Publikacje polecane

Leszek Żebrowski - Podwójnie wyklęci

Dlaczego uczestnicy Powstania Antykomunistycznego nie doczekali się sprawiedliwości

Powstanie narodowe, które zaczęło się rozpalać w 1944 roku po ponownym wejściu Armii Czerwonej na ziemie polskie, nazywamy Powstaniem Antykomunistycznym. Było to najdłuższe powstanie w dziejach Polski, trwało wiele lat, a ostatni powstaniec zginął pod Lublinem z bronią w ręku dopiero 21 października 1963 r., czyli ponad osiemnaście lat po rozpoczęciu okupacji komunistycznej. Był to st. sierż. Józef Franczak „Laluś”. Jego ciało komuniści zbezcześcili, pozbawiając je głowy. Co zrobiła III RP dla Żołnierzy Wyklętych, jak ich potraktowała po 1989 roku? Odnieśmy się do tego, co odradzająca się II RP po 1918 roku zrobiła dla weteranów Powstania Styczniowego 1863-1865. W 1919 roku żyło ich jeszcze 3644. Wszyscy uzyskali status żołnierzy WP, nosili specjalne, tylko dla nich przeznaczone fioletowe mundury i czapki rogatywki ze srebrnym orłem (lub biało-czerwoną kokardą, która była ich znakiem rozpoznawczym podczas powstania). Wszystkich odznaczono orderami Virtuti Militari i wyznaczono im skromne, równe pensje państwowe. Otoczeni byli powszechnym szacunkiem. W 1930 roku specjalnie dla nich ustanowiono Krzyż Niepodleglości. Otrzymało go już tylko 365 żyjących jeszcze weteranów.

Cień grubej kreski III RP nie była tak łaskawa dla uczestników Powstania Antykomunistycznego. Ba, w ogóle nie była dla nich łaskawa. Przede wszystkim ci, którzy przeżyli (jak też następcy prawni tych, którzy nie doczekali zmian po 1989 roku – wdowy, dzieci, wnuki), zostali zmuszeni do udowadniania przed nowymi-starymi sądami, że byli niewinni, a ich czyny związane były z walką o suwerenność i niepodleglość Polski. Dlaczego tak się stało? Wynikało to (i wynika nadal, bo szereg postępowań z tego zakresu nie zostało jeszcze ukończonych) z uznania ciągłości prawnej tzw. Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z III RP. Komunistyczny system prawny, instytucje państwa komunistycznego i przede wszystkim sędziowie i prokuratorzy z minionej (?) epoki bardzo łagodnie wylądowali w nowej rzeczywistości, jeszcze pośpiesznie awansując w hierarchii. Nic dziwnego, że Żołnierze Wyklęci (lub ich następcy prawni) byli osądzani po raz kolejny przez przedstawicieli poprzedniego reżimu. Nie miało żadnego znaczenia, że Sejm III RP uznał prokuraturę wojskową i sądownictwo wojskowe – instytucje, które były przeznaczone do zwalczania organizacji i osób działających na rzecz suwerenności i niepodległości Polski – za odpowiedzialne za cierpienia i śmierć tysięcy Polaków. Mówi o tym uchwała Sejmu z 1994 roku, ale nie ma ona mocy prawnej, była wyłącznie gestem moralnym i jedynie potępiała zbrodniczą działalność tych organów. Jeszcze bardziej dziwna jest cezura czasowa przyjęta w ustawie z dnia 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego (również w ustawie o kombatantach itp.). Zamyka ona okres tej działalności na 1956 roku! A co z tymi, którzy działali dłużej? Lub podjęli działalność później? Dotyczy to przede wszystkim całkiem licznych środowisk młodzieżowych oraz tych, którzy po wyjściu z więzień wznowili działalność konspiracyjną.

Krzywdy nienaprawione

W wymiarze praktycznym dochodziło do licznych skandali. Cóż bowiem można pomyśleć np. o postanowieniu sądu wojskowego z 1992 r. wobec żołnierza podziemia niepodległościowego skazanego w 1950 r. na śmierć na podstawie fałszywych zarzutów (tę karę na szczęście zamieniono na 15 lat więzienia), w którym organ sądowy uchylił się od… postępowania dowodowego i ustalenia winy/niewinności wnioskodawcy? Wyżsi oficerowie b. ludowego WP, sędziowie wojskowi III RP uznali bowiem, że „sąd orzeka na podstawie akt postępowania organu, który wydał orzeczenie [w 1950 r.!]. Sąd nie może jednak przeprowadzać ponownie postępowania dowodowego w przedmiocie ustalenia winy”. Wnioskodawca pozostał zatem uznany za winnego po raz drugi. A już istnym kuriozum było uzasadnienie, w którym tenże sąd wskazał, że „w konkretnym momencie historycznym państwo polskie jako takie nie istniało”. Było to rozumowanie jakby żywcem przeniesione z sowieckich ulotek, zrzucanych we wrześniu 1939 roku. Inny nieszczęśnik, osobiście torturowany przez ówczesnego kpt. Informacji Wojskowej w 1952 roku m.in. za to, że chciał… wziąć ślub kościelny, a był chorążym LWP. Został skazany na 6 lat więzienia! Po 1989 roku wystąpił o stwierdzenie nieważności stalinowskiego wyroku. Sąd III RP odmówił mu takiego stwierdzenia. Człowiek ten zmarł ze zgryzoty w 1993 roku. Wdowa po nim nadal domagała się sprawiedliwości, pisząc pisma do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Otrzymała jedną odpowiedź, że prokurator tego organu III RP „nie dopatrzył się elementów niesłusznej represji politycznej w stosunku do oskarżonego”. A zatem torturowany był przez tow. Kiszczaka całkiem słusznie i całkowicie praworządnie! Co więcej, w tym samym piśmie stwierdzono, że „dalsza korespondencja w przedmiotowej sprawie […] pozostanie bez odpowiedzi”. I tak się stało… Naprawdę trudno to zrozumieć bez wiedzy, jak komuniści ustanowili swój wymiar niesprawiedliwości i jakimi kadrami się posługiwali. Peerelowski sędzia wojskowy, płk Bogdan Dzięcioł (sam wcześniej był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego!) w swej „rozprawie doktorskiej” z 1977 r. ujawnił, że partia komunistyczna zalecała kierowanie do „szkół prawniczych” (oprócz dzieci kapepowców z najbardziej zaufanych rodzin) kandydatów ze środowisk robotników niewykwalifikowanych (czyli właściwie lumpenproletariatu), bowiem dzieci robotników wykwalifikowanych (rzemieślników, mistrzów) mogą już mieć… skażoną świadomość klasową. Komuniści dążyli do tego, żeby osiągnąć współdziałanie sędziego, prokuratora i adwokata w procesie skazywania „wroga ludu”. Dlatego nawet obrońcy wojskowi byli bardzo starannie dobierani pod tym właśnie kątem. Ich selekcję i weryfikację w Warszawie prowadził m.in. ppłk UB Ryszard Nazarewicz (Raps).

Bezkarni w III RP


Polska po 1989 roku nie zdobyła się na jeden całościowy akt prawny unieważniający stalinowskie (i poststalinowskie) wyroki sądów wojskowych. Było to bardzo proste, ponieważ ustrój sądów wojskowych w Polsce Ludowej powstał bez podstaw prawnych. Udowodnił to dr Marcin Zaborski w rozprawie „Ustrój sądów wojskowych w Polsce w latach 1944-1955” (KUL, Lublin 2005). Mówiąc wprost – był to wymiar niesprawiedliwości totalitarnego państwa, bezprawny nawet w świetle komunistycznych „fundamentów konstytucyjnych”. Nic dziwnego, że znaczna część komunistycznych wyroków z tamtego okresu nie została unieważniona, niektóre postępowania prowadzone były kilkanaście, a nawet ponad dwadzieścia lat!

Leszek Żebrowski

za:www.naszdziennik.pl/mysl/153665,podwojnie-wykleci.html

***

Postkomuniści i Platforma przeciw uczczeniu Żołnierzy Wyklętych w Łodzi

Łódzcy radni Prawa i Sprawiedliwości wnioskowali podczas środowej sesji Rady Miasta o uczczenie pamięci Żołnierzy Wyklętych poprzez nadanie stosownych nazw dwóm nowym rondom w mieście. Nie zgodziła się na to rządząca miastem koalicja PO-SLD. Wniosek nie wszedł nawet pod obrady, a Niezłomnych nie uczczono nawet minutą ciszy – informuje Onet.pl.


Radni PiS chcieli, by dwa nowe ronda, które znajdują się przy dojazdach do autostrad nosiły nazwy Żołnierzy Wyklętych oraz Zbigniewa Zakrzewskiego. Projekty nie zostały zaopiniowane. Jak powiedział Onetowi szef klubu radnych PiS Marek Michalik, rządząca miastem koalicja nie chciała nawet wytłumaczyć swojej decyzji. Wcześniej sprawę omawiać miała komisja kultury.


Zdaniem Tomasza Kacprzaka, radnego z PO, jego formacja nie ma zastrzeżeń do Żołnierzy Wyklętych, ale sprawa nazw rond powinna być omówiona w innym terminie. W opinii Kacprzaka PiS robi awanturę, zamiast poczekać na zaopiniowanie projektu przez komisję kultury.


Radni Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, że sprawa nazw rond jeszcze powróci. Jeśli dwóm rondom nadano by imiona Wyklętych i Zakrzewskiego, byłyby to kolejne w Łodzi obiekty infrastrukturalne upamiętniające bohaterskie podziemie antykomunistyczne.


Podczas środowej sesji łódzkiej Rady Miasta nie oddano Wyklętym czci nawet poprzez minutę ciszy.

za:www.pch24.pl/postkomunisci-i-platforma-przeciw-uczczeniu-zolnierzy-wykletych-w-lodzi,41767,i.html#ixzz42R3Kk9VK