Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Niemiecki europoseł Hans-Olaf Henkel o dyskusji o Polsce w PE:

"To nie debata, ale inkwizycja. Podziwiam premier Beatę Szydło za to, że ma odwagę stawić czoła tym atakom"

Niemcy od dłuższego czasu usiłują być moralnym mocarstwem. Najpierw ratowały klimat i Grecję, potem uchodźców, a teraz przyszła kolej na demokrację w Polsce. To żałosne. Nikt ich o to nie prosił, wtrącają się w nie swoje sprawy

— mówi w rozmowie z portalem „wpolityce.pl” niemiecki europoseł Hans-Olaf Henkel, polityk „Sojuszu dla Postępu i Przełomu” (ALFA), partii wchodzącej w skład frakcji EKR, były prezes zarządu Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI).

wPolityce.pl: Spotkał się pan dziś z premier Polski Beatą Szydło na rozmowę w cztery oczy przed popołudniowa debatą w Parlamencie Europejskim o stanie demokracji w Polsce. Dlaczego?

Hans-Olaf Henkel, grupa EKiR: Po pierwsze to nie debata, tylko rodzaj inkwizycji. Czegoś takiego jeszcze nie było. Muszę przyznać, że jestem pełen podziwu dla waszej premier, że ma odwagę stawić osobiście czoła tym atakom i przyjechała dziś do jaskini lwa, czyli do Europarlamentu. Powiedziałem jej to z okazji naszej dzisiejszej rozmowy. Zupełnie inaczej niż „tamci” (polska opozycja-red.), którzy atakowali i wciąż atakują swój rząd z ukrycia i za pośrednictwem mediów. Dla mnie to skandal. Ale to nie jedyna rzecz, która mnie oburza. Uruchomiono dopiero co procedurę z artykułu 7 Traktatu Unii Europejskiej (TUE), ale pan Martin Schulz już teraz wie, że to był zamach stanu, a polska demokracja to demokracja w stylu Putina. Podobnie komisarz UE Guenther Oettinger. On też wydał wyrok na nowy rząd w Warszawie zanim się w ogóle zdążył zapoznać z sytuacją w Polsce. Polska ma jednak także przyjaciół w Parlamencie Europejskim, którzy są gotowi stanąć w jej obronie. I ja to dziś uczynię.

Co może wyniknąć z dzisiejszej debaty w PE oraz z procedury wszczętej przez Komisję Europejską? Czy Polska musi się liczyć z sankcjami?

Nie może być żadnych sankcji, ponieważ nie byłyby one niczym uzasadnione. Jako Niemiec jest mi przykro, że to niemieckie media i niemieccy politycy tak ostro atakują Polskę. Tylko w Niemczech, no i może w Holandii, panuje taka nagonka. Mamy tu do czynienia z dwoma zjawiskami, które zachodzą równocześnie: polska opozycja nie radzi sobie z wyborcza porażką. To zrozumiałe, ale w pewnym momencie politycy opozycji w Polsce powinni sobie przypomnieć o tym, że są przede wszystkim Polakami a nie członkami tej lub innej partii. Z drugiej strony mamy Niemcy, które od dłuższego czasu usiłują być moralnym mocarstwem. Najpierw ratowały klimat i Grecję, potem uchodźców, a teraz przyszła kolej na demokrację w Polsce. To żałosne. Nikt ich o to nie prosił, wtrącają się w nie swoje sprawy.

Złośliwcy mówią, że Martin Schulz ma także osobiste powody, by atakować Polskę. Jego druga kadencja jako szef PE niedługo dobiegnie końca, a niemieccy Socjaldemokraci nie czekają z otwartymi ramionami na jego powrót do ojczyzny. Rzekomo chce sobie w ten sposób wywalczyć rządowe stanowisko w Berlinie. To bardzo ambitny polityk…

Jeśli tak rzeczywiście jest to popełnił ogromny błąd. Najbardziej krytyczni wobec Polski są politycy, którzy siedzą w Strasburgu i Brukseli. Ani kanclerz Angela Merkel ani szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier nie wypowiadają się w taki sposób. To co wygaduje Schulz nie ma nic wspólnego z tym jak rząd w Berlinie widzi sytuacje w Polsce, a już tym bardziej z tym co myślą o tym wszystkim przeciętni niemieccy obywatele. Pan Schulz powinien to wziąć pod uwagę. Gdyby kiedykolwiek chciał np. zostać szefem MSZ Niemiec, to po tych ostrych werbalnych atakach, które przypuścił na ważnego partnera europejskiego, którym jest Polska, może o tym zapomnieć.

w Strasburgu rozmawiała Aleksandra Rybińska

autor: Zespół wPolityce.pl

za: http://wpolityce.pl/swiat/278687-nasz-wywiad-niemiecki-europosel-hans-olaf-henkel-o-dyskusji-o-polsce-w-pe-to-nie-debata-to-inkwizycja-podziwiam-premier-beate-szydlo-za-to-ze-ma-odwage-stawic-czolo-tym-atakom?strona=2

Zob. też: http://www.radiomaryja.pl/multimedia/debata-w-parlamencie-europejskim-w-strasburgu-nt-sytuacji-w-polsce-calosc/
czy
http://wirtualnapolonia.com/2016/01/19/premier-beata-szydlo-wystapienie-w-parlamencie-europejskim-2016-01-19-cale-wystapienie/

***


Niemal 3 godziny debaty w PE. Cztery przemówienia Szydło, kolejni europosłowie bronili Polski. "Polacy wywalczyli sobie demokrację, nie potrzebują pouczeń". [RELACJA MINUTA PO MINUCIE]



We wtorek po południu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się (i trwała niemal 3 godziny) debata poświęcona aktualnej sytuacji w Polsce. Debatę i wystąpienia polityków relacjonowaliśmy minuta po minucie. Dziękujemy, że byli państwo z nami.

19:38. Na zakończenie - sonda widzów TVP Info…

19:35. Martin Schulz kończy debatę w PE, dziękując premier Szydło za przybycie do europarlamentu.

19:32. Premier Beata Szydło prosi o kolejne zabranie głosu - Martin Schulz nie odmawia, choć wyraźnie przekonuje, że to nadużycie zasad.

Bardzo serdecznie dziękuję - to ważna debata dla nas wszystkich: Polski, PE i państwa. Jeszcze raz podkreślam, że Polska jest demokratycznym państwem prawa. (…) Dziękuję za głosy, wierzę głęboko, że ta informacja, którą oczekiwaliście, pomoże wyrobić sobie opinię. Jestem do państwa dyspozycji. Na koniec, panie przewodniczący, pan komisarz pytał, dlaczego nie czekaliśmy na opinię Komisji Weneckiej, gdy wprowadzaliśmy ustawę o TK. Nie czekaliśmy, tak jak państwo nie czekaliście na tę opinię i zorganizowaliście to spotkanie i tak jak Komisja nie czekała…

Powinniśmy mieć poczucie, że ten wspólny dialog zbliża nas do tego, co najcenniejsze - do wartości, jaką jest UE.

19:25. Frans Timmermans na koniec debaty.

Pierwsze zagadnienie - utrzymuję, że Polska jest bardziej suwerenna i rządzi swoim własnym losem niż zanim stała się członkiem UE

— mówi wiceszef KE, sugerując, że Polska nie ma dziś granic, które byłyby kontestowane i jest to - w jego ocenie - sukces naszego kraju.

Podkreśla, że sprawa Trybunału nie została wyjaśniona tak, jak by sobie tego życzył.

19:20. Bert Koenders, szef MSZ Holandii kończy dyskusję, dziękując za przybycie premier Beaty Szydło i dziękując za rozmowę.

19:17. Guy Verhofstadt dopytuje, czy Polska dostosuje się do zaleceń Komisji Weneckiej:

Tak czy nie? Proszę odpowiedzieć!

Szydło odpowiada, że „najgorsze jest budowanie opinii opartej o stereotypy”.

Tej opinii jeszcze nie ma. Na pewno ta opinia będzie bardzo wnikliwie rozpatrzona.

Verhofstadt wygraża pięścią…

19:11. Premier Szydło po raz trzeci i ostatni.

Opinia Komisji Weneckiej - czekamy na nią wciąż. Będziemy się jej wnikliwie przyglądać. Byłoby nam łatwiej użyć argumentów, gdybyśmy te opinie już mieli. Wierzę, że będzie to opinia pokazująca, że sytuacja prawna TK jest doskonała.

Nie zmieniliśmy zasad wyboru TK - poprzedni parlament również wybierał skład Trybunału. (…) Jeszcze raz podkreślę - uważam, że ta debata jest niepotrzebna, ale szanuję to, że PE z troską i, mam nadzieję, obiektywnie chce pochylić się nad tym problemem. Nie będę odnosić się do wypowiedzi obraźliwych - takie jest moje poczucie godności obywatela UE.

Nie jesteśmy partią nacjonalistyczną i takie sformułowania uważam za obraźliwe, nie będę ich komentować. Ale, drodzy państwo, powiem jeszcze raz - rząd Polski został wybrany w demokratycznych wyborach przez polskich obywateli. Rząd Polski kieruje polskim państwem z mandatu i nadania obywateli. Rząd nie jest czymś innym niż Polska. Takie są demokratyczne wybory również w państwa krajach - nie wyobrażam sobie, bym powiedziała, że nie szanuję rządu holenderskiego czy hiszpańskiego. (…) Mogę się nie zgadzać z państwem politycznie - takie jest nasze prawo. Mamy różne zdania i opinie, ale dyskutujemy i to jest wielka wartość, która dla mnie i moich obywateli, naszych obywateli jest istotna. Myśmy przez dziesiątki lat nie mieli prawa do dyskutowania.

Mówicie o sprawiedliwości i równości - bardzo się z tego cieszę. (…) Była tu mowa o Śląsku, mieszkam niedaleko Śląska. Śląsk to wspaniały region, a Ślązacy to wspaniali ludzie. Śląsk potrzebuje dziś pomocy UE. Bądźcie solidarni - pomóżcie polskim kopalniom. Ślązacy pytają mnie dziś, czy UE pochyli się nad ich problemami, czy dostrzeże, że potrzebujemy tej pomocy, czy zostawi tak, jak kiedyś zostawiła polskie stocznie. Takie rozgoryczenie też jest w Polsce. Chcemy, by Polacy mieli poczucie, że UE jest z nimi, gdy potrzebują pomocy. Wierzę w UE, Europę i w społeczeństwo obywatelskie. (…)

Mamy pełnomocnika ds. społeczeństwa obywatelskiego. Wierzę, że dobry przykład płynący z Polski również w tym względzie jest fundamentem, na którym możemy budować wspólną Europę równych państw. Pozwólcie nam państwo zgodnie z wolą polskich obywateli zrealizować program. Pozwólcie nam rządzić i pokazać, że Polska jest państwem, które poważnie traktuje prawo, konstytucję i UE.

Jestem Europejką i jestem z tego dumna, ale przede wszystkim jestem Polką i jestem z tego dumna.

19:09. Końcowe wystąpienia przedstawicieli Europejskiej Partii Ludowej i socjalistów.

Wszyscy jako Europejczycy możemy uznać się za Polaków, choć nie uspokoiły mnie pani deklaracje

— zaznaczył przedstawiciel EPP.

19:05. Prof. Legutko mówi o „dwóch podstawowych wrogach - niewiedzy i uprzedzeniach.

Z uprzedzeniami bardzo ciężko walczyć. (…) Jeśli mamy TK o proporcjach 9:6 i ma obradować w pełnym składzie i obowiązuje większość, to jest to paraliż? To nonsens, na który nie warto odpowiadać. To całkowicie racjonalna i normalna konstrukcja.

Sprawa mediów - czy teraz mamy media lepsze czy gorsze? Czy mamy jedną narrację jak do tej pory, czy wiele narracji? Mamy wiele. A co z dziennikarzami, którzy zostali wyrzuceni 8 lat temu? Oni wracają - czy nie można ich przyjmować, bo ma być jedna narracja? Nie, nie ma jednej narracji i tyle!

19:04. Guy Verhofstadt z grupy liberałów po raz kolejny krytykuje Polskę. Agresywne przemówienie kończy apelem:

Robicie to samo, co mówi prof. Legutko! Zrobiliście rzeczy, którym mieliście zapobiec! Jeśli Komisja Wenecka wyda negatywną opinię, to powinni państwo postępować według niej.

18:58. Robert Iwaszkiewicz gratuluje świetnego wystąpienia premier Beacie Szydło.

18:55. Michał Marusik podkreśla, że debata w PE sprowokowała prawdziwą dyskusję o realnych problemach Europy.

18:52. Głos po raz kolejny zabiera Janusz Korwin-Mikke.

Albo mamy demokrację, albo mamy praworządność. Mówiłem o tym setki razy, kilka razy w tym parlamencie. W Polsce mamy podobną sytuację. (…) Jestem za praworządnością, niezależnością sądów, ale czy wiecie, że za poprzedniej władzy przewodniczący TK pisał pismo do premiera, pytając czy wolno mu uznać ustawę za zgodną z konstytucją? (…) A poza tym sądzę, że UE musi być zniszczona

— ocenił.

18:40. Drugie przemówienie premier Beaty Szydło.

We wszystkich tych głosach pojawia się rzecz podstawowa - troska o UE i jej przyszłość, kształt. Polska chce, by UE była stabilna. Polska chce, by UE nie była wstrząsana kryzysami. Polska nie wywołuje tych kryzysów, ale chce aktywnie uczestniczyć w prowadzeniu polityki europejskiej.

Dziękuję za wszystkie krytyczne głosy, jak i te, które wyrażały wsparcie dla mojej ojczyzny i rządu. Dla nas to bardzo ważne. Przyjechałam do państwa, by podzielić się informacjami. Starałam się wykorzystać pierwsze wystąpienie, by podać szczegółowe fakty. (…)

Pytań o TK i media wielu nie było - rozumiem, że nie ma problemu, więc nie macie, o co pytać. Ta dyskusja jest dla nas kłopotem, z którym ja też mam kłopot - nie zgadzam się, by KE zastosowała w stosunku do Polski taką decyzję, jaką podjęto. Ale chcę informować. (…) Wszyscy powinniśmy się troszczyć, by instytucje europejskie pracowały jak należy. Jestem gotowa udzielać informacji.

Polska nie zasługuje na to, by być oceniana przez Komisję Europejską! (…) Jesteśmy suwerennym państwem i wolnym narodem!

— zaznaczyła Szydło, podkreślając, że w Polsce nie jest łamane prawo.

Premier odcięła się również Schulzowi, przekonując, że w Polsce można reagować w trakcie dyskusji w parlamencie.

Polskie sprawy powinniśmy rozwiązywać w Polsce. (…) Toczmy ten spór tam, gdzie jego miejsce - w polskim parlamencie. Najlepszym dowodem na to, że państwo polskie jest demokratyczne jest to, że przebywający tutaj polscy obywatele mogą bez przeszkód wyrażać bez przeszkód wyrażać niezadowolenie z działań rządu. Nikt im w tym nie przeszkadzał. Polska jest demokratycznym państwem. (…) Przyjeżdżam również tutaj, bo mam głębokie poczucie odpowiedzialności - nie tylko za to, co dzieje się w Polsce, ale mam głębokie poczucie odpowiedzialności za to, co dzieje się w Europie.

Mówicie państwo o migrantach - to poważny problem i państwo o tym doskonale wiecie. Polska przyjęła ok. miliona uchodźców z Ukrainy. Ludzi, którym nikt nie chciał pomóc! O tym też trzeba rozmawiać. (…) Szanujemy państwo prawa i szanujemy decyzje podjęte przez rząd poprzedni.

Nie chcę, aby w Polsce ludzie bali się, by narastały obawy europejskie. Zróbmy wszystko, by Europa rozwijała się w spokoju i by była wspólnotą sprawiedliwych państw. Polski rząd nie zrezygnuje z programu do którego zobowiązaliśmy się wobec wyborców. Były demokratyczne wybory - Polacy wybrali taki program, wybrali nas.

Myśmy wygrali wybory dlatego, że tak zdecydowali Polacy. Będziemy realizowali ten program - bo mają często poczucie tego, że nie było wystarczającej sprawiedliwości. Chcemy Polski równych szans, Polski rozwoju. (…) Jesteśmy młodymi członkami UE, weszliśmy z bagażem naszej historii, ale przyszliśmy z ogromną nadzieją. Przyszliśmy do Europy, która była dla nas marzeniem - wyobrażeniem uczciwości i równości. Chcemy w takiej Europie być. Nie jest nam łatwo, mamy wiele trudności i barier, ale chcemy to robić i jesteśmy zdeterminowani.

Pani premier powoływała się też na słowa śp. Lecha Kaczyńskiego i św. Jana Pawła II.

Nie lękajmy się budować równej i sprawiedliwej Europy. Zróbmy to wspólnie i razem - uczyńmy wszystko, by każdy Europejczyk miał poczucie, że jest równo traktowany. Polska nie zasługuje, by być na cenzurowanym

— tłumaczyła szefowa rządu.

Beata Szydło raz jeszcze mówiła o szczegółach prawnych związanych ze skokiem Platformy na TK w czerwcu, a także o regulacjach dot. mediów, które w podobnym kształcie funkcjonują w wielu krajach UE.

Możemy dyskutować o wielu kwestiach, ale mamy problem z tą debatą. Bo tak samo wyraził te obawy rząd polski w 2014 roku, kierowany przez Donalda Tuska. (…) Mogę mieć poczucie niesprawiedliwości, że to Polska jest poddana temu eksperymentowi. Ale moim obowiązkiem było przyjechać tutaj i rzeczowo wyjaśnić, jak idą sprawy w Polsce

— zakończyła pani premier.

18:37. Coraz więcej europosłów staje w obronie Polski i mocno atakuje instytucje unijne.

18:30. Hans-Olaf Henkel z Niemiec apeluje do Martina Schulza, by ten przeprosił Polskę za słowa o „demokracji w stylu putinowskim”. Ten jednak nie reaguje.

Polacy wywalczyli sobie demokrację, nie potrzebują pouczeń. Niemcy mają problemy, nie Polacy. Jeśli jakiś naród nie potrzebuje krytyki jak walczyć o wolność - to właśnie Polska!

— dodanie niemiecki polityk.

TAKŻE: NASZ WYWIAD. Niemiecki europoseł Hans-Olaf Henkel o dyskusji o Polsce w PE: „To nie debata, ale inkwizycja. Podziwiam premier Beatę Szydło za to, że ma odwagę stawić czoła tym atakom”

18:27. Jan Olbrycht z Platformy Obywatelskiej przekonuje, że PO nie chciała tej debaty, bo źle wpłynie to na wizerunek naszego kraju.

Mówicie, że zwycięzca bierze wszystko - bierzecie też odpowiedzialność za wizerunek Polski. Polacy i Polska nie zasługują na działania, które wzbudzają takie kontrowersje. Jest nam przykro z tego powodu.

18:25. Wystąpienie Jean-Luc Schaffausera - nawołujące do obrony konserwatywnych wartości - przyjęte gromkimi brawami.

Martin Schulz oburzony dyscyplinuje gości, by nie reagowali oklaskami.

Myślę, że gdyby doszło do takiej sytuacji w polskim Sejmie, nie bylibyście tam nawet 5 minut

— ocenił szef PE.

18:22. Petr Mech z Czech z plakietką „Jestem Polakiem”. Mocne wystąpienie w obronie polskiego rządu.

18:15. Zarzuty niektórych europosłów są kompletnie absurdalne - mówi się o rzekomym „neonacjonalizmie” rządu PiS.

18:09. Wystąpienie prof. Ryszarda Legutki:

Z satysfakcją odnotowuję ton i język - nawet kolega Verhofvstadt się do tego dostosował. Mam nadzieję, że ten język zostanie utrzymany, bo do tej pory była to językowa agresja na rządzie polskim zanim ten rząd powstał, co jest swoistym rekordem świata. Padały stwierdzenie niszczące język i możliwość komunikacji. Jeśli mówi się, że w Polsce doszło do zamachu stanu, to nie rozumie sensu słów, albo ten sens zmienia specjalnie.

Skąd Komisja czerpie fakty? (…) Nie ma ani śladu informacji od rządu - jakbyście te wyjaśnienia rzucili do kosza. Skąd czerpiecie informacje? Z mediów? Jak powstaje taki dokument, na podstawie którego podejmuje się decyzje? Panowie, przyznajcie się, że jesteście z faktami na bakier!

Trzecia sprawa to kwestia podwójnych standardów. To potencjalnie śmiertelna choroba tocząca UE. (…) Przez ostatnie 8 lat pojawiały się w Polsce wielokrotnie liczniejsze demonstracje - jakoś serca państwa nie krwawiły, nie solidaryzowaliście się z tymi tłumami ludzi. Czy ktoś z państwa z nimi rozmawiał? Byli tutaj!

Przez ostatnie 8 lat w Polsce mieliśmy do czynienia z państwem jednopartyjnym! Jedna partia kontrolowała niemal wszystkie instytucje - słyszę dziś, że nie chodzi o sprawy personalne… Gdyby moja partia wstawiła 14 sędziów do 15-osobowego TK, to tutaj rozpętałoby się piekło. A ja tu słyszę, że nic się nie stało, bo to sprawy personalne. Gdzie byliście państwo, jak masowo wyrzucano dziennikarzy z mediów publicznych: wszystkich z wyjątkiem jednego!

Są partie i kraje mniej równe i bardziej równe. My nie padniemy ofiarą, tylko UE. Działacie przeciw UE w ten sposób!

Sprawa ostatnia to przekraczanie kompetencji. Instrument, jakim się posłużyliście jest prawnie podejrzany. Służby prawne Rady skrytykowały go, nie ma dobrego uzasadnienia w traktatach. (…) Państwo chcecie przejąć tego typu kompetencje, które państwu nie przysługują i działać poprzez fakty dokonane. To jest też bardzo niedobre.

18:08. Kolejni europosłowie przekonują, że potrzebny jest dialog w obronie praworządności.

18:04. Janusz Korwin-Mikke w obronie polskiego rządu.

Nienawidzę demokracji, demokracją pogardzam, ale wy jesteście demokratami - lud polski wybrał PiS! Chcieliście demokracji, to ją macie. Demokracja to tyrania większości - PiS mając większość, będzie robił co chce. Jeśli PiS to zła partia, to jak złe były poprzednie rządy, że udręczony lud polski wybrał PiS? Miejsce poprzednich władców jest w więzieniach. A poza tym sądzę, że UE powinna być zniszczona.

18:02. Michał Marusik podkreśla, że ani opinie negatywne, ani pozytywne podczas tej debaty nie wpływają na sytuację w Polsce.

Problemem jest to, że ta debata się odbywa - to ostentacja mieszania się czynników zewnętrznych w wewnętrzne sprawy państw. Ta debata nic nie mówi, bo nie może nic powiedzieć o kondycji Polski. Ale ta debata wiele mówi o katastrofalnej sytuacji politycznej UE jako projektu politycznego. To ucieczka od realnych problemów, które Unia nie jest w stanie rozwiązać.

17:59. Robert Iwaszkiewicz z grupy EFDD (Kongres Nowej Prawicy) przekonuje, że sprawy polskie powinny być debatowane w Polsce.

Ta debata jest niepotrzebna, a podstawy prawne jej zwołania są wątpliwe. Wbrew intencjom będą korzyści z tej debaty - wzrastają nastroje eurosceptyczne.

Okazuje się, że dziś z „bratnią pomocą” wychodzą komisarze europejscy…

— tłumaczył.

17:55. Rebecca Harms reprezentująca Zielonych mówi o konieczności respektowania praworządności.

Nie chodzi tu o pani oponentów. Chcę powitać tutaj pana Mateusza Kijowskiego z KOD, który w debacie zajmuje ważne stanowisko.

17:50. Gabriele Zimmer - niemiecka komunistka - przekonuje premier Szydło, że jej rząd powinien mocniej dbać o niezależność sądownictwa.

Polityk zachęca polski rząd do przyjęcia Karty Praw Podstawowych i przyjęcia większej liczby uchodźców.

7:45. Guy Verhofstadt z grupy liberałów krytykuje polski rząd, przekonując, że PiS narusza system równowagi i kontroli w państwie.

Akceptuję, że wygrała pani wybory. (…) Paraliżujecie Trybunał Konstytucyjny. Nie chcę, by przesunęła pani Polskę na wschód. Wiem, że pan Kaczyński nie jest Putinem ani Rosją. Ja jestem na czarnej liście Putina, a on nie. Ale to Kaczyński wychodzi naprzeciw Putinowi, bo pan Putin nie lubi jedności europejskiej. (…) Zachęcam panią, by pani nie słuchała mnie czy nas - ale większości swoich obywateli, którzy w przyszłości chcą, by kraj, w którym żyją pozostał w światowej wspólnocie demokracji.

17:41. Syed Kamall reprezentujący konserwatystów staje w obronie Polski i rządu premier Beaty Szydło.

Dlaczego nie było reakcji UE podczas poprzednich rządów? Musimy pozwolić, by Komisja Wenecka wydała swoją opinię. (…) To ta izba jest pełna interesów politycznych powiązanych z interesami czasopism i telewizji. Jeśli chcecie coś zarzucać demokratycznemu rządowi w Polsce, muszą wziąć państwo pod uwagę, że ludzie w Polsce wybiorą bardziej eurosceptycznych posłów - tak jak na Węgrzech czy we Włoszech. (…) Porównywanie polskiego rządu do putinizmu jest obraźliwe - skupmy się na faktycznym kryzysie, z jakim boryka się UE. Mam na myśli niski wzrost gospodarczy, migrację i strefę euro!

17:39. Szef socjalistów Gianni Pittella mówi o protestach na ulicach polskich miast przeciwko rządowi. Zwraca przy tym uwagę, że nikt nie chce cofać demokratycznego werdyktu wyborów w Polsce.

Uważamy, że decyzja Komisji Europejskiej jest słuszna. UE nie może być kozłem ofiarnym, to przede wszystkim wspólnota wolności i demokracji. UE potrzebuje Polski wolnej i silnej - proszę się zastanowić nad działaniami pani rządu. (…) My Polski nie pozostawimy samej sobie.

17:34. W imieniu grupy Europejskiej Partii Ludowej mówi Esteban Gonzalez Pons, który tłumaczy, że lider EPP pochodzący z Niemiec zrezygnował z wystąpienia, by nie było różnych zarzutów.

Chciałbym się upewnić, że pani premier uważa, że Europa to nie Bruksela czy Paryż, ale 500 mln ludzi, którzy chcą tutaj żyć!

Pons przekonuje, że problemem „nie jest Polska, ale autorytaryzm, który może pojawiać się wszędzie”.

Musimy patrzeć na siebie i mówić sobie prawdę, tak jak robiliśmy to w sprawie Grecji. (…) Żaden rząd nie może zmienić podstawowych wartości - nie dopuścimy do tego.

17:11. Wystąpienie premier Beaty Szydło.

Szanowny Panie przewodniczący, panie ministrze, szanowni państwo! Dziękuję, że mogę w Parlamencie Europejskim opowiedzieć o Polsce. Dziękuję za zaproszenie i umożliwienie, mam nadzieję, rzeczowej debaty. Dla mnie to ważne, by rozwiać państwa wątpliwości co do zmian wprowadzanych w Polsce.

Wprowadzamy je dlatego, że w wyniku wyborów demokratycznych polscy obywatele zdecydowali, by te zmiany, które zostały zaprezentowane przez PiS, zostały wdrożone. To jest decyzja polskich obywateli. Dziękuję za to, że mogę przemawiać do tak szacownego grona w imieniu polskiego rządu - w imieniu polskich obywateli, dla których wolność, równość, sprawiedliwość i suwerenność są wartościami niezbywalnymi. To wartości, o które Polacy walczyli przez długie lata i które cenimy sobie ponad wszystko.

To wartości na podstawie których wytyczamy rozwój naszego państwa. Bardzo mi zależy na tym, byście państwo po moim wystąpieniu byli przekonani, że Polska jest częścią UE w takim samym znaczeniu jak częścią są państwa, które Wy reprezentujecie.



Wydaje mi się, że te głosy, które bardzo często my w Polsce odbieramy z bólem, głosy niesprawiedliwe, które oceniają Polskę i polski rząd w sposób nieuprawniony są wyłącznie wynikiem niedoinformowania. Lub są wygłaszane przez tych, którzy mają złą wolę. Wierzę, że oni są w mniejszości. My, Europejczycy powinniśmy budować wspólnotę w oparciu o wspólnotę i budowaniu w niej jedności, jaką jest UE. Podjęliśmy to wyzwanie, bo drogie są nam wartości bezpieczeństwa i jedności. Wiemy, że tylko zjednoczona Europa jest w stanie przeciwstawić się wyzwaniom, które stają przed nami.

Polacy są otwarci, by wspierać Europę, otwarci, by wspierać ją podejmowaniu tych wyzwań. To dla nas ogromna wartość. Polska historia - o której była tu mowa - jest bardzo trudna. Nasi dziadowie przelewali krew, byśmy mogli cieszyć się wolnością, przelewali krew za inne narody.

Polacy jesienią wybrali program, z którym poszliśmy do wyborów jako PiS. Wybrali program, który przede wszystkim skierowany jest do tych obywateli, którym dzisiaj po latach transformacji i uczestnictwa w UE, nie najlepiej w Polsce się żyje. Może dla państwa to dziwne, ale Polska choć to duży kraj, ciągle boryka się z takimi problemami jak duże bezrobocie wśród młodych, niskie zarobki. Wiele polskich dzieci marzy, by jedyny ciepły posiłek zjeść w szkole. Są w Polsce emeryci, którzy połowę emerytury wydają na leki. (…)

Chcemy zbudować Polskę równych szans, taką jaka jest UE. Wzięliśmy dobre wzory z poszczególnych państw UE - bo uważamy, że trzeba uczyć się od tych, którym się powiodło. Ale też wiemy, że wielu polskich obywateli czują, że muszą mieć stworzone równe szanse. To jest nasz program.

(…) Od początku naszego rządu to realizujemy. Zrealizowaliśmy te postulaty, które Polacy chcą, by tworzyły fundamenty polskiego rozwoju. Robimy to zgodnie z prawem, szanując konstytucję, ustawy i traktaty europejskie. Jeszcze raz powtórzę - jesteśmy częścią Unii Europejskiej. Byliśmy, jesteśmy i będziemy częścią Europy - tej Europy rozwijającej się, Europy równych szans. Tak sobie wyobrażamy Europę.

To jest nasza przyszłość i my chcemy być aktywnym członkiem takiej Unii Europejskiej. Polska od wieków poważała zasady prawa i praworządności. Jesteśmy państwem, które jako pierwsze wprowadziło konstytucję. Nie doszło w ostatnim czasie do żadnego złamania konstytucji. Muszę powiedzieć, że choć cieszę się, że mogę tu prezentować stanowisko Polski, to nie widzę podstaw do tego, byśmy poświęcali tak wiele czasu polskim sprawom, bo wiele niezwykle ważnych problemów, które zasługują na naszą uwagę, dzieje się w Europie.

Jestem tu, bo chcę podjąć dialog, rozmawiać o Polsce i wyjaśnić wątpliwości. Wierzę głęboko, że po tej debacie wszyscy wyjdziemy w przekonaniu, że Polska jest silnym i dobrze rozwijającym się członkiem UE. I że jesteśmy z tego dumni.

Są dwie wątpliwości, o których była mowa: dotyczące Trybunału i ustawy o mediach. TK ma się w Polsce bardzo dobrze - działa i nawet dzisiaj podjął jedno ze swoich postanowień. Pracuje, nic złego się nie dzieje. Wprowadzone przez nas zmiany w ustawie o TK są zgodne z obowiązującymi w Europie standardami i w niczym nie odbiegają od uregulowań UE. Musieliśmy zmienić ustawę o TK, ponieważ w czerwcu 2015 roku poprzedni Sejm, poprzednia koalicja przyjęła ustawę o TK, która została zresztą przez Trybunał orzeczona jako w części niekonstytucyjna. To wspomniany wyrok TK oraz liczne opinie ekspertów nakazywały naprawienie tych błędów.

Z naruszeniem konstytucji wybrano sędziów Trybunału, musieliśmy to naprawić. 14 z 15 sędziów miało być nominowanych przez odchodzącą koalicję - tymczasem Komisja Wenecka w swej opinii z 1997 roku stwierdza, że system wyborów sędziów sądu konstytucyjnego musi być pluralistyczny, a partia rządząca nie powinna mieć możliwości wyboru wszystkich stanowisk. O to, by takich decyzji nie wykonywano prosił też prezydent elekt.

Premier Szydło mówiła następnie o kolejnych ruchach PiS w sprawie wyboru nowych sędziów oraz zasady orzekania przez Trybunał w pełnym składzie, co - jak argumentowała - jest zasadą powszechnie przyjętą przez wiele krajów Unii Europejskiej.

Mamy w Polsce 15 sędziów - tylu, ile przewiduje konstytucja. Jedynie 5 z nich to ci wybrani przez większość parlamentarną wspierającą mój rząd. PiS nigdy nie dążyło do zdominowania Trybunału, nigdy nie chcieliśmy większości w TK. Naszym dążeniem było zapewnienie równowagi. Chcę też oświadczyć, że zgadzamy się, aby 8 z 15 sędziów było wyznaczanych przez opozycję. To pozytywna zmiana, która radykalnie odróżnia nas od poprzedników. (…)

Trwająca polemika wokół TK ma charakter polityczny, a nie prawny. TK jest sądem prawa, a nie faktów. (…) TK nie dokonuje ocen konkretnych działań, a normy, które TK uznał za niekonstytucyjne utraciły już moc i zostały definitywnie wyeliminowane z systemu prawnego.

Chcę jeszcze raz podkreślić, że spór o Trybunał ma wymiar polityczny, a nie merytoryczny i jako taki w mojej ocenie powinien być rozwiązany na gruncie porozumienia i kompromisu w Polsce. To wewnętrzna sprawa Polski - powinniśmy ją sami rozwiązać.

Szydło zadeklarowała też propozycje skierowane do opozycji w tym celu.

Nawiązując do zmian w ustawie medialnej, szefowa polskiego rządu podkreślała, że celem jej gabinetu jest wprowadzenie pluralizmu.

Jeśli chodzi o zmiany w mediach, to zostały one wprowadzone w normalny sposób. (…) Media publiczne wymagają takich zmian, które przywrócą pluralizm i wprowadzą standardy neutralności i rzetelności

— tłumaczyła.

Obecnie rząd pracuje nad kolejną nowelizacją ustawy. Wzorujemy się w tej sprawie na rozwiązaniach stosowanych w wielu państwach UE. Szanowni Państwo, rząd RP jest otwarty na dialog i na debatę. Chcemy budować w porozumieniu - zarówno w Polsce, ze wszystkimi klubami parlamentarnymi - budować dobre zmiany dla Polski. Jesteśmy otwarci na dialog, rozmowę i na to, by wspólnie rozwiązywać polskie problemy.

Dla nas wszystkich ważne jest to, byśmy w tych działaniach czuli wsparcie UE. Byśmy mieli poczucie, że Polska jako suwerenny i wolny kraj może liczyć zawsze na wsparcie i w decyzjach dotyczących wewnętrznych spraw zostanie zachowana nasza suwerenność. Jestem gotowa odpowiedzieć na wszystkie pytania, udzielić wszystkich informacji. Polska to piękny kraj, a Polacy to dumny naród - chcemy być championem UE. Zbyt długo czekaliśmy na to, by cieszyć się wolnością, byśmy dzisiaj te ważne dla nas wartości zaprzepaścili. To dla nas bezcenne - dla wszystkich Polaków. Bardzo dziękuję za wysłuchanie - wierzę, że moje wystąpienie nadało nową jakość informacji o Polsce. Jestem przekonana, że w dialogu i porozumieniu będziemy budowali dobrą przyszłość UE

— zakończyła Szydło oklaskiwana przez europosłów.

17:05. Swoje wystąpienie zaczął wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

Polityk mówi o wątpliwościach wokół działalności Trybunału Konstytucyjnego w Polsce i ustawie o TK. Timmermans zwraca też uwagę na potrzebę troski o wolność słowa.

Komisja uznaje za niezbędne dokonanie oceny tej ustawy wobec kryteriów o praworządności

— tłumaczy wiceszef KE.

Timmermans ocenia, że odpowiedzi z polskiego rządu na jego listy nie rozwiały obaw Komisji Europejskiej. Zapewnia, że relacje KE - Polska będą odbywały się na zasadach współpracy, a nie konfrontacji.

Będziemy w sposób bezstronny angażowali się w ten dialog. Komisja w pełni respektuje suwerenność Polski

— zapewnia.

7:04. Martin Schulz ucisza publiczność zgromadzoną na widowni PE.

16:56. Dyskusję rozpoczął Bert Koenders, szef MSZ Holandii. W dość ogólnych słowach mówi o konieczności poszanowania praworządności przez państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Żaden kraj nie jest bez skazy, wszyscy mamy zalety i wady, ale możemy prowadzić debatę i przyznać, że przyszło do błędu, naprawić sytuację. O tym mówi demokracja

— przekonuje polityk.

Jak mówi Koenders, debata została zwołana z powodu zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych w Polsce. Minister spraw zagranicznych Holandii przypomina piękną historię Polski - za co dostał brawa od premier Szydło.

Polacy zasługują na szacunek i domagają się suwerenności w sercu UE. Cieszę się, że prezydencja może uczestniczyć w tej debacie

— ocenił.

16:54. Rusza debata prowadzona przez Martina Schulza. Niektórzy europosłowie - z różnych krajów - w ramach solidarności z Polską wystawili na pulpitach zdjęcia premier Szydło.

16:53. Beatę Szydło przywitały brawa.

16:52. Wchodząca na salę Beata Szydło powiedziała dziennikarzom, że „wszystko będzie tak, jak ma być”. Premier weszła na salę w towarzystwie szefa PE Martina Schulza.

16:50. Sala PE, w której odbędzie się debata jest - przynajmniej na razie - pustawa. Zajęte miejsca można szacować na 10 procent.

16:40. Kolejne opóźnienie w debacie. Rozpocznie się o 16:45. Poniżej lista posłów, którzy mają zabrać głos w jej trakcie.

16:00. Premier Szydło w drodze na debatę.

Zgodnie z listą mówców udostępnioną przez PE, głos zabierze dziś m.in. premier Beata Szydło, ale także kilku polskich europarlamentarzystów.

Przed debatą premier rozmawiała we wtorek rano z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Spotkała się także z Klubem Polskim w PE, czyli polskimi europosłami. W planach ma także spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Holandii, która objęła przewodnictwo w UE, Bertem Koendersem. 90 minut o Polsce Sama debata zaplanowana jest na godzinę 16.30 i w założeniu ma potrwać ok. półtorej godziny. W pierwszej kolejności głos ma zabrać reprezentant holenderskiej prezydencji, a także wiceszef Komisji Europejskiej, Frans Timmermans. Będzie on mówił o uruchomionym 13 stycznia pierwszym etapie procedury ochrony państwa prawnego wobec Polski. Po sprawozdaniu KE i prezydencji przemówienie wygłosi premier Beata Szydło. W drugiej z trzech tur w debacie głos zabiorą także polscy europosłowie: Ryszard Legutko (PiS) z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Jan Olbrycht (PO) z Europejskiej Partii Ludowej, Janusz Korwin-Mikke (KORWiN), Robert Iwaszkiewicz (KORWiN) oraz Michał Marusik (Kongres Nowej Prawicy).

Po wypowiedziach deputowanych po raz drugi na mównicę wyjdzie polska premier, która będzie miała wówczas możliwość odpowiedzi na ewentualne pytania.

W drugiej z trzech tur w debacie głos zabiorą polscy europosłowie (z tych frakcji, w których zasiadają). Po wypowiedziach deputowanych po raz drugi na mównicę wyjdzie polska premier, która będzie miała wówczas możliwość odpowiedzi na ewentualne pytania. Otwartą sprawą pozostaje, czy po debacie, na kolejnej sesji PE na początku lutego przyjęta zostanie rezolucja na temat Polski. Propozycję taką złożyło kilka frakcji z socjalistami na czele. Decyzja w tej sprawie - według informacji ze źródeł w PE - ma zależeć od tego, jak będzie wyglądała wtorkowa dyskusja.

lw, PAP


autor: Zespół wPolityce.pl

http://wpolityce.pl/polityka/278708-start-debaty-w-pe-o-1630-dyskusja-potrwa-90-minut-przemowi-premier-szydlo-ale-i-polscy-europoslowie-sprawdz-szczegoly-relacja-minuta-po-minucie


***

Kto naprawdę bije się z Polską?


Za alarmem obwieszczającym śmierć polskiej demokracji nie kryje się – choćby i wydumana – troska Brukseli o nasz kraj. To tylko zasłona dymna, maskująca prawdziwą grę interesów toczoną przez polityków, którzy biją się o wielkie stawki.


W relacjach między państwami liczą się tylko siła i słabość – ten znany cytat z Romana Dmowskiego upodobało sobie niemałe grono publicystów, starających się spoglądać na politykę przez pryzmat politycznego realizmu. Ale warto do tej brutalnej – acz niewątpliwie prawdziwej – konstatacji dodać cytat z innego twardo stąpającego po ziemi myśliciela – Adama Czartoryskiego – zwracającego uwagę, że obok siły ważna jest też życzliwość i sprawiedliwość w traktowaniu partnerów politycznych. Trudno odmówić tej opinii racji, wszak nierzadko to właśnie pycha zwycięzcy kroczy tuż przed jego upadkiem. W ostatnich tygodniach mogliśmy się przekonać, że nasi zagraniczni „partnerzy” niespecjalnie zawracają sobie głowę życzliwymi gestami w kierunku niedawno wyłonionego rządu, nie mówiąc już o jego sprawiedliwym traktowaniu. Skoro więc brakuje życzliwości i sprawiedliwości, trudno nie zauważyć, że za wciąganym na brukselskie maszty sztandarem obrońców polskiej demokracji kryją się twarde interesy, które przez dłuższy czas mają nie trafiać na pierwsze strony gazet.


Cios w rządową strategię

Łajanie polskiego rządu przy zastosowaniu skomplikowanej ekwilibrystyki słownej zrównującej Polskę z putinowską Rosją wskazuje, że nie mamy do czynienia li tylko z utarczkami słownymi czy obroną interesu wpływowej w naszym kraju „elity” – choć to drugie z pewnością motywuje do ataków zagraniczne media – ale przede wszystkim z szalenie ważnymi i realnymi problemami politycznymi. Kiedy bowiem słychać propagandowy wrzask, znak to niechybny, że coś chce się zakrzyczeć, coś ukryć. Traf chce, że sprawa jakości polskiej demokracji zdaje się być – przynajmniej w wymierze medialnym – najważniejszym problemem Unii Europejskiej, gdy ta, przypomnijmy, zmaga się z o wiele poważniejszymi niż polityczne utarczki Jarosława Kaczyńskiego i grupki prawników. Co więcej, Brukselę czekają również decyzje, w których podejmowaniu Polska może stać się hamulcowym.


Dziś gra nie toczy się więc o polską demokrację, przestrzeganie konstytucji, wolność mediów czy Trybunał Konstytucyjny. Śmiało bowiem można stwierdzić, że gdyby Polska zadeklarowała absolutną dyspozycyjność wobec Francji i Niemiec, gdyby Beata Szydło odmówiła rozmowy premierowi Wielkiej Brytanii Davidowi Cameronowi w sprawie propozycji reform Unii Europejskiej, zaś szef MSZ Witold Waszczykowski wygłosiłby w Berlinie mowę wzywającą kanclerz do większej aktywności w europejskiej polityce, zapewne nawet urzędas bijący pieczątki w sekretariacie brukselskiego komisarza nie zająknąłby się o zagrożeniu demokracji w Polsce. Dlaczego więc Polska stała się obecnie głównym celem ataku ze strony unijnych elit politycznych, zagranicznej prasy, a nawet instytucji finansowych?


Wydaje się, że powody są dwa. Pierwszy, nie tyczący się interesów stricte politycznych, związany jest z obawą zagranicznych inwestorów przed zapowiadanym „narodowym zwrotem” w polityce polskiego rządu. Nie przypadkiem badająca wiarygodność finansową państw agencja Standard & Poor’s obniżyła Polsce rating z A- do BBB+, nadwątliwszy w ten sposób zaufanie do Polski ze strony zagranicznych inwestorów. Było to zaskoczeniem nawet dla ekonomistów, którzy – powiedzmy eufemistycznie – nie są zwolennikami PiS-u. Nic dziwnego, wszak agencja w uzasadnieniu decyzji stwierdziła, że istotnymi przyczynami decyzji o obniżeniu Polsce ratingu były… działania polityczno-legislacyjne rządzącej partii. Nie poszło więc o rozhulany wydatkami budżet, mogący stanowić zagrożenie dla stabilności finansowej Polski, lecz o Trybunał, media i tak dalej. Co ciekawe, nad sprawą unosi się swąd co najmniej kilku wątpliwej jakości pieczeni pichconych na ogniu rozpalonym przez S&P – wszak dzień przed ogłoszeniem niższego ratingu kurs złotówki wyraźnie tąpnął co oznacza, że ktoś już wcześniej znał plany agencji i doskonale zdawał sobie sprawę ze skutków, jakie dla polskiej waluty przyniesie jej decyzja.


Interesujące jest również to, że obniżenie Polsce ratingu celuje nie tylko w obecną władzę, ale po prostu w Polaków. Słaba złotówka to przede wszystkim wyższa cena importu, wyhamowanie spadku cen paliw no i kłopot z wymianą złotówek na obcą walutę, co zwłaszcza w okresie ferii zimowych może popsuć niektórym humory. Szczęśliwie decyzja S&P nie zrobiła wrażenia na pozostałych agencjach, które zachowały korzystny dla Polski rating. Jednak z pewnością jest to zapowiedź kłopotów, które mogą pokrzyżować socjotechniczną rozgrywkę Jarosława Kaczyńskiego. Tenże, jak się zdaje, ma prostą strategię na osiąganie swoich celów, a równocześnie utrzymanie poparcie. To model „wojny na górze”, ale pokoju i dostatku „na dole”. S&P tymczasem sygnalizuje wyraźną niechęć nawet do… obietnic PiS, wszak także nimi motywowała swoje stanowisko. Inna sprawa, na ile sama agencja jest wiarygodna. Przypomnijmy, że również jej analitycy obniżali rating Węgrom, gdy premierem po raz drugi został Viktor Orban.


Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że za obniżeniem ratingu w Polsce mogą stać lobbyści finansowi, czy – szerzej – zagraniczni inwestorzy. Wszak niedawno sejm zatwierdził podatek bankowy, a ustawa o opodatkowaniu sklepów wielkopowierzchniowych najpewniej niedługo wejdzie w życie. Chyba, że rząd jednak ugnie się pod naciskiem agencji ratingowej i zmodyfikuje nieco nie tylko planowane w najbliższym czasie zmiany, ale również… obietnice.


Tryumf realpolitik

Myli się ten, kto sądzi, że szarże Martina Schultza i krytyczne wypowiedzi innych unijnych urzędników to jedynie efekt świetnych kontaktów na europejskich salonach lewicowych dziennikarzy oraz polityków PO czy jej sukcesora – Nowoczesnej. Owszem, trujące podszepty zawsze dają oręż, ale głównym celem – szczególnie Niemców obsadzonych na wysokich stanowiskach w Brukseli – jest wprowadzenie na agendę tematu-wydmuszki, jakim jest rzekoma dyktatura Kaczyńskiego w Polsce. Dzięki temu cichną dyskusje na tematy poważne, jak chociażby kwestia gazociągu Nord Stream 2, którego powstanie nie tylko celuje w nasze interesy, ale stanowi także dowód na to, iż rachityczne próby izolacji Rosji przez kraje Unii Europejskiej to politpoprawny humbug. Mówiąc językiem prof. Andrzeja Nowaka, realpolitik zwycięża nad poprawnościowym gorsetem, uszytym z pięknych, acz niezbyt praktycznych komunałów o solidarności ze słabszymi.


Niemcy zresztą zaprezentowali istną pogardę dla unijnych instytucji, tak zachwalanych przez szeroki krąg elit naszego kraju. W ekspresowym tempie bowiem niemiecki urząd antymonopolowy ocenił, że nie dostrzega nic niepokojącego w kolejnej nitce gazociągu północnego, zaś decyzję tę ogłosił 18 grudnia, czyli w dniu, w którym sprawa Nord Stream 2 omawiana była na unijnym szczycie. Ktoś powie, że to przypadek, ale nawet jeśli, to świadczy on o tym, że władze niemieckie za nic mają wszystkie te szczyty, obrady i europejskie parlamenty no, chyba że akurat trzeba na nich ugrać coś dla siebie, jak to miało miejsce w przypadku ustaleń klimatycznych. Było nie było, nikt w Niemczech nie zadbał o to, by kwestią porozumienia z Rosją zająć się po cichu, toteż zdecydowane posunięcia Kaczyńskiego spadły Berlinowi niczym manna z nieba – w sam raz, by rozgrzać telewizory i drukarnie tematem pełzającego totalitaryzmu w Polsce.


Innym problemem, skutecznie zagłuszanym przez unijnych polityków jest kwestią imigrantów, a ściślej: plany ich rozmieszczenia i wypracowania w tej sprawie porozumienia z Turcją. To w tym kraju koczuje bowiem jeszcze blisko 2 mln uciekinierów z Bliskiego Wschodu, a przecież nie trzeba nikomu wyjaśniać, że ich kolejna inwazja na Europę poważnie wstrząśnie instytucjonalnymi fundamentami Unii oraz zagrozi – i tak już nadwerężonym – sieciom bezpieczeństwa poszczególnych państw, szczególnie tych bogatszych. Angela Merkel wydaje się nieco zagubiona, wszak jej nieśmiałym pomysłem jest zaproponowanie Turkom członkostwa w Unii Europejskiej, które to stanowi jeden z celów strategicznych, jakie wyznaczyła sobie Ankara. Nie wiadomo jednak do końca, w jaki sposób taka oferta może pomóc rozwiązać obecne problemy Niemiec i Europy. Faktem jest jednak, że im mniej się o tym mów, tym lepiej. Ostra krytyka Polski przez Brukselę i niemieckie media, z pewnością stanowi też formę presji, wszak obecnie, gdy ważą się losy „rozwiązania” pierwszego, wielkiego kryzysu imigranckiego, Warszawa nie może skrewić i postawić weta.  Że tak się nie stanie, można zauważyć po wypowiedziach polskich dyplomatów. Ich stanowisko jest o wiele bardziej koncyliacyjne niż stanowisko PiS w czasie kampanii wyborczej. Nie ma już mowy o wypowiadaniu zgody na przyjęcie przymusowych kwot imigrantów, ani też o konieczności – ta kwestia była niezwykle często podkreślana przez obecną premier i prezydenta – wsłuchiwania się w głos Polaków. W zamian pojawia się narracja o „złej Platformie”, która zgodziła się na przyjęcie imigrantów i „rozdartym PiSie”, który na ów pomysł musi przystać.


Wysokie stawki


Oswojeni już z demonstracjami KOD-u, antyrządowymi tyradami zwalnianych z mediów publicznych dziennikarzy czy redakcji tych gazet, które najwięcej tracą na zmianie rządów, często dostrzegamy w wypowiedziach unijnych polityków efekt „czarnej propagandy”, jaką przeciwnicy PiS rozsiewają za granicą. Jest w tym, owszem, ziarno prawdy. Ale w całej tej wojnie propagandowej, wypowiedzianej Warszawie przez Brukselę, chodzi o znacznie poważniejsze sprawy niż polska demokracja, TVP czy Trybunał Konstytucyjny. Tam na boisko wyszli naprawdę duzi chłopcy. Tacy, którzy wiedzą, że gra toczy się o rzeczywiście wysokie stawki.




Krzysztof Gędłek

za:www.pch24.pl/kto-naprawde-bije-sie-z-polska-,40668,i.html#ixzz3xndKdy8E

***

Kiedy skarga do obcych państw jest zdradą?

Wobec wezwania prezydenta i premier RP „na dywanik” do Brukseli budzi się oburzenie na Unię Europejską, Brukselę i Zachód. Jednak relacje między państwami Zachodu, wliczając w to także Polskę, nigdy nie były sielanką – przyczyna tego poczucia upokorzenia tkwi w samych Polakach.

Specyfiką zachodniej cywilizacji jest ostra rywalizacja między państwami narodowymi, tak obca przecież Chińczykom czy muzułmanom, którzy jednoczyli się przez wieki w ponadnarodowych imperiach. Nie sposób zliczyć, ile razy Francja i Niemcy upokarzały się nawzajem, odbierając sobie Alzację i Lotaryngię, nakładając na siebie kontrybucje finansowe, sankcje czy wreszcie wymagając hołdów w dziejowych momentach przewagi politycznej. Gdy jednak po którejś ze stron pojawiał się taki przedstawiciel narodu, który swoją władzę opierał na obcej interwencji – po dziś dzień kojarzony jest z hańbą. Tak jest w wypadku marszałka Petaina, który zarządzał Francją Vichy w dobie okupacji hitlerowskiej. U nas, niestety, kolaboracja pozostaje tradycją, która nie została nigdy jasno zdefiniowana i potępiona.

Pierwszy KOD w historii

„Sejm zmiótł wszystkie wolności! Żądamy wolności! Albowiem, któż gwałty i ciosy sejmu niniejszego, wolności zadane, zliczyć dostarczy?” – nie są to wycinki z apelu Mateusza Kijowskiego, założyciela Komitetu Obrony Demokracji, choć zbliżone w brzmieniu, lecz fragmenty aktu założycielskiego konfederacji targowickiej. W 1792 r. kilkunastu magnatów i szlachciców zwróciło się do carycy Katarzyny II, „która ozdobą i chlubą wieku naszego będąc”, o pomoc m.in. w przywracaniu praw wyborczych, uregulowanych Konstytucją 3 maja. „Łączy nas to, że jesteśmy ludźmi wolnymi” – pisali już nie targowiczanie, lecz założyciele KOD?u, którzy dziś zacierają ręce na interwencję Brukseli w wewnętrzne sprawy Polski. Choć targowica jest w Polsce synonimem zdrady, to jednak stworzona przez nią formuła wzywania obcych potęg do przywracania władzy określonym środowiskom była w Polsce wielokrotnie stosowana – bez konsekwentnego potępienia.

Warunek interwencji – skłócać Polaków

W 150. rocznicę Powstania Styczniowego historyk Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Henryk Głębocki opublikował artykuł, w którym rozprawił się z poglądami, jakoby polityka margrabiego Aleksandra Wielopolskiego przed Powstaniem Styczniowym mogła doprowadzić do zwiększenia autonomii Polski w ramach Imperium Rosyjskiego. Jednak historyk opublikował jeszcze memoriał oficera ówczesnego wywiadu wojskowego Kremla, pułkownika Iwana Liprandiego, w którym zaplanowano utrzymanie napięcia pomiędzy stronnictwami politycznymi w Polsce: „Nie ma nic łatwiejszego […] niż doprowadzenie do starcia dwóch głównych partii, chociaż jednakowo nam wrogich, jednak jeszcze bardziej nienawidzących się wzajemnie, […] gotowych wyniszczać się wzajemnie; to historia Polski wszystkich czasów. […] Rzeczywiście, nigdy i nigdzie znana [zasada] – divide et impera, nie mogła być zastosowana z większym powodzeniem niż wobec Polaków”. To odkrycie polskiego historyka nie doczekało się należytego rozgłosu, a przecież obnaża, sformułowaną na piśmie, strategię wykorzystywania wewnętrznych waśni politycznych w Polsce do uzasadniania obcych interwencji w naszym kraju.

„Unikałem wspomnienia o walce wewnętrznej w Polsce”

Jednak wrogość między „dwoma głównymi partiami w Polsce” nie musi się kończyć skargą na Wschodzie lub Zachodzie. U kresu I wojny światowej środowiska polityczne Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego wzajemnie się nie znosiły i to z nie mniejszą energią niż dzieje się to dziś czy w dobie targowicy. Mało tego, prawica narodowa, zabiegająca na Zachodzie o granice niepodległej Rzeczypospolitej, była wręcz wygryzana z wpływu na wewnętrzną politykę przez obecnego w Warszawie Józefa Piłsudskiego, rozpoznawanego w kręgach międzynarodowych jako socjalista. Dla osłabienia pozycji Polski podpytywano Dmowskiego w Paryżu o tę sytuację, na co przywódca endecji odpowiedział: „Unikałem wspomnienia o walce wewnętrznej w Polsce, co było dosyć trudne wobec istnienia rządów socjalistycznych w Warszawie”. Gdy jednak zapytano Polaków o „socjalistów w Warszawie”, co do których Zachód nie miał wówczas zaufania, Dmowski ripostował:

„Jesteśmy otoczeni ze wszystkich stron przez rewolucję: rosyjską, węgierską, niemiecką. Nie mamy zaś armii. Zrobiliśmy więc z konieczności to, co w przyrodzie robią zwierzęta słabe, pozbawione kłów i pazurów: przybraliśmy zabarwienie ochronne”. Choć sam dyplomata nie wierzył w to wytłumaczenie, przez myśl mu nie przeszło zawieszać na kołku polskich interesów na rzecz wypłakiwania się obcym przywódcom w rękaw. Czyli jednak – da się!

„Tego kraju” nie można zdradzić

Kiedy współpraca z zagranicą przechodzi w zdradę? To pojęcie w języku polskim jest nadal mgliste. Bo okazuje się, że nie był zdrajcą Wojciech Jaruzelski, autor stanu wojennego, nie jest zdrajcą Janusz Palikot, który stwierdził, że Polacy „muszą się wyrzec swojej polskości” ani nie błądził Donald Tusk, gdy twierdził, że „polskość to nienormalność”. Kilkuwiekowe deprecjonowanie polskości obniżyło rangę patriotyzmu do tego stopnia, że Polski nie można zdradzić, Polski nie trzeba nawet nazywać. Krakowski kulturoznawca Jan Sowa opisywał nasze dzieje pod zaborami, z użyciem przekreślonego słowa: Polska. Zakodowane traktowanie kraju jako zbieraniny, a nie wspólnoty, uwalnia nas od przymusu dbania o interesy „jakiejśtam” Polski. Sam dobór słów nieraz ujawniał prawdziwy stosunek do rzeczywistości. Komitet Kijowskiego ma bronić demokracji, a nie Polski, suwerenności czy interesów narodowych. Maria Dąbrowska po doborze słów rozpoznawała korzenie ideowe swoich rozmówców. Taki zapis zostawiła w styczniu 1951 r. o swoim koledze-pisarzu: „Putrament nie używa nigdy słów »Polska«, »Polacy«, a nawet »naród«. Mówi tylko »kraj«, »ten kraj«, »mieszkańcy tego kraju«. Aż chciało się zawołać: »Niech pan się nie krępuje i powie ‚prywiślińskiego kraju’«”.

Łatwiej jest zdradzić „prywiśliński kraj” niż Rzeczpospolitą, lżej jest poskarżyć się Zachodowi na rząd „tego kraju” niż Polski.

Jakub Augustyn Maciejewski

za:niezalezna.pl/75208-kiedy-skarga-do-obcych-panstw-jest-zdrada

Copyright © 2017. All Rights Reserved.