Publikacje polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Sierpień 80



Zbliża się kolejna rocznica Porozumień Sierpniowych. Sierpień 1980 roku jest uznawany za datę narodzin „Solidarności”. Od lat jestem głęboko przekonany i bronię tej tezy żarliwie, że solidarność jako mocna wola czynienia dobra, jako wola wzajemnego służenia sobie w potrzebie, jako siła bezsilnych oparta na odkryciu wartości człowieka, którą jest godność osoby ludzkiej, narodziła się rok wcześniej. Był czerwiec 1979 r. Tylko dwukrotnie Jan Paweł II użył słowa „solidarność” – w spotkaniu z biskupami i w spotkaniu ze studentami. Ale dokonał bierzmowania dziejów, dokonał odsłonięcia godności człowieka. Uczynił, że społeczeństwo socjalistyczne zrozumiało, że bycie tym społeczeństwem to powód do wstydu, a powodem do dumy jest bycie narodem.  Św. Jan Paweł II przypomniał nam, że nie istnieje człowiek socjalistyczny, ale jest osoba ludzka odkupiona przez samego Boga. Uzmysłowił, że człowiek nie jest i nie może być uzależniony przez pracę, ale że praca jest dla człowieka. Wskazał także, że miarą naszej wartości nie jest pochodzenie robotniczo-chłopskie w rubryce „pochodzenie społeczne”, ale że miarą tej wartości jest bycie osobą stworzoną przez Boga i odkupioną przez Niego.

Ukazał nam bycie człowieka w narodzie i w Europie. Gdy nikomu nie śniło się o zjednoczonej Europie, on mówił o tym na jawie, mówił na spotkaniu w Gnieźnie, o Europie ducha, zjednoczonej poprzez kulturę chrześcijańską. I zostawił nam wreszcie bierzmowanie dziejów, wzywając „Macie być mocni mocą wiary…”

To z tamtych słów, z tamtej pielgrzymki, z tamtej naszej obecności na niej, z doświadczenia tego, że potrafimy się zorganizować – mimo władzy i wbrew władzy, z tego doświadczenia, że ludzi nie chcących żyć w  kłamstwie i świecie propagandy, ludzi, którzy chcą się komunikować nie za pomocą nowomowy, ale chcą mówić do siebie językiem polskim, że tych ludzi są tysiące i setki tysięcy w wielu zakątkach Polski, z tego właśnie doświadczenia zrodziła się Solidarność.

Jeśli piszę o tym i akcentuję ten fakt, to nie po to by korygować jakieś opracowania historyczne. Obawiam się, że dzisiaj, poprzez ostatnie lata, w których okazało się, że lansowani „bohaterowie” Sierpnia są pokracznymi karłami strachu i zakłamania, a ludzie etosu „Solidarności” popadli w niełaskę i zapomnienie, obawiam się, że dzisiaj właśnie może nam grozić wielka strata. Może być tak, że związek, ruch i etos utożsamiany czy lansowany jako jedno z postacią pewnego tajnego współpracownika,  zostaje wraz z nim strącony z piedestału. Zostaje także wrzucony na śmietnik idei. Tymczasem, niewiele jest spraw i zjawisk tak cennych, tak bezcennych w naszych dziejach współczesnych, jak Solidarność.

Myślę, że trzeba koniecznie odróżnić to, co było manipulowaniem wartością solidarności od tego, co było jej autentycznym zakorzenieniem w ludzkich sumieniach. Tamto pokolenie Solidarności, to ludzie zamieceni często pod dywan wydarzeń politycznych, ale to ludzie wielkiego charakteru, to ludzie silnej woli czynienia dobra. Nie można sprawić, by ktoś o bardzo niejasnej tożsamości, odebrał tym ludziom ich honor i cześć.