tę ich syntezę czyni fundamentem i istotą „Prawa i Proroków”, czyli „Prawa” i „Słowa Bożego” w sensie nauki Bożej: „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie jest podobne do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”. Takiej rangi te przykazania nie miały w Starym Testamencie. Co więcej, św. Jan, apostoł i ewangelista, dostrzega w Słowie Jezusa o prawie miłości nierozerwalny związek pomiędzy tymi dwoma przykazaniami: „Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie otrzymaliśmy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też swojego brata”. Zasadne jest pytanie, dlaczego Boski Stwórca oczekuje od nas postaw miłości Boga, anioła i człowieka, czyli miłości do osoby, i czyni to najwyższym prawem?

Prawe sumienie i miłość do Osób Boskich i innych

Człowiek jest z Osobowego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego i tę prawdę poznaje ludzki rozum w świetle wiary katolickiej i apostolskiej, a w swoim sumieniu jako rozumie praktycznym jest nierozerwalnie zjednoczony z Prawem Najwyższym, bo Boskim, które jest wiecznie zarazem porządkiem Miłości Trzech Osób Boskich. Z tej prawdy, którą sumienie chrześcijańskie doskonale zna, iż „Bóg jest Miłością”, wynika jego misja inspiracji wolnej woli, aby osoba ludzka dokonała nie tylko pojedynczego aktu osobistej miłości do drugiego jako osoby, lecz co więcej, aby właśnie miłość uczyniła naturą [cnotą] całego jestestwa, o czym naucza Papież-Polak: „W rzeczywistości prawdziwa wyrozumiałość i szczere współczucie muszą oznaczać miłość do osoby, umiłowanie jej prawdziwego dobra, jej autentycznej wolności. Z pewnością nie może to polegać na ukrywaniu lub osłabianiu prawdy moralnej, lecz na ukazywaniu, że w swej istocie jest ona promieniowaniem odwiecznej Mądrości Bożej, objawionej nam w Chrystusie, i służbą człowiekowi, która pomaga mu wzrastać w wolności i dążyć do szczęścia” ziemskiego i wiecznego. Wielkość sumienia, której oczekuje od nas Bóg chrześcijański, można więc osiągnąć z jednej strony dzięki własnej pracy nad wolnością, a z drugiej strony na fundamencie Boskiej

Miłości jako cnoty wlanej w naturalną miłość człowieczą. Warunkuje ją zachowanie wspomnianego „promieniowania” Boskiej prawdy o człowieku w nim samym, która nigdy nie jest sprzeczna z miłością ani nie osłabia jedności z drugim, lecz stanowi jej podstawę oraz ochronę jego życia w obliczu agresywnych ideologii, które usiłują zdegradować go z pozycji naczelnej i wyjątkowej w widzialnym kosmosie oraz ukazać jako „małpę Boga” [F. Nietzsche], karykaturę „zwierzęcia” [Ch. Darwin], a nawet przeznaczonego do zupełnego zużycia instrumentu. Te wrogie człowiekowi manipulacje uniemożliwiają jakąkolwiek postawę miłości, bo przecież bez człowieka jako osoby nie ma miłości. Jak tworzyć życie na tę miarę wszystkich miar, czyli na miarę Miłości Najwyższego?

Prawe sumienie i kultura życia na fundamencie miłości

Człowiek jako istota osobowa jest powołany do życia i tworzenia kultury godnej jego duchowo-cielesnego istnienia. O tym naucza św. Jan Paweł II: „Jesteśmy wezwani, aby kochać i szanować życie każdego człowieka oraz dążyć wytrwale i z odwagą do tego, by w naszej epoce, w której mnożą się zbyt liczne oznaki śmierci, zapanowała wreszcie nowa kultura życia, owoc kultury prawdy i miłości”. Nasz wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid wskazuje na ścisłą relację pomiędzy sumieniem odpowiedzialnym, czyli wzywającym do „prawdy obowiązku”, a „miłością twórczą”, co oznacza, iż należy „mnożyć chleby cudem patriotyzmu dodatniego, twórczego… cudem, mówię, miłości tego obowiązku, który to Ojczyzną albo narodem nazywamy”. Tworzenie kultury człowieka i narodu dokonuje się na gruncie sumienia, stąd troska o prawość sumienia jest troską o dobro narodu, natomiast, jak pisze przywołany poeta, „kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Niepełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą – objaśniam to, co w ’Pieśni społecznej’ zawołałem: ’Nie ma mienia bez sumienia!…’”.

Warunkiem wysokiej kultury w sztuce, gospodarce, handlu, finansach jest sumienie prawe i dobre. Skoro przez ponad 200 lat usiłowano złamać sumienie Polaków, zdeprawować je ideologiami wrogich względem katolickiej Polski zaborców, to trudno się dziwić, że w ostatnich 25 latach pojawiło się tylu ludzi sprzedajnych, którzy zdradzili w polityce, gospodarce, przemyśle, handlu dobro Rzeczypospolitej za Judaszowe „srebrniki”. Zamiast ratować i rozwijać talenty wielu Polaków, tworzą WRONĘ, KOD i inne strategie zasadniczo wrogie dobru naszego Narodu i Ojczyzny w celu uniemożliwienia powrotu Polski do kształtu Państwa prawego, światłego, bogatego duchowo i materialnie, nad czym ubolewał wrażliwy Norwid, pisząc: „Wieleż to talentów już zmarniało…”. Dlaczego? Po prostu z braku ludzi sumienia, wypełnionych miłością chrześcijańską na najważniejszych stanowiskach w Rzeczypospolitej, co negatywnie wpłynęło na cały Naród, któremu z tej głównej racji tak bardzo trudno jest stać się prawdziwym „suwerenem” w polityce, gospodarce, handlu, mediach czy sztuce polskiej. Odzyskanie na nowo „Miłości” Bożej i postawienie na bezwarunkową opcję miłości bliźniego jest jedyną receptą na odnowę współczesnej Polski, a poprzez nią – odnowę Europy i rodziny ludzkiej.

Prawe sumienie – zawsze na straży „posługi miłości” drugim

Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński słusznie naucza: „Czas to miłość”, ponieważ zrozumiał z nauki Chrystusa, że byt czasu pochodzi od Boga-Miłości i dlatego powinniśmy pojąć jego istotę także jako szansę na darowanie miłości innym. Taką naukę głosi też Ojciec Święty z Polski i apeluje do nas o pełną poświęcenia miłość do wszystkich bez wyjątku: „Wszyscy zatem mamy nieść naszemu bliźniemu posługę miłości, broniąc jego życia i wspomagając je zawsze, a zwłaszcza wówczas, gdy jest słabe lub zagrożone. Powinniśmy troszczyć się o nie nie tylko jako jednostki, ale także jako wspólnota, czyniąc z bezwarunkowego szacunku dla życia ludzkiego fundament nowego społeczeństwa”. Każdy zatem odcinek czasu, będąc z Miłości Najwyższego, jest dla miłości do Niego i bliźnich. A zatem ani liberalizm z kapitalizmem, które wybierają tylko najsilniejszych i najbogatszych materialnie jako godnych uszanowania; ani socjalizm z komunizmem, które akceptują wyłącznie gatunek czy kolektyw ludzki; ani nazizm z szowinizmem, które hołdują dobru wybranej rasy, nie są z istoty zdolne do miłowania po prostu człowieka jako człowieka i dlatego pojmują istotę czasu jako formę zniewalania wszystkich „niewybranych” przez własną ideologię, co rodzi przemoc, niewolę i śmierć wielu milionów ludzi. Czy chrześcijanin jako człowiek miłości może zastosować strategię nie-miłości, czyli nienawiści w jakiejkolwiek postaci względem drugich czy wrogów Miłości Boga i miłości człowieka?

Prawe sumienie – cierpliwym nauczycielem prawdy moralnej

Wprawdzie każdemu chrześcijaninowi wolno bronić się nawet wtedy, gdy skutkiem obrony może być śmierć agresora, ale nigdy nie wolno chrześcijaninowi stać się agresorem, wręcz przeciwnie, chodzi o godne ukierunkowywanie drugiego jako błądzącego na drogę prawdy i miłości, co podkreśla w nauczaniu moralnym św. Jan Paweł II: „Jednocześnie przejrzyste i żywe przedstawienie prawdy moralnej winno zawsze uwzględniać głęboki i szczery szacunek, ożywiony cierpliwą i ufną miłością, jakiej stale potrzebuje człowiek na swej drodze moralnej, często uciążliwej na skutek trudności, słabości i bolesnych sytuacji. Kościół, który nigdy nie może wyrzec się ’zasady prawdy i wierności, dla której […] nie zgadza się nazywać dobra złem, a zła dobrem’, winien zawsze czuwać, by nie złamać trzciny nadłamanej i nie dogasić tlejącego się knotka. Paweł VI napisał: ’[…] jeśli wybitną formą miłości dla dusz jest nie pomniejszać w niczym zbawczej nauki Chrystusa, niechże się ta postawa łączy z wyrozumiałością i miłością, których przykład dawał sam Chrystus, rozmawiając i przestając z ludźmi. Przyszedłszy bowiem nie po to, aby świat sądzić, lecz aby go zbawić, był On wprawdzie nieprzejednany wobec grzechu, ale cierpliwy i miłosierny dla grzeszników’”. Dla nas, chrześcijan, wzorem powinien być na drodze osobistej miłości bliźnich zawsze Chrystus jako Pełnia Miłości Ojca i Ducha Świętego, stąd nasza miłość do Chrystusa warunkuje naszą miłość do każdego człowieka. Sumienie pełni przy tym jakże ważną funkcję zachowania prawdy o świętej postawie moralnej Wcielonego Syna Bożego, co jest podstawą do budowania życia i działania na fundamencie miłości.

Prawe sumienie – stróżem i obrońcą życia ludzkiego jako umiłowanego

Koegzystencja sumienia i miłości ludzkiej jest nieodzowna, w szczególności wtedy, gdy człowiek staje w obliczu zagrożenia śmierci. I tak jak nie ma prawdziwej miłości bez prawego sumienia, tak też nie ma prawdziwego sumienia bez prawej miłości, która nigdy nie dokona zamachu na życie bliźniego: przyjaciela czy wroga, o czym przypomina Papież-Polak: „To nowe prawo ożywia i kształtuje także przykazanie ’nie zabijaj’. Tak więc dla chrześcijanina przykazanie to zawiera najwyższy nakaz szanowania, kochania i wspierania życia każdego brata, stosownie do wymogów i wymiarów miłości, jaką Bóg okazał w Jezusie Chrystusie. ’On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci’”. Ta postawa miłości aż do śmierci za drugich w Osobie Boskiej Jezusa z Nazaretu jest dla nas najpewniejszym kryterium dla opartej na miłości Boga i człowieka ofiarności – aż do śmierci, o czym zaświadcza zastęp męczenników Kościoła Chrystusowego.

Dlaczego aż tak dalece? Czyżby Bóg-Miłość nie pomylił się w kształtowaniu radykalizmu ewangelicznego w miłowaniu? O, nie! Dlaczego? Ponieważ tylko w miłości, niezależnie od płaconej ceny, człowiek pozostaje zjednoczony ze swoim Stwórcą i Zbawicielem oraz z drugim człowiekiem. Miłość jest ostatecznym gwarantem tych jedności jako wyraz przymierza człowieka z Bogiem i z bliźnim. Takim wzorem jest sam Pan Bóg, którego wolno nam, ludziom wolnego sumienia, naśladować. Gdyby Boski Stwórca przestał miłować swoje stworzenie, co jest niemożliwe ze względu na Jego wieczność, to zerwałby podarowane np. człowiekowi przymierze i nie mógłby nazywać się Bogiem. Nigdy tak Pan Bóg Objawiony nie postąpił.

Stąd też Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Przykazanie ’nie zabijaj’ także w swojej treści najbardziej pozytywnej, jako nakaz szanowania, kochania i umacniania życia, jest wiążące dla wszystkich ludzi. Rozbrzmiewa bowiem w sumieniu każdego człowieka niczym niemilknące echo pierwotnego przymierza Boga Stwórcy z człowiekiem; wszyscy mogą je poznać dzięki światłu rozumu i zachowywać dzięki tajemniczemu działaniu Ducha Świętego, który tchnąc tam, gdzie chce, dosięga i ogarnia każdego człowieka żyjącego na tym świecie”, o ile naturalnie człowiek otwiera się na Jego Boskie działania przebóstwiania ograniczonej miłości ludzkiej, a tym samym wzmacniania jej aż wszechmocą Boga-Miłości, stale gotowej do przebaczania osobie ludzkiej jej niedoskonałości w miłowaniu, czyli do wyzwalania jej z grzechu, który zawsze jest nie-miłością, wymagającą uzdrowienia przez łaskę Zbawiciela: „Chrystus w swym pożegnalnym przemówieniu połączył te trzy zakresy ’przekonywania’, jakie należą do posłannictwa Parakleta: grzech, sprawiedliwość i sąd. Razem też wyznaczają one obszar owego mysterium pietatis, które przeciwstawia się w dziejach człowieka grzechowi, mysterium iniquitatis.

Z jednej strony – tak to wyraża św. Augustyn – ’miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga’, z drugiej ’miłość Boga, posunięta aż do pogardzania sobą’. Kościół nie zaprzestaje swej modlitwy i posługi, ażeby w dziele sumień i dziele społeczeństw w wielkiej rodzinie ludzkości nie opadały w stronę bieguna grzechu, w stronę odrzucenia Bożych przykazań ’aż do pogardy Boga’ – ale wznosiły się w stronę tej miłości, w której objawia się Duch, który daje życie”.

Zwrot ku Bogu i zwrot ku człowiekowi na opoce miłości jest zawsze możliwy, o ile nastąpi zwrot zagubionego i grzesznego sumienia w kierunku prawości oraz zwrot wolnej woli człowieka ku miłości Stwórcy i stworzenia oraz podjęta zostanie decyzja rozumna i wolna o tym, aby ten zwrot stał się definitywną postawą i uformował osobę ludzką jako „obraz” na kształt „Prawzoru” Miłości samego Stwórcy, co dokonuje się na fundamencie Prawa Bożego jako pokarmu i światła dla miłości jako miłości. Takiemu człowiekowi i jego następnym pokoleniom Bóg obiecuje Jego Miłość i Wierność jako największą nagrodę za miłość: „Tym zaś, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań, okazuję miłosierdzie do tysięcznego pokolenia”. Tylko sumienna, prawa, sprawiedliwa i ofiarna aż do śmierci ciała miłość ludzka na Ziemi zasługuje na tę nagrodę wszystkich nagród – na Miłość Miłosierną samego Boga w Niebie.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

za:www.naszdziennik.pl/mysl/150689,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-12.html